Obawiam się, że piekielność moich rodziców nie zna granic.
Zacznijmy od tego, że moi rodzice rozwiedli się półtora roku temu. Dla mnie to nie kłopot, ważne, by obydwoje byli zadowoleni, a mnie do tego nie mieszali.
No właśnie. A to robią. Za każdym razem.
Po rozwodzie ojciec został z domem i jednym samochodem, a matka ze wszystkimi swoimi przedsiębiorstwami i drugim samochodem. Tu muszę dodać, że dom przez większość czasu stoi pusty, ponieważ ojciec - tuż po wywalczeniu praw do domu - przeprowadził się do miasta wojewódzkiego. Ponieważ dom nie trafił się jej przy podziale majątku, po zmianie zamków nie dostała klucza, ja z kolei tak - w końcu jestem synem. Nie potrzebowałem go, ale stwierdziłem, że może się jeszcze kiedyś przydać. Ten oto klucz jednak trafił z mojej kieszeni na łono jej nowego mieszkania, ponieważ "musiała odebrać swoje rzeczy". Fakt - niemała część jej dobytku materialnego została w domu. Poza tym to w końcu matka.
Ojciec jednak często zadawał mi pytania dot. domu i obecności matki w wyżej wymienionym. Niedawno przypadkiem wypadło mi z ust wspomnienie o udostępnieniu klucza. Cóż by rzec - wkurzył się, i obwinił mnie o całą sytuację. Może słusznie, choć chciałem tylko pomóc matce, która w sumie nigdy mnie nie skrzywdziła. Kilka dni później, tj. wczoraj, spakował jej rzeczy do kilkunastu wielkich worów i zawiózł do siedziby jej przedsiębiorstw.
Pół godziny temu dostałem SMS'a od wściekłej matki, że to moja wina, a ojciec zmienił zamek w drzwiach. Być może, jednak od początku mówiłem obydwojgu, że nie chciałem mieć z tą wojną nic wspólnego. Zamiast załatwić to ze sobą jak ludzie, jedno z drugim wysyła mnie na przeszpiegi przeciw sobie, a jak dojdzie co do czego, całą winę zganiają na mnie. Ani jedno, ani drugie nie mają sobie nic do zarzucenia.
Koniec końców jest taki, że zarówno wg ojca jak i wg matki wszystkiemu winny, wraz z rozwodem, jestem ja.
Fajnie.
rodzice
Jesli dom zostal przydzielony dla ojca, to rzeczy, ktore sie w nim znajdowaly tez, wiec rozumiem jego zlosc. Te klucze byly dla Ciebie, w razie jakbys chcial tam spedzic czas, a nie bys dawal je matce. Postapiles zle w stosunku do ojca i rozumiem jego zlosc. Za to nie rozumiem matki, skoro i tak rzeczy odzyskala. Wykorzystala Cie i teraz ma pretensje o to, ze nie byles "po jej stronie". Winna jest matka i Ty, nie ojciec.
Odpowiedz@healthandsafety: nie mogę się z tobą zgodzić. Tutaj wina leży wyłącznie po stronie rodziców. To sprawy pomiędzy rodzicami. Oni są dorośli i mają tak się dogadać żeby nie wciągać w to dzieciaka. Nic mnie tak nie wkur....za jak rozgrywanie sobie dzieciakiem spraw dorosłych. Zasmarkanym obowiązkiem każdego rodzica jest dbałość o to żeby być wsparciem dla potomstwa. Owszem, są sytuacje kiedy można się do dziecka zwrócić o pomoc, ale nie w przypadku szarpania się o meble czy dla durnej ambicji dowalenia eks. To nie jest kwestia tego że matka albo ojciec nie mają co do gara włożyć. To są zwykłe przepychanki w które angażuje się syna. I sorka, ale to nie powinno mieć miejsca.
Odpowiedz@healthandsafety: dokładnie. Ojciec nagle się dowiedział że klucze zostały udostępnione w tym momencie praktycznie obcej mu osobie, z którą pewnie po rozwodzie nie ma najlepszych stosunków. I ta osoba może sobie grzebać w JEGO domu gdzie chce. Wcale mu się nie dziwię
Odpowiedz@mru: A gdzie widzisz w tej sytuacji wine ojca? On dal swojemu dziecku klucze do domu by mial w razie potrzeby. Po to wymienil zamki by jego ex zona tam sie nie dostala, a Autor udostepnil jej te klucze bez pytania ojca o zdanie, wiec mial powody by sie zdenerwowac. Jakby chcial by ex zona mu po rzeczach szperala to by nie wymienial zamkow. Tu "szarpanie sie o meble" bylo tylko ze strony matki, ktora postapila zle wykorzystujac swoje dziecko.
Odpowiedz@healthandsafety: chyba nie zauważyłeś, że te rzeczy zostały spakowane w wory i przesłane matce. Były jej, zapewne osobiste lub związane z działalnością, nie chodziło zatem o kwestie własności. Starzy dali ciała rozgrywając dziecko we własnej małej wojence. Autor? Nie daj sobie wmówić winy za rozwód. Ani za to, że dałeś swojej matce klucz, ojciec powinien był przewidzieć zarówno to, że te rzeczy trzeba jakoś odebrać, jak i to, że sam uczył cię posłuszeństwa w stosunku do życzeń rodziców i nie jest twoją winą, że te życzenia są ze sobą sprzeczne. I dorośnij, bo już pora. Rodzice nie są bogami, tylko się tak nam wydaje w dzieciństwie. Robią błędy, ponoszą ich emocje jak każdego innego człowieka. Nie są źli, tylko dlatego, że nie są doskonali, jak to sobie kiedyś wyobrażaliśmy. To tylko ludzie a rozwód jest niemal na szczycie sytuacji stresowych, więc odreagowują nie patrząc, że ranią bliskich.
Odpowiedz@mru: Może się mylę, ale autor mi się nie wydaje być dzieciakiem. Pisze "jej", "jego" mieszkanie/dom i wspomina, że kluczy nie porzebuje, a gdyby mieszkał u ojca lub jeździł co jakiś czas, to mogłyby się przydać. Masz jednak rację, że nie powinni w swoje niesnaski mieszać syna. Zresztą nikogo. W takiej sytuacji, czy się opowiesz po którejś ze stron, czy też nie - i tak Ci się oberwie. Nie zgodzę się za to, że syn jest bez winy. Nie wkurzyłabyś się, gdyby ktoś dał Twoje klucze od chaty komuś bez Twojej wiedzy? I to jeszcze osobie z którą jesteś raczej na ścieżce wojennej? Bo ja tak. Matka nie powinna w ogóle syna o to prosić (no ciekawe czy by była wielce radosna, jakby autor dał ojcu klucze od jej mieszkania), a ten nie powinien jej ich dawać. W sytuacji, gdy go o to poprosiła powinien zadzwonić do ojca i zapytać.
Odpowiedz@BlueBellee: Zgodzę się, że nie jestem w tym przypadku bez winy, jednak wydaje mi się, że jestem przykładem tego, jak wina rodzi winę. Jak już pisałem, chciałem jedynie spokoju. Niestety, ojciec z matką zawsze szarpali się o mnie jako swoją tarczę. Kazali mi zawsze okłamywać drugą stronę, a jak powszechnie wiadomo, kłamstwo na krótkie nogi. Prędzej czy później coś się wyda. A wtedy najlepiej wystawić kozła ofiarnego. No niestety - moi rodzice są z gatunku "pociągnij jak najwięcej ludzi za sobą w dół".
Odpowiedz@Methelin: "kazali mi zawsze okłamywać drugą stronę (...) kłamstwo ma krótkie nogi" - czyli na życzenie jednego rodzica okłamywałeś drugiego? Dla, ee... świętego spokoju? Co Ty, autorze, pięć lat masz i odmówić nie umiesz? Wyrazić własnego zdania? No chyba że Twoje zdanie ogranicza się do "zrobię wszystko, czego chcą, byle mieć ten święty spokój" - no ale wtedy sam jesteś sobie winien właściwie.
Odpowiedz@healthandsafety: "Fakt - niemała część jej dobytku materialnego została w domu." "spakował jej rzeczy do kilkunastu wielkich worów" Jak dla mnie to brzmi tek, że syn pożyczył matce klucze, ale ta nie zdążyła go nawet użyć. Inaczej zabrałaby swoje rzeczy i ojciec nie musiałby ich pakować i odwozić. Ale to tylko logika. Idąc za tym, była to w zasadzie kłótnia o "pietruszkę", byle sobie znaleźć powód by pokrzyczeć na kogoś i się wyładować frustrację. Z kolei nie znamy całej sytuacji, może ojciec celowo "nie miał czasu" żeby umożliwić matce odebranie jej własnych rzeczy z domu? Cóż.
Odpowiedz@healthandsafety: Ty to się naucz czytać ze zrozumieniem, albo przestań naginać fakty, które rozumiesz, owszem, ale udajesz, że nie pojęłaś i interpretujesz według swojego widzimisię w nadziei, że inni nie zauważą. Ojciec zmienił zamki JUŻ PO TYM jak autor udostępnił matce klucze. Zrobił to po to, żeby autor nie miał więcej okazji, kluczy jej dawać. Spakował również jej rzeczy w wory - zwalając w siedzibie firmy, żeby nie miała powodu JEGO domu odwiedzać. Zwykłe, małostkowe, złośliwe i perfidne działanie. Dom przez lata był wspólny, więc MUSIAŁO w nim zostać mnóstwo rzeczy matki, których NIE DAŁO SIĘ wywieźć wszystkich naraz. I gdyby zostawiła tam tylko stare majtki i trzy pary skarpet w szufladzie - też miałaby prawo po nie wrócić. A tatuś zabiera dupę w troki, z chałupy nie korzysta, a synowi wydaje ZAKAZ wpuszczania tam matki. Widocznie chciał się czuć panem sytuacji, który odda jej rzeczy "jak będę chciał i humor miał". A swoją drogą ciekawe, czy na pewno spakował wszystko?
Odpowiedz@Armagedon: "Ponieważ dom nie trafił się jej przy podziale majątku, po zmianie zamków nie dostała klucza, ja z kolei tak - w końcu jestem synem." Tobie radze nauczyć się czytać. Na początku historii jest napisane, że ojciec zmienił zamki i dał synowi klucz. Po całej aferze z daniem klucza matce ojciec znów zmienił zamki, ale już ich synowi nie dał. Dodam, że rozwód trochę trwa, zwłaszcza z podziałem majątku, więc matka miała sporo czasu by swoje rzeczy odebrać. Nie miała prawa brać klucza od swojego syna, bo to było wtargnięcie. Facet mógłby z tym iść na policje. Dodam, że Autor jest już PEŁNOLETNI, więc powinien potrafić wykorzystywać mózg i spytać szybciej ojca o pozwolenie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2018 o 21:04
@Methelin: Człowieku! Nie daj sobie wmówić żadnej winy!!! NIKOMU! Ani matce, ani ojcu, ani innym mądralom, które są na tyle ograniczone, iż nie pojmują, że rodziców kocha się tak samo i nie chce się opowiadać po którejkolwiek ze stron. A pozycja "między młotem a kowadłem" - to najgorsza z możliwych pozycji. I nie znalazłeś się w niej z własnej woli, ani na własne życzenie. Doskonale rozumiem twoje położenie, a zachowania rodziców NIC nie tłumaczy. Każde z nich uważa, że lojalność z twojej strony należy się tylko jemu, co jest po prostu karygodne. Dwa egoistyczne typy myślące wyłącznie o sobie. Jeśli chcesz mieć względny spokój musisz niektóre sprawy trzymać w tajemnicy, a pewną wiedzę zachować wyłącznie dla siebie. Nie mówić matce co słychać u ojca i nie zwierzać się ojcu co porabia matka. Na przykład, w opisanej sytuacji, gdyby matka nie wiedziała, że masz klucze do dawnego domu, pewnie nie byłoby sprawy. Jednak takie lawirowanie - to nie jest wcale sprawa prosta, bo czasem - gdy nie chce się kłamać - ciężko jest wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. Więc może spróbuj powiedzieć im kilka słów gorzkiej prawdy. Że nie zamierzasz dłużej być kartą przetargową, że nie dasz się przeciągnąć na żadną stronę i żadnego z nich nie będziesz faworyzował. A także, że nie dasz się przekupić. Na przykład dostępem do domu tatusia, lub prezentami od mamusi. Nich zaczną cię wreszcie szanować i przestaną winić za nieudany związek. Bo to nie była, nie jest, i nigdy nie będzie TWOJA wina.
Odpowiedz@healthandsafety: Istotnie, co do tych zamków masz rację, zwracam honor. Napadłam na ciebie, bo mnie ogólnie wkurzyłaś, więc idąc za impulsem, napisałam komentarz nie przeczytawszy historii po raz drugi (co zwykle robię). A wkurzyłaś mnie, bo od samego początku stoisz po stronie tatusia, właściwie nie wiadomo z jakiego konkretnie powodu. Odnosi się wrażenie, że za rozpad związku winą obarczasz matkę autora, w dodatku uważasz ją za podstępną żmiję, która BEZPRAWNIE próbuje odzyskać swoje rzeczy z dawnego domu, uknuwszy spisek z potomkiem. I Z GÓRY zakładasz, że tatuś autora to biedny, niewinny, skrzywdzony żuczek, któremu sąd, na otarcie łez, pozwolił zatrzymać dom. W ogóle NIC nie wiesz o powodach rozwodu i towarzyszących mu okolicznościach. Nie wiesz kiedy matka wyprowadziła się z domu, nie wiesz ile rzeczy zdążyła zabrać, nie wiesz, w którym momencie ojciec po raz pierwszy wymienił zamki. A może zrobił to tuż po wyroku i matki już do domu nie wpuścił, albo kazał jej OPUŚCIĆ jego posesję natychmiast z kilkoma rzeczami spakowanymi na biegu? A potem był NIEOBECNY. "...rozwód trochę trwa, zwłaszcza z podziałem majątku, więc matka miała sporo czasu by swoje rzeczy odebrać." No właśnie. ZNOWU z góry zakładasz, że dom należał się ojcu, więc matka jeszcze PRZED ogłoszeniem rozwodu i podziału majątku powinna się z chałupy ewakuować wraz ze wszystkimi rzeczami, a czy miałaby dokąd - już cię w ogóle nie interesuje. Wiesz co? Mam takie dziwne podejrzenie graniczące z pewnością, że gdyby sytuacja była odwrotna - TEŻ stanęłabyś po stronie faceta, tłumacząc, że MIAŁ PRAWO poprosić syna o klucze i wejść do byłego domu po rzeczy, skoro wredna ex małżonka mu to złośliwie uniemożliwia. "...Autor jest już PEŁNOLETNI, więc powinien potrafić wykorzystywać mózg i spytać szybciej ojca o pozwolenie." Tiaaa, jasne... Gdyby miał pewność, że ojciec powie "proszę bardzo" - to by pewnie zapytał. Ale raczej miał pewność, że takiego pozwolenia nie otrzyma. Nie po to tatuś wydał zakaz wpuszczania matki do domu, by go potem samemu łamać. Więc może autor uznał, że matka ma prawo do zabrania przedmiotów należących do niej? Zastanawia mnie, dlaczego nie możesz pojąć, że autor kocha swoich rodziców, mimo, że ma do nich wiele zastrzeżeń? I że, wobec ich egocentryzmu, nie ma właściwie możliwości by działać nie narażając się na pretensje któregoś z nich? I że nie chce wybierać tego "lepszego" rodzica? Tylko w tym problem, że każde z rodziców uważa się za "to lepsze" i takiej właśnie opinii, popartej słowem i czynem, oczekuje od własnego dziecka. A mądre przysłowie brzmi "jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził", więc jeśli autor "zrobi dobrze" ojcu - to narazi się matce. I odwrotnie. Więc jeśli ty widzisz w historii jakąś WINĘ autora, to, po pierwsze - zupełnie nie potrafisz postawić się na jego miejscu, po drugie - nie przyjęłaś do wiadomości, że autor nie chce być buforem walonym z każdej strony. A po trzecie - dajesz do zrozumienia, że powinien faworyzować ojca. "Nie miała prawa brać klucza od swojego syna, bo to było wtargnięcie. Facet mógłby z tym iść na policje." Tra la la la i organki. Równie dobrze ONA mogłaby iść na policję ze skargą, że jej były małżonek przyskrzynił w chałupie przedmioty należące do niej i "nie ma czasu" ich udostępnić, a także nie pozwala na to własnemu synowi.
Odpowiedz@Armagedon: Ale Cię szarpnęło. Twoi rodzice się rozwiedli, a ojciec był nie w porządku? Nie musisz oczywiście odpowiadać, to Twoja sprawa, ale strasznie przeinaczasz i dopisujesz do historii, coś czego w niej nie ma. Chciałam zacytować z d**y wzięte wnioski, ale zaprzestałam, gdy się "kapnęłam", że wklejam w zasadzie cały Twój komentarz. Ty też nie wiesz. Więc czemu zakładasz, że Twoja wersja jest ok, a ktoś, kto się odniósł RZECZYWIŚCIE TYLKO DO SPRAW UJĘTYCH W HISTORII się myli? Ty prawie z matki zrobiłaś ofiarę przemocy. A już na pewno zrobiłaś z ojca winnego rozwodu, a z matki biedną ofiarę. Gdzie autor o tym pisze? Hipokryzja level expert. Zarzucasz komuś faworyzowanie ojca, a sama robisz to z matką. Serio uważasz, że oddanie kluczy do mieszkania jest usprawiedliwione? Skąd wniosek, że matka tych rzeczy nie mogła odebrać? Może po prostu nie chciała się dogadywać z ojcem na odebranie i wolała sama sobie wziąć? Jeśli Ty tak chętnie i bez żalu rozdajesz klucze, to podaj mi kontakt do osoby posiadającej Twoje. Musiałoby się to odbyć bez Twojej wiedzy, a ja chętnie pozwiedzam. Matka mogłaby choćby z policją przyjść, gdyby ojciec utrudniał. I dlaczego piszesz, jakby wredny i zły facet puścił biedną kobietę w skarpetkach? Przecież w historii jest napisane, że on wziął chatę, a ona przedsiębiorstwa. Nawet nie jedno, a kilka. Moim zdaniem lepiej na tym wyszła. Też niewiesz nic o powodach rozwodu i okolicznościach. Więc czemu to zarzucasz innym, a sama generalizujesz? "Mam takie dziwne podejrzenie graniczące z pewnością" - na jakiej podstawie? Już ostatnio o tym Ci napisałam, ale wtedy tylko lekko, a teraz naprawdę odpłynęłaś w swój świat, daaaaaleko od napisanej historii.
Odpowiedz@BlueBellee: Bredzisz, koleżanko. Przeczytaj jeszcze raz, tylko uważnie, pierwszy komentarz "healthandsafety" - to może pojmiesz o czym ja piszę. Nie stoję ani po stronie matki, ani po stronie ojca, "gdyż, ponieważ" jedno i drugie oceniam negatywnie. "zachowania rodziców NIC nie tłumaczy. Każde z nich uważa, że lojalność z twojej strony należy się tylko jemu, co jest po prostu karygodne. Dwa egoistyczne typy myślące wyłącznie o sobie." "...spróbuj powiedzieć IM kilka słów gorzkiej prawdy. Że nie zamierzasz dłużej być kartą przetargową, że nie dasz się przeciągnąć na żadną stronę i ŻADNEGO Z NICH nie będziesz faworyzował." "...wobec ICH egocentryzmu, nie ma właściwie możliwości by działać nie narażając się na pretensje któregoś z nich." Stoję po stronie autora, po którym wy jedziecie jak po łysej kobyle, wmawiając mu jakąś wyimaginowana winę, w którą już prawie uwierzył. A robicie to właśnie dlatego, że BIERZECIE STRONĘ OJCA, który, niby to, jest w sytuacji stroną poszkodowaną i uciemiężoną. Ciekawe, skąd ta pewność? A "sprawy ujęte w historii", tak naprawdę, nie dotyczą konkretnej, opisanej sytuacji, bo autor podał ją jako kolejny przykład grania jego osobą. Kolejny, który - tym razem - przelał już ten "przysłowiowy" kielich goryczy. I racz zauważyć, że autor sam przyznaje - "Fakt - NIEMAŁA część jej dobytku materialnego została w domu." Dlatego doskonale rozumiem, dlaczego dał matce te klucze. Widocznie WIEDZIAŁ, że w inny sposób swoich rzeczy nie odzyska, lub będzie to droga przez mękę. Ciekawe, co ty byś zrobiła na jego miejscu? Rzekłabyś "pie_rdol się, mamusiu, takiego wała, gówno mnie to obchodzi"? Oznaczałoby to, ni mniej ni więcej, że matkę masz w dupie, stoisz po stronie ojca i dajesz mu moralne prawo do "robienia babie pod górkę". I jeszcze ci coś uświadomię. Za to co autor zrobił - ma przegwizdane u ojca. Gdyby, zaś, tego nie zrobił - miałby przesrane u matki. Ale twoim (waszym) zdaniem powinien wybrać tę drugą opcję? "Matka mogłaby choćby z policją przyjść, gdyby ojciec utrudniał." Nie rozśmieszaj mnie. Żaden policjant nie przekroczy progu cudzego domu podczas nieobecności właściciela, bez nakazu w dodatku. Prawdę mówiąc, bez tego drugiego nie wejdzie nawet do przedpokoju, jeśli pan właściciel nie zechce go wpuścić. I nie podniecaj się tak słowem "przedsiębiorstwa". Nie zawsze oznacza to wielkie hale produkcyjne i parę setek pracowników. Mogą to być, na przykład, trzy małe biura rachunkowe, lub dwa niewielkie zakłady kosmetyczne/fryzjerskie.
Odpowiedz@Methelin: Pieprzenie. W Twojej historii są dwa aspekty. Jest bardzo złe zachowanie Twoich rodziców. Ale i Twoje. Nie ze sposobu pisania, ale z treści wywnioskowałam, że jesteś dorosły, chociaż masz pewnie nie więcej, niż 20 lat. Może coś pominąłeś, ale odnosząć się do historii: ojciec zasadnie się zdenerwował, a wina jest po stronie Twojej i matki. I rozumiem, że usprawiedliwianie się jest odruchowe, ale serio? Strasznie się wybielasz. Nawet usprawiedliwiając się nie napiszesz wprost "zachowałem się źle", tylko "nie jestem bez winy". Rozumiesz różnicę? Twoja matka źle się zachowała prosząc Cię o klucze i stawiając Cię w takiej sytuacji. Ale skoro jesteś na tyle samodzielny, aby opisywać to w internecie (nie mówię, że to źle), to powinieneś też umieć odmawiać i rozróżnić, co jest dobre, a co złe. I umieć przyznać się do błędu.
Odpowiedz@Armagedon: Zacznę może od końca: nie podniecają mnie w żaden sposób firmy, ale co kto lubi. Ale dają dochód. Nie wynajęty/sprzedany dom nie. Kto lepiej wyszedł? Ale można wyegzekwować co swoje. Zresztą jeśli masz to zasądzone, to masz to na papierze i jak najbardziej policja może Ci w tym pomóc, jeśli druga strona utrudnia. Ale gdzie masz w ogóle w historii, że ojciec matce utrudniał odbiór rzeczy? Wskaż mi, proszę. U ojca ma słusznie. Ponawiam: daj kontakt do osoby posiadającej Twoje klucze. O ile takowa istnieje. Bo może praktyka do Ciebie przemówi, skoro sam fakt, że oddanie już OBCEJ osobie kluczy do czyjegoś domu uważasz za zasadne, bo to matka. I jaka jest różnica między jedną, a drugą opcją według Ciebie? Jedziesz "nas" za drugą, jakby oczywista była czołobitność przed matką, a wybranie zwykłej uczciwości największym złem. Masz problem z ojcem? Wybacz te osobiste pytania, ale wniosek się sam nasuwa, przez co nie jesteś obiektywna. Jestem dorosła, ale nawet, gdy byłam dzieciakiem, gdy akurat zdarzyło się tak, że byłam przy kłótni rodziców, to nigdy nie wybierałam "kogo bardziej lubię". Tylko jeśli już, to mówiłam uczciwie.Jak można w ogóle swoje zdanie uzasadniać osobą, a nie treścią? Ale czemu Ty sobie dopowiadasz? Gdzie masz w historii, że był problem z odebraniem rzeczy? Jest to nawet w cudzysłowie, co sugeruje raczej wymówkę. Czytaj ze zrozumieniem. I to naturalne, że została część jej rzeczy, a rzeczy mają wartość materialną. No i? (i mogę się założyć, że na tym się skupisz) A skąd pewność, że nie jest? Bo kobieta z zasady jest ofiarą? Czy co? Wyimaginowaną?! Oddanie komuś kluczy do cudzego mieszkania jest według Ciebie poprawne?! Ale ogólnie czujesz się dobrze? Cytat pominę, bo mówienie o jednym, a robienie drugiego nie dla mnie. I może i obydwoje oceniasz negatywnie, ale jednak cały czas "jesteś za" matką, mimo, że to ona postawiła autora w takiej sytuacji. Do tego dopisałaś sobie całą historię do życia bohaterów tekstu,
Odpowiedz@Armagedon: Jak Ty bredzisz czasami... Dopisujesz sobie własne fakty i na siłę przekonujesz, że to prawda.
OdpowiedzA to wuje z nich! współczuję
OdpowiedzDogi autorze, sam się wplątałeś w tą sprawę dając matce klucze bez porozumienia z ojcem.
OdpowiedzWina jest twoja i twojej mamy. Twoja bo straciłeś jego zaufanie, twojej mamy bo ciebie wykorzystała.
Odpowiedz@iks: Tyle dobrego, że nie do końca straciłem jego zaufanie, albowiem dziś popołudniu napisał do mnie SMS'a, czy wszystko w porządku i że znalazł kilka rzeczy, których nie mogłem wcześniej znaleźć w domu. Zwyczajnie się zdenerwował, co często mu się zdarza - jak nie pije, łatwo się irytuje, bo nie pije, a jak pije, łatwo się irytuje, bo jest pijany. Drażni go prawie wszystko.
OdpowiedzNie nie nie, to nie oni Cię mieszają, to Ty się wmieszałeś. Jest wyrok sądu z podziałem? Jest - to po co się w ogóle angażujesz. Dostałeś klucz jako syn w zaufaniu, to jako syn miałeś go używać na własne, a nie matki potrzeby. Wystarczyło powiedzieć - "chcesz wejść, to zapytam ojca czy możesz", zgodzi się jest ok, nie też ok, bo wszystko zgodnie z wyrokiem i niech sama kombinuje, a Ty pozostajesz neutralny. A tak to nie zostałeś, próbując być "miłym" dla wszystkich zaangażowałeś się i teraz ponosisz konsekwencje.
OdpowiedzEch... A wystarczyło zapytać ojca o zgodę na udostępnienie klucza matce, a w przypadku odmowy - powiedzieć, żeby sami się jakoś dogadali w tej sprawie i cię do niej nie mieszali. I konsekwentnie odmawiać jakichkolwiek kłamstw na temat drugiego z rodziców. Jest spora szansa, że po jakimś czasie dadzą sobie spokój.
Odpowiedz