Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

We wcześniejszej historii opisałam moją ulubioną siostrzyczkę Ankę. I znów o niej…

We wcześniejszej historii opisałam moją ulubioną siostrzyczkę Ankę. I znów o niej będzie.
Anka nie jest taka aspołeczna całkiem, ma przyjaciela na czterech łapach. Atosa, Tosieńka, Misiaczka. Niezdarnego, wesoło merdającego ogonkiem biszkoptowego labradora z lekką nadwagą. Idylla prawda? Otóż nie. Dlaczego?

1.Szkody.
Atos od początku demolował mieszkanie w trakcie tych nielicznych sytuacji, kiedy zostawał sam. Niby norma, dosyć charakterystyczna rzecz dla tej rasy, ale Anka w niczym nie rekompensowała strat. I mieszkanie mamy (w tym czasie pracującej za granicą), z raczej skromnego acz schludnego, zmieniło się w melinę, do której wstyd zaprosić kogokolwiek. Wykładziny w strzępach, dziury w podłogach i ścianach, o uszkodzonych meblach i sprzętach nie wspominając.

Buty też zjadał. Wyciągał je z szafki, potrafił też ukraść buta z mojej ręki, kiedy akurat go zakładałam. Na szpilki, które już i tak zdążyłam zniszczyć, machnęłam ręką, ale ulubionych 'najków' do gry w piłkę nie odpuściłam. Po wielu kłótniach i interwencjach u mamy Anka rzuciła mi stówę. A gdzie wina siostry? Umowa była taka, że jak pańci nie ma w domu, pies jest w kagańcu. A ona przecież 'była w kościele i to się nie liczy'.

2. Zachowanie.
Atos nie jest nauczony posłuszeństwa. Znaczy podaje łapę jak widzi smakołyk albo zabawkę, ale to wszystko. Mój kot też tak umie;). Tosiek podczas wizyty mojej przyjaciółki tak się ucieszył, że dziewczyna ratowała się ucieczką na krzesło. Wyobraźcie sobie pojedynek filigranowej nastolatki z dużym, ciężkim i silnym psem. Co z tego, że to radość? Nie powinien skakać na ludzi i już. Anka oczywiście pomogła mi odciągnąć psa. Zaraz po tym jak nakręciła film komórką.

3. Agresja.
Zaczęło się niewinnie. Pies przez kilka miesięcy nigdy nie zostawał sam w domu, ale po jakimś czasie pańcia poszła do pracy, ja do szkoły i pies zostawał sam z kotem. Niby było w porządku, ale raz zostałam w domu i pies czekając na panią warował przy drzwiach od toalety (nie pytajcie czemu) i przy każdej mojej próbie skorzystania z niej, Atos jeżył się, warczał i kłapał zębami. Musiałam go przekupić. Od tego czasu dostawał kaganiec. Mógł przez niego jeść i pić, ale nie mógł gryźć. Szkoda, że traktował go jako coś w rodzaju broni.

Czarę goryczy przelała Anka po ataku Atosa na moją Mamę. Pies na początku ją tolerował. Warczał, ale nie atakował, więc godziła się na to, żeby był bez kagańca. Pewnego pięknego dnia zaatakował bez wyraźnego powodu. Ugryzienie paskudne, krew się lała, a ja jakimś cudem psa zamknęłam w pokoju Anki. Jej reakcja? 'Zniszczył mi kwiatka i pogryzł bluzkę, idiotko'.

4. Podejście Anki.
'Labradory to łagodne psy z natury', więc nie trzeba ich niczego uczyć. Profesjonalne szkolenie to głupota. Lepiej agresywnego psa wiązać (na szczęście tylko latem) przy komórce. Tej zimy jest zamykany w jej pokoju, bo już nie niszczy.
Ja stanowczo odmawiam zajmowania się agresywnym psem i demonstracyjnie noszę gaz pieprzowy w mieszkaniu.

Wspominałam, że na siostrę też warczy? I szkoda psa, bo to momentami fajny zwierz, który trafił na g*wnianą panią.
Nie znam się na psach. Atos nie jest bity, wydaje mi się, że po prostu nie wie jakie zachowania są dobre, a jakie nie. Świetnie się dogaduje z kotem, z ludźmi niekoniecznie.

Ps: Pies został przyniesiony z pseudo hodowli bez powiadomienia innych domowników. Siostra uznała, że skoro w tamtym czasie w mieszkaniu na stałe była tylko ona (mama pracowała za granicą, ojczym bywał tylko z mamą tam, a ja się uczyłam w innym mieście) to psa może mieć. Ja wprowadziłam się kilka tygodni po psie, przy czym byłam w domu w każdy weekend i zajmowałam się nim.

Home sweet home

by Iksowate
Dodaj nowy komentarz
avatar Iksowate
-1 11

@Iras: nie znam się na psach. Nie wiem, gdzie jest otyłoś, a gdzie nadwagą. Bydle to bydle. Nie powiesz mi, że nie jest w stanie przewrócić drobnej osoby. Był czas, że ważyłam 80kg i z tym sobie radził. - odpowiedzialność wszystkich ok. Ale co jeśli ktoś ćwiczy z psem - a ćwiczyłam z ogromną radochą- a jedna osoba rujnuje wszystko z powodu swojej niekonsekwencji? Zresztą. Przynosząc do domu psa bez konsultacji z innymi domownikami musisz się liczyć z tym, że jeśli ktoś inny ci go karmić czy wyprowadza to to jest tylko i wyłącznie dobra wola. Nie będę zajmować się zwierzęciem, gryzącym rękę która karmi. - ten pies uważa domowników za zło, goście są super. sama wyjeżdżając czasem na 2 miesiące widzę, że bardzo się cieszy na mój widok, ale po kilku dniach wszystko wraca do 'normy'. Cóż dla niego też gośc jest jak ryba i po kilku dniach zaczyna śmierdzieć ;p - mowilam, nie znam się na psach. Przez 'szkolenie' mialam na myśli wychowanie. A poprzez 'profesjonalne szkolenie' rozumiem spotkania z behawiorysta (którego znalazłam dla mojej kochanej siostruni), żeby naprawić błędy psiej młodości. - nawet nie chodzi o to czy pies pogryzł ci MATKĘ bez powodu czy jakiś tam powód miał. Liczy sie, ze pogryzl ci MATKĘ i wypadałoby pomyslec o rozwiązaniu problemu. To powinien być kubel zimnej wody na pusty leb mojej siostry

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 13

@mijanou: @Iras: Czy się dobrze czujecie? Jak matka autorki jej facet i autorka mają wychowywać psa, niespodziankę?.takie rzeczy trzeba chyba najpierw konsultować? Skad wiecie, czy ta szalona nie bedzie przeszkadzać w wychowywaniu psa? Nie bedzie niszczyć owoców pracy? Jeżeli chodzi o dziecko to opiekowac sie mają rodzice a w przypadku zwierzaka to wszyscy domownicy?

Odpowiedz
avatar aegerita
3 5

@Iras: O_o że jaaak? Anka kupiła słodkiego szczeniaczka -> Anka ma obowiązek go wychować, opiekować się nim przez całe życie, chronić go przed światem i świat przed nim. Z jakiej paki ma ją ktokolwiek wyręczać? Autorka i tak wykazała się dobrą wolą - pisze, że próbowała ćwiczyć z psem. Ale to z jej strony przysługa, a nie obowiązek. Dalej: Oj, są psy, które trzeba szkolić... głownie te, których wcześniej nie wychowano, bo socjalizacja zaniedbanego psychicznie dorosłego psa to nie to samo, co kształtowanie zachowań szczeniaka. Nie ma większego znaczenia, czy pies waży 40, 35, 50 czy 20kg (trivia: najmniejszy pies, który zabił człowieka, ważył poniżej 5kg). Zresztą 40kg to jest duży, ciężki pies. Ważne, że Atos zachowuje się agresywnie w stosunku do domowników/gości zaakceptowanych przez domowników. Sytuacja nie do zaakceptowania. Z jednym się zgodzę - agresja terytorialna ma się nijak do radosnego witania obcego. Najprawdopodobniej pies nie jest w ogóle agresywny, tylko z braku zarówno wychowania, jak i jakiegoś zajęcia (w końcu to pies pracujący, o ogromnych zasobach fizycznej energii) całkiem zgłupiał i skoro człowiek go zawiódł, sam próbuje znaleźć sobie granice. Ze skutkiem jak widać. Anka do ubicia. Autorce, jej mamie i psu współczuję.

Odpowiedz
avatar Iras
1 3

@Day_Becomes_Night: "PS" zostało dodane sporo po tym, jak skomentowałam całokształt, z którego wynikało, że matka jest za granicą, a siostry mieszkają razem - przy czym jedna jest nieodpowiedzialna, bo ma w zadzie wychowanie psa, a druga jest nieodpowiedzialna, bo "skoro to pies siostry, to mnie to nie dotyczy"

Odpowiedz
avatar Iras
3 3

@Iksowate: Warto poczytać na temat psich zachowań, nauczyć się psiej mowy ciała itp. Psy są zwierzętami stadnymi - a w stadzie każdy osobnik ma swoją pozycję. Na to jaką pozycję się w stadzie zajmuje nie zalezy od innych i to co robi siostra kształtuje zachowania ogólne i jej własną pozycję - na waszą wpływu nie ma. Pies w jednym domu, gdzie mieszka kilka osób będzie zachowywał się inaczej wobec każdej z nich. W zależności od tego na co dana osoba mu pozwala - i co od niego wymaga. Ważne jest tu wiedzieć co pies jest w stanie zrozumieć. Mój szwagier np. doprowadził do sytuacji, że własny pies traktuje go jako osobnika niezrównoważonego, a spowodował to tym, że bez powodu przepędzał psa na legowisko, gdy ten spokojnie sobie leżał np. na podłodze, pyrganie nogą, krzyki bez powodu itp. itd. - zachowania agresywne, których pies nie był w stanie zrozumieć. Pies wykona polecenie - żeby nei wywołać agresji. Jednak, jeśli szwagier przecholuje - pies nawarczy na niego, a i może nawet oberwać. (a będzie to bolesne, bo pies waży jakieś 70kg) Wasze zachowania - kształtują zachowania waszego (tak - waszego, bo z wami mieszka) psa. A w praktyce to wy mieszkacie u niego - bo nawet olewając go spowodowaliście, że wywindował się na pozycję rządzącą. I tu jest też ważna kwestia - to wasza pozycja jest tu podkopana. To, że siostra by z nim poszła na szkolenie, czy coś - wam niewiele da. Chociaż nauczenie go podstawowych komend, może pomóc w przywracaniu waszej pozycji. Rozwiązania są dwa - oddać psa - komuś kto się zna. Albo się nauczyć psich zachowań na początek i wziąć za resocjalizację. Nauka zachowań jest tu o tyle ważna, że znając je można uniknąć sytuacji, gdzie będzie reagował agresją. Bo w tym momencie - jesteście obie, ledwie tolerowanymi intruzami.

Odpowiedz
avatar Iksowate
3 11

@mijanou: dobro psa jakoś mniej mnie obchodzi niż moich kończyn. Naprawdę lubię swoje palce :). Jeśli chodzi o 'wlaczenie się w wychowanie' to, jak wspomniałam w komentarzu wyżej, zrobiłam co mogłam, ale moje wysiłki spełzły na niczym, bo były niweczone przez siostrę. Zajmowanie sie tym psem nie jest moim obowiazkiem tylko dobta wola, która sie wyczerpała. To tak jakbyś ty miał obowiązek zajmować sie psem sąsiada.

Odpowiedz
avatar Violae
5 7

@mijanou: Tak właściwie nie wiem, nie rozumiem, dlaczego żeście się dopierdzielili do autorki? "Ja wprowadziłam się kilka tygodni po psie przy czym byłam w domu w każdy weekend i zajmowałam się nim." Wyraźnie napisała, że próbowała. Uczestniczyła w wychowaniu psa tyle, ile mogła. Po prostu siostra przebywała z nim więcej i najpewniej wszystko, co autorka wypracowała w weekend, szło na marne. Nie da się, najzwyczajniej w świecie nie da się wychować cudzego psa, gdy ta osoba ma wszystko w nosie i będzie robiła na przekór/olewała wychowanie zwierza. Podejrzewam, że w sumie te próby pomocy tylko jeszcze bardziej zaszkodziły, bo pies stał się jeszcze bardziej pogubiony.

Odpowiedz
avatar mijanou
6 6

@Iksowate: Chyba się nie do końca zrozumiałyśmy. Pewnie, że całość Twoich kończyn jest najwazniejsza i tu nie ma dyskusji. Jednak na dłuższą metę masz zamiar chodzić po domu z gazem a pies w kagańcu? Przecież zamęczysz się i pies się zamęczy. Trzeba znaleźć jakieś rozwiązanie na dłuższą metę bo psy żyją 10-15 lat (lub dłużej) i nie wyobrażam sobie, żebyś do chwili wyprowadzki z domu cały czas chodziła od pokoju do kuchni z gazem w ręku a pies miał na mordzie kaganiec. Może należy zaczekać aż pies użre siostrę (skoro już na nią warczy) i może wtedy coś do siostry dotrze. Tylko, że im pies starszy, tym trudniej go socjalizować i wykorzenić złe nawyki.

Odpowiedz
avatar Lostsoul
6 16

Ale wy jesteście śmieszni, że niby autorka ma się zajmować psem który nie jest jej i na którego się nie zgadzała? Czyli teoretycznie jak mój współokator weźmie sobie jakieś zwierze i będzie miał je w dupie to ja mam się nim zajmować? A jak odmówię to jestem piekielna bo "Pies w domu - niezależnie od tego, kto uważa się za jego właściciela, należy do odpowiedzialności wszystkich" niezależnie czy boję się psów/mam uczulenie/cokolwiek ;) Odemnie i tak brawa dla autorki że chociaż próbowała psa naprostować. Szczerze nie wiem co w takiej sytuacji zrobić, na pewno szkoda psa (no bo to jednak nie jego wina) ale też nie możecie się bać przebywać we własnym mieszkaniu...

Odpowiedz
avatar Iksowate
2 10

@Lostsoul: rozważalam jakąś anonimową skargę, bo pies jest glosny. W nocy czasem siedzi w kącie i szczeka. Aczkolwiek jestem w domu raz na jakiś czas i wyglada na to, że straszak w postaci gazu działa. Pies jest zamykany w pokoju, do którego wchodzic nie musze i nawet nie bardzo chce. A za kilka miesięcy i tak sie wyprowadzam, mama już dawno to zrobiła. Ilość tylko będziemy czekać aż Atos któregoś pięknego dnia zeżre siostre ;).

Odpowiedz
avatar aegerita
2 2

@Iksowate: Szkoda by było, ludzkie mięso przez nadmiar chemii w naszej żywności jest bardzo niezdrowe i mogłoby Atosowi zaszkodzić. A na serio, szkoda by było, bo zje mało wartościową jednostkę, a będzie odpowiadał jak za człowieka. Dobra, serio-serio. Raczej nie zeżre. Psy za rzadko zabijają ludzi, jakby częściej zagryzały tych, co je zaniedbują, może mniej nieodpowiedzialnych osobników brałoby psy... Labrador (a nawet psiak z pseudohodowli pewnie ma w sobie sporą część labradora) to miękki psychicznie pies, podatny na szkolenie. Więc najprawdopodobniej da się Atosa "wyprowadzić na psy" i to pewnie stosunkowo niewielkim nakładem sił. Ale na pewno nie przy Twojej siostrze. Jeśli zostanie u niej, nic dobrego z niego nie wyrośnie, a może i ucierpią kolejni ludzie. Jeśli chcesz temu zapobiec (nie masz obowiązku, ale jeśli chcesz), zabierz go od niej, żeby miał szansę na normalny dom.

Odpowiedz
avatar Lostsoul
0 0

@Iksowate: Może nie tylko skargę na szczekanie, a na przykład zgłoś po jakimś czasie anonimowe podejrzenie o znęcaniu się nad zwierzęciem/zaniedbywanie? (nie wiem czy jest coś takiego) Może zabiorą jej psa i trafi do kogoś normalnego...

Odpowiedz
avatar Iras
-1 5

@Lostsoul: Pies w domu - jest odpowiedzialnością każdego domownika. Nieważne, czy jest jej, nieważne, czy się na niego zgadzała. Wychowanie psa to kwestia należąca do każdego w domu - właśnie po to, by nie było takich akcji, że ze słodkiego szczeniaczka, wyrasta niestabilny psychicznie delikwent, któremu wszystko wolno, bo inaczej reaguje zębami Zaś skoro autorka wprowdziła się kilka tygodni po psie - to miała dość czasu, by zareagować na popełniane błędy wychowawcze. Kwestia skąd jest pies nie ma tu znaczenia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 listopada 2017 o 21:54

avatar Lostsoul
1 1

@Iras: Nie wiem czy zrozumiałeś ale autorka próbowała naprostować psa po prostu jej się to nie udało. Wiadomo że szkoda psa i dla ciebie to jest oczywiste że cały dom opiekuje się zwierzakiem bo i fajnie żeby tak było. Ale pomyśl sobie że to nie był pies autorki, wprowadziła się jak wynika z komentarzy na jakiś tam krótki okres czasu a poza tym może była zajęta? Może ma studia i musi się uczyć? albo studia i pracę? Ma jeszcze do tego wziąć odpowiedzialność za psa którego nie ona przygarnęła? Mając na przykład 2h wolnego w tygodniu? Oczywiście nie wiemy jak było na prawdę do końca, ale piszecie jakby autorka i jej matka siedziały całe dnie w domu i patrzały jak pies dziczeje. Ja na przykład jak chodziłam do liceum to potrafiłam wyjść o 6:00 i wrócić o 18:00 (bo dojazdy)+ mam jeszcze odrobić lekcje, a potem ogarniać agresywnego psa siostry? Nawet jakbym chciała to nie mam na to siły a ta godzina ze mną nie naprawi pozostałych 23 samowolki.

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@Iras: Mówisz o domownikach w sensie gospodarstwa domowego, jednostki rodzinnej, stada... jak zwał, tak zwał, w każdym razie ludzi, którzy razem tworzą trwałą komórkę społeczną. Wtedy owszem, razem podejmują decyzję o włączeniu do swojegp grona psa i razem są odpowiedzialni za jego wychowanie. Ale tutaj mowa o współlokatorkach, które poza tym są siostrami. Jeśli Twoja współlokatorka urodzi dziecko, będziesz na nie płacić alimenty, bo jesteś automatycznie odpowiedzialny z racji mieszkania pod jednym dachem? ;-) Kwestia "skąd pies" ma BARDZO duże znaczenie. 1. Bagaż genetyczny - prawdopodobnie jest po niestabilnych psychicznie rodzicach (gdyby wszystko było ok, szczeniaki miałyby papiery). 2. Braki w socjalizacji - pseudohodowcy wydają towar prawie zawsze za wcześnie, kiedy szczeniak nie jest jeszcze gotowy na odłączenie od matki. To niby tylko kilka tygodni, ale w tym wieku kluczowych, odrobienie tych strat często zajmuje lata, często w ogóle się nie udaje. Ale przede wszystkim: autorka nie miała możliwości naprawić błędów wychowawczych wobec siostry, a co dopiero wobec psa, z którym miała ograniczony kontakt.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
0 0

1bagaz genetyczny niby nie do przeskoczenia ale naprawde sporo idzie z psem wypracowac. zwlaszcza z typem 'pochlaniacz karmy' 2. Braki w socjalizacji jak sie chce i wie jak to idzie zdzialac cuda (pewne problemy sa ciezkie do przeskoczenia niektorych faktycznie sie nie da .. autorka nie miała możliwości naprawić błędów ale ulozyc sobie stosunki z psem to i owszem ;) a co do siostry - polecam obroze elektryczna. moze prad uaktywni jej opcje myslenie w pustej glowce..

Odpowiedz
avatar Iksowate
-1 1

@Lostsoul: faktycznie. Przez pierwszy rok bytnosci psa uczyłam się w LO, a popołudniami uczestniczyłam w dodatkowych zajęciach plus robiłam prawo jazdy. Kolejny rok to była matura. Lubię zwierzaki, ale 1. Nie miałam nigdy psa (tak jak Anka), dlatego przez głowe by mi nigdy nie przeszło wziąć dużego psa, prędzej małego. 2. Czas. Nigdy nie miałam go w nadmiarze, acz uwielbiam zwierzęta. Dlatego mam kota, a nie małego psa. Świetnie wychowanego ;)

Odpowiedz
avatar Iksowate
-1 1

@Iras: co robimy w sytuacji kiedy ja (osoba z ograniczonym zaufaniem do psów) przebywam zabawę w momencie, kiedy pies zaczyna warczec i klapac zębami, a jego pani q tym samym momencie kontynuuje zabawę? Czyż zabawa nie jest nagroda? I nie. Odpowiedzialność spoczywa tylko na ance. Bo jak było wcześniej powiedziane (tafnie odgadniete) jesteśmy współlokatorkami z tych samych rodziców. Nic więcej. Na szczęście ;p

Odpowiedz
avatar Iceman1973
6 18

Krótko! Pies u ludzi którzy nie powinni mieć nawet chomika. Możesz się obrazić ale taka prawda...

Odpowiedz
avatar Violae
0 8

@Iceman1973: Masz na myśli siostrę oczywiście? Tak, zgadzam się.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@Violae: Ciekawe ile on ma lat. Może gdyby trafił do normalnych opiekunów to może dałoby się pieseła uratować? Nie mam pretensji do autorki i jej mamy i faceta

Odpowiedz
avatar Violae
1 1

@Day_Becomes_Night: Każdego psa da się 'uratować', bez względu na wiek. Ale potrzeba do tego konsekwencji, cierpliwości i wiedzy. Fakt, szkoda psa, ale nie można winić autorki i jej mamy - siostra sama go przygarnęła, to wyłącznie jej odpowiedzialność.

Odpowiedz
avatar Iras
0 2

@Violae: Wyłącznie jej odpowiedzialnośc była to, w momencie gdy mieszkała sama. @ Iceman1973 Nic dodać nic ująć. Olanie psa, bo jest siostry to nie jest argument na to, że wychowanie zostało zawalone - szczególnie, jeśli miał raptem kilka tygodni - czy nawet miesięcy, gdy autorka się wprowadziła.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
0 0

@Day_Becomes_Night: wiek nie jest istotny, psa da sie naprostowac Atos od początku demolował mieszkanie w trakcie tych nielicznych sytuacji, kiedy zostawał sam. Niby norma, dosyć charakterystyczna rzecz dla tej rasy, dla kazdego nudzacego sie psa Nie powinien skakać na ludzi i już. no to niech go tego ktos nauczy. zamien gaz na psie ciacha i naucz Toska glupiego siad - 5minut roboty powtarzac za kazdym razem jak pies szkuci - jak psie dupsko jest przyklejone do ziemi w oczekiwaniu na smaka to nie ma jak szkucic :P kaganiec pewno baskeerville 'Labradory to łagodne psy z natury', więc nie trzeba ich niczego uczyć. Profesjonalne szkolenie to głupota. albo uczenie samemu albo szkoleniowiec/behawiorysta albo problemy z psem. laby to psy mysliwskie jakby co ;)

Odpowiedz
avatar Iksowate
0 2

@Iceman1973: mam kota własnoręcznie wychowanego kota. zupełnie nieagresywne, przyjazne zwierzę. Twoja teoria jest inwalida.

Odpowiedz
avatar fenek
6 6

Co to za kaganiec w którym może jeść na gryźć? Opcjonalnie co je? Kleik przez słomkę? Szkoda psa.

Odpowiedz
avatar Iksowate
-1 1

@fenek: długi psi język. Odkryłam ten talent jak dobraĺ się do kociej miski

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

moze to bedzie przykre, co powiem, ale twoja matka jest miespelna rozumu?! jakby mnie pogryzl pies mojego dziecka, mieszkajacego w moim mieszkaniu, to bym kazala natychmiast pozbyc sie psa lub wyprowadzic sie z mojej wlasnosci razem z tym psem

Odpowiedz
avatar Iksowate
-1 1

@bazienka: nie jest przykre. Jest prawdziwe. Anka jako osoba mieszkająca 'na miejscu' z samochodem jest traktowana inaczej niż np ja, też na miejscu, ale nie zmotoryzowana. Jakie to ma znaczenie? A no takie, że Mama jest osobą schorowana i nie ma siły na tarabanienie się autobusem. Ale też nie wytkunaczysz Mamie, że Anki psim obowiązkiem jest wozenie własnej matki do lekarza. Znacznie łatwiej ance wozić na zakupy kobietę, dla której nasz stary zostawił rodzinę. Cóż. Jak pisałam tu: http://piekielni.pl/80588 Anka jest ciężka do życia i sama sobie szkodzi.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
0 2

Właścicielka psa doprowadziła do tego, że pies czuje się przewodnikiem stada. I wszystkich traktuje odpowiednio. Tych, co przybyli po jego przyjściu i zagarnięciu terytorium, jako intruzów, resztę jako niższych w hierarchii stada. Za nieposłuszeństwo jest najpierw ostrzeżenie. Czas na reakcje jest krótki. Potem jest kara. Z kotem się "dogaduje" bo kot nie daje sobie w kaszę dmuchać i zapewne psa ustawił kiedy ten mu spokoju nie dawał. Na tych samych zasadach. Przykro mi, ale twoja siostra doprowadziła do tego, że on jest samcem alfa, a ona, jak z tekstu wynika, samicą alfa. Tylko dlatego jeszcze jej nie zaatakował, jako resztę. Teraz albo resocjalizacja albo eutanazja. Z tego domu musi zniknąć, bo w nim czuje się panem i żadnej resocjalizacji nie będzie. Tak samo nie da ona nic jak pies wróci do "swojego" domu i do "swojej samicy", która będzie zachowywać się dokładnie tak samo. Problem ludzi posiadających zwierzęta jest taki, ze traktują je jak człowieka. Nie chodzi o zasadę "jak paluszek złamany to pocałuję i przestanie boleć" albo "zjedz jeszcze jak ci tak smakuje". Chodzi o to, że ludzie myślą, że zwierzęta są lub nie są złośliwe, że myślą jak człowiek i zapamiętują jak człowiek. I to jest problem. Pies katowany długi czas przez jednego oprawcę, zapamięta to do końca życia. Być może zapamięta narzędzia, jakimi go traktowano. Natomiast jeśli zostanie krótka acz stanowczo skorygowany, nie będzie rozpamiętywał, że ktoś mu coś zrobił tylko, ze zrobił źle. Człowiek jak go pie ugryzie, będzie bał się już zawsze. I swoim zachowaniem często prowokuje do dalszej agresji. Temat jest mocno skomplikowany. To, co piszę to podstawy.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
0 0

z opisu wynika ze na pancie tez warczy wiec pancia ni huhu alfa nie jest trzymajac sie twojej terminologii "Teraz albo resocjalizacja albo eutanazja." taa eutanazja z powodu brakow wychowawczych. kwartal pracy z psem pod okiem behawiora powinien przyniesc zmiany w zachowaniu psa.. pojecia nie mam ile zajeloby wybijanie glupot z glowy wlascicielki :S "Problem ludzi posiadających zwierzęta jest taki, ze traktują je jak człowieka" problemem wiekszosci ludzi jest wylaczona opcja"myslenie". " Człowiek jak go pie ugryzie, będzie bał się już zawsze. " przesadzasz. "To, co piszę to podstawy." ta, alfy wilki moze jeszcze pokutujaca tu i owdzie teoria dominacji? ;) Temat jest mocno skomplikowany. taa, mocno. zaspokoic psie potrzeby (zarcie ruch socjal) nauczyc porzadanych zachowan nagradzac i wymagac, zachowania nieporzadane korygowac/zastepowac zachowaniami akceptowalnymi.(zreszta co tu gadac, Iksowate nauczyla kota wiec zwierzece zachowania ogarnia ;) " co robimy w sytuacji kiedy ja (osoba z ograniczonym zaufaniem do psów) przebywam zabawę w momencie, kiedy pies zaczyna warczec i klapac zębami, a jego pani q tym samym momencie kontynuuje zabawę? " mysle ze psikniecie gazem w pysk panci rozwiaze sprawe o ile bedzie powtarzane odpowiednio czesto.. mam tylko nadzieje ze panci nie przychodzi do lba zeby nieogarnietego psa ze smyczy puszczac?

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@Doombringerpl: Te podstawy, o których piszesz, są oparte na błędnej, wyciągniętej z odwłoka teorii dominacji - której wyparł się nawet jej twórca, ale i tak jej szkodliwe tezy cieszą się popularnością, bo są łatwiejsze do stosowania dla ludzi niż prawdziwa praca z psem. Temat jest skomplikowany, więc proszę, nie komplikuj go bardziej, mieszając całkiem sensowne porady z absurdalnymi farmazonami Fishera. Tak, psy są psami i jako psy należy je traktować, czyli nie przypisywać im z automatu cech ludzkich. Oczywiście, psy myślą i czują - ale po swojemu, nie po naszemu. Teorie alfy i omegi są tu potrzebne jak rybie rower. Relacja człowiek-pies to nie wilcze stado i nie ma sensu na siłę szukać podobieństw czy wybiórczo stosować zasady dominacji. Pies nie wie, że zrobił źle, bo nie jest człowiekiem i nie ma ludzkiego poczucia moralności. Pies może się nauczyć, że zrobił coś, co nie podoba się człowiekowi, i tylko od relacji z tym człowiekiem zależy, czy będzie to robił nadal, czy przekieruje się na zachowanie akceptowane przez dwunoga.

Odpowiedz
Udostępnij