Rozumiem już jak działa tortura dźwiękiem i w związku z tym potrzebuję porady.
Wynająłem mieszkanie gdzie jak się okazało, jest głośno.
W mieszkaniu obok jest dwójka dzieci w wieku ~5 lat, a w mieszkaniu nade mną jedno w wieku lat ~2. Niby nowe budownictwo, o ile wiem z roku 2014, ale z mieszkania nade mną słychać każdy krok, i niewiele lepiej z mieszkania obok. Nie tylko mogę powiedzieć kto chodzi, ale też jaki ma nastrój, a z czasem pewnie będę po samym dźwięku odróżniał czy dzieciakowi nade mną wysypały się klocki lego czy duplo. Normalnie w życiu bym nie pomyślał że tupanie może być uciążliwe, ale po słuchaniu go przez około dwa miesiące na okrągło mam po prostu dość.
Nietrudno odróżnić skąd hałas dochodzi: jak lampy się kołyszą to z góry, a jak drży podłoga, to z mieszkania obok.
Efekt jest taki że jak do tej pory mogłem sobie wstawać około godziny 9, bo do pracy mogę iść kiedy chcę, tak teraz wstaję punkt 6:30. Dlaczego? Bo dzieciak na górze wstaje punkt 6:30, i zaczyna biegać. A że podłoga najwyraźniej po taniości zrobiona, pewnie jakieś beznadziejne panele, w połączeniu z cienkim stropem daje to całkiem donośne dudnienie. Jak sprawdzałem, dudnienie którego nie zagłusza chodząca pralka i odkurzacz...
O telekonferencjach - przy pracy z domu czasem potrzebne - jak dzieciak zaczyna biegać, można zapomnieć.
Najchętniej bym po prostu zmienił mieszkanie, ale rynek wynajmu (Warszawa) to totalny rak; umowa minimalnie na rok i przez agencję to standard. Efekt jest taki że przy typowej cenie za 40 metrów w nowym budownictwie w rozsądnej lokalizacji - około 3 tysięcy - koszt przeprowadzki to blisko 5 tysięcy: 3 tys. nie oddanej kaucji (bo zerwałbym umowę) + 1.5 prowizji dla biura (następne mieszkanie) + same koszta przeprowadzki.
A o ile nie będę bardzo zdesperowany nie chcę piątaka wydawać na kolejne... dzieci w worku.
No i dupa teraz. Pytanie do Was, bo może ktoś ma doświadczenie w tej kwestii. Co mogę zrobić?
- Czy mogę wymagać od rodziny na górze aby dzieciak nie biegał, albo żeby położyli jakieś dywany/wykładziny?
- Co zrobić z ludźmi z mieszkania obok?
Ogółem mam świadomość że zasadniczo nic złego nie robią, to normalne rodziny na poziomie a dzieciak no po prostu musi żyć, jest to jednak życie moim kosztem...
- Czy mogę wymagać zwrotu kaucji przy przeprowadzce z zerwaniem umowy, a jak tak to na jakiej podstawie?
...ewentualnie czy zostają mi metody rodem z PRLu czyli walenie w sufit lub nowocześniejsze jak głośnik pod ścianę, ulubiony album metalowy i długi spacer?
Poradźcie proszę bo tu po prostu nie idzie żyć.
Warszawa mieszkanie sąsiedzi
Jak Tobie dzieci przeszkadzają to proponuję się wyprowadzić na wieś. W prawie każdym bloku są dzieci. A jak nie na to ktoś inny będzie Ci przeszkadzał.
Odpowiedz@TheAngel18: A niby dlaczego on ma się przeprowadzać na wieś, gdy sąsiedzi hałasują w jego domu? Taki sam debilny pokutujący od lat w Polsce pogląd jak to, że kobieta jest winna zgwałcenia, bo miała wyzywający strój. Do autora: teoretycznie podstawa jest - z tytułu immisji. Ale w praktyce będzie Ci baardzo trudno coś formalnie ugrać. Gdyby jeszcze dzieciaki słuchały muzyki albo chociaż szczekał pies. Ale w naszym rzekomo prorodzinnym kraju nadmierne hałasy dzieci raczej nie spotkają się z potępieniem - "przecież to tylko dzieci".
Odpowiedz@didja: Ty w ogole przeczytales co mu przeszkadza? Ma miec pretensje bo dziecko chorzi/biega? Bo klocki spadly dziecku? Rozumiem ze mu to przeszkadza ale w kazdym bloku mieszka dziecko. Nowe budownictwo niestety takie jest. Albo sie czlowiek na to godzi albo wyprowadza sie wlasnie na wies lub do starego budownictwa. Druga sprawa. Jestem kobieta i w zyciu nie zgodze sie ze to ofiara gwaltu jest winna. Chociaz czasem kobiety kusza los ze tak powiem. Ale nie o tym. Co ma mieszkanie z dziecmi wspolnego z gwaltem? Moze jeszcze napisz czy jestes za jedzeniem miesa i jaka religie wyznajesz i co studiujesz. A co. Okazja jest. Serio. Wypowiadajmy sie na temat
OdpowiedzNajlepiej chyba zacząć od spokojnej rozmowy. Weź czekoladę i bądź miły, może ustalicie jakiś kompromis. Wiadomo, że dzieci są głośne i niewiele się da z tym zrobić, ale już wyciszenie mieszkania to całkiem wykonalna rzecz. Spróbuj trochę odwrócić sytuację, tak żeby dla nich to też był problem: "Słyszę co się u państwa dzieje, a nie chcę naruszać waszej prywatności" itd. Metody z PRLu stosuj w absolutnej ostateczności, bo i tak mają małe szanse powodzenia. :)
OdpowiedzNajtańsze i proste rozwiązanie problemu to OROPAX, czyli woskowe zatykacze do uszu, tamujące wybitnie wszystkie głosy, albo 10mg Valium, czy czegoś podobnego, albo (jak każdy Rosjanin wie) - wódka, byle w wystarczjącej ilości. Albo kup sobie trąbę i dawaj im kontra, bo każdy głos można zagłuszyć.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Najtańsze to ono jest do czasu, jak Ci te zatyczki noszone kilkanaście godzin dziennie spowodują zapalenie ucha.
Odpowiedz@didja: Jeszcze taniej będzie, jak ogłuchniesz z tego zapalenia uszu, to sprawa będzie załatwiona i mogą sobie wtedy hałasować - ile chcą.
OdpowiedzW pupie się przewraca :)
OdpowiedzHmmm... Jeśli nie wyolbrzymiasz i naprawdę jest takie kiepskie wygłuszenie, to chyba należałoby coś z tym jednak zrobić. Warto porozmawiać z sąsiadami, ale nie od razu z pretensją, tylko omówić problem. Bo tu widać złe wykonanie, zły dobór materiałów i takie tam. Trzeba ustalić winnego, bo może to wcale nie jest wina sąsiadów i oni nie wiedzą, jak to jest. Wiem, że można wykonać analizę akustyczną (ekspert mierzy poziom hałasu w mieszkaniu) i to jest chyba podstawa do jakich działań.
OdpowiedzPod pewnym wzgledem Cie rozumiem. Niestety tak teraz buduja. Jedyne rozwiazanie to mieszkanie w starym budownictwie (ja w takim mieszkalam i wiekszosc mojej rodziny to wiem ze prawie nic nie slychac ) lub dom. Cisza nocna jest 6-22. Nie mozesz wymagac by ktos nie biegal czy zeby dziecko nie plakalo. Ciesz się ze nie masz niemowlaka za sciana z problemem z kolkami. Wtedy to bys w nocy prawie nie spal
OdpowiedzJa mam sąsiada menela. I słyszę nawet, jak- za przeproszeniem- zajmuje się poranną defekacją. A niby wielka płyta. Łączę się w bólu.
Odpowiedz