Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pozostając w klimacie historii okołouczelnianych. Parę dni temu odezwała się do mnie…

Pozostając w klimacie historii okołouczelnianych.

Parę dni temu odezwała się do mnie na olx pewna dziewczyna – studentka filologii, z pytaniem, czy nie sprawdziłabym jej pracy zaliczeniowej. Zgodziłam się i kazałam przesłać plik.

Otworzyłam go i opadło mi wszystko. Był to zlepek różnych prac ściągniętych z Internetu, nieudolnie posklejany w jedną całość, najeżony wszystkimi możliwymi błędami, począwszy od ortografów, a na składni kończąc. Wzięłam się jednak do roboty i poprawiłam, co się dało. Gdy skończyłam, tekst był prawie cały czerwony.

Odesłałam go właścicielce, w odpowiedzi otrzymując coś w stylu „no troszku tych błendów było hehe”.

Zazwyczaj tego nie robię, ale postanowiłam rzucić okiem na facebooka, na którym roku oraz gdzie to dziewczę studiuje. Jakież było moje zdziwienie, gdy się okazało, że jest już na studiach magisterskich i niedawno chwaliła się praktykami nauczycielskimi. Chyba nie chcę wiedzieć, jak to się stało, że dotarła tak daleko.

A potem się człowiek nadziwić nie może, dlaczego uczniowie nic nie umieją, choć uczą się języka od paru ładnych lat.

by sassyclassy
Dodaj nowy komentarz
avatar mijanou
4 18

A co się dziwisz? Niedawno widziałam ogłoszenie o naborze na filologię angielską na jakiejś wyższej szkole gotowania na gazie i w ogłoszeniu jasno było napisane, ze nie trzeba znać słowa po angielsku bo uczą od podstaw. Nie, to nie żart.

Odpowiedz
avatar katzschen
11 11

Anglistyki od zera jeszcze nie widziałam, to fakt, ale wiele kierunków językowych (na dobrych państwowych uczelniach) tak wygląda. Na iberystyce np. nauka języka jest od zera.

Odpowiedz
avatar avtandil
17 17

@katzschen: Na chyba większości mniej popularnych filologii jest od zera. Bo niby skąd by mieli wziąć kilkudziesięciu maturzystów z bułgarskim, fińskim, czy innym arabskim? Z drugiej strony, przy odpowiedniej liczbie godzin zajęć, dobrych lektorach oraz przyzwoitej współpracy naukowej typu Erasmus, nawet zaczynając od zera da się przez 5 lat studiów dojść do C1, jeśli ma się choć odrobinę chęci do nauki, a nie studiuje się tylko dla papierka.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
13 15

@mijanou: No i co z tego, że zaczynasz od zera. Nie chodzi o to, na jakim poziomie zaczynasz, ale na jakim kończysz. Różnica jest taka, że jak zaczynasz od zera, to kurs powinien być dużo intensywniejszy, czyli gdzieś tam miałeś jakieś życie poza uczelnią, ale skoro zdecydowałeś się studiować ten język, nie znając nawet podstaw... Rok temu zacząłem hiszpański od podstaw i w ciągu 2 lat muszę dojść do poziomu, który umożliwi mi studiowanie w hiszpańskojęzycznym kraju. Wyjścia nie mam, bo wyjazd na 1 rok w ramach wymiany studenckiej jest obowiązkowy. I nie ma ani nie będzie taryfy ulgowej. Na miejscu będę traktowany na równi z miejscowymi.

Odpowiedz
avatar mijanou
-2 8

@pasjonatpl: a to z tego, że po filologii angielskiej (nie iberystyce czy japonistyce, gdzie faktycznie zaczynasz od zera) masz uprawinienia do nauczania innych tego POPULARNEGO języka i masz być w nim mistrzem a nie nauczycielem, którego zagnie "lepszy" uczeń z klasy maturalnej. Owszem, w ciągu 5 lat mozna się nauczyć samemu języka biegle. Ale chyba nie na tyle by uczyć innych (bo przepraszam, ale jak odbędziesz zajęcia z literatury angielskiej nie czytając po angielsku, że o języku z czasów Chaucera nie wspomnę?).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2017 o 16:49

avatar SunnyBaby
2 2

@mijanou: Samo ukończenie filologii angielskiej nie gwarantuje możliwości zostania nauczycielem języka angielskiego. Do tego musisz mieć ukończona specjalność nauczycielską.

Odpowiedz
avatar mijanou
2 2

@SunnyBaby: No nawet przy założeniu, że kończylismy filologię angielską ze specjalnością nauczycielską to z ręką na sercu- chcielibyście, żeby do matury na poziomie rozszerzonym/egzaminu CAE przygotowywał Wasze dzieci nauczyciel, który owszem, posługuje się angielskim na poziomie swobodnej komunikacji ale wszelakie struktury zaawansowane (wymagane na tych egzaminach) są dla niego zagadką? Wybacz, ale nie wierzę, żeby ktoś zaczynając od "I am"/"You are" w ciągu 5 lat osiągnął wymagany poziom mistrzostwa, bo nauczyciel powinien być mistrzem w swoim przedmiocie (choć biorąc pod uwagę własne doświadczenia to nie jest tak. Ja mojego nauczyciela angielskiego potrafiłam w liceum zagiąć i nie robiłam tego złośliwie, choć do tej pory się zastanawiam, jakim cudem ta osoba została magistrem filologii angielskiej).

Odpowiedz
avatar jorn2
0 2

@avtandil: Na kursach językowych u mnie w pracy oficjalnie do B2, w praktyce często do C1, dochodzi się nie przez pięć lat studiów filologicznych lecz przez trzy lata kursu po cztery godziny w tygodniu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@jorn2: Ciężko mi uwierzyć że można dojść do poziomu C1 w cztery lata zajmując się także pracą, domem, itd. To naprawdę daleka droga! Może to tylko kucie pod egzamin? Osiągnięcie FAKTYCZNEJ znajomości języka na tym poziomie zdecydowanie proste nie jest, wymaga naprawdę ciężkiej pracy, wiem z własnego doświadczenia.

Odpowiedz
avatar sassyclassy
1 1

@katzschen: @katzschen: Na moim kierunku też były grupy od podstaw. Ja akurat byłam w grupie zaawansowanej, ale po licencjacie poziom się mniej więcej wyrównał, a po magisterskich nie było już żadnej różnicy między osobami z poszczególnych grup (poza tymi paroma, którym po prostu kiepsko szło). Spokojnie można w te pięć lat opanować język na poziomie biegłym. Co do czytania lektur - ci, którzy nie znali języka, na początku ratowali się jak mogli - szukali tłumaczeń, siedzieli z nosem w słownikach. Było im po prostu trudniej, co nie znaczy, że było to jakieś awykonalne.

Odpowiedz
avatar avtandil
2 2

@jorn2: B2, owszem. Bez większych problemów :) C1... zapewne w dziedzinach związanych z Twoją konkretną pracą. To się da. C1 całościowo, w 3 lata, z 4 godzinami tygodniowo - raczej nie uwierzę. Może pojedyncze, najbardziej utalentowane przypadki, ale i im będzie ciężko. Chyba, że mówimy o kursach takich języków, co to są nauczane w podstawówkach/gimnazjach/liceach i na te kursy już się przychodzi choćby z podstawową znajomością?

Odpowiedz
avatar CatGirl
15 15

Moja koleżanka zrobiła podyplomowe kiedyś tam i uczy polskiego, chociaż mówi wziąść i popełnia tysiące innych błędów. Nie jestem zazdrosna o jej 5 godzin, ale moim zdaniem nauczyciel polskiego powinien wypowiadać się bezbłędnie.

Odpowiedz
avatar Felina
5 5

@CatGirl: W gimnazjum miałam nauczycielkę polskiego, która mówiła "przeczkole", robiła też inne błędy. Nie wiem, jak ktoś taki może uczyć innych poprawnej polszczyzny.

Odpowiedz
avatar toomex
-3 9

A co na to Piotr Żyła, który obronił licencjat? "hehe".

Odpowiedz
avatar krzyssp
11 13

@toomex: jest pewna różnica między kierunkiem filologia a kierunkiem sportowym(?). Na fizyce też nie uczą języka polskiego, ale tam to nie przeszkadza w byciu dobrym naukowcem.

Odpowiedz
avatar katem
8 8

@krzyssp: Tylko jakoś tak się składa, że zwykle naukowiec nie ma problemu z językiem polskim, a często nawet biegle posługuje się i obcym.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
8 8

@katem: Tylko, że tytuły naukowe zaczynają się wraz z tytułem doktora i tacy zazwyczaj posługują się (w miarę biegle) jakimś językiem obcym. Natomiast tytuły licencjat, magister i inżynier są tytułami zawodowymi.

Odpowiedz
avatar krzyssp
2 2

@katem: Oczywiście że tak, nie twierdzę że ludzie na kierunkach ścisłych nie piszą poprawnie po polsku :) Chodziło mi jednak o coś innego.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-1 11

A słyszałem opinie Polaków, że studia w Irlandii są banalnie proste, że poziom jest dużo niższy niż w Polsce. Nie jestem tego taki pewien, bo od jakiegoś czasu poziom edukacji w Polsce spada. Tu z kolei system jest zupełnie inny, mniej teorii, bardziej praktyczne podejście (nawet studenci filozofii są uczeni tego, co mogą robić po ukończeniu takiego kierunku, podczas gdy w Polsce wiadomo, że idą do pracy w McDonalds i nikt się po nich nie spodziewa, że będą robić coś zgodnego ze swoim kierunkiem). Po drugie, żaden plagiat nie przejdzie. Nie ma szans. Tu funkcjonuje system komputerowy do wykrywania plagiatów i każda praca musi przejść przez ten system. Co więcej, nie mogę użyć swojej poprzedniej pracy, jeśli już jest w bazie systemu. A ten porównuje publikacje z całego świata. Przy pisaniu ostatniego eseju dowiedziałem się, że jeden cytat pochodzi z jakiejś pracy z uniwersytetu w Nigerii. Podaję to tylko jako przykład. Także w Polsce taki system też musi powstać i muszą przestać się pier... z przyszłymi absolwentami. W Irlandii jest tak, że wykładowcy idą na rękę, są bardzo przyjaźni, z ważnego powodu przekładają terminy oddania prac albo zdawania egzaminów, ale nie ma żadnej taryfy ulgowej, jeśli chodzi o zawartość twojej pracy. Co to, to nie. Nikt nie przepuści studenta z łaski. Ocena zawsze jest adekwatna do poziomu.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
6 6

@pasjonatpl: ale w polsce tez ten program istnieje. Tyle że przepuszcza sie przez niego jedynie prace dyplomowe. Jakis sprodsemestralnych prac sie nim nie sprawdza :)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

@TakaFrancuska: Czyli teoretycznie student może bazować na plagiatach do ostatniego roku, ale obronę pracy dyplomowej powinien oblać, jeśli nie ma odpowiedniej wiedzy. Niestety wygląda na to, że wiele prac jest pisanych na zamówienie, a studenta po prostu się przepuszcza z nieznanych mi powodów. I nie rozumiem, skąd te minusy do mijego poprzedniego komentarza. Wiem z autopsji jak wygląda szkolnictwo wyższe w Irlandii i mam pewne doświadczenia z polskim. Wszystko, co napisałem o irlandzkim systemie, to fakty.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2017 o 14:48

avatar Agrotora
3 3

@pasjonatpl: To zależy w głównej mierze od przedmiotu i prowadzącego. U mnie akurat sprawdzali prawie wszystkie prace. Wystarczy, że prowadzący się dokładnie wypyta, dlaczego student to ujął tak a nie inaczej. W większości przypadków to wychodzi samo. Ogólnie trudniej jest z plagiatami na kierunkach ścisłych niż na humanistycznych, więc może mamy inne doświadczenia.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@Agrotora: Zawsze mi się wydawało, że jest zupełnie odwrotnie, że łatwiej jest z plagiatami na kierunkach ścisłych. W końcu projekty czy obliczenia robi się na podstawie tych samych reguł. Z kolei jeśli chodzi o przedmioty humanistyczne, styl pisania jest łatwy do rozpoznania dla kogoś, kto miał okazję czytać wcześniejsze prace danego studenta. Ale być może się mylę.

Odpowiedz
avatar lotos5
0 0

@pasjonatpl: Tak, ale jeśli chodzi o ogół edukacji w Irlandii, to jest porażka. Uczą jakiś dodatkowych, nic nie przydatnych wzorów, a Sin Cos it'd maja dopiero na studiach, więc...

Odpowiedz
avatar ocelota
2 10

No dobrze. To jak wyglądało to ogłoszenie, na które ta dziewczyna odpowiedziała? "Piszę wzory prac licencjackich, magisterskich, semestralnych z kierunków tych i tych"? Jeśli tak, to jesteś zakałą, złodziejem itd. Jeśli nie, to i tak przysłużyłaś się do obniżania poziomu studiów w Polandii.

Odpowiedz
avatar sassyclassy
2 2

@ocelota: Najzwyklejsze ogłoszenie o korepetycjach z dodaną lokalizacją. Dziewczyna napisała do mnie z pytaniem, czy udzielam korepetycji online. Odpowiedziałam, że raczej nie, ale niech powie o co konkretnie chodzi. Na początku spytała, czy mogłabym jej poprawić zadanie domowe (!), więc byłam przekonana, że pewnie to jakaś uczennica szkoły średniej, względnie gimnazjum (choć język, o którym mowa, raczej nie jest nauczany w gimnazjach). Plik, który mi wysłała, miał raptem dwie strony w Wordzie i niczym nie przypominał "poważnej" pracy zaliczeniowej, a już na pewno nie takiej, które kiedyś na swoich studiach pisałam ja.

Odpowiedz
avatar Sintra
3 3

"Chyba nie chcę wiedzieć, jak to się stało, że dotarła tak daleko."- pewnie że nie chcesz, jeszcze byś się w dowiedziała że w dużej mierze dzięki temu że po prostu kupowała prace zaliczeniowe na ile tylko mogła... A tak- nie wiesz, bo nie chcesz wiedzieć, ty zachowujesz się etycznie, panienka zasługuje na najwyższe potępienie.

Odpowiedz
avatar mijanou
4 4

@Sintra: No racja. Jak miała nie dotrzeć, skoro prace zaliczeniowe kupiła a potem nauczyła się na pamięć, jak papuga "Pretty Polly"? Mi to przypomina sytuację, gdy moi znajomi kupowali prezentacje maturalne z polskiego. Na szczęście ktoś poszedł po rozum do głowy i przywrócił egzamin ustny z polskiego zamiast tych prezentacji pisanych przez korepetytorów/kupowanych w sieci. Ponad połowa mojej eks klasy nie pisała tych prezentacji samodzielnie. Może jak się "uzdrowi" maturę tak, by sprawdzała konkretną wiedzę a nie była testem na inteligencję i czytanie ze zrozumieniem to i w szkolnictwie wyższym coś się ruszy.

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
1 1

Znam takich i powiem szczerze, że są to osoby (przepraszam za określenie) wchodzą na sucho i bez wazeliny. Zawsze można przymknąć oko na błędy takiej dobrej i miłej dziewczyny :D

Odpowiedz
Udostępnij