Iksowate i te jej pieski. Eh...
Ledwo zdążyłam się uspokoić po dzisiejszym spacerze, a już zaczęłam dostawać smsy w tonie, że jestem chędorzoną panienką lekkich obyczajów, że jetem złośliwa i zawistna tylko szkodzę ludziom itp. itd.
Hmm... 2 lata temu pies współlokatorki-będącej-moją-siostrą został pogryziony przez łańcuchowego psa z sąsiedniej posesji. Od tej pory jeśli widzę, że któryś się zerwał (są tam 3 albo 4 wielkie psy) dzwonię na policję i po takim telefonie informuję na fb żone właściciela, że zwierzaki trzeba złapać. Ostatni telefon wykonałam dobrych kilka miesięcy temu. Wszystko się odbywało bez złośliwości. Do dzisiaj.
Jako, że poza domem się lubimy, wyszłam na, planowo, kilkukilometrowy spacer z Tośkiem, kiedy doskoczyło do nas większe psisko ze wspomnianej posesji, najłagodniejszy na szczęście, no ale... Ja przerażona (przez kilka lat zmagałam się z poważną dogofobią), chłopaki krążą wokół siebie jak bokserzy na ringu. Drugiego psa nijak nie da się wyminąć. Na szczęście mój idiota okazał uległość i do niczego nie doszło. Jakoś się wycofaliśmy i w domu standardowo telefon na komisariat* i wiadomość do właścicieli, przy czym mam nowego fejsa i nie mam już kontaktu do kobiety, do której zawsze pisałam (w interenecie legitymowała się czymś w stylu Kasieńka Xoxo), napisałam do jej córki, którą znałam w dzieciństwie. Podejrzewam, że smsy są od niej bądź jej chłopaka. Mamy wielu wspólnych znajomych,ja nie zmieniałam numeru od 10 lat, więc łatwo mogła zdobyć.
I tylko się zastanawiam... o co chodzi? Nie nasyłam na nikogo policji z własnej złośliwości, mój strach jest uzasadniony (dziś pies, jutro małe dziecko), jej rodzice to rozumieją i nie mają pretenji. Dziewczyna zbliża się do ćwierćwiecza, wiec wydawałoby się, że też mogłaby zrozumieć. Coż... Smsy są kasowane:).
*Za pierwszym razem dodzwoniłam się na alarmowy w mieście powiatowym i tam miły pan kazał mi zapisać numer telefonu lokalnego komisariatu, żeby nie blokować linii.
wioska
Pierwsze: bezpodstawny strach przed psami t kynofobia, a nie dogofobia. Drugie: Podobno boisz się psa siostry... Trzecie: Może i twoj pies kiedys zostal pogryziony - opisane spotkanie jednak, jest twoim wymysłem. Czemu? dwa zdania - "krążyli wokół siebie", oraz tekst o uległości. Spotkanie dwóch, niezbyt przyjaźnie nastawionych do siebie psów może mieć dwa przebiegi: pierwsze to natychmiastowy atak. drugie - stanie w absolutnym bezruchu, gdzie jakikolwiek ruch wywoła atak z obu stron, chyba że oba się wycofają. Biorąc jednak pod uwage twoja poprzednia historyjke, to twój pies stanowczo nie jest typem uległym, skoro podporządkował sobie twoją rodzinę i rządzi niepodzielnie.
Odpowiedz@Iras: No a jak ten pies ma być normalny, skoro wychodzi na "kilkumetrowe planowe spacery" i nie ma szansy rozładowania energii tak żeby się zmęczyć? No to w domu kombinuje i podporządkowuje sobie ludzi albo demoluje z nadmiaru energii. Nie jestem specjalistą od psów ale nawet z moim spanielem nie wychodzimy na "kilkumetrowe" spacery a jest to co najmniej jeden długi spacer dziennie a te krótsze to też nie jest tylko "siku i do domu". Jest to pies mojego kuzyna-współlokatora (tak w zasadzie) ale wiadomo, że skoro mieszka z obojgiem nas to wychodzi akurat z tym z nas, które jest w domu i niestety tak sobie trzeba sprawy i dzień poukladać, żeby zawsze ten jeden długi i dwa nieco krótsze spacery były. Dlatego nie bardzo rozumiem tłumaczenia Autorki, ze pies należy do jej siostry.
Odpowiedz@Iras: niektorym psiurom (glownie z przerostem formy nad trescia) zdarza sie krecic kolka wokol siebie.. Iksowate, spuszczasz nie-do-konca-ogarnietego psa ze smyczy? O_O
Odpowiedz@Iksowate Coś mi się te historie przestają trzymać kupy.
Odpowiedztak z ciekawości - czemu najpierw na policję, a później dopiero do właścicieli? Czemu nie odwrotnie? Wiem, zdarzyło się kilkukrotnie, nic nie pomaga, ale teraz dwie strony widzenia: 1. Właściciele - za każdym razem moga to odczytywac jako donos, a dzwonienie do nich na zasadzie "hehe, znowu cię zgłosiłam na policję, ciulu" 2 .Policja - i to jest gorsze - jak właściciele zdążą psa sprzątnąć, to Policja nie ma żadnych dowodów ucieczki i niedopilnowania psa. A to może w pewnej interpretacji oznaczać niezasadne wezwanie. Raz, drugi ok. Ale po 5 przyjazdach do niczego Policjanci mogą jeszcze Tobie dowalić mandat :(
OdpowiedzTe twoje historie to mają coraz mniej sensu. Widziałaś kiedykolwiek psy, które chcą się zaatakować? Bo z twojego opisu wynika, że nie. I co, już się nie boisz tego wielkiego, złego psa swojej siostry, że go wyprowadzasz? A z gazem pieprzowym czy bez? No i jak to się stało że kilka tygodni temu jeszcze przed nim uciekałaś A teraz już na spaerki go prowadzasz?
Odpowiedz@Evergrey: Za dużo fantazji, za mało wiedzy i rozumu. Bardzo prosty przepis na pisanie historii takiego typu.
Odpowiedz@Evergrey: bardzo dobre pytanie... Czy na spacery chodzisz z gazem pieprzowym? Ewentualnie dwoma (jeden na bandytów z zewnątrz, a jeden na swojego psa)? Xdd dobrze mają naruchane w głowie niektórzy. Po co pisać takie bzdury... Tak trudno wymyślić coś interesującego i prawdopodobnego???
Odpowiedz