Od trzech tygodni mam psa, starszą sunię ze schroniska.
Z moją staruszką wychodzę minimum 4 razy dziennie, zdarza się częściej, mimo podeszłego wieku jest bardzo sprawna i uwielbia spacery. Za każdym razem mam ze sobą małą saszetkę z woreczkami i zawsze zbieram po niej, no cóż, kupę. Nie jest to przyjemne lecz jak dla mnie całkowicie normalne i konieczne.
Na każdym spacerze szlag mnie trafia - wszystkie okoliczne trawniki i część chodników są brzydko mówiąc zasrane. Pół biedy jak jest jasno i jestem w stanie ominąć pułapki. Najgorzej jest gdy robi się ciemno. Nie zliczę ile razy musiałam czyścić buty (najczęściej noszę glany, więc wiadomo - dłubanie w podeszwie) lub ile razy poślizgnęłam się na rozmokniętej po deszczu kupie.
Rozumiem jeszcze na łące, gdzieś głęboko w trawie. Ale na środku ścieżki? Jeden z dalszych znajomych posiadający dwa sporej wielkości psy, w rozmowie przyznał się, że nie sprząta po nich, był też zdziwiony że ja sprzątam po mojej, bo po co. Tutaj przecież prawie nikt nie sprząta. No wiem że prawie nikt, zauważyłam. Opieprzyłam, nie wiem czy dotarło.
Moi drodzy właściciele czworonogów, w domu nie zostawicie kupy na środku dywanu. Dlaczego więc zostawiacie ją na środku trawnika lub na chodniku?
pies sprzątanie kupa chodniki trawniki bloki
Wszystko zależy od miejsca. Ja sprzątam pół na pół. Śmieszą mnie za to ludzie, którzy zwracają mi uwagę jak pies się zestaw w lesie (i to wcale nie na ścieżce).
Odpowiedz@fenek: Sprzątać powinno się niezależnie od miejsca. Psie odchody nie są nawozem są za to potencjalnym źródłem jaj pasożytów, które mogą przetrwać w glebie nawet do 10 lat. Śmieszy cię człowiek, który zwraca ci uwagę, że nie sprzątasz po psie w lesie? Po pierwsze las to nie miejsce dla psa. Po drugie - postaw się na miejscu spacerowicza/grzybiarza, który wdepnie na minę po twoim pupilu.
Odpowiedz@Nietoperzyca: Naucz się czytać ze zrozumieniem, Fenek napisał o załatwianiu się psa w lesie i NIE na ścieżce ;) "Las nie jest dla psów"?;) A dla kogo? Bo dla CZŁOWIEKA na pewno nie jest! Ludzie w lesie śmiecą, palą fajki wśród drzew, rozpie*dalają runo, drzewa i nie tylko, dzieciaczki radośnie obrywają gałązki podczas spacerku, a jednak nikt im wstępu nie zabrania. Komuś się chyba ostro przepaliły zwoje, że uważa, iż las nie jest miejscem dla psa. Typowe. Odchody psa/jelenia/dzika(co za różnica?) nie mają prawa leżeć w lesie, gdzie żyją zwierzęta, bo a nuż CZŁOWIEK w nie wejdzie i złapie pasożyta!
Odpowiedz@Nietoperzyca: Kochana, gorzej jak wdepnie na minę po łosiu! Albo innym leśnym zwierzu. Dziku, na przykład. Sądzisz, że leśne zwierzaki nie mają pasożytów? Które w leśnej glebie przetrwają 10 lat? A potem ty tam idziesz, zbierasz sobie grzybki, jagódki, przyrządzasz, konsumujesz... Ciekawe, co się zbiera na osiedlowych trawnikach?
Odpowiedz@Nietoperzyca: Odchody zwierząt w lesie to normalna rzecz. Ludzkie też. Przynajmniej kiedyś, zanim zmieniliśmy tryb życia. Tylko jest różnica między prawdziwym lasem, a jakimś zadrzewionym kawałkiem gruntu blisko jakiegoś osiedla, gdzie właściciele psów wyprowadzają swoje czworonogi po to, żeby mogły się wysrać.
Odpowiedz@fenek: Fenek, niektórym ludziom na punkcie psich kup już zupełnie odwala. Najchętniej kazaliby uczyć psy srania do kuwety, albo i na kibel. A najlepiej, żeby psów w ogóle nie było! Ani kotów. Owszem, gówno na środku chodnika jest wkurzające bardzo. Ale na trawniku? Po pierwsze - w ogóle go nie widać, a po drugie... jakiż ja mam interes w chodzeniu po trawniku? No, chyba, że to jest jakiś plac zabaw, albo boisko. Ale na te tereny psy mają zakaz wstępu. Przynajmniej na moim osiedlu. I "psiarze" tego rygorystycznie przestrzegają.
Odpowiedz@fenek: Kilka miesięcy temu, jak wyszłam z sunią na spacer, to dwie babeczki zaczęły się "rzucać", bo nie posprzątałam po niej, jak się załatwiła. Tyle, że... zrobiła siusiu. Niedługo dojdzie do tego, że wychodzenie z psami będzie dla innych przestępstwem. Zgadzam się jedynie, że w przypadku chodników etc. wypadałoby chociażby zgarnąć na bok.
Odpowiedz@Nietoperzyca: sam niejednokrotnie wdepnąłem i żyje. To o jajach pasożytów mogłabyś jakoś rozwinąć? Bo chyba nie do końca rozumiem... Sugerujesz, że odchody psów mogą zanieczyścić LAS? Na Boga... Las poradziłby sobie nawet z twoimi zwłokami i wcale a wcale by nie ucierpiał. Oczywiście, że odchody mojego psa działają wręcz stymulująca na zawartość gleby. Nie żeby las tego potrzebował, ale na pewno mu to nie szkodzi. I owszem - las to miejsce dla psa. Ja jestem panem świata, jako pan świata mam swojego ulubieńca i mój ulubieniec będzie sobie radośnie sral w lesie. Koniec, kropka. Sprzątam w mieście i jak się zwali gdzieś, gdzie mogą ludzie przechodzic (gdzie jest na to jakieś prawdopodobieństwo). Nie mam zamiaru zbierać kup w lesie.
OdpowiedzSprzątanie trawy po psie to jeden z najbardziej idiotycznych przepisów. Sorka, ale trawniki nie są od deptania - ani twoimi glanami, ani "słodziósimi stupkami horych curek", więc ni cholery nie powinniście wchodzić w gówna. Poza tym... Nie mam psa, ale w życiu bym po nim nie sprzątała, skoro idąc do pracy, przynajmniej raz na trzy dni widzę żuli beztrosko srających pomiędzy drzewami obok mojego bloku. Kilka razy widziałam też matki bez skrępowania wysadzające publicznie bachory. A faceci, którzy potrafią szczać w centrum, na widoku? Rozumiem, że w taki kałużki przyjemniej ci się wchodzi. Plus dzika horda sąsiadów, dokarmiająca gołębie, dzięki którym cały chodnik jest rozkosznie upaćkany bielą. Jak naprawicie tę część społeczeństwa, przysrajcie się do właścicieli psów.
Odpowiedz@Ishtar: Oj, podpisuję się pod tym. Ja jeszcze dodałabym, że skoro tak się wszyscy przejmują środowiskiem, to radziłabym zająć się wpierw tymi śmieciami, które co rusz ktoś rozrzuca, a które bardziej szkodzą niż psia kupa w trawie. Bo jakoś tyle narzekania na to nie ma, co na te nieszczęsne kupy.
Odpowiedz@Ishtar: na srajacach zuli polecam wiatrowke ;) na karmicieli golebi dokarmianie srok i krukow (wystarczy kila paskow miesa na drzewie wysoko zawiesic ;)
Odpowiedz@Ishtar: Trawniki są po to aby bawiły się na nich dzieci. Są po to aby móc na nich odpoczywać. Można na nich organizować piknik. Na pewno zaś nie służą do srania na nich psami. Dziećmi i żulami również. Ż resztą dla mnie obsrany trawnik wygląda źle jak i zwyczajnie śmierdzi. Jak chcesz srać psem po trawie to rób ro w swoim ogrodzie.
Odpowiedz@Ishtar: to jak sprzątnąć kupę z trawnika nie wchodząc na trawnik? Łopatką teleskopową?
Odpowiedz@Ishtar: Wg Ciebie na trawniki mogą wchodzić tylko srające psy? A reszta dożywotni zakaz. Znajdź ścianę i się rozpędź... może pomoże, a na pewno nie zaszkodzi. Ja zawsze się przysram jak widzę Psiarza beztrosko zostawiającego gówno po swoim pupilku.
OdpowiedzJa bym nie mogła sprzątać po psie, strasznie by mnie to obrzydzało. Ale ja nie mam psa i mieć nie będę. Dla mnie to abstrakcyjne w ogóle brać sobie zwierze wiedząc że nie możesz w 100% się nim prawidłowo zająć i go ogarnąć. Typu bierzesz psa ale nie zamierzasz po nim sprzątać, albo bierzesz chomika ale wiesz ze nie masz miejsca na odpowiednią klatkę (i bierzesz mniejszą).
OdpowiedzOdwieczny problem zimowej aury. Zauważyłam u siebie na osiedlu. Ilość kup na trawnikach jest odwronie proporcjonalna do długości dnia. Im dluzej ciemno tym bardziej brudno. W lecie, jak jest dłużej jasno to więcej ludzi sprząta. Zimową porą jakoś mniej widać to i wstyd mniejszy nie sprzątać, bo przecież nikt nie widzi. A co niektórzy to jeszcze śniegiem przysypują i są dumni że posprzątali.
Odpowiedz@Evergrey: Ostatnie zimy były lekkie. Ale kilka lat temu zima była długa, mroźna i śnieżna. Przy mojej pracy jest szeroki chodnik z drogą dla rowerów, obok jest osiedle, powiedzmy dosyć specyficzne. Gdy przyszła odwilż chodnikiem nie dało się przejść, wyglądał jakby w górze ulicy wybiło szambo. Dlaczego? Bo psiarze z osiedla nie sprzątają po psach w ogóle, a gdy leżał śnieg to pieski wyprowadzali na skraj chodnika, przecież w nocy świeży śnieg gówienka przykrywał i nie było problemu (odśnieżany był tylko wąski, około metrowy, pas na środku).
Odpowiedz@Evergrey: PS. Nie napisałem, dlaczego to osiedle jest takie specyficzne. Z drugiej strony bloków niż ulica jest szeroka asfaltowa aleja. Przez ładnych parę lat chodziłem nią codziennie do pracy. Przy alei nie ma żadnych drzew ani ławek. Bo wszystko przy niej posadzone lub wkopane było na swoim miejscu góra przez 3 dni.
OdpowiedzCo z oczu, to z serca... Czyli nieważne, że na wysypiskach i w lasach rosną góry śmieci, ważne żeby na MOIM chodniku przed MOIM blokiem nie było psich kup. Strasznie krótkowzroczne. Zbieranie kup do foliowych worków jest głupie i szkodzi środowisku. Po co pakować coś, co w glebie rozłoży się w ciągu dni/tygodni, w plastik - który nadal będzie zalegał na śmietniku długo po tym, kiedy umrą nasze wnuki? Naprawdę tak lubicie śmiecić? Mam dwa psy. W lesie po nich nie sprzątam (za to nieraz wracam ze spaceru z torbą śmieci zostawionych przez ludzi), spod krzaczorów przy drodze prowadzącej do lasu też nie. Z chodników sprzątam, ale w torebki papierowe - rozwiązanie nie idealne, ale na pewno sto razy lepsze niż plastik.
Odpowiedz@aegerita: Czy według ciebie zabawa z dziećmi w parku na obsranym trawniku jest przyjemna?
Odpowiedz@MyCha: Czy według Ciebie zamienianie całego świata w wysypisko jest przyjemne? Spójrz dalej, poza czubek swojego nosa. Pisałam wyraźnie o lesie. W parku jednak lepiej nie zostawiać kup na wierzchu, bo jest ich zwykle po prostu za dużo. Najlepiej mieć ze sobą łopatkę, wystarczy wbić ją raz w ziemię i odwrócić "ładunek", zakopując kupę (no, z bernardyna może na dwa razy ;-)). Trwa to sekundę, kupa się szybciej rozłoży, nikt nie wdepnie, a śmieci nie przybyło. Trochę gorszym rozwiązaniem jest sprzątnięcie. Ale przecież nie do plastiku! Wiesz, ile ton foliowych worków trafia rocznie do lasów i oceanów?
Odpowiedz@aegerita: Bardzo rozsądny komentarz, brawo! Ale mam pytanie. W czym problem by również w lesie zastosować patent z łopatką?
Odpowiedz@kartezjusz: Niby w niczym, jak ktoś chce, to można. Tylko po co? Na wierzchu też się rozłoży, tym szybciej jeśli karmi się psa świeżym jedzeniem (surowym lub gotowanym), a nie paszą w granulacie.
Odpowiedz10 mln psów w Polsce, czyli 10 mln foliowych toreb dziennie. Świetnie! Do tego właściciele niszczący zieleń swoimi buciorami. Rozumiem tylko sprzatanie kup z chodników, jak pies nie wytrzymał do trawnika.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2017 o 23:25
W moim skromnym mniemaniu ludzie którzy celowo nie sprzątają kup po swoim czworonogu powinni być dymani przez wielkiego niedźwiedzia w rui.
Odpowiedz@Robocik: Jeśli to samo spotykałoby KAŻDEGO człowieka (a w przypadku dzieci do 13 r.ż. prawnego opiekuna), który wyrzucił jakikolwiek śmieć w miejscu publicznym innym niż śmietnik - świetny pomysł! Serio, od razu by się zrobiło czyściej i mniej śmierdząco dookoła. Skoro proponujesz tak ekstremalne kary, co byś dał za brak segregacji odpadków? Albo za używanie pieluch jednorazowych?
Odpowiedz@Robocik: a w moim skromnym mniemaniu tak powinni być traktowani którzy nieironicznie mają tego zbrodniarza na profilowym
OdpowiedzWłaśnie dziś miałam wątpliwą przyjemność czyścić kółka wózka dziecięcego z tego co pozostawił po sobie psiak NA CHODNIKU. Nie zauważyłam zastawionej miny mijając się z innym wózkiem, bo bym się zatrzymała.
OdpowiedzDrodzy Właściciele psów i wszelkich 4-nogów. Wbijcie sobie do głowy, że trawniki, lasy, łąki nie są po to by Wasze pupile je obsrywały. Są po to by można tam było zrobić piknik, pograć w piłkę, pobawić się w berka czy chowanego z dziećmi. A ilości psiego (i nie tylko) gówna w takich miejscach są zatrważając. O już usprawiedliwianie zasrywanie Świata sikającymi po bramach żulami czy śmieceniem w lesie, co przecież jest równie naganne, to poziom przedszkolaka. Rozumiem argument z foliowymi torebkami, ale do diaska można przecież to zakopać lub od biedy użyć foliowej torebki (brawo aegerita). Wam Psiarzom zwyczajnie z lenistwa i pewnie obrzydzenia nie chce się sprzątać gówien a dorabiacie do tego Bóg wie jakie teorie. Kupcie se pod choinkę łopatki do sprzątania i tyle.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 grudnia 2017 o 12:35
@kartezjusz: Papierowe torebki, tak dla ścisłości. Zatrważające jest też przekonanie ludzi, że cały świat jest dla nich i tylko dla nich. Jasne, las został stworzony tylko i wyłącznie po to, żeby w nim grać w piłkę i berka...
OdpowiedzJa obecnie sierścia nie mam, ale jako dom tymczasowy przeżyłam różne psiska i mogę powiedzieć, że żadna ze stron nie jest święta. Psiarze - sprzątajcie po swoich sierściach. Wiem, że jest to z deczka obrzydliwe, zwłaszcza, jak ma się psa z problemami trawiennymi, który produkuje broń biologiczną...w ilościach hurtowych... ;) No ale trzeba, nie jest miło ani wdepnąć w psie łajno, ani tym bardziej nie jest miło myć swojego czworogona, kiedy ten wspaniałomyślnie postanowi w takim łajnie się wytarzać. Foliowe torebki nie są barierą nie do pokonania - można używać papierowych (choć w moim przypadku się absolutnie nie sprawdziły), albo jeszcze lepiej, można kupić specjalne woreczki z biodegradowalnego tworzywa sztucznego. Równie wygodne, co typowe "psie rolki", a nie dręczą człowieka wyrzuty sumienia, że syfi świat. :) Władze miast i okolic - KOSZE NA ŚMIECI, błagam! Przyznam szczerze, że jak mam popylać 3 czy 4 kilometry z łajnem w łapie, to odechciewa mi się sprzątać. Dostałam też kilkukrotnie ochrzan za wrzucanie psiego "pakietu" do "ogólnego" kosza na śmieci, kiedy w mieście nie ma ani jednego przeznaczonego wyłącznie na psie niespodzianki. Nie-psiarze - trochę wyrozumiałości i odpowiedzialności ze swojej strony, pięknie proszę. Od paru lat dręczą mnie konsekwencje kociokwiku miast na punkcie zabudowywania każdego skrawka wolnej przestrzeni. Dosłownie nie ma gdzie psa wyprowadzić, bo każdy skrawek nieużytków został zamieniony na stację benzynową, wybrukowany skwerek czy plac zabaw (zwłaszcza tych ostatnich jest milion pięścet). Oczywiście awantura na sto fajerek, jak pies choćby spojrzał w kierunku bawiących się dzieci. W desperacji jeździłam z futrzakami nad jeziorko, ale tam z kolei wędkarze odwalają taką manianę, że łeb urywa. Śmieci, tacki z grilla, potłuczone szkło, kapsle, powywalane resztki przynęt, porzucone ubrania, połamane wędki, zaplątane w krzaki porwane podbieraki, wywalone byle gdzie żyłki... Za 3 najgorsze znaleziska uznaję: rozpruty worek na śmieci pełen martwych, nadgniłych królików (trauma...); pokaźny, przemoknięty karton pełen ludzkiego gówna, ulokowany przemyślnie w krzakach przy wejściu na pomost; a także 8 nadpsutych ryb, rozłożonych strategicznie wokół całego jeziora i nadzianych haczykami (dosłownie każda ryba miała wpięte po 5-6 haczyków, w tym na płetwach, ogonie itd.), ewidentnie w ramach "tępienia szkodników", czyli odwiedzających staw psów... Bogom niech będą dzięki za to, że moje sierście zawsze były wyprowadzane na smyczy. Ryby oczywiście wyzbierałam i wypieprzyłam do kosza, ale wycieczek nad bajorko mi się odechciało (a szkoda, bo psy kochały to miejsce). Wiem, że wielu właścicieli psów wykazuje się skrajnym debilizmem i w imieniu wszystkich normalnych psiarzy przepraszam za takich jełopków. Ale proszę też o odrobinę zrozumienia. Tyczy się to zwłaszcza rodziców, którzy na sam widok psa reagują, jakbym była trędowata... :/ A naprawdę wkładam multum wysiłku w to, żeby psy wychodzące spod mojej ręki były wzorami psiej kultury. :)
Odpowiedz@leprechaun: Jedna sprawa odnośnie tych "biodegradowalnych" tworzyw. Wiesz na pewno, jak te konkretne woreczki się rozkładają? Mnie się coś kojarzy, że tzw. biodegradowalne worki po kilku latach rozpadają się po prostu na skrawki folii - zamiast jednego dużego kawałka plastiku mamy sto małych kawałków, które i tak zalegają setki lat. Więc trochę do d... to "bio"... Nie wiem na pewno, czy dotyczy to wszystkich tego typu produktów, czy może technologia wyrobu się zmieniła, dlatego pytam, czy znasz proces rozpadu tych woreczków, czy po prostu widzisz "bio" na opakowaniu i zakładasz, że takie są.
Odpowiedz@aegerita: Te, których ja używałam (bo obecnie sierściucha nie mam), były robione ze skrobii kukurydzianej (marka Trixie, używałam też Earth Rated, ale zrezygnowałam). Aczkolwiek to nie było w ten sposób, że pakowałam "pakiet" w torebkę i pizg nią gdzieś w krzaki, nie nie nie. Aż tak nie ufam biodegradowalności tego typu wynalazków. :D Na szczęście w mojej okolicy były specjalne pojemniki na psie odpadki, ich wywozem zajmowała się też inna firma, niż ta wywożąca "zwykłe" śmieci. Mam więc nadzieję, że w odpowiedni sposób się zajmowano tematem rozkładu. Wiem, że te skrobiówki wcale nie są fenomenalne i też szkodą. Niestety, w moim wypadku papierówki odpadały po całości, bo przyjmowaliśmy głównie psy z problemami trawiennymi i po prostu w starciu papier vs bardzo miękki klocek...no papier nie miał szans. :)
Odpowiedz