Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia #80793 natchnęła mnie do podzielenia się i moją opowieścią. Nie będę…

Historia #80793 natchnęła mnie do podzielenia się i moją opowieścią. Nie będę pisał wszystkiego, bo jest po prostu tego za dużo. W wiele rzeczy, kiedy opowiadam, ludzie mi po prostu nie wierzą. O biciu dzieci będzie. O mnie, konkretnie.

U mnie to była matka. Biła mnie odkąd pamiętam. Za wszystko. Za bycie niegrzecznym (rzecz jasna), za niespełnienie jej rozkazów w czasie co do sekundy, za to, że nie podobało jej się życie, za to, że się pokłóciła (o pieniądze) z tatą. Za czytanie nie tego, co chciała, bym czytał. Raz dostałem (metalowym prętem) dlatego, że miałem wypadek - złamałem zęba, kiedy ona chciała wyjść z koleżanką, no i przeze mnie nie mogła.

Biła mnie czymkolwiek. Z reguły to był kabel od żelazka. Pasek. Ręka. Kij. Dowolny przedmiot trzymany w ręku.

Biła mnie gdzie popadnie. W głowę, plecy, pośladki, jądra, nogi, ręce.

Biła mnie długo, dopóki nie wywaliła mnie z domu w wieku 13 lat. Dosłownie. Wywaliła. Dlatego, że się rozwodzili i stwierdziłem, że nie podoba mi się to, jak traktowała ojca.

Wyrosłem na dobrego człowieka. Mam pasję, próbuję poradzić sobie z pracą. Próbuję odnaleźć miłość - nie mam problemu z kobietami, ale może z utrzymaniem związku. Niemniej nie jestem pokrzywiony przez to. Czemu? Sam nie wiem - może to całe pokrzywienie to bujda na resorach, a może to dlatego, że jakoś tak... nigdy się nie poddałem. Chociaż zapłaciłem za to poprzecinaną skórą i ranami do krwi, to im bardziej mnie biła, tym bardziej ja zwykle się przeciwstawiałem. Żeby nie było - nie lubię bólu. Darłem się, płakałem, ale nigdy nie zmusiła mnie w ten sposób do niczego. Biła mnie, aż się nie zmęczyła. Może też i dlatego, że mój tata wiele poświęcił, abym wyszedł na ludzi. I dalej o to się troszczy zresztą. Szczęście w nieszczęściu, można powiedzieć, bo mam wspaniałego tatę. Głównie chyba jednak moja... "krnąbrność" do tego doprowadziła.

I o tym dzisiaj będzie. O historii, którą nawet teraz lubi przytaczać z uśmiechem na ustach (tak, czasami się z nią spotykam, to jednak matka).

Mogłem mieć jakoś 7 lat. Coś zrobiłem, nie pamiętam już co. Ale mama się bardzo wkurzyła - biła mnie, trzymając tak, że nie mogłem się wyrwać. Po twarzy, głowie, brzuchu, wszędzie. A ja się darłem. I im bardziej się darłem, tym bardziej biła. W pewnym momencie rozległo się pukanie do drzwi. W zasadzie raczej walenie. Mama otworzyła, w drzwiach pokazała się sąsiadka. I tu wywiązał się taki dialog:

Sąsiadka: Cóż się stało...? Myślałam, że był wypadek, tak głośno płacze.
Mama: Wie pani, musiałam gówniarzowi wlać. Mam go już dość.
S: Ależ droga pani, przecież to nie ręką!
Patrzy na mnie (z tego, co pamiętam, miałem już rozciętą wargę, płynęła krew)
S: Coś sobie pani jeszcze zrobi, palce połamie. Ja zaraz wrócę, przyniosę pani doskonały pasek.

Przyniosła. Taki skórzany, wyjątkowo cienki. Za drugim uderzeniem dostałem już sprzączką.

Kto był piekielny? Ja, że pokazywałem, że nic mi nie zrobi? Matka, że biła? Sąsiadka, za swoją reakcję?


W wieku trzynastu lat, godzinę przed tym, zanim wyrzuciła mnie z domu, jej ojciec, a mój dziadek, przećwiczył mnie batem. Takim na konie. Czytałem książkę i chciałem skończyć rozdział. Od tamtej pory wiedziałem, gdzie się tego nauczyła.

Jeszcze na koniec: nie piszę tego z emocjami ani wyrzutem. Minęło już sporo lat, w sumie dwadzieścia. Wiele piekielności miałem w życiu, są rzeczy, o których nie chcę mówić, bo - jak wspomniałem - nikt mi nie chce wierzyć. Może poza świadkami tych wydarzeń. Jedyne co, to mam nadzieję, że szanowna pani sąsiadka dostała od życia za swoje.

Dom

by Cedrik
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Bryanka
14 20

@Morog: Skąd ten sarkazm?

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 28

@Morog: Skąd wiesz? Księżulo na religii o tym wspominał?

Odpowiedz
avatar Bryanka
25 29

@Morog: Wiesz, np. na terapii DDA większość osób ma do opowiedzenia takie same, bądź podobne historie :) Na tej stronie też niektóre opowieści powtarzają się. Jaki z tego morał? Pewne rzeczy po prostu się dzieją.

Odpowiedz
avatar matias_lok
9 11

@Morog: Szczególnie w tym kontekście nie miały prawa wykształcić się takie schematy jak ten o roli dzieci w dysfunkcyjnych rodzinach, gdzie najmłodsze to maskotka, najstarsze jest rozjemcą a środkowe kozłem ofiarnym ;) Schemat działania przemocowej osoby jest podobny.

Odpowiedz
avatar 4525882ulasok
9 9

@Morog: To właśnie tak wygląda- zmieniają się nicki i szczegóły. Schemat pozostaje.

Odpowiedz
avatar iks
20 28

Miałem podobnie więc niestety wierzę. Najgorsze jest to ze nigdy z tego nie wyjdziesz samodzielnie. Potrzebna jest na tyle mądra partnerka by dała radę ci pomóc.

Odpowiedz
avatar 4525882ulasok
29 33

Mam toksyczną matkę. Lała mnie za wszystko- złe oceny, sþóźnienie z zajęć pozalekcyjnych, bo tak, bo inaczej się stoczę. Najczęściej to była trzepaczka i kabel ale właściwie to wszystko się nadawało, prawda?.Stosowała też przemoc słowną, psychiczną i emocjonalną. Pełen zestaw... I "miałam całować karmiącą mnie rękę" i "serce mnie boli ale muszę" i mój hicior- "bo ty się nie dasz wychować". Nauczyła mnie i moje rodzeństwo nieufności do swoich i obcych, biernej agresji wobec najbliższych, bazowania na poczuciu winy. Długo stawałam na głowie, żeby mogła zobaczyć, że jestem coś warta aż doszłam do momentu, w którym już wiem, że nie muszę. i nie mam takiej potrzeby. Paradoksem jest to, że najgorszą krecią robotę zrobił mój Ojciec, alkoholik zresztą, jedyny taki o jakim słyszłam- po wypiciu znajdywał czas dla mnie, wychodziliśmy na długie spacery z niekończącymi się rozmowami, opowiadał mi dzieje rodziny, tłumaczył zasady ortografii i cierpliwie odpowiadał na pytania. Był słaby, uciekł w alkohol przed agresją matki, po alkoholu gdzieś to na chwilę znikało i mój Tata stawał się wspaniałym, silnym, mądrym i kreatywnym człowiekiem. I tak sobie dziś myślę, że jest mężczyzną, który kochał za bardzo.

Odpowiedz
avatar 4525882ulasok
18 20

Właściwie to chciałam Ci napisać, że uwolnienie się z tego kręgu jest cholernie trudne, czasem niemożliwe. Mówisz 20 lat. U mnie trzydzieści.Po drodze terapia DDD (nieskuteczna) Pomógł czas, mąż (też z przemocowej rodziny). Najgorsze, że wiele dzieciaków bierze winę za tę sytuację na siebie. Ty krzyczałeś, ja też , i gryzłam. Może nie było zgody na agresję i przemoc?

Odpowiedz
avatar Armagedon
22 28

"...nie jestem pokrzywiony przez to (...) może to całe pokrzywienie to bujda na resorach..." Chyba mam wątpliwości. "...PRÓBUJĘ poradzić sobie z pracą. PRÓBUJĘ odnaleźć miłość - nie mam problemu z kobietami, ale może Z UTRZYMANIEM związku." "Iks" ma rację. Z takiej traumy nie wychodzi się bez draśnięcia. A nawet jeśli uważasz, że te przeżycia nie były traumatyczne - to tylko oznacza, że łomot uważałeś za normę, oczywistą oczywistość - od wczesnego dzieciństwa. I należał ci się on "z ustawy" za sam fakt istnienia. Jeśli dziecko "dostaje" za wszystko - uzna, że wszystko co robi zasługuje na karę. Już sam fakt, że zdajesz się sugerować, iż w biciu dzieci nie ma nic specjalnie nagannego - świadczy o tym, jak niską samoocenę posiadasz. Z czego, być może, zupełnie nie zdajesz sobie sprawy. Wybacz, ale musiałam to napisać.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
15 15

@Armagedon, muszę się z Tobą zgodzić, choć podziwiam jak silna psychikę ma autor, to ja również obawiam się, że pozostały w niej zadry i rany, które choć zabliźnione, nie pozostają bez wpływu na obecne życie. @Cedrik, gratuluję odwagi żeby to wszystko opisać. Nie jest łatwo zmierzyć się z przeszłością, choć to pomaga. Nie będę Ci radził, wysłał na terapię, czy oceniał Twojego życia, bo nie czuje się do tego uprawniony. Myślę jednak, że warto się zastanowić nad tym, czy nie za dużo jest tych: PRÓBUJĘ. Chciałbym, żeby wreszcie ci się udało. Zastanów się co Cię blokuje i czy warto się z tym męczyć. Bo może nie trzeba?

Odpowiedz
avatar Cedrik
2 6

@WilliamFoster: Masz rację. Tych PRÓBUJĘ jest dużo, dużo więcej. W dodatku moją wadą jest często niekonsekwencja w działaniu, porzucenie różnych rzeczy. Mówisz - zastanowić się, skąd się to bierze. Szczerze Ci powiem, że nie wiem. Wiele rzeczy mi się udało - to, co jest związane z moją pasją. Ale w żadnym wypadku mi to nie pomogło materialnie czy w jakości życia, co najwyżej w lepszym samopoczuciu. Jeśli chodzi o nerwice, o której wspomina @PrincesSarah - miałem taki epizod, że byłem w związku z nią u psychologa, w liceum. Tyle, że on niczego takiego nie wychwycił. Razem doszliśmy do wniosku, że mogę być (jak powiedział) "zbyt normalny" - chodzi o to, że strasznie jestem wyśrodkowany we wszystkim. Prawie 50/50 - przykładowo jeśli idzie o stosunek introwertyzm/ekstrawertyzm choćby. I tak w większości rzeczy. Ale nie wiem, czy to jest coś złego. Jeśli o zadry i rany idzie - myślę, że masz rację. Nie da się ukrywać, że pewnych ran i blizn nie ma. Zaakceptowałem to już dawno, tak samo, jak całe moje życie. Powiem Ci więcej - mimo wszystko uważam siebie za szczęśliwą osobę i nie chciałbym w moim wcześniejszym życiu zmienić nic, nawet, gdybym miał wehikuł czasu.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
5 5

@Cedrik: Bardzo trafnie to ująłeś. Wypośrodkowałeś swoje życie, myślenie i uczucia i trzymasz się tego wypośrodkowanego modelu, bo daje Ci on poczucie bezpieczeństwa. Fajnie, ze znalazłeś sobie w życiu pasję, bo jak widzisz, to właśnie wychylenie nosa poza bezpieczny schemat daje najwięcej radości i satysfakcji pomimo, ze czasem wiąże się z ryzykiem. Droga środka jest dobra, o ile nie jest jedyną drogą po której potrafimy stąpać bez lęku. Cieszę się, że czujesz się szczęśliwy i w swoich trudnych doświadczeniach widzisz źródło siły. Jeśli zdecydujesz, ze przestało Ci to już w życiu wystarczać, a pewne rzeczy, jak na przykład niekonsekwencja zaczną Ci przeszkadzać, wtedy pomyśl o podjęciu terapii. Dla siebie, nie po to być przestać być słabym, lecz po to, by stać się silniejszą i lepszą wersją samego siebie. No chyba, ze w Twoim życiu coś zacznie zdecydowanie nie grać, mam jednak nadzieję, ze tak być nie musi. Powodzenia! P.S. A miałem się nie bawić w doradzanie... No cóż, skrzywienie charakteru.

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
13 15

@PrincesSarah: Psycholog raczej leków uspokajających nie wypisze, bo zasadniczo lekarzem nie jest.

Odpowiedz
avatar LunaOP
6 10

@I_m_not_a_robot: Zdarzają się psychiatrzy psychologowie czy psychiatrzy psychoterapeuci ale to rzadkość. Zresztą, w normalnym kraju człowiek wszedłby do apteki, poprosił o diazepam i otrzymał to, o co prosił.

Odpowiedz
avatar LunaOP
1 9

Kurka wodna, edycja komentarzy na piekielnych to dla adminów funkcja zbyt trudna do napisania, głupiego przecinka nie mogę wstawić.

Odpowiedz
avatar Cedrik
-1 7

@PrincesSarah: A czemu tak uważasz, że potrzebuję psychologa? Bo nie rozumiem?

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
5 5

@LunaOP: wystarczy przeładować stronę i w ciągu 5 minut możesz edytować komentarz.

Odpowiedz
avatar mijanou
4 8

@PrincesSarah: Psycholog nie ma uprawnień do wypisywania leków. Zresztą leki to ostatnia rzecz, której potrzebują DDA. Oni potrzebują terapi, cierpliwej, mozolnej, wieloletniej. I wsparcia ze strony swoich partnerów, przyjaciół, życzliwych ludzi. @LunaOP w żadnym normalnym kraju nie da się ot, tak wejść sobie do apteki i kupić psychotropy. To nie są witaminy ani suplementy diety i przyjmowane poza kontrolą lekarza (psychiatry bo psychiatra też kończy medycynę) bardziej zaszkodzą niż pomogą.

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
-2 8

@mijanou: Zależy jakich leków. Są różne leki. Jedne możesz kupić bez recepty. Psychotropy oczywiście na receptę. Psycholog może doradzić leki uspokajające czy choćby ziołową melisę. Nie mam pojęcia czemu od razu przyszły wam do głowy CIĘŻKIE psychotropy od psychiatry. Chyba nie chcę wiedzieć. Swoją drogą człowiek po przejściach często potrzebuje lekarstw uspokajających. Sama terapia może nie odnieść skutków.

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
-3 5

@mijanou: Nigdy nie precyzowałam o jakie leki mi chodzi więc minąłeś się z korektą mojej wypowiedzi. Najchętniej to bym wyciszyła komentarze bazujące na dopisaniu sobie własnej historii do moich komentarzy. Szkoda, że ta sekcja jest taka nie dopracowana na tej stronie.

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
-4 6

@WilliamFoster: Nóż? Tym to się bawią dzieciaki z gimnazjum.

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
0 6

@Cedrik: Myślę, że możesz mieć nerwicę, która jest dosyć bagatelizowaną chorobą. Poza tym dobrze byłoby porozmawiać z psychologiem o takich wydarzeniach, żeby nie przenieś tego kiedyś na swoje dzieci. Nie wiem czy jest sens pisania tego ale wiem, że osoby, które były poważnie bite często właśnie powtarzają taki schemat działania.(Nie zależnie od tego jak bardzo mnie minusują na piekielnych) Oczywiście nie znam Ciebie prywatnie dlatego też radzę jednak spotkać się z psychologiem. Nie odbieraj tego negatywnie wiele osób boi się w ogóle pójść do psychologa.

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
-2 4

@I_m_not_a_robot: Od kiedy leki ziołowe uspokajające są na receptę? Przykład pierwszy z brzegu - valused. Nie pouczaj ludzi jak masz o czymś zerowe pojęcie. Może zalecić chociażby leki typu ułatwiające zasypianie, które też nie potrzebują recepty i co mi teraz mądrego napiszesz?

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
4 6

@PrincesSarah, przykro mi, że nie rozumiesz prostej przenośni, mniemam, że jednak wiesz znacznie lepiej czym bawia się dzieci w gimnazjum. No cóż... Pozostaje mi tylko schować swoje doświadczenie kliniczne do kieszeni i ustąpić przed twoim autorytetem. Zapewne swoje zalecenia i diagnozę postawioną Cedrikowi, opierasz na znacznie bardziej solidnych podstawach niż moje. P.S. Żebyś się nie męczyła za bardzo, to podpowiem: to był sarkazm.

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
-4 6

@WilliamFoster: O i żebyś się za bardzo nie męczył to sprostuje swoją wypowiedź. Powiedziałam, że Cedrik potrzebuje spotkania z psychologiem. Dalej tak twierdzę. Czy on tam pójdzie czy nie to jego sprawa. Co mu wypisze psycholog to też - jego sprawa. Ważne, żeby w ogóle poszedł. Czemu nie minusujesz tych osób, co kazały mu pokupować leki psychotropowe? Ciekawe.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 listopada 2017 o 22:11

avatar WilliamFoster
2 2

@PrincesSarah, oj widzę, że problem nie dotyczy jedynie czytania ze zrozumieniem, ale i rozumienia własnych wypowiedzi... Wizyta u psychologa ma na celu terapię, a w tym wypadku uporządkowanie swojej relacji ze światem i soba samym. Nie wiem na jakiej podstawie twierdzisz, że autor wymaga leków uspokajających, choćby i ziołowych. Psycholog niczego niewypisuje, jesli stwierdzam, że potrzebne jest wsparcie farmakologiczne, to wysyłam do psychiatry. Cedrik sam musi poczuć taka potrzebę i zdecydować się na zmiany, w przeciwnym wypadku, terapia mija się z celem.

Odpowiedz
avatar slothqueen
4 4

@LunaOP: Pisząc "normalny kraj" masz na myśli Indie i Kambodżę? Bo we wszystkich krajach UE, Ameryki i większości krajów Azji benzodiazepiny są wyłącznie na receptę. I bardzo słusznie, bo uzależniają tragicznie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 11

Każdy człowiek jest inny. Jeden się z tego podniesie, a inny będzie się z tym zmagał do końca życia. A co historii z sąsiadką to wierzę. U mnie tak nie było, ale ogólnie na moim osiedlu w tych "starych, dobrych czasach" bicie dzieci było normą. Potem sobie opowiadaliśmy, który ojciec bije najmocniej (bicie od matki mniej się liczyło, bo ojcowie mieli więcej siły, więc lali mocniej), czy najczęściej się dostaje (kabel, pas...). Kiedyś przeginało się w jedną stronę a teraz w drugą, i wiele dzieciaków jest rozpuszczonych, pozbawionych dyscypliny. Większość dostawała owymi narzędziami po d...e, co wg wielu fanów dawnych czasów wydaje się słuszne i usprawiedliwione. Osobiście nie jestem za całkowitym brakiem kar cielesnych, ale powinny być stosowane tylko w przypadku, kiedy dziecko robi coś niebezpiecznego dla siebie lub innych i tłumaczenie nic nie daje. Powiedzmy, że dzieciak wybiega na ulicę czy akurat lubi bawić się nożem i prawie że komuś coś zrobił. Raz, drugi można tłumaczyć. Ale nie możesz stać nad nim cały czas. Prędzej czy później stracisz go z oczu na chwilę i może być nieszczęście. Więc lepiej, żeby dostał lanie (tak, żeby zabolało, ale nie żeby trwale uszkodzić czy żeby krwawił; ot parę solidnych klapsów), żeby to pamiętał i bał się zrobić coś takiego ponownie. Takie jest moje zdanie. A co do sąsiadki. Pamiętam sytuację, którą wielu starszych ludzi z mojego osiedla opowiadało ze łzami w oczach. Ojciec katował swojego syna na zewnątrz, na oczach wszystkich. Każdy to widział i współczuł temu małemu, biednemu dziecku. Ale nikt nic nie zrobił. Nic. W tamtych czasach telefon na policję nie miał sensu, ale tamten facet to był straszny tchórz, więc wystarczyło, żeby paru zdrowych facetów podeszło do niego i powiedziało, że ma zostawić dzieciaka albo wyląduje w szpitalu i nie odważyłby się nic zrobić. Ale nie. Wszyscy widzieli, jak go katował (katował, a nie po prostu bił) i nie zrobili nic.

Odpowiedz
avatar LunaOP
26 26

Najbardziej mnie w takich historiach śmieszy to, że osoba katowana utrzymuje jakiekolwiek kontakty z matką "bo to matka" . Co to za argument? Gdyby to ojciec katował to nastąpiłoby całkowite zerwanie kontaktów, a ojciec określany byłby mianem chorego zwyrola.

Odpowiedz
avatar Cedrik
-4 12

@LunaOP: Z tatą też bym się widywał. Poza tym z moją matką mieszka mój młodszy brat.

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
14 14

@Cedrik: i jego wasza matka też tak leje?

Odpowiedz
avatar Cedrik
-3 3

@Papa_Smerf: Już nie. Nie ma już siły, zestarzała się. Natomiast robi inne rzeczy, które są straszne.

Odpowiedz
avatar Mo08
5 7

@Cedrik: i za przykładem innych też tego nie zgłaszasz? A gdzie w tym wszystkim tatuś ? Nie interweniował?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

Mówisz, że nie jesteś pokrzywdzony, a widać, że w jakiś sposób usprawiedliwiasz matkę, bierzesz na siebie winę. Jesteś pokrzywdzony, warto to sobie uświadomić, żeby otrzymać pomoc. A tak poza tym, to siła... Cóż, każdego da się złamać, więc mówienie o sile jest trochę nie na miejscu w stosunku do innych ofiar przemocy.

Odpowiedz
avatar Crook
9 9

Zupełnie nie znam takich doświadczeń i w pierwszej chwili pomyślałam, ze to fake. Pewnie nie, ale trudno osobie, która w całym swoim życiu dostała dwa klapsy (ręką), uwierzyć w taką sytuację. Matka cię nie biła - ona cię katowała! I kompletnie nie rozumiem gdzie w tym wszystkim był ojciec. Matka - degeneratka psychiczna, wyżywająca się na słabszym, zależnym od niej małym człowieku. A ojciec? Nic nie widział? Piszesz, że wiele dla ciebie zrobił, ale czemu cię nie bronił? Dla mnie jest tak samo winien twoich cierpień jak matka. Trzymam kciuki, byś wyszedł z tego i - jak założysz własną rodzinę - był w stanie wyzwolić się z niedobrych doświadczeń i w życiu nie uderzył własnego dziecka.

Odpowiedz
avatar Balbina
5 7

@Crook: Moja robiła to za plecami ojca.Tak że nic nie wiedział. Wtedy gdy nie było świadków. Na moje próby konfrontacji z ojcem tylko mówiła: -ależ kochanie ja? -przecież wiesz że ja nigdy,ona zmyśla. Do dziś pamiętam,że jak mnie wołała to się żegnałam bo nigdy nie wiedziałam czy dostanę za coś czy tylko coś chce. Więc wierzę autorowi bo przechodziłam przez to samo. Może nie w takim wymiarze ale jednak byłam i bita i psychicznie maltretowana.

Odpowiedz
avatar Cedrik
1 5

@Crook: Poruszyłeś temat, o którym nie chcę dużo myśleć. Prawda jest taka, że taty nie było w domu, bo pracował na zachcianki matki. Miała później szafę pełną butów, sukienek, futer. Oczywiście, w większości nie chodziła. Mieszkaliśmy na jednym z osiedli w Krakowie, połowa mojego pokoju to była jej szafa. Tak sobie to zaprojektowała. A gdzie był tata? Coś jednak widział. Po prostu jestem zdania (i to mu powiedziałem), że nie nadawali się wtedy oboje do małżeństwa. Byli gówniarzami w wieku 22-23 lat. Patrzę na siebie z tego okresu (jestem już trochę starszy) i widzę, jakie sam miałem problemy w związkach. Mimo, że miałem już wtedy trochę więcej doświadczenia, niż oni. Chcę usprawiedliwiać ojca, bo zawsze był dla mnie dobry, sprawiedliwy i próbował rozwijać moje pasje. Ale w tym jednym faktycznie nie sprostał wtedy - kiedy się kłócili, kiedy ona go biła, wychodził z domu. Prawdopodobnie po to, by samemu jej nie uderzyć. Ale kiedy wychodził, matka przychodziła do mnie. Nie zmienie tego. Wiem, że teraz jest w tym lepszy. Walczy o mojego brata jak może - w czym niestety nie pomaga polskie sądownictwo, przyznające matkom większe prawa.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 6

masakra artykul 207, polecam, bo ta ludzka szmata jeszcze cie o alimenty na starosc posadzi ja pamietam tylko, z egralam w gume w mieszkaniu matka wziela pasek, kabel, smycz, nie pamietam juz to co to byla ja powtarzalam- "prosze cie, blagam, nie bij mnie", kleczac przed nia a ona kazala mi sie polozyc na fotelu, bo " jak sie polozysz to mniej oberwiesz... poloz sie... kladz sie !" teraz oczywiscie nie pamieta a ja sobie wymyslam

Odpowiedz
avatar sonnenstern89
5 5

@bazienka: Moi starzy też nic nie pamiętają. Wszystko sobie wymyśliłam. A jako dziecko dodawałam za Wszystko, nawet za to że oni się o coś kłócili... Dla mojego ojca diagnoza psychiatry że mam depresję stwierdził że to mój wymysł,że na pewno nakłamałam. Bo wg niego byl zawsze dobrym ojcem, w końcu dostałam kase itd. (Najczęściej po awanturze bo nigdy mnie nie przeprosił) Jak widzę argument że rodzice "nie pamietaja"to mnie skręca w środku

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

zapytam jeszcze- gdzie w tym czasie byl ojciec? nei widzial rozcietej wargi, siniakow, pewnie tego, ze nie mogles chodzic? nie slyszal niczego?

Odpowiedz
Udostępnij