Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jesteśmy już po pracy i postanowiliśmy ekipą wejść do naszej stałej knajpki…

Jesteśmy już po pracy i postanowiliśmy ekipą wejść do naszej stałej knajpki pod dumną nazwą OBIADY DOMOWE.
W każdym razie zamówiliśmy nasz stały posiłek tzn barszcz biały i mielony z ziemniakami i surówką.
Po chwili zupa nalana odbieramy i już mamy konsumować, gdy podchodzi do nas właścicielka lokalu i przeprasza, ale nie jedzcie tego. Ona odda nam pieniądze i posiłek mamy gratis.
A co się stało?
Nowa dziewczyna pomoc kuchenna widziała, że przyszły kanary to dorzuciła do naszych talerzy boby z nosa. Widziała to inna pracownica i pobiegła do szefowej. A szefowa jest OK babką, znajoma ze spedycji jest jej koleżanką i wiemy jak kobieta szanuje pracę i pracowników.
W każdym razie nowa zupka smaczna, a dowcipna wywalona.

ludzie

by Canarinios
Dodaj nowy komentarz
avatar SirVimes
-4 12

O cholera. Widzę, ze biały proszek działa. Boby. Kanary - co mieliście, identyfikatory na wierzchu, że was poznała? Brzmi jak wymysł chorego człowieka, który rozpaczliwie pragnie atencji.

Odpowiedz
avatar 3xa
1 7

A kierowca zaczal klaskac!!11one

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 4

"...nowa zupka smaczna, a dowcipna wywalona." A wywalona powinna być nowa podkuchenna.

Odpowiedz
avatar mijanou
1 5

A powiedz mi, czy Wy macie na czole wypisane KANARY, czy wchodząc do lokalu wyjmujecie identyfikatory z podobnym napisem?

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 6

No dobra, jeszcze raz zabiorę głos... To, że Canarinios często ściemnia - nie znaczy, że robi tak zawsze. Akurat ta historia ma wszelkie cechy prawdopodobieństwa, i gdyby napisał ją ktoś inny - każdy by mu uwierzył. Po pierwsze - autor pisze "do naszej stałej knajpki", więc chyba personel już dawno zorientował się kim są. Po drugie - gdyby właścicielka była negatywnie do gości nastawiona, nie byłaby to ich stała knajpka. Po trzecie. Nie wszyscy kochają kanarów. Pani podkuchenna może zapłaciła ostatnio karę, albo, w ogóle, lubi jeździć bez biletu. A ludzie to mściwusy. Koleżanka mojej matki, sekretarka, notorycznie pluła do kawy dyrektorowi. A nawet na tym portalu, jakiś czas temu, zamieszczono historię o tym, jak to czterech panów naszczało do butelki po piwie, żeby nachlał się tego koleś, który stale żłopał "na krzywy ryj". I WSZYSCY (oprócz mnie) uznali to za doskonałą i dowcipną zemstę. Po czwarte. Pani podkuchenna mogła pracować od niedawna, ale niekoniecznie "od dziś". Mogła wiedzieć kto przyszedł. Więcej powiem. Mogła podobny numer wykonać już wcześniej, i to nie raz, tylko dopiero teraz ją przyłapano. Oczywiście, jak ktoś często ściemnia - to później mu się nie wierzy, nawet jak, akurat, mówi prawdę. Ale też nie można z góry zakładać, że WSZYSTKO co mówi - to ściema.

Odpowiedz
Udostępnij