Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W nawiązaniu do historii luss313 o porzucaniu zwierząt dodam swoją. Rok temu…

W nawiązaniu do historii luss313 o porzucaniu zwierząt dodam swoją.

Rok temu w październiku w szary, deszczowy i zimny dzień jechałam z moich chłopakiem na wesele kolegi.
Ślub był 40km od naszego domu więc po drodze mojemu K zachciało się siku, przejechaliśymy docelową miejscowość, zatrzymaliśmy się w trzecim wjeździe do lasu - dlaczego akurat tam, to zastanawiamy się do dziś. K wysiadł, a ja siedziałam w samochodzie. On wsiadając usłyszał cichy pisk.

K: Słyszysz?
Ja: Co?
K: Coś jakby piszczało.
Ja: Może w radiu.
K cofnął się z samochodu i pod drzewem zobaczył malutkiego kociaka.
Zabraliśmy go do samochodu, osuszyliśmy chusteczkami.
Kociak miał 3 tygodnie, był najedzony i zadbany. Dopiero co zaczął patrzeć na oczy, nie potrafił jeszcze dobrze chodzić.

Dzisiaj ma ponad rok i wygląda na szczęśliwego.
Wtedy było zimno, na pewno nie przeżyłby nocy pod tym drzewem, najbliższe zabudowania były jakieś 150 metrów dalej, więc podjechaliśmy zapytać czy może to kotka z którychś z tych domów wyniosła kociaki. Okazało się, że nikt tam kotów nie ma.

Nie rozumiem, jakim trzeba być gnojem żeby robić takie rzeczy.

porzucone zwierzęta

by meeg
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bazienka
-1 7

moj kolega zatrzymal sie przed kotem siedzacym na srodku jezdni mala kicia, odleglosc kilkunastokilometrowa do najblizszej miejscowosci

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 7

Muszka do dzis z nim mieszka i jest gwiazda fb ale nie rozumiem jak mozna tak sie zwierzatka pozbyc, albo nie wykastrowac rodzica, bo nie

Odpowiedz
avatar Tssh
0 0

@bazienka: Jasne, to kolejna twoja bajeczka?

Odpowiedz
avatar mijanou
7 9

Jednego z moich kotów przynisł do domu kuzyn. Wracał w nocy z imprezy i gdzieś od strony "altany smieciowej" usłyszał pisk (a zima była). Najpierw sądził, że za dużo wypił ale jak pisk się powtórzył zaszedł do altany i wyciągnął kociaka w reklamówce z kontenera na śmieci. Kot jest z nami do dziś, już kilka lat. Drugiego kociaka przyniósł dwa lata temu z parku. Ktoś wsadził rudego malucha na drzewo (albo mały sam tam wlazł ze strachu i nie potrafił zejść więc wołał o pomoc). No i też u nas został. Żałuję, że moje mieszkanie już dokocone na max (4 koty i pies) i nie mogę przyjąć na stałe więcej. Teraz jak się trafi kocia bida to przyjmujemy na "tymczas" jednocześnie szukając mu rodziny na stałe. Ciężko się rozstawać, choć wiem, że to konieczne i że nowa rodzina stworzonko pokocha.

Odpowiedz
avatar timo
-4 12

"najbliższe zabudowania były jakieś 150 metrów dalej więc podjechaliśmy zapytać czy może to kotka z którychś z tych domów wyniosła kociaki. Okazało się że nikt tam kotów nie ma." 1) Taaa, na wsi nikt kotów nie ma... 2) Interpunkcji to w szkole nie uczyli? 3) Szczanie w lesie to przejaw totalnego buractwa, ale tym raz chociaż efekt był pozytywny...

Odpowiedz
avatar mijanou
7 11

@timo: 1. Jak znajdujesz "znajdka" i pytasz okolicznych gospodarzy, czy komuś nie uciekł/nie zginąl kot to zawsze się okazuje, że w tej wsi kotów nie ma albo nikomu nie uciekł (wierz mi). Oczywiście to nie znaczy, że okoliczni ludzie wywalają koty do lasu bo wielu "miastowych" własnie w lesie w pobliżu wsi X może wyrzucać swoje niechciane zwierzęta (np. gdy zwierzak w postaci prezentu się znudzi). Więc stwierdzenie, że "okazało się, że nikt tam kotów nie ma" ja odebrałam jako lekką ironię. 2. Oj, miszczu! 3. A jak ktoś jedzie po drodze od zapupia A do zapupia K po drodze mijając jedynie zapupia B,C,D,E,F,G.H, I i J i nagle zachce mu się siku to gdzie ma zrobić skoro najbliższa stacja benzynowa jest odległa o X kilometrów i y czasu dojazdu do niej? O ile nie masz żelaznych zaworów to albo robisz w majty albo zatrzymasz się przymusowo i lecisz w las.To jest tak zwana sytuacja awaryjna wyższej konieczności i nic na to nie poradzisz. Nikt przecież nagminnie nie idzie do lasu po to by sikać. Łapki w górę, komu się nie zdarzyło przy założeniu, że poruszał się dłuższą trasą po drogach oddalonych od udogodnień cywilizacji.

Odpowiedz
avatar meeg
4 6

@timo: Uczyli, jeśli gdzieś nie postawiłam przecinka to wybacz że uraziłam Twoją wrażliwość interpunkcyjną. I wybacz jeśli szczaniem w lesie Cię uraziłam ale jeśli jesteś na zadupiu gdzie nie ma stacji benzynowej to chyba lepiej ''wyszczać'' się w lesie niż w gacie w samochodzie nie? :D

Odpowiedz
avatar KIuska
2 4

@mijanou: Niestety nie mogę powiedzieć, że wszyscy ludzie na wsi świetnie traktują zwierzęta, ale bardzo dobrze wiem kto wywozi najwięcej zwierząt. Wychowałam się we wsi obok lasu, psy i koty były wyrzucane odkąd pamiętam w ilościach hurtowych. A przez kogo? Przez ludzi z miasta. Podziwiam, że komuś chciało się jechać 40 km żeby wywieźć zwierzę, już szybciej byłoby podrzucić do schroniska w mieście. Skąd wiem, że to ludzie z miasta? Po innej rejestracji. Zwierzęta zawsze ktoś przygarnął i nakarmił, ale to wręcz plaga. Najgorzej jest tuż po świętach i w wakacje. Każdy z moich sąsiadów ma po 3 lub 4 psy, moi rodzice mają 4. Ludzie już więcej nie są w stanie przygarnąć, a w gminie nie ma nawet schroniska. Błąkają się później takie biedaki i tylko przykro patrzeć.

Odpowiedz
avatar mijanou
2 4

@KIuska: NO toż przecież mówię, że znaczna część zwierząt eksmitowanych do lasu to dzieło "miastowych", więc nie ma co demonizować miejscowych gospodarzy. Tym bardziej, że na wsi częściej się utopi miot w rzece niz wyrzuci do lasu. NIE ZNACZY TO, że wszyscy ludzie na wsi to bezduszni sadyści. Znam też bardzo odpowiedzialnych ludzi na wsiach dbających o swoje psy/koty i sterylizujące je w celu uniknięcia niepożądanych niespodzianek.

Odpowiedz
avatar imhotep
9 9

"Ślub był 40km od naszego domu więc po dordze mojemu K zachciało się siku" no tak, logiczne :P

Odpowiedz
Udostępnij