Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Uwielbiam jazdę na rowerze. Lubię też dość często zmieniać posiadane rowery na…

Uwielbiam jazdę na rowerze. Lubię też dość często zmieniać posiadane rowery na nowsze modele i to niezależnie od tego, że stary ma się bardzo dobrze i mógłby mi z powodzeniem jeszcze długo służyć. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat „zaopatrzyłem” w rowery (wliczając w to rowery moich dorastających w tym czasie synów) sporą część rodziny i kilku znajomych. Wiosną zeszłego roku udało mi się okazyjnie kupić na wyprzedaży nowego górala, a tym samym do upłynnienia został mi mój stary góral. Stary - znaczy dwuletni, firmy na „S”, w pełni sprawny, konserwowany, z dobrym osprzętem, noszący wprawdzie ślady użytkowania, ale będący w stanie bardzo dobrym.

Wpadłem na pomysł, że tym rowerem obdaruję ubogie rodziny mieszkające na końcu mojej ulicy. Są to dwie rodziny, żyjące pod jednym dachem w zrujnowanym domu. Siostry, ich mężowie (dalej: „Mały” i „Duży”) oraz szesnaścioro dzieciaków. Bieda aż piszczy (program 500+ to troszkę poprawił), choć na alkohol i fajki pieniądze zawsze i tak były. Otóż rodziny te posiadały wówczas jeden stary, zardzewiały rower, który służył Małemu lub Dużemu do jeżdżenia po zakupy. Dzieci na nim nie jeździły. Pomyślałem zatem, że mój rower mógłby posłużyć choć najstarszym dzieciakom z tej gromadki.

Małego i Dużego zastałem w miejscu ich stałego pobytu tzn. pod sklepem, sączących piwo. Zreferowałem sprawę, podkreślając że nie chcę za rower nawet małego piwa. Obiecali, że jak będą wracali ze sklepu to rower zabiorą (wracając do siebie muszą przejść obok mojego domu). Niestety nie doczekałem się ich ani tego dnia, ani przez kolejne dwa miesiące, choć w trakcie „spotkań” pod sklepem ciągle przypominałem o odbiorze roweru.

W końcu dopadłem Dużego przechodzącego obok mojego domu i niemal siłą zaciągnąłem po rower. I tu się zaczęło… A dlaczego lampek nie ma? Amortyzator tylko z przodu? Dlaczego dzwonka nie ma? Bez błotników to chlapać będzie! Słabo napompowany, jak on dojedzie do domu? A skończyło się tak, że… Duży musi z Małym porozmawiać i się zastanowią!

Dialog słyszała moja żona i ostro się zdenerwowała. Następnego dnia rozpuściła wici wśród znajomych w pracy, a dwa dni później rower miał już nowego właściciela. Oczywiście nie muszę dodawać, że Mały z Dużym do tematu roweru już nie wrócili.

O całej sprawie zapomniałem. W lecie tego roku, kilkoro młodszych dzieciaków z ww. rodzin zaczęło szaleć po naszej ulicy na rowerach. Aż oczy przecierałem ze zdumienia. Podobno gmina rozpoczęła jakiś program kontrolowania wydatków z 500+, stąd te rowery. Niezależnie od tego co spowodowało pojawienie się rowerów u tych dzieciaków, to te rowery jak sądzę były przyczyną dalej opisywanych wydarzeń.

Leniwe letnie, sobotnie popołudnie. Siedzę sobie na tarasie i słyszę dzwonek. Patrzę, a przy furtce stoi jeden z dzieciaków sąsiadów. Malec, stwierdza że przyszedł po rower. W pierwszej chwili nie wiem o co chodzi. Dzieciak wyjaśnia, że tata mówił, że mam dla nich rower! W lekkim szoku wyjaśniam, że a i owszem miałem w zeszłym roku, ale ani Duży, ani Mały nie chcieli go zabrać, więc oddałem go znajomemu. Dzieciak ponownie stwierdza, że wysłano go po rower i on chce rower. Tłumaczę więc jeszcze raz, że roweru nie ma i wracam do domu.

Dwadzieścia minut później ponownie słyszę dzwonek. Tym razem pod furtką stoi żona Dużego i na powitanie słyszę „dawaj rower złodzieju!!!”. Kobieta jest pijana, ale że to kobieta, spokojnie i grzecznie tłumaczę „historię roweru”. W odpowiedzi dostaję wiązankę k…, ch…, sk… i innych. Stwierdzam, że rozmowa nie ma żadnego sensu i wracam do domu. Sąsiadka drze się jeszcze przez kilka minut pod furtką, a potem zapada błoga cisza.

Dwadzieścia minut później…kolejny dzwonek, a pod furtką stoją Mały i Duży. Jestem wściekły i przygotowany na ewentualną konfrontację nie tylko słowną. O dziwo obydwaj – pomimo znacznego stopnia upojenia alkoholowego – zachowują się przyjaźnie. Mało tego! Duży przeprasza za zachowanie żony! Raz jeszcze tego dnia przypominam „historię roweru” i stwierdzam, że teraz żadnego roweru do oddania nie posiadam. Mały stwierdza:
- Sandacz nie ma sprawy! Ty fajny chłop jesteś! Postawisz litra i będziemy kwita…

PS. 1. Litra nie postawiłem. :-)
PS. 2. Uprzedzając ewentualne pytania o to dlaczego sam im tego roweru nie odprowadziłem do domu, skoro mieszkamy na tej samej ulicy? W tego typu przypadkach, jeśli komuś oferuję za darmo określoną wartościową rzecz, nie przewiduję w pakiecie także usługi jej doręczenia. Chcesz? To sobie weź, ja przynosić ci nie będę!

by Sandacz
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sutsirhc
20 26

Każdy dobry uczynek musi zostać ukarany.

Odpowiedz
avatar Naa
29 31

Gdybyś zażyczył sobie za ten rower z 50 - 100 pln, to by wzięli od razu, i z wdzięcznością. Jak za darmo, to uznali, że dla Ciebie nic nie wart, więc i dla nich nie był. No, a jak jeszcze zależało Ci, żeby wzięli... :( (pewnie powinieneś im dopłacić!). Naukowcy powinny zająć się wyjaśnieniem dokładniej tego zjawiska, ale że ludzie cenią dopiero, gdy zapłacą - niewątpliwe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
24 24

Ale wiesz, ze to tak się nie skończy? Teraz to musisz bardzo pilnować swojego obecnego roweru

Odpowiedz
avatar Daro7777
31 33

Wiem , że chciałeś dobrze ale to poperanie patologicznego systemu. Jak już to może trzeba bylo zagadac, że dzieciaki zgrabia liście albo wykonają jakąś inną niewielką pracę. A tak dwie rodziny alkoholików dostają za darmo kase z 500+ i dalej chleja i widzą, że nie muszą się wysilać bo wszystko im samo wpada w ręce. Jakby chcieli przyjąć rower za pracę to spoko. Dzieciaki może gdzieś zakoduja ze na pewne rzeczy trzeba zasłużyć. Jakby się nie zgodzili na taki deal, to dzida im w oko. I tak się niczego nie nauczą. Nie dawajcie alkoholików i bezrobotnym leniom nic za darmo.

Odpowiedz
avatar InuKimi
4 6

@Daro7777: Wszystko w temacie. Patologia+ działa, jest na chlanie, będzie głosowanie.

Odpowiedz
avatar katem
24 24

Widać, że dzieciaki już nauczone - "masz mi dać"

Odpowiedz
avatar Meliana
13 13

Popełniłeś błąd już w momencie przypominania się z ofertą - nie dość, że jak już ktoś napisał, uznali że jest dla Ciebie bezwartościowy, to jeszcze widocznie przysługę by Ci zrobili, skoro tak się z tym napraszałeś. Stąd też i propozycja ugody "liter i kwita". Nigdy nic za darmo. Też już się tego nauczyłam. Dlatego lokalni poszukiwacze "kierowniczek" i "szefowych" omijają mnie z daleka - widocznie nie są w aż takiej potrzebie, by podjąć się przekopania ogrodu, przycięcia drzewek, czy pomalowania płotu...

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
10 10

Popełniłeś jeden z najgorszych błędów. Próbowałeś kumać się z patologią. Nigdy więcej tego nie rób. Źle na tym wyjdziesz. Obyś nie przypomniał sobie o moim ostrzeżeniu zbyt późno.

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
3 3

@tatapsychopata: Myślę, że niestety będzie dalsza część przygód.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
2 2

@SzatanWeMnieMocny: Też tak myślę. Mam na swojej wsi trochę takiej patologii i wiem co im po łbach potrafi pełzać. Szczególnie przy wspomaganiu roztworem siarki w owocach...

Odpowiedz
avatar leprechaun
6 6

@timka: Jeśli to miał być sarkazm, to proponuję łopatologiczne zaznaczenie tego ("sarcasm mode on / off" czy cuś), inaczej posypią się minusy. :) Jeśli zaś miało to być na poważnie... Wszystkie moje rowery były odkupione od kogoś i nigdy nawet przez myśl by mi nie przeszło, żeby się pyszczyć o brak świateł czy dzwonka. Koszt tych części nie jest horrendalnie wysoki, a odkupując rower używany niejako z góry zakładam, że będzie trzeba przy nim trochę podłubać, choćby zadbać o takie drobiazgi jak nasmarowanie, sprawdzenie regulacji przerzutek, stanu opon itd.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 grudnia 2017 o 13:54

avatar mikado188
3 3

Ciekawi mnie ten epitet "złodziej"... A komu ten rower ukradłeś, żeś złodziej

Odpowiedz
Udostępnij