Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pewnie nie pierwsza i nie ostatnia sytuacja dokładnie tego typu, ale osobiście…

Pewnie nie pierwsza i nie ostatnia sytuacja dokładnie tego typu, ale osobiście biję brawo dla dziewczyny z tej historii.
Ulica przydworcowa, słupki z łańcuchami, żeby nikt nie parkował na chodniku, gdzieniegdzie bramy wjazdowe. Przy jednej z bram stoi moja znajoma sprzedająca pączki, słodkie bułki itp.

Nagle podjeżdża pan i władca szos, parkuje przed tą bramą prostopadle do ulicy w taki sposób, że między budynkiem a jego maską jest może ze 20 centymetrów luzu, a tyłem wystaje na pas ruchu. Facet wysiada, ale wcale nie otwiera bramy, tylko oddala się gdzieś precz.

Mija pięć, dziesięć, piętnaście minut, chodnik się dosłownie korkuje, bo jednak to ruchliwa ulica, niektóry ryzykują i wchodzą na jezdnię. Standardowo telefon na straż miejską i tak, zaraz kogoś przyślą. Jeden przechodzień najwyraźniej się wkurzył, bo nie zważając na nic przeszedł po masce auta. Mokre buciory, on sam też do wagi lekkiej nie należał, a kilka razy "przypadkowo" tupnął w maskę. Ludzie w szoku, ale część z nich pewnie z chęcią zrobiłaby to samo. Chłopak się już dawno oddalił, korek na chodniku się przerzedził, więc ze zgromadzenia, które widziało ten wyczyn, nie pozostał nikt, gdy wrócił pan i władca.

I widzi swoje autko z małymi defektami na masce.
I pyta najpierw ludzi, potem znajomą, czy czegoś nie widziała, co się stało, czy nie zwróciła na nic uwagi itp.
Znajoma odpowiada krótko, że widziała i może powiedzieć wszystko policji.
Wtedy pan zawiadamia służby, po czym... otwiera bramę i wjeżdża do środka (czyli jednak można było od razu, zamiast zastawiać chodnik).
Policja przyjeżdża na miejsce, pan wyskakuje z bramy, opowiada, gestykuluje, wskazuje na dziewczynę jako na świadka.

A ta zgodnie z prawdą odpowiada, że pan przez ponad pół godziny stał zastawionym samochodem na chodniku, całkowicie blokował przejście i piesi musieli wchodzić na jezdnię, żeby w ogóle przejść.
I nie, nie widziała, co się stało z maską samochodu, bo była zajęta sprzedażą :-)
Policjanci zaprosili pana do siebie do auta, chyba aby uchronić znajomą przed jego morderczym spojrzeniem, więc nie wiadomo, czy zakończyło się to mandatem, pogadanką, czy tylko spisaniem notatki do ewentualnego AC.
A straż miejska w ogóle nie przyjechała.

parkowanie

by amros
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar PluszaQ
0 20

Jeśli jeżdżą tamtą ulicą tramwaje, bądź w ogóle komunikacja miejska, wystarczy powiedzieć, że samochód blokuje dla nich przejazd. Gwarantuję ci, że w 5 minut zjawi się patrol SM i laweta, żeby wehikuł odholować. W innych przypadkach, najczęściej nie chce im się fatygować...

Odpowiedz
avatar fenek
12 20

@PluszaQ: idąc twoim tokiem rozumowania można powiedzieć, że pijany arab przejechał rodzinę z 4 dzieci. Gwarantuje, że będą jeszcze szybciej!

Odpowiedz
avatar krogulec
8 8

@PluszaQ: Taaa, akurat. Kiedyś auto zablokowała wyjazd ze ślepej uliczki, w dodatku parkując na pasach. Na przyjazd SM czekałem od 22 do 22.45. I drugie tyle na lawetę.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
1 1

@PluszaQ: Tylko, że wtedy motorniczy musi powiadomić SM, a i tak czeka się z pół godziny, jak nie lepiej.

Odpowiedz
avatar ejbisidii
2 2

Straż miejska... Ehh... W ciągu miesiąca dostałam 3 wezwania od straży miejskiej za parkowanie samochodem na miejscu parkingowym dla mieszkańców bloku, w którym mieszkam. Tylko dlatego, że mam inne blachy. Oczywiście pozwolenie mam. Ale co to ich obchodzi. I tylko czas marnuję jeżdżąc do nich z wyjaśnieniami.

Odpowiedz
avatar trawiasty
1 1

Zaiste, piekielna (w pozytywnym znaczeniu) reakcja sprzedającej :D

Odpowiedz
avatar Windowlicker
0 0

Historia spoko, dałem "mocne". Ale "ulica przydworcowa" - nazwy ulic pisze się od wielkiej litery. A swoją drogą ktoś wie, czym się wsławił Przydworcow, że ma swoją ulicę? Bo kto to był Dworcow to wiem. Prawie w każdym mieście jest jego ulica jego imienia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 listopada 2017 o 23:46

Udostępnij