Większość biegaczy pewnie zgodzi się ze mną, że nasze życie byłoby łatwiejsze, gdyby m.in. nie właściciele psów, puszczający swoje większe i mniejsze sierściuchy samopas, a których to psów ulubioną zabawą jest "gryziony" berek. Już mi się nawet nie chce słuchać kolejnych - on nie gryzie, on się tylko bawi, pani się nie boi itd. Biegam zwykle po tej samej okolicy, więc niekiedy staram się jednak zwrócić uwagę, że pies powinien być na smyczy, bo nigdy nic nie wiadomo, jak grochem o ścianę.
Któregoś dnia biegłam sobie do domu nieco nie w sosie, bo mokro, zimno, ślisko i generalnie aura ostatnio nie sprzyja i - oczywiście - przypałętał się kolejny pies puszczony luzem. Tutaj akurat z daleka widać, że pies młody i w figlarnym nastroju, ewidentnie niewybiegany, a jego "pańcia" stoi sobie spory kawałek przede mną, w szpileczkach, telefonem i elektronikiem. Biegnę dalej, pies za mną. Biegnie to biegnie, nie moja sprawa. Mijamy pańcię, ta krzyczy do psa, żeby stał. Pies ma wy... tego... wybiegane na nią. Pańcia krzyczy do mnie, żebym wracała, bo jej pies ucieknie.
Zło we mnie wstąpiło ewidentnie, odkrzyknęłam, że jak psa nie pilnuje, to nie moja sprawa. Klepnęłam dłonią po udzie, zachęcając psiaka do biegu ze mną i włączyłam tryb "zapierrrrniczaj". Nawet się nie odwróciłam, by spojrzeć, czy nas goni. Po ok. 500 metrach skręcałam, więc pies po namyśle usiadł.
Tak, byłam piekielna, ale mam nadzieję, że dało to pańci do myślenia i następnym razem albo wyprowadzi psa porządnie, albo chociaż go weźmie na smycz ;)
pańcie
Nie da, pańcia jest pewnie do teraz przekonana, że to ty byłaś piekielna.
OdpowiedzDo mnie i mojej suki (na smyczy) kiedyś podbijał bardzo rozochocony labradorek. I nie chciał wrócić do pani. Lurowalismy go tak długo, że nie zniknęła nam z oczu (w lesie o to nie trudno) xdd ma fart, bo wróciliśmy ta samą drogą i w połowie zasapana żeśmy znaleźli xd jaja przekomicznie.
OdpowiedzPunkt widzenia zależy od punktu siedzenia, tu: biegania. Pies zapewne chętnie dodałby tę historię do Wspaniałych. Raz w życiu miał porządny, "wybiegany" spacer.
Odpowiedz@didja: jak jest spuszczony to każdy spacer na taki jaki chce.
Odpowiedz@fenek: Pies to zwierzę stadne, i zawsze woli biegać, czy bawić się z kimś. Jak wyjdzie z "pańcią", to będzie się kręcił koło niej, z poczucia obowiązku. Chyba, że znajdzie drugiego psa do zabawy - albo człowieka.
Odpowiedz@Naa: albo pobiegnie gdzieś sam, nawet niekoniecznie coś goniąc. I wtedy, jak tak pobiegnie, też jest zwierzęciem stadnym. A potomkiem zwierzęcia żyjącego w watahach. Bo stada to moja krowy. Zresztą tak jak napisałem... Ma taki spacer jaki chce. Nie ma sznurka. ale dzięki za komcio (:
Odpowiedz@fenek: A wiesz, że nawet jakby pies biegał luzem po posiadłości np o powierzchni hektara, to i tak trzeba z nim na spacer wyjść? Choćby i po tej samej posiadłości :)
Odpowiedz@imhotep: A wiesz, że trzeba to pojęcie bardzo mało konkretne? Mogę związać psu nogi i podłączyć kroplówki i tylko przekładać go z boku na bok, żeby mu odleżyny nie gniły. I co? xd
Odpowiedz@fenek: I będzie to normalne? Bo ja napisałem, co jest potrzebne do normalnego funkcjonowania ;)
Odpowiedzmetoda nieinwazyjna i bardzo skuteczna na cudze bezsmyczowce tez czasem fundujemy zwiedzanie okolicy (byle miec wlascicela mniej wiecej w zasiegu wzroku)
OdpowiedzTak się zastanawiam. Jeśli pies ma być zawsze na smyczy, a do tego musi być "wybiegany", czy to oznacza, że wszyscy właściciele psów powinni zacząć trenować intensywny jogging? Albo ciągać go za rowerem na ścieżce?
Odpowiedz@Armagedon: smycz może mieć czasem i 5-10 metrów długości, więc to akuratna odległość by psa wybiegać metodą rzucanego patyka czy piłki...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2017 o 6:31
@ewunian: Dużemu psu 5-10 m by nie starczyło, ale jak się go spuści gdzieś w odludnym miejscu, a pies jest dobrze wychowany, to żadnych problemów przecież nie zrobi (oczywiście kluczowe jest, żeby rzeczywiście był dobrze wychowany, a nie tylko właściciel tak twierdził). ...Co nie zmienia faktu, że nieraz bym chciała, żeby w mieście były ogrodzone wybiegi dla psów, na które można by je po prostu wypuścić, żeby poganiały się z innymi psami, i nie trzeba było w tym celu wędrować np. do lasu.
Odpowiedz@Armagedon: G...o mnie to obchodzi. Posiadanie psa nie jest obowiązkiem, w przeciwieństwie to wyprowadzania go na smyczy. Jak ktoś nie umie tego połączyć z wybieganiem zwierzaka, to jego problem.
Odpowiedz@greggor: G...o prawda - wyprowadzanie psa na smyczy nie jest obowiązkiem, stosowna ustawa tylko zabrania "puszczania psów bez możliwości ich kontroli i bez oznakowania umożliwiającego identyfikację właściciela lub opiekuna". Ograniczenia bądź nakazy w tym zakresie mogą natomiast wprowadzać władze gminy.
Odpowiedz@Naa: w Krakowie miejscami są, w lesie nie wolno psa spuszczać ze smyczy. W parku można, ale w kagańcu.
Odpowiedz@Armagedon: Każdy powinien kupować/brać psa pod katem swoich możliwości. No chyba nie polecisz starszej pani husky'ego, prawda? Im bliżej parku, lasu, tym bardziej wymagająca może być rasa.
Odpowiedz@kierofca: Przy moim mieście jest las komunalny - są w nim utwardzone ścieżki, drogi rowerowe z elektrycznym oświetleniem, ławki, miejsca do jedzenia posiłków podczas wycieczek, boisko, place zabaw, i jeszcze sporo tego typu atrakcji. Natomiast nie ma tam, rzecz jasna, dzikich zwierząt, one wolą spokojniejsze miejsca. Tak, że chodzenie z psami nie powoduje żadnych szkód. I, faktycznie, poza sezonem na leśne rozrywki psiarze też tam bywają.
Odpowiedz@Naa: Nawet w mieście są tzw. wybiegi/tory treningowe dla psów. Płatne. Nie trzeba szukać odludnych miejsc, zresztą nie wiadomo, czy nagle w takim miejscu nie pojawią się ludzie. No ale jak się ma zwierzę to trzeba liczyć się z kosztami a nie iść po linii najmniejszego oporu. I tu się zgadzam z greggorem. Guzik mnie to obchodzi, jak właściciele psów (do których się zaliczam) rozwiązują problem wybiegania psa. Po prostu nieznajomy pies ma mnie nie obskakiwać i nie obszczekiwać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2017 o 7:40
@mijanou: Nie wiem, skąd Ci przyszło do głowy, że moja sunia kogokolwiek obskakuje, czy obszczekuje, skoro, jak pisałam tuż poniżej, zapobiegam nawet obawom, że mogłaby to zrobić. Jeżeli w ogóle rozzłości się na człowieka, to tylko z bardzo dobrego powodu, bo ludzie (hmm... może lepiej ludzie-buraki, taka mutacja...) potrafią mieć znacznie gorsze maniery, niż ona. Natomiast gdyby w moim mieście był wybieg, albo, jeszcze lepiej, tor dla psów, zapewniam, że bym z niego korzystała - może teraz nie tak często, jak kilka lat temu, bo obecnie futrzasta jest już dojrzała damą, i nieco łatwiej ją zmęczyć - ale gdy była szczeniakiem, pewnie by tam szalała kilka razy w tygodniu. Niestety, toru brak, co nie znaczy, że nie zdołałam sobie poradzić i bez niego, i nie radzą sobie inni psiarze.
Odpowiedz@hanka_bez_pudla: "puszczania psów bez możliwości ich kontroli" jak dla mnie w wolnym tlumaczeniu - pies wyszkolony, na komende przywolalny, nie goniacy nie zaczepiajacy - chodz sobie bez smyczy w innym wypadku w miejscach publicznych smycz, a lata sobie luzem w miejscach nieuczeszczanych bez narazenia na klopoty.. inna sprawa to przepisy lokalne
OdpowiedzMoja sunia jest nauczona, że biegaczy i rowerzystów się nie goni (z tymi drugimi było trochę trudniej, ale też dało radę) - ale i tak, gdy widzę, że ktoś biega, przytrzymuję ją za obrożę. Jak dla mnie to podstawowa uprzejmość, należna każdemu. Ja wiem, że mogę psu ufać, a ten ktoś nie, i po co mam mu przysparzać stresu? Przecież to chwila - pobiegnie dalej, puszczę futrzastą, w ramach rekompensaty rzucę jej jeszcze kilka razy kija, czy piłeczkę, i jest dobrze. Tylko idąc gdzieś z psem, trzeba zajmować się psem, nie plotkami przez telefon.
Odpowiedz@Naa: zgadzam się w 100 procentach, podpisuje się pod tym ja i mój pies. Przestrzeń jest dla wszystkich, czy to park, las, czy inny deptak.
Odpowiedz@Naa: Jest dokładnie tak jak piszesz. Mój pies nie goni nikogo, a na dzieci ma tak wywalone, że nawet jeśli zaczepi nas ktoś kto pyta czy Brajanek/Dźesika może pogłaskać pies jakoś dziwnie się na mnie patrzy "ale o co chodzi?". Ogólnie ma wywalone na cały świat. Czasami zapędzi się do jakiegoś psa, który całe swoje życie świat ogląda z perspektywy półtorametrowej smyczy i pańcia sobie nie życzy żeby jakiś obcy pies obwąchiwał jego synusia/córeczkę biorę gwizdek i pies przy nodze w 3 sekundy. Mnie bardziej wkur.... ludzie, którzy widząc mojego psa zaczynają słodkim głosikiem o jejku jaki słodki pieseczek, no chodź tu pysiu pysiu, daj się pogłaskać, a wtedy mój ubłoconymi łapami skacze z radości na delikwenta i jest awantura, że pies pobrudził i nie ma prawa skakać. Otóż ma, bo to mój pies :), a było go nie przywoływać i przewidzieć, że jak plucha to i pies może być brudny.
Odpowiedz@malami1001: Bo to powinien być magiczny piesek jak z kreskówki, a takie przecież się nie brudzą. I oczywiście to Twoja wina, że ktoś tego nie odróżnia. <irony mode off> Na bezmyślność nie ma chyba lepszego lekarstwa, niż nauczka, ale oczywiście "nauczeni" tego nie docenią :/
OdpowiedzKażdy kij ma dwa końce. Fakt, właściciel powinien jak najbardziej pilnować psa, natomiast biegacze też powinni uważać, co robią przebiegając obok psów. Większość z nich utrzymuje kontakt wzrokowy z psem co jest dla czworonoga zachętą do ataku/bronienia właściciela. Tak samo jak nagłe zatrzymywanie się, a potem ruszanie z impetem w kierunku psa i jego właściciela. To działa na podobnej zasadzie, jakby ktoś podszedł do człowieka na ulicy i zaczął go prowokować.
Odpowiedz@Suctoria: To inna strona medalu - i biegacze, i rowerzyści potrafią zachowywać się idiotycznie, a później obwiniać wszystkich wokół, tylko nie siebie. Przyznam też, że już się nastawiam na zwiększoną czujność przed świętami, kiedy to rodzice rozpuszczonych nastolatków, nie potrafiąc ich skłonić do pomocy w szykowaniu świąt, wyganiają ich z domów, a ci włóczą się po dworze, i z nudów prowokują zwierzaki... Celowe drażnienie psów oficjalnie jest karalne, ale "dziwnym trafem" policji nigdy wtedy nie ma w pobliżu :|
Odpowiedz@Naa: Przez znudzone dzieciaki w okresie przedświątecznym mój pies ma teraz ogromne problemy w Sylwestra. Ot, fajna zabawa, strzelić psu pod nogi petardą.
Odpowiedz@Naa: Tak z ciekawości - jak niby rowerzysta zachowuje się idiotycznie widząc psa? Mam nie jechać? Przelecieć nad nim? Czy może stanąć i przeczekać?
Odpowiedz@Suctoria: Czyli jeżeli biegnę w pobliżu psa bez smyczy, co do którego mogę podejrzewać że będzie agresywny, albo nawet chcąc się bawić wbiegnie mi pod nogi, nie powinienem na niego patrzeć, żeby czasem nie poczuł się sprowokowany?
Odpowiedz@Nikorandil: Nie napisałam patrzeć, tylko "utrzymywać kontakt wzrokowy". To znacząca różnica ;-)
Odpowiedz@Bastet: A co powiesz na takiego, który zbliża się do psa, po czym zaczyna nagle jechać ostrym zygzakiem, co wygląda, jakby zaraz miał się na niego przewrócić? Co na takiego, który mijając psa, prawie staje w miejscu, wciąż tuż obok niego podrywa przednie koło do góry, i nagle rusza, jadąc tylko na tylnym? Takiego, który wpada na pomysł, żeby wymijając osobę z psem zjechać ze ścieżki, przejechać im tuż przed nosem, a jak to nie działa, to jeszcze objechać w kółko, prawie się ocierając, i wyraźnie czekając, kiedy pies straci cierpliwość? Już o takim, który wypada zza węgła z prędkością, uniemożliwiającą normalne zatrzymanie się, i "jedynie" o mało mi psa nie rozjeżdża (pies uskoczył!) to prawie nie ma co przy tamtych wspominać. (BTW co ciekawe, NIGDY nie miałam problemów z podpitymi menelami (nie prowokują absolutnie żadnych starć, czasem powiedzą "dzień dobry, jaki ładny piesek"), natomiast mnóstwo razy zaczepiali moje psy podpici mężczyźni w porządnych, albo wręcz eleganckich ubraniach i butach, o wyglądzie urzędników czy biznesmenów, tacy, o których na pierwszy rzut oka każdy by powiedział "porządny człowiek pracujący".)
Odpowiedz@Bastet: Mnie uczono w młodości, że dla własnego bezpieczeństwa w pobliżu psa nie należy zachowywać się gwałtownie. Biegniesz-zwolnij trochę, albo omiń psa łukiem. Czemu tylko właściciel ma się zachować odpowiednio? Jeśli ja skracam psa na smyczy (a mam taki model co goni wszystko co się rusza) bo widzę biegacza, to jemu też korona z głowy nie spadnie jak trochę zwolni albo wybierze drugą stronę chodnika. To samo tyczy się rowerzystów.
Odpowiedz@Evergrey: Zgadzam się; żadne prawo nie zabrania prowadzenia psa po chodniku (w przeciwieństwie do jazdy rowerem, dopuszczalnej tylko w szczególnych okolicznościach), więc byłoby uczciwie, gdyby wszyscy w takim samym stopniu dokładali starań, żeby podobne spotkania przebiegały bezkolizyjnie. BTW mojej suni szczenięcą skłonność do pościgów przyhamowało bardzo serdeczne głaskanie, i zachwycone wychwalanie ("Jaka grzeczna, jaka mądra, jaka kochana sunia...") za każdym razem, gdy NIE próbowała gonić - nawet, jeżeli była na smyczy. Nam się wydaje, że pies w takich wypadkach nic nie robi, a on właśnie walczy z najbardziej podstawowymi instynktami drapieżnika; sygnał, że właściciel to docenia, po prostu się należy :) ...Szczerze mówiąc, nadal ją chwalę w podobnych okolicznościach, chociaż już nie tak przesadnie. Moja rada: spróbuj, a dla wzmocnienia można jeszcze dorzucić jakiś smakołyk.
Odpowiedz@Naa: Dzięki za radę, ale my to wszystko przerabiamy od ponad roku już. Smaczki, pochwały, wszystkie możliwe pozytywne metody. Mój pies to półkrwi husky i potrzeba pościgu jest w nim tak silna, że nawet martwy wół przytroczony do mojego paska nie zmieni tego faktu. Jedyne co działa to wielokilometrowe włóczęgi i bieg.PS. Pies odratowany z lasu i szczenięce miesiące spędził polując na zwierzynę ze swoją mamą w puszczy. Także to jest nawyk, z którym muszę żyć i kontrolować. Ale mimo wszytsko dzięki za radę.
OdpowiedzEvergrey, mnie tez. nawet obcy bezpsowi ludzie zwracali uwage ze przy psie trzeba zachowywac sie spokojnie
Odpowiedz@Evergrey: rowerzysci, rowerzysci. wyszlismy sobie niedawno z piesem do parku i naszym slepiom ukazuje sie taki oto obrazek: chodnik z kostki, rownolegle do niego sciezka rowerowa (oznaczona ladna asfaltowa) a chodnikiem miedzy ludzmi jedzie sobie rowerzysta. sadzam piesa zeby przepuscic owo kuriozum az tu nagle.. dziadek zul przyladowal pedalarzowi prosto w pysk (o malo gogus na rowerze zulika nie rozjechal) i grzecznie pyta : sciezki rowerowej nie masz? sie pedalarz rozkrzyczal ze az na niego ryknac trza bylo nieparlamentarnie..pozbieral swoje dwa kolka, i odjechal, tym razem po sciezce..
OdpowiedzWydaje mi się że takie zachowania rowerzystów są raczej jednostkowe. Za to częściej mam, że jadę rowerem i psy zaczynają mnie atakować - bo tak, bo chcą pobiegać, bo jadę i tym je denerwuję.
Odpowiedz@Evergrey: Znaczy, jadąc ulicą, przy krawężniku - mam skręcić na środek ulicy, bo na chodniku widzę psa? I piszę tego to z własnego doświadczenia - zaatakował mnie pies, gdy tak jechałam z dzieckiem z tyłu w krzesełku. Wielki dog skoczył mi na rower, ledwo wykręciłam na środek ulicy nie upadając - na szczęście nic nie jechało. Dziecko w histerii, ja w szoku, a durna właścicielka problemu nie widziała. Nie jeżdżę chodnikiem żebym miała robić na nim slalomy.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2017 o 22:02
ja tam i rowerzystow i nieznane bezsmyczowce omijam. wole spokojne spacery
OdpowiedzMnie za to wkurza niemiłosiernie, gdy próbuję uczyć swojego 3-miesięczniaka nie ganiania za ludźmi, gdy tymczasem ludzie jakby specjalnie poklepują po udach przywołując, wołają z daleka. A z drugiej strony nie dogodzi nikomu. Bo mam rasę wymagającą wybiegania się, i mam na to warunki za osiedlem, gdzie chodzę, ale wewnątrz terenu zabudowanego pies chodzi na smyczy. Pomimo tego, że ma ledwie 3 miesiące to słyszałam już wtykanie nosa, że taki pies powinien bez smyczy bo się na niej męczy, żebym go nie stresowała "siadami" tuż po wyjściu na dwór (które to ma za zadanie uspokojenie psa), a poza tym, że po co zbieram kupy bo to taki mały piesek i nikt nie zbiera. Co do Ciebie, tak, gdyby to mój pies poleciał za Tobą, to pewnie musiałabym dołączyć do tego joggingu, bo to pies-przyjaciel całego osiedla. I sama warknęłabym gdyby pomimo moich protestów miałbyś to w nosie i psa przywoływał. Może ta pańcia ma psa od niedawna i też próbuje go ułożyć.
Odpowiedz@ocelota: W związku z próbami ułożenia psa pańcia tylko na chwilkę, na sekundknę zerknęła w smartfona, żeby szybko poszukać w internecie porad na temat wychowania pupila i akurat w tym momencie zjawiła się wredna autorka, bezczelnie biegnąc.. resztę już znamy ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2017 o 17:11
Na moim osiedlu (przy jednej z głównych ulic miasta) kobieta nawet nie raczyła wyjść z psem, otwierała drzwi klatki i wracała do mieszkania. A młody, głupiutki jeszcze pies latał pomiędzy blokami i po drogach. Bałam się o niego gdy tylko widziałam jak się włóczy, a potrafiło to trwać godzinami. Na szczęście moja suczka go polubiła i nie widziała problemu, że czasem nam towarzyszy. I tak kilka razy udaliśmy się wspólnie na baaaardzo długi spacer. Po tych naszych wyprawach właścicielka jakby miewała chwilę przebłysku myślenia i z psem wychodziła na smyczy, niestety nie trwało to długo. I pies znowu pojawiał się sam na ulicy. Rozumu nauczyło ją dopiero schronisko, biedny psiak kilka razy je odwiedził, a kobieta powiadomiona za pierwszym i drugim razem przez znajomych ( w końcu psa wszyscy kojarzyli) potem już interweniowało schronisko.
OdpowiedzJesteś pustą dziwką i mam nadzieję że zgwałci cię banda kiboli
Odpowiedz