Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dyskryminacja ze względu na płeć, wersja szkolna. Czasy podstawówki, około 1997 roku.…

Dyskryminacja ze względu na płeć, wersja szkolna.

Czasy podstawówki, około 1997 roku. Szkoła w ponad 200-tysięcznym mieście.

Nauczyciele mieli dwa sposoby zwracania się do uczniów. Po imieniu (zdrobniale, miłym, cukierkowo słodkim głosikiem) i po nazwisku (warcząc i krzycząc). Zależało to od płci ucznia. Tak też dziewczynki były nazywane Ewelinka, Martynka i Karolinka, tak słodko, że aż ociekało lukrem, a chłopcy Kowalski, Nowak i Malinowski, warknięciem jak do psa, który nabroił.

7-8-letnie dziecko różnie znosi niepowodzenia i krytykę. Nauczyciele nauczania początkowego to wiedzą. Jak dziewczynce nie poszło, dostała jedynkę i się popłakała, to nauczycielka przechodziła w tryb cukierkowego głosiku, pocieszała, aż w końcu przepraszała i zamiast jedynki wpisywała dwójkę. Jak chłopiec dostawał jedynkę i się popłakał, to nauczycielka przechodziła w tryb warczenia i krzyku, gnoiła ucznia, że jest głupi, że nieuk, i że co to ma być, że FACET (7-letnie dziecko) płacze, wyśmiewała go i zachęcała do tego resztę klasy.

Teraz apogeum.

Na jakiejś lekcji pokłóciłem się z koleżanką z klasy. Poszło o pytanie "jak się miewasz?”. Twierdziła ona, że mówi się i pisze "jak się niewasz?" Mówiłem, że nie ma takiego słowa jak "niewasz", a "miewasz" pochodzi od "masz".

Zaczęła mnie wyzywać i rzucać we mnie długopisami, kredkami itd. Nauczycielka interweniowała. Zapytała, o co poszło, po czym przyznała rację koleżance, a ja dostałem opieprz, że jestem niegrzeczny, że ją zaczepiam i zaczynam.

Nie wiem jak to podsumować...

szkoła równość dyskryminacja

by ~XLS
Dodaj nowy komentarz
avatar kitusiek
8 14

W sumie mam coś podobnego na studiach - jeden z wykładowców, a właściwie "ćwiczeniowców", na jednym z najtrudniejszych przedmiotów na całych studiach, bierze do tablicy studenta i studentkę i daje im zadania porównywalne poziomem trudności. Studentce tłumaczy co i jak, pomaga, śmieje się, na studenta spojrzy z pogardą i co najwyżej coś mruknie, że źle, ale nie powie gdzie, niech sam sobie znajdzie, choćby 2 godziny miał stać (i najczęściej stoi). Na koniec studentka otrzymuje 4-5, student 2, max 3. Jedynie podejście "ofiar" jest inne - większość się śmieje z tych różnic, pozostali mają to gdzieś.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2018 o 19:25

avatar Jaladreips
10 14

@kitusiek: u mnie na studiach było podobnie, filologia angielska. Szczyt osiągnął facet od języka mówionego. Przychodzi student, płynny dialog, słownictwo, poprawna wymowa, akcent, bez przycięć, bez dukania - 3.5-4.0. Przychodzi studentka, zacina sie, duka, słowo comfortable wymawia komfortejbyl, co drugie słowo to so, then, and, eeee, yyyy, well - 5.0.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
-2 16

@kitusiek: Wiesz może studentki chodzą na korepetycje gdzie trzeba.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2018 o 10:15

avatar Haniii98
5 7

A u mnie na informatyce jest odwrotnie. Ostatnio wszyscy dostawali za zadanie opisać co robi dana część kodu, wszyscy po kolei, przy tablicy. Jestem jedyną dziewczyną w grupie, jak podeszłam do tablicy to usłyszałam "no, pani niech lepiej wytrze tablicę to będzie pani miała przygotowanie do wycierania naczyń".

Odpowiedz
avatar kitusiek
1 1

@Haniii98: Informatyka informatyce nie równa - na mojej jest tak jak napisałem wyżej ;)

Odpowiedz
avatar Jaladreips
-4 28

Tak chyba było w każdej szkole... U mnie było dokładnie to co piszesz plus jeszcze kilka innych genialnych rozwiązań. Na przykład jak była ostatnia lekcja, to dziewczyny puszczali 10 minut przed dzwonkiem, tłumacząc to tym, żeby nie robił się tłok w szatni. Albo poprawianie ocen - chłopak miał jedną szansę, dziewczyna nieskończoną ilość szans. Albo przy odpowiedzi na ocenę - jak chłopak nie znał odpowiedzi to dostawał pałe, jak dziewczyna nie znała to dostawała inne pytanie i tak do skutku, aż trafiła. To było na porzadku dziennym. Po ocenie tej historii wnioskuję, że te dziewczyny tutaj siedzą i walą minusy.

Odpowiedz
avatar jass
11 19

@Jaladreips: Ode mnie poszedł plus, chociaż uważam historię za mało wiarygodną - pewnie, zawsze się znajdą nauczyciele z takim niesprawiedliwym podejściem, ale cała szkoła? Zresztą w drugą stronę to też działa - zdarzyło mi się zetknąć z nauczycielkami które faworyzowały chłopców, więc już nie dramatyzujmy ;)

Odpowiedz
avatar lady0morphine
10 12

Miałam nauczycielkę (ba, wychowawczynię) w gimnazjum z takim podejściem. Chłopcy byli Kubusiami, Michasiami i Andrzejkami, a dziewczyny to Zochy, Kachy i Gochy. Kiedy któryś z Mareczków otrzymał całkiem niezły wynik na próbnym egzaminie gimnazjalnym, to wychowawczyni prawie się osikała z radości, bo próbny był taki trudny, ciężki, a Mareczek jest taki mądry! Gdy okazało się, że Marycha (swoją drogą najlepsza uczennica w klasie) dostała maksymalną ilość punktów, to usłyszała, że jej się poszczęściło, na realnym egzaminie będzie miała dużo mniej, a tak w ogóle, to ten próbny (który jeszcze 5 minut wcześniej był "strasznie trudny") to był tak łatwy, że upośledzone dziecko z podstawówki dałoby radę napisać na 100%. O naciąganiu ocen z polskiego na koniec trzeciej klasy, bo np. Józio chce iść do dobrego liceum i przydałoby mu się 5 już nie wspomnę. Wystarczyło, że Józio poprowadzi jedną lekcję na dowolny temat. Czy Gocha też może poprowadzić lekcję i podciągnąć ocenę, bo jej się waha między 4 a 5? Oczywiście, że nie! Trzeba było się uczyć cały rok, a nie teraz na ostatnią chwilę. Gocha dostała 4 :)

Odpowiedz
avatar Ciejka
0 6

ale co się dziwić, skoro później to chłopcy przeszkadzają w prowadzeniu zajęć Każdy nauczyciel ma jakiś kompleks, przez co traktuje uczniów w swój sposób

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

Nawet się "nie waż" mówić "jak się miewasz

Odpowiedz
avatar szafa
3 5

Co prawda, to prawda, że problem nierówności płci dotyczy obu, a nie tylko kobiet. Obie strony mają przesrane w społeczeństwie, tylko na różny sposób.

Odpowiedz
avatar Mixio
5 7

Znam to - zawsze winni byliśmy my, chłopaki, co by się nie działo. Jednego dnia kolega wziął kamień i rzucił go przed siebie, trafił koleżankę w głowę. Tego samego dnia ja dostałem od dziewczyny pokrzywą po oczach. Najbliższa godzina wychowawcza; Marcin dostaje naganę za rzucenie kamieniem. Poruszam swoją sprawę - Justyna nie chciała przecież. Na to mówię że Marcin też nie chciał. Kto dostał naganę? Ja, za pyskowanie.

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
2 2

Powinni nauczycielkę ściągnąć ze stanowiska.

Odpowiedz
avatar Sandroshia
0 0

Niektórzy nauczyciele nie powinni być nauczycielami, minęli się z powołaniem. Ja na szczęście nie pamiętam takich sytuacji ze swoich szkół. :)

Odpowiedz
Udostępnij