Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Tato miał poważny wypadek samochodowy na A4. W drodze powrotnej z pracy…

Tato miał poważny wypadek samochodowy na A4. W drodze powrotnej z pracy do domu; kierował mój chrzestny. Dla ciekawskich: http://m.bild.de/regional/dresden/massenkarambolage/sechs-schwerverletzte-bei-massencrash-in-hagelsturm-53701372.bildMobile.html

Wjechało w nich kilka aut, tato ma złamane cztery żebra, jedno miał wbite w płuco, odmę płucną, pękniętą śledzionę, wszystkie kości w prawej ręce połamały się (teraz ma tytanowe wstawki).

Przewieźli go do szpitala w Goerlitz. Rzekomo jeden z najlepszych.
Wyobraźcie sobie sytuację, że dowiadujecie się przez telefon, że wasz ojciec ma wypadek. I nic więcej (mama dzwoniła, rozhisteryzowana). Dzwonię do szpitala. NIKT nie mówi po angielsku, nie mogą mi udzielić żadnych informacji mimo, że podałam pesel swój i taty. "Mówię" po niemiecku, posługując się najprostszymi zwrotami z translatora. Pan po drugiej stronie słuchawki mówi, że tato jest w stanie ciężkim ale stabilnym. Rozłącza się.
Tej samej nocy jedziemy do szpitala (ok.270km w jedną stronę). Nie chcą udzielić informacji mojej mamie, bo nie jest jego żoną. (Są ponad 20 lat razem, ale nie mają ślubu). Oczekiwanie na lekarza, który był Polakiem- ponad 2 godziny. Nie wiem jak to wszystko działa pod względem prawnym (w tym czasie mój mózg i logiczne myślenie mnie opuściły, dodatkowo bałam się o mamę, która ma problemy z sercem). Ogólnie dopiero po dwóch dniach pozwolono nam się zobaczyć z tatą i dowiedzieć się co i jak. A ile nerwów zszargałam to moje.

szpital wypadki

by mabmalkin
Dodaj nowy komentarz
avatar WilliamFoster
1 9

Ciesz się, że nie zjawił się Jugendamt i nie zabrali Cię do domu dziecka. Ale tak serio, to kolejny przykład, jak bardzo odczłowieczone są przepisy w tzw zachodnich krajach. Może u nas sa tępe i bezmyślne urzędasy, ale w takiej sytuacji, to odruch każe potraktować bliskich ofiary wypadku "po ludzku" a nie dzielic włos na czworo.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@WilliamFoster: No z tym potraktowaniem po ludzku bywa różnie i dlatego w niektórych krajach wprowadzono pewne procedury i wymaga się ich bezwzględnego przestrzegania.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
8 10

Z prawnego punktu widzenia postąpili słusznie, nie jest rodzina wiec nie ma prawa sie dowiadywać. A skoro Ty nie mówisz po niemiecku to logiczne, ze mogli założyć , ze tez nie wiadomo co za jedna jestes i czy aby na pewno córka. Zdrowia życzę.

Odpowiedz
avatar krzycz
7 9

Tak samo jest w PL. Bezduszne, ale ma to służyć ochronie danych osobowych, szczególnie wrażliwych.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
6 8

Nie wiem, dlaczego się dziwisz? Jasna sprawa, że postronny, niespokrewniony nie ma żadnych praw informacyjnych i obowiązek milczenia "Schweigepflicht" na WSZYSTKIE tematy, dotyczące pacjenta, jest niesłychanie ważny w leczeniu, a odstępowanie od niego jest (w Niemczech) solidnie sankcjonowane. Każdy pacjent sam decyduje o własnych danych i może naturalnie zawsze zezwolić w każdej chwili na informowanie konkubiny, albo n.p. o zakazie dla kogokolwiek (n.p. nawet żony). W tym wypadku można było go spytać, czy wolno, skoro już wiedzieli o jego pobycie w szpitalu (co samo z siebie musi też być zamilczane przed postronnymi. Uważam, że pracownicy szpitala postąpili jaknajbardziej według przepisów. Jeśli nie chce się, jako niespokrewniony partner, być po wypadku w opisanej sytuacji, zawsze można PRZEDTEM napisać i podpisać decyzję o tym, kto ma być powiadomiony o stanie zdrowia, jeśli pacjent nie będzie już w stanie o tym sam decydować (n.p. przy apopleksji). W Niemczech każdy przewidujący i trzeźwo myślący, posiada taki dokument (w parach przeważnie - vice versa). On nazywa sie tu "Patientenverfügung". A polskiego lekarza, pracującego w niemieckim szpitalu w Görlitz, tak samo to prawo dotyczy i powinni go ukarać, jeśli ma za długi język. Jak widać, znajomość języków obcych NIGDY nie zaszkodzi, więc ucz się "Jasiu"!

Odpowiedz
avatar mabmalkin
-4 4

@ZaglobaOnufry: umiem angielski, rosyjski, trochę hiszpańskiego, ale niemiecki po prostu NIE. A wierz mi, próbowałam.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
2 2

@mabmalkin: W Niemczech niewątpliwie można z prawie każdym lekarzem dogadać się po ANGIELSKU, bo prawie każdy miał go latami w gimnazjum jako pierwszy język obcy, a we większym szpitalu napewno!

Odpowiedz
avatar mabmalkin
0 0

@ZaglobaOnufry: Widocznie nie w tym :D Nawet nie zrozumiano mojego przedstawienia się. I właśnie to- pomijając inne rzeczy- jest dla mnie NAJBARDZIEJ piekielne. Przecież nawet w przeciętnej knajpie kelner potrafi przyjąć zamówienie po angielsku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Takie jest prawo w każdym kraju, właśnie w takich sytuacjach poznajesz odpowiedz na jakże nowoczesne stwierdzenie, ale my się kochamy to po co nam ślub. Warto dodać, że jeśli Twój Tata kiedyś umrze, to Twoja Mama nie odziedziczy majątku po nim, gdyż nie jest żoną, dziedziczyć będą dzieci Twojego Taty, Jego Rodzice i rodzeństwo. Twoja Mama nie dostanie nic z majątku, który razem wytworzyli przez lata jakże udanego związku pt "ale po co nam ślub". Doradzam ślub i/lub spisanie w obecności notariusza testamentu. Tak samo jeśli umrze Twoja Mama to Twój Tata również nie otrzyma spadku. Ale nawet taki testament można podważyć i w Polskich realiach sądy bardzo często je obalają i majątek przejmują dzieci zmarłego łącznie 50% (te 50% majątku zmarłego dzieli się między wszystkie dzieci) i drugie 50% między rodziców zmarłego i rodzeństwo. Czyli majątek posiadany przez zmarłego spienięża się i dzieli pieniądze, zostajesz bez domu, samochodu, bez niczego tylko z pieniędzmi, ale zanim to się stanie, dalsza rodzina moze wystąpić do sądu o zabezpieczenie majątku i was np wyrzucić z mieszkania. Wszystko dlatego, że przecież się kochamy po co nam ślub, a po śmierci jednego z takich odpowiedzialnych ludzi jest płacz i szok. Kolejny raz widać jak bardzo ludzie są nieodpowiedzialni i nie świadomi konsekwencji swych działań. Ślub to nie tylko my się kochamy, ślub to zjawisko prawne. Społeczeństwo ma bardzo niską świadomość realiów prawa, a potem płacz.

Odpowiedz
avatar krzycz
2 2

@maat_: z danymi medycznymi jest ten problem, że nawet ślub nie daje do nich dostępu małżonkowi bez podpisanej wcześniej deklaracji

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
2 2

@krzycz: Wprawdzie jasne, jak zupa ze szczupaka, ale przeważnie (nie zawsze) lekarz informuje małżonków dokładnie o stanie zdrowotnym drugiego (może spyta przedtem, gdy chodzi n.p. o HIV, czy coś podobnie drażliwego, albo o jakieś sprawy seksualne).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@krzycz: Nie wiem jak w Niemczech, ale w Polsce daje. Tutaj jest kolejny problem, że w razie śmierci klinicznej konkubina nie będzie decydować o losie partnera, jeśli dzieci są nieletnie to też, załóżmy że rodzice nie żyją, rodzeństwa nie ma, więc nagle okaże się że o życiu i śmierci jej Ojca może decydować daleka ciotka czy wujek. Którzy mogą podjąć dowolną decyzję, a jako "najbliżsi" krewni występować o spadek, także np mogą nie zgodzić się na operację ratującą życie, bo im życie tego człowieka nie jest do niczego potrzebna, za to spadek im miły jak najbardziej. Podziękuj rodzicom, to oni zafundowali Ci ten cały stres i pomyśl ile razy w życiu byli z siebie dumni, że oni w takim nowoczesnym związku są, że nie potrzebują papierka by być razem. Ludzka nieodpowiedzialność zawsze mnie zadziwia. Mam nadzieję, ze chociaż po tym zdarzeniu poszli po rozum do głowy, spisali notarialne testamenty (oboje!) i notarialne upowaznienia do decydowania o swoim zdrowiu w razie, gdy drugie nie jest w stanie wyrazić swej woli. Jesli tego nie zrobią to widać nie uczą się na błędach, a Tobie współczuję bo to nie będzie jedyny raz, gdy będziesz mieć takie problemy

Odpowiedz
avatar mabmalkin
0 0

@maat_: Testamenty i kwestie notarialne już dawno spisali. Nie są- jak to mówisz- nowoczesną rodziną. Oboje zbliżają się do pięćdziesiątki. Nie chcą ślubu ze względu na różnice religijne (nie, żadni jehowi czy muzułmanie). Ja mimo to szanuję ich decyzję, a Tobie nic do tego. Najbardziej zdenerwował mnie sam fakt, że w takim (rzekomo) renomowanym szpitalu nikt nie mówi w międzynarodowym języku, jakim jest angielski. I to, że mimo iż moja mama miała pełne prawo do dowiedzenia się o jego stan, informacje nie zostały udzielone.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 listopada 2017 o 1:33

avatar MyCha
0 0

@mabmalkin: Akt notarialny był spisany w języku niezrozumiałym dla pracowników szpitala w Niemczech. Ja również nie brałabym pod uwagę dokumentu w języku którego w 100% nie rozumiem. Co ma religia wspólnego że ślubem cywilnym? Ich wybór tak czy siak.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@maat_: No i właśnie dlatego miała wejść ustawa o związkach partnerskich i życiu w konkubinacie. Tzn. były dyskusje na temat tej ustawy, ale ostatecznie z niej zrezygnowano, bo przecież to dla pedałów, co wziąć ślubu nie mogą. A chodziło o uregulowanie właśnie takich podstawowych spraw jak podział majątku czy poinformowanie o stanie zdrowia partnera.

Odpowiedz
avatar krzycz
0 0

@maat_, @ZaglobaOnufry: nie daje. Jak małżonek żyje, to lekarz nie ma prawa nikomu poza samym zainteresowanym i osobom indywidualnie wskazanym - każdorazowo - przy hospitalizacji udzielić żadnych informacji. Po śmierci, owszem, zgodnie z zasadami dziedziczenia, ale nie w czasie życia.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

Nie jestem pewien, ale skoro twój ojciec pracuje w Niemczech, to nie jest to przypadkiem jakaś firma, która ma na etacie tłumacza, żeby właśnie pomagał w podobnych sytuacjach? Jeśli tak jest, to na pewno ma obowiązek pomagać w sytuacji wypadku przy pracy, ale być może też w takich okolicznościach. Chociażby jedna rozmowa telefoniczna, w której dowiedziałby się paru rzeczy i wam przekazał.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
0 0

@pasjonatpl: Ojciec prowadzi tam własną firmę. A w swoim ówczesnym stanie na stole operacyjnym jakoś niekoniecznie mógł prowadzić rozmowę. Kilka dni po- też nie. Dopiero po miesiącu ruszył cały proces z odszkodowaniami itp. (Ojciec i chrzestny nie zawinili w żaden sposób i jako jedyni mieli zimowe opony).

Odpowiedz
Udostępnij