Muszę, po prostu muszę to napisać, bo do dziś nie mogę uwierzyć.
Uwaga! Dalej będą trudne cytaty.
Jadę sobie 6 stycznia z rana, czyli około 8.00, autobusem miejskim. Czytam. Cisza, spokój (super święto - wszystko nieczynne, ulice puste, współpasażerów brak).
Wsiada gostek. Pijany. No luz, każdy świętuje jak lubi - ja jadę na jogę, on czci trzech króli od wczoraj. Naraz słyszę zza pleców: "pani czyta książki?", cicho i mamrotliwie. Uznaję, że się przesłyszałam, czytam dalej.
A jednak się nie przesłyszałam, gostek się przesiada, teraz siedzi na przeciwko po drugiej stronie przejścia i powtarza swe zagajenie o książkach. No to odpowiadam, że czytam, choć fakty mówią same za siebie, nie chcę być niegrzeczna, ani wkurzać pijanego. Na to on: "A ja nie czytam". No to ja: "W porządku. Każdy robi, co lubi". Przyjmuję, że wyczerpaliśmy temat, czytam.
Ale on uznał to za doskonały wstęp do następującej przemowy (zaznaczam i podkreślam, nie było w niej agresji):
"Ruch*łbym cię w mordę. Serio. Masz dobrą mordę do ruch*nia. A ogolona jesteś? Nie? Zarośnięta? Nie szkodzi, może być zarośnięta." I tak dalej w tym duchu, wszystkiego nie zapamiętałam.
Przysięgam, nie odzywałam się, on sam prowadził ten niby dialog. Może bym mu coś odszczekała, ale czy to wiadomo, jak pijany zareaguje? Wolałam dotrzeć na jogę niż (powiedzmy) na posterunek. Było mi tym trudniej, że od momentu o goleniu strasznie zachciało mi się śmiać (łaskawca z niego, że mi wybaczył potencjalne zarośnięcie).
Jestem w stanie zrozumieć, iż w upojeniu swym nie ogarnął, że wiekiem bliższa jestem jego matce niż jemu, ale czy serio uważał, że uwiedzie mnie tą przemową? Czy są na świecie kobiety, które na tekst: "ruch*łbym cię w mordę", odpowiadają: "Super! Zrób tak!"??
No i w ten sposób w święto epifanii dołączyłam do #metoo, ech... Święta polskie...
autobus miejski
kurde, to ja swoją żonę poderwałem klasycznie, kino, kolacja (w McD, młodzi byliśmy ;) ), spotkania, spacery, rozmowy przez telefon (w tym stacjonarny!!!), nawet kurde jakieś bibeloty (nie lubi kwiatów). Jednym słowem nachodziłem się, a teraz faceci podrywają na "ruch*łbym cię w mordę"?? Ten świat musi upaść....
Odpowiedz@krzycz: Kolego ja też się nachodziłem na spacerach, wycieczkach, do kina, no właściwie identycznie jak u Ciebie. Jakiś tam czas poświęciliśmy na efekt końcowy a teraz rach ciach i po sprawie. Gościu rzuca "ruch*łbym cie w morde" i +100 do podrywu... ;)
Odpowiedz@krzycz: Za moich czasów nie było McD więc byłem prześladowany przez komunę i należy mi się odszkodowanie!
OdpowiedzWybacz, ale "śmiechłam" ;) Taki romantyk, a Ty nic? No mogła piękna miłość być, ale w sumie się nie dziwię - skoro nie czyta... :P
Odpowiedz@BlueBellee: Nie ma czego wybaczać, we mnie też chichot wzbierał, że ledwo się opanowałam, tak mi się ten podryw wydał ujmujący ;)
OdpowiedzW twoim wieku, to już nie ma co wybrzydzać, bierz jak leci!
Odpowiedz@boom_boom: Bo?
OdpowiedzTak z czystej ciekawości - gdzie jechałaś na jogę skoro, jak piszesz, wszystko było zamknięte?
Odpowiedz@imhotep: Do Tybetu.
Odpowiedz@imhotep: A do pani joginki do domku :D Orzekła, że zamierza prowadzić zajęcia nawet w wielkie święto.
OdpowiedzW zasadzie to mogłaś wrócić do domu! Jogę już opanowałaś. Było tylko przyjąć pozycję lotosu.
OdpowiedzTo ja przebylem prawie 2500km zeby zabrac ma wybranke do kawiarni a wystarczylo powiedziec ze ruch*lbym ja w morde....
Odpowiedz@Lynxo: No jednak by nie wystarczyło, bo nie dałam się zabrać nigdzie :P
OdpowiedzZawsze mnie zastanawia dlaczego chłopy myślą, że takie coś działa. A im bardziej pijany i obleśnty tm bardziej... bezpośrednie podrywy. Czy kiedykolwiek w historii świata zadbana, młoda kobieta postanowiła wdać się w burzliwy romans z menelem, który złożył jej taką propozycję w tramwaju o 7 rano? :)
Odpowiedz@mrkjad: Dlaczego? Bo to faktycznie działa, tyle że nie w tym układzie. Jeśli na miejscu zadbanej, młodej kobiety postawilibyśmy równie młodą, ale nie do końca zadbaną żuliettę, to podejrzewam, że jednak ten burzliwy romans miałby sporą szansę na eksplozję. Jak już nieraz wspominałem, mieszkałem jakiś czas w dzielnicy słynącej z niezbyt dobrej sławy. Letnimi wieczorami wystarczyło otworzyć okno, aby sobie posłuchać, jak przedstawiciele lokalnego plemienia nawołują wybranki swojego... powiedzmy, że serca. Teksty o tym, kto co sobie goli lub nie - norma. Kto, kogo, kiedy, a przede wszystkim za co będzie chwytał - norma. Śmiałe plany podboju seksualnego wygłoszone do obiektu tego podboju, oraz dyplomatyczna odpowiedź obiektu, że owszem, owszem, ale z tym orężem podbój się nie powiedzie - norma. Niestety, wśród takiego towarzystwa im ktoś ostrzej poleci po bandzie, tym za pewniejszego siebie uchodzi. To co dla normalnych ludzi jest ostatnią granicą dobrego smaku, dla nich jest punktem startowym. Kiedy się to obserwuje z boku, to trochę jak w ruskim cyrku - i śmieszno, i straszno.
Odpowiedz@mrkjad: Nawet nie taka młoda też nie :D
Odpowiedz@LTM87: Nawet nie wyglądał na żula (ani nie śmierdział gromko, najwyżej po cichu, trzymałam się z dala, więc nie wiem), ale może masz rację. To by wyjaśniało wiele.
Odpowiedz