Opowiem wam historię o mojej, na całe szczęście już byłej, polonistce.
Myślę, że charakter tej kobiety najlepiej opisze fakt, że przez trzy lata liceum przepędziła połowę ludzi z naszej klasy, a dobre dziesięć doprowadziła do płaczu podczas lekcji(głównie dziewczyny, ale żadna z nich nie była osobą bardzo wrażliwą, żeby przez nauczyciela aż tak tracić nad sobą panowanie).
Z historii o tej osobie mógłbym napisać całą książkę, ale dzisiaj skupię się na jednej sytuacji, która dla odmiany nie uderzyła tylko w naszą klasę, ale też w osoby, którym chcieliśmy pomóc.
Pani B, jak będę ją określać, miała naprawdę wiele wad. Chyba każda klasa, którą uczyła, serdecznie jej nienawidziła. Nie wiem, czy z wzajemnością, ale ponieważ była polonistką, a my klasą humanistyczną, to jej niebotyczne wysokie oczekiwania w połączeniu z tym, że nie każdy poszedł na ten kierunek z marzeń o byciu nauczycielem, tworzyły reakcje iście wybuchową. Była też bardzo wymagająca, ale bynajmniej nie w tym dobrym znaczeniu. Potrafiła pytać o rzeczy, których normalny człowiek nie miał prawa pamiętać, jak chociażby kolor sukienki Izabeli Łęckiej albo ilość arów, jakimi dysponował Boryna w "Chłopach". No i według niej istniała tylko jedna interpretacja - jej własna. Jak ktoś miał inną, to znaczyło, że jest nieprzygotowany i zasługuje na jedynkę.
W związku z tym nie było chyba osoby, która nie wykorzystałaby nieprzygotowań na jej lekcjach. A kiedy były opcje zdobycia dodatkowych (czasami za konkursy szkolne albo za jakieś dodatkowe akcje, w które włączali się uczniowie), to większość z nich szło właśnie na język polski.
I właśnie w okolicy mikołajek rok temu pojawiła się szansa na zdobycie dodatkowego nieprzygotowania. By tanim kosztem zachęcić uczniów do pomocy, w szkole wprowadzili zbiórkę słodyczy/zabawek/książek i podobnych rzeczy, które miały być przeznaczone na Dzień Dziecka. Akcja fajna, wiele osób się zgłaszało, ogólnie zainteresowanie było duże. Wśród uczniów mojej klasy też parę osób było zainteresowanych. Może nie samą ideą pomocy, ale na pewno dodatkowym nieusprawiedliwieniem. Przynajmniej do czasu lekcji polskiego, kiedy to pani B stwierdziła, że ona absolutnie się nie zgadza na to, żeby ktokolwiek przynosił jej te nieprzygotowania, a swojej klasie (przekazała to przy nas przewodniczącemu) zakazała nawet przyjmować czegokolwiek, bo "pomaga się z dobrego serca, a nie za korzyści materialne".
I tutaj mała uwaga. Część z was pewnie stwierdzi, że to uczniowie są piekielni, bo pomagają za coś. Nie wiem, jak pani B, ale ja jestem przekonany, że dzieci z domu dziecka bardziej by się ucieszyły z góry słodyczy przyniesionych za dodatkowe usprawiedliwienie, niż garści danej z dobrego serca.
Akurat pomagałem w organizowaniu tego wszystkiego i potem słuchałem, że nagle zainteresowanie tą akcją zrobiło się widocznie mniejsze.
Ktoś może powiedzieć, że to wina uczniów, bo to osoby pazerne na jedną dodatkową godzinę spokoju, chociaż dla mnie dużo gorsze było zepsucie naprawdę dobrze działającego planu na rzecz niejasnych dla mnie idei.
nauczyciele
Pamietam moja pania Krakowiak z podstawowki- sprawdziany z kazdej czasci mowy, zdanie, odmiany, fonetyki, rozbiory zdan itp, dzis jestem jej za to niezmiernie wdzieczna... Pamietam tez pania Wande, moja wychowawczynie w liceum... z jednej strony tez zadawala absurdalne pytania ( czym pukano w szybke w "nad Niemnem", albo jaka rybe jadl Wokulski), no ale ludzie u mnie w 4 klasie lo nie wiedzieli, co to jest "cynizm'...
Odpowiedz@bazienka: Oj pani Krakowiak to jednak za mało wymagała. Ludzie w 4 lo nie wiedzieli co to jest cynizm, a ty dorosła baba nie wiesz jak poprawnie pisać zdania. Chociaż ten komentarz to nawet ładnie ci wyszedł.
Odpowiedz@KIuska: Zapoznaj się z definicją wyrażenia "kultura osobista" zwłaszcza w realacjach interpersonalnych. Z drugiej strony miło jest poznać osobę, która otwarcie i konkludentnie zwraca uwagę na swój geniusz, równocześnie pouczając innych i wytykając ich domniemane błędy. VIVAT PANI MAGISTER!
Odpowiedz@Jankes90: Ach! Jak ja uwielbiam hipokryzję! Jeszcze jakieś "miłe" uwagi na temat mojego chamstwa?
Odpowiedz@Jankes90: Ty też się zapoznaj z definicją tego wyrażenia, bo póki co to tylko się ośmieszyłeś. A to, że w swoje wypocone zdania wpleciesz jedno, czy dwa hehe trudne słowa, nie czyni Cię mądrzejszym :)
Odpowiedz@Jankes90: To są według Ciebie "domniemane" błędy?! Leżę :D
Odpowiedz@KIuska: przestan pluc jadem, bo moje zdanie w tej sprawie jest niezmiennie i dla jednej Kluseczki nie bede zmieniala sposobu pisania w internecie zdziwilabys sie, dokumenty urzedowe czy wszelkie odreczne listy pisze z ogonkami smieszy mnie jak bardzo musisz byc smutna by wypominac tej samej osobie to samo po raz ktorys, pomimo wytlumaczenia, dlaczego tak pisze ;) non stop mietosic jeden argument, ktory w sumie mam gdzies
Odpowiedz@bazienka: Dla kluseczki nie musisz, ale dla znawców językowych to byś mogła. Wypominam to samo po raz setny, bo liczę, że w końcu coś do ciebie dotrze i zaczniesz pisać jak normalny człowiek. I jak widać działa, ponieważ już jest lepiej. Nie ma akapitu i wielokropków co trzecie słowo.
Odpowiedz@KIuska: a na mnie to dziala jak plachta i zacinam sie jeszcze bardziej, wiec twoje dzialanie jest inwalida jakos wiele osob rozumie moje komentarze bez ogonkow ;) i nie bede sie tutaj tymi ogonkami podlizywac zadnym Kluseczkom ani innym grammar nazi
Odpowiedz@bazienka: Nie takim inwalidą skoro ty już nawet przecinków używasz! Jeszcze trochę i pojawią się ogonki, a potem piękne zdania. Trzymaj tak dalej.
Odpowiedz@bazienka: Nie tylko dla Kluseczki. Proooooooszę! Serio. I dlaczego społeczność piekielna, w której jesteś od x lat, traktujesz gorzej, niż urzędników? Kuźwa, mam wadę wzroku, lekki syndrom grammar nazi i jestem wzrokowcem. Mnie to prawie fizycznie boli. Sama nie jestem alfą i omegą, ale właśnie piszę poprawnie (jeśli jest jakiś błąd, to dajcie znać) na zacinającym się sII, bo to chwilowo mój jedyny dostęp do neta. Po prostu nie dzielę języka polskiego, na oficjalny i internetowy. Bo istnieje jeden. I skoro Twoim znajomym nie przeszkadza, to luz, nic mi do tego. Ale może tu poświęć te 10 sekund więcej? I bądź tak miła i szanuj osoby, które w kulturalny sposób Ci przy okazji innej historii to wytknęły i poparły argumentami. Zamiast się zacietrzewiać, może odetchnij i przeczytaj nasze komentarze na spokojnie? No i w każdym razie: poważnie Cię o to proszę. Bo chciałabym w spokoju czytać Twoje opinie i się do nich odnosić.
Odpowiedz@KIuska: Coś Ty się tak tej bazieńki uczepiła? Nie wiem, może dziewczyna ma stary sprzęt, może pisze szybko, może coś innego? Ja też w messangerze nie używam polskich znaków- bo tak szybciej i wygodniej... To jest internet, miejsce, w którym nie trzeba być super poważnym, w którym można mentalnie odpocząć po pracy, wyciągnąć kija z dupy, a nie przyjęcie u królowej angielskiej. Nie zauważyłam też by bazieńka popełniała błędy ortograficzne, fleksyjne- ot pisze dziewczyna bez alta i shifta, czasem zdarzy się czeski błąd, uwierz, większość ludzi w internecie pisze dużo gorzej.
Odpowiedz@BlueBellee: https://www.crazynauka.pl/tekst-z-poprzestawianymi-literami/ ludzie potrafią coś takiego zinterpretować, a "ogonki" są problemem? Wyluzujcie, serio.
Odpowiedz@hejMonika: Nie, ona wiele razy pisała, że pisze tak bo tak i już. Nie dlatego, że ma stary sprzęt tylko dlatego, że wymyśliła sobie, że będzie tak pisać. Uczepiłam się bo jestem wzrokowcem i dostaje po prostu pierd*lca jak widzę jej komentarze. Dlatego się jej uczepiłam.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2017 o 10:59
@KIuska: wiele razy to wyjasnialam, ze pisze z uwagi na STARY KOMP z niemiecka klawiatura i jest dla mnie strasznie dystrachujace co chwila lapac sie na ogonkach, a w komp nie ma co inwestowac, kupilam go za 300 zl poza tym pisalam rowniez, ze po 1. pisze na szybko, po 2. to jest internet, nie wypracowanie z polskiego, nie pismo urzedowe i jakos wiekszosc ludzi z brakiem znakow diakrytycznych albo forma pisania jak w czacie ( kazda mysl od nowego akapitu zamiast kropka i wielka litera) sobie radzi serio jak radi Monika, wyciagnij kij z dupy
Odpowiedz@bazienka: Ja też mam komputer z niemiecką klawiaturą, a jakoś polskich znaków używam. Gdy piszę z telefonu, który się okropnie zacina i sam zamienia słowa to też używam polskich znaków, nie wstawiam kropek, przecinków i wielokropków w randomowych miejscach.
Odpowiedz@hejMonika: O kurde, serio? Bo widzę, że napisała to osoba, która język polski zna i umie pisać. Gdzie tu sens i logika? I czemu wy internet tak po macoszemu traktujecie? Czy ja, jako czytelnik i rozmówca nie zasługuje na szacunek? I jakim cudem w waszym świecie istnieją dwa różne "języki polskie"? Poważnie tego nie rozumiem. @bazienka ja Cię ładnie poprosiłam i wyjaśniłam czemu. Chociaż nie mieści mi się w glowie, że w ogóle kogoś można prosić o to, aby nie robił z siebie analfabety na siłę. Ty natomiast "na złość mamie chcesz sobie uszy odmrozić". Proszę Cię bardzo. Dla mnie już nie jesteś sensownym rozmówcą. A szkoda. Ps. Wiele razy opisujesz, że zwracasz uwagę ludziom, którzy, krótko mówiąc się "ch$#/wo" zachowują. Hipokryzja? Pps. Trollujących i idiotów olewam. Ale Ty nie jesteś głupia. Dlatego tak się wkurzam. Do tego z racji zawodu podobno pomagasz ludziom. Więc czemu ich nie szanujesz? Kuźwa, gdybym jakimś cudem pisała jak debil, to choćby jedna osoba, która chce znać moje zdanie, poprosiła o poprawność - poświęciłabym te 10 sekund. Skąd u Ciebie te gówniarskie zachowanie?
Odpowiedz@masterofdizaster: Przeczytam to w sekundę, nawet "do góry nogami". Jedyna umiejętność "fabryczna". No i? Bo średnio rozumiem? Każdemu zdarza się pomylić, ale my tu po polsku mówimy. Jak Ci nie w kolorki, to znajdź sobie stronę dla gimbazy. Ponawiam: nie ma dwóch języków polskich.
Odpowiedz@bazienka: bazienka, a powiedz mi proszę jak to jest, że historie piszesz poprawinie, a komentarze już nie? Czy do pisania historii masz oddzielny komputer?
Odpowiedz@majkaf: Bardzo trafny komentarz. Z tym, że się nie łudź: nie odpowie na niego. A jeśli jakimś cudem jednak, to Ci napisze, że ona tak do znajomych na messengerze pisze. Argument miesiąca :D I jak kogoś takiego poważnie traktować? Niech spada.
Odpowiedz@bazienka: "Stary komp" nie tłumaczy tych cholernych spacji albo ich braku przy nawiasach/myślnikach.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 grudnia 2017 o 1:56
@majkaf: Nie pisze. Administracja je redaguje, wielokrotnie prosząc o poprawę tych samych, uparcie powtarzanych błędów.
OdpowiedzCzy Pani B. uczy w II LO w Rzeszowie? Kolor sukienki I. Łęckiej był sztandarowym pytaniem Pani polonistki.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2017 o 22:19
@Massai: Fanatykiem nie jestem, książkę czytałem raz, film obejrzałem kilka razy, też mi się kojarzy jasnoniebieski, ale pytanie o to to kpina moim zdaniem.
Odpowiedz@Hideki: Nie jest powiedziane, że w filmie kolory sukni zostały dokładnie odwzorowane, może reżyser nie uznał tego za decydujące dla fabuły, a przetarg na ten materiał wyszedł najtaniej? :)
OdpowiedzEhh, ja od razu pomyślałam o mojej polonistce z liceum. I lo w Rzeszowie. Na jej lekcjach była taka cisza, że słychać było z drugiego końca klasy jak koledze jelita "pracują".
Odpowiedz@merci: jak u mojego matematyka ;)
OdpowiedzW moim LO raz na miesiąc przeprowadzana była akcja krwiodawstwa. Osoby oddające krew otrzymywały pewna liczbę czekolad i były zwalniane z części lub całości zajęć danego dnia. Zapisy na całą akcję prowadziła szkolna pielęgniarka, zazwyczaj lista była pełna zanim oficjalnie potwierdzono termin przyjazdu autokaru. A wszystko dzięki lekcjom j. niemieckiego o 8:00.
OdpowiedzTwoja historia przypomniała mi historyczkę z mojego liceum. Kolega był na olimpiadzie, w związku z czym był zwolniony z całego dnia zajęć. Ponieważ olimpiada (1. etap) odbywała się w naszym liceum, po zakończeniu kolega postanowił pójść na ostatnie lekcje, żeby mieć mniej zaległości do nadrobienia. Historyczkę nic nie obchodziło, że kolega był zwolniony z powodu olimpiady. Postawiła mu 3 jedynki (za nieprzygotowanie do lekcji, za brak zeszytu i za brak notatki z poprzedniej lekcji).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2017 o 8:11
bladoniebieski i 32 morgi. pikuś :) ale ja jestem fanem zarówno jednej jak i drugiej lektury, mimo, że chodziłam do mat-fizu. A wrednych nauczycieli miałam, ale najbardziej wredny nie dorównywał wrednym szefom, którzy też się zdarzali.
OdpowiedzMoja polonistka wymyśliła pytanie: jak wabił się pies Rzeckiego. Do dzisiaj pamiętam, że był to Ir, ale na teście nikt odpowiedzi nie znał... Wtedy nauczyłam się, że więcej idiotycznych faktów zapamiętam czytając opracowania i streszczenia, bo tam podawali na tacy wszystkie najmniej istotne fakty, które były sprawdzane przez polonistki. Dzięki przerzuceniu się z faktycznego czytania lektur na czytanie streszczeń zaczęłam dostawać same piątki. Wcześniej były same trójki.
OdpowiedzNas polonistka odpytywała z zagadnień tak istotnych, jak "jaki był kolor politury fortepianu w salonie Łęckich" czy "jaka była pogoda w Opowieściach Obozowych dnia XX.YY.ZZZZ". Czytanie lektur ze zrozumieniem zostało więc w przedbiegach porzucone na rzecz wypisywania z książki miliona szczególików i uczenia się ich na pamięć. W efekcie testy pisaliśmy perfekcyjnie, a później przez całe omawianie lektury dostawaliśmy ochrzan, że nie zrozumieliśmy przesłania... ;) Nie polecam nikomu humana. Multum czasu i wysiłku na uczenie się w większości zbędnych pierdół. Sama chciałam iść na biol-chem, ale nie miałam dostatecznie wysokiej punktacji z chemii.
Odpowiedz