Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Żyjemy sobie sztuk 5 w studenckim mieszkaniu. Poprzednia sobota, po imprezie, o…

Żyjemy sobie sztuk 5 w studenckim mieszkaniu. Poprzednia sobota, po imprezie, o dziwo wstajemy wszyscy mniej więcej w okolicach południa. Ogólna krzątanina po mieszkaniu, prysznic, śniadanie. Dodam, że ściany i stropy są jak z papieru. Kiedyś, dla jaj, przeziębionemu sąsiadowi zza ściany wołaliśmy "Na zdrowie" jak kichnął. Było słychać.

W pewnym momencie słyszymy walenie do drzwi. Bo kulturalnym pukaniem tego nazwać nie sposób. Kumpel otwiera, i na wejście dostaje wiązankę wulgaryzmów od jakiegoś gościa. Typ nam się ładuje na mieszkanie, drze ryjem tak, że go chyba cały blok słyszy.

Chwilę zajęło mu ogarnięcie i uspokojenie się. Po czym wyłuszcza nam, że piętro niżej zebrała się rodzina, że zaraz jadą na pogrzeb.

I tu olśnienie, faktycznie, we czwartek zmarła starsza kobitka, która mieszkała pod nami. Nie raz spotykaliśmy ją na klatce, pomagaliśmy wnieść zakupy, czy zamieniliśmy słowo. Ogólnie rzecz ujmując, miła sąsiadka.

Ale my nadal nie wiedzieliśmy, w jaki sposób utrudniamy im obchodzenie żałoby, czy co oni tam w mieszkaniu robią.

Odpowiedź nas rozbroiła. Przeszkadzało, w zasadzie nie wiadomo komu, bo chyba temu gościowi tylko, nasze krzątanie się po mieszkaniu. Nie żadne hałasy, puszczana muzyka, która nam, skacowanym wtedy studentom, nijak by pomogła. Przeszkadzał czajnik elektryczny, prysznic, czy zwykłe rozmowy w kuchni.

Typowi kazaliśmy spadać, bo póki co, to jego wrzaski chyba cały blok słyszał. Później poszedł jeszcze do kilku sąsiadów, żeby ich też "uciszyć", bo doskonale słyszeliśmy jak na klatce się awanturował.

Rozumiem żałobę, przygotowania do pogrzebu. Ogarniam. Ale w bloku też mieszkają ludzie i chyba mają prawo we własnym mieszkaniu zachowywać się normalnie.

by ~Orgrim
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mijanou
11 11

No też nie rozumiem faceta. Zrozumiałabym, gdybyście zrobili imprezę, która faktycznie mogłaby zakłócać żałobę ale awantura o zwyczajne "odgłosy życia" w mieszkaniu?

Odpowiedz
avatar bazienka
8 8

Gorzej jak sie wprowadzi, bo np. jest pani synem, czy innym spadkobierca, i bedziecie miec to na co dzien...

Odpowiedz
avatar mijanou
3 3

@bazienka: albo sam się przekona, że blok wybitnie akustyczny i wszystko przez ściany się niesie.

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@bazienka: Będą mieć, dopóki sąsiad nie zrozumie że niestety, ale świat nie kręci się wokół niego. Miałam nieprzyjemność mieszkać nad takim człowiekiem - prowadzę nocny tryb życia, nie żadne imprezy ot, normalne domowe dźwięki, ale facetowi przeszkadzały odgłosy chodzenia w kapciach po podłodze czy kąpieli. Wojna podjazdowa trwała z półtora roku, otarła się o administrację spółdzielni (facet wymyślił, że skręcam w domu zabawki/gram w piłkę - nie pamiętam już, którego argumentu użył w skardze do spółdzielni; w każdym razie bez problemu wyjaśniłam miłemu panu ze spółdzielni o co naprawdę chodzi). Skończyło się, kiedy sąsiadowi zaczęło już przeszkadzać nawet to, jak przekręcałam się z boku na bok na łóżku... Wydarł w nocy jadaczkę wyzywając mnie od ku*ew, a następnego dnia przyleciał jeszcze z awanturą. Byłam już tak wściekła, że zagroziłam że po pierwsze jak jeszcze raz rozedrze ryja po nocy zadzwonię na policję że zakłóca ciszę nocną (aż się zapowietrzył na takie odwrócenie sytuacji), a po drugie pójdę złożyć zawiadomienie o stalkingu. Zadziałało jak marzenie, od tego czasu aż do wyprowadzki kilka lat później miałam święty spokój. Jedyną metodą na takich świrów jest nie dać się zastraszyć - to że ktoś mieszka tam dłużej i że jest starszy nie znaczy, że ma prawo dyktować innym, jak mają żyć. Jeśli w grę wchodzą zwykłe codzienne dźwięki, a nie żadne imprezy i ekstra hałasy, to taki człowiek prędzej czy później będzie musiał pogodzić się z tym, że niestety, ale żyjąc w bloku należy się z pewną dozą hałasu liczyć.

Odpowiedz
avatar mijanou
4 8

@kertesz_haz: Emocje emocjami, wiadomo, że jeśli umiera bliska osoba (matka/ojciec) to nie myśli się racjonalnie. Ale z tego, co zrozumiałam to ci ludzie byli po imprezie, która nie odbywala się u nich w domu. Byli w stanie poimprezowym, nie puszczali muzyki a po prostu myli się, chodzili po domu itp. Czyli nie utrudniali nikomu życia. Swoją drogą te akustyczne bloki to masakra jest. Sama w takim mieszkam i naprawdę trzeba się postarać by innym nie utrudniać życia bo każdy jest wyczulony na inny rodzaj hałasu. Ja mam uczulenie na "basy", więc też regularnie schodzę do sąsiada na dół i proszę o wyłaczenie basów. Gdy prośby nie pomagają włączam koncerty organowe Bacha. Pomaga natychmiastowo. Ale nikt do nikogo nie ma żalu o chodzenie po domu czy mycie się (bez względu na porę dnia/nocy). Drażni mnie też sąsiadka obok, która potrafi przez kwadrans nawoływać dziecko z podwórka a potem przez następny kwadrans przez balkon przekonywać je by wróciło do domu (i tak po kilka razy dziennie z natężeniem częstotliwości w porze letniej) no ale to akurat z akustyką bloku nie ma nic wspólnego a raczej z tzw. odpieluszkowym zapaleniem mózgu, które potrafi przecież trwać po kilka a nawet kilkanaście lat. Kopania piłką w ścianę już zdążyłam dziecko zwane"Aaaaaaaaadi, Aaaaaaaaaaadi do domu!" oduczyć. Ciekawe, od czego to skrót bo ja obstawiam Adolfa.

Odpowiedz
avatar Lolitte
3 3

@mijanou: Może "Adrian"? Mieszkając u rodziców też mieliśmy taką sąsiadkę. Mieszkała klatkę obok, ale jej słynne "Kubuuuuuuusiu! Kubuuuuuuuuuuuuusiu!" znał cały blok i kilka innych dookoła :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2017 o 9:51

avatar Lucario
4 4

@kertesz_haz: Gdybyś posiadła tak magiczną moc, jak czytanie ze zrozumieniem, raczej byś tego komentarza nie zamieściła. @mijanou sorki przez przypadek machnęłam Ci minusa ;p

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@kertesz_haz: a nektorzy po prostu sa bucami ;)

Odpowiedz
avatar Rudy102
1 1

@mijanou: a nade mną mieszka rodzinka w składzie: ojciec z przepitym głosem,pracuje i praktycznie cały dzień go nie ma; matka w domu, drze japę do telefonu przez 1-2godz dziennie,do dzieci krzyczy Oliiiiii, Oskaaaaaaaaar na ful głos,a są w tym samym pokoju (wiem bo słuch wyrobiłem przez nich jak nietoperz:)), jak dzieci nie słuchają to lecą kur.y itd; Oskar- lat około 4-5, mały szatan,zabawki fruwaja i spadają na panele od świtu do nocy,rowerek na plastikowych kółkach w ruchu,nie mówi tylko drze japę jak matka; Oli- wiek łóżeczkowy, płacze od 6 rano do południa, z kilkoma przerwami,potem o północy i o 3:00,śpi i zaczyna dalej o 6-stej. Płacz w stylu nie jestem głodny ale lubie marudzić,macie przy mnie koczować,śpiewanie mam głęboko w d....,; pies- najspokojniejsza istota w tej rodzinie. Pełnię szczęścia zamyka babcia kiedy ich odwiedza co 2-3 dzień. Równie głośna co córka, dzieci szaleją wtedy na maksa. Pracuję na 3 zmiany więc poznałem ich pełen codzienny tryb życia. Są niespotykanie głośni, chodzą jak słonie. Studenci, którzy mieszkali tam przed nimi to aniołki. Lubię dzieci i mam ich w rodzinie sporo ale tych gówniaków nad moją głową całym sercem nienawidzę. Piętro niżej też mieszka rodzina z dziećmi ale nie słyszałem żeby ktoś się skarżył na nich. Byłem u nich i fajne szkraby:) Ci z góry to zero wychowania. Przepraszam że tak długo ale musiałem to wyrzucić z siebie. Piszę tutaj pierwszy raz więc błędów pewnie sporo, zwłaszcza styl :p

Odpowiedz
avatar sparxx
0 0

Żałoba rozszerzona. Na całą klatkę co najmniej. Nie ma być żadnych oznak radości, bo ktoś może nie zauważyć, że ktoś umarł i rodzina szykuje się do pochówku.

Odpowiedz
Udostępnij