Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o wersalce (#80488) przypomniała mi moje zeszłoroczne przygody z pralką. Wynajmowałam…

Historia o wersalce (#80488) przypomniała mi moje zeszłoroczne przygody z pralką.

Wynajmowałam mieszkanie, które było całkowicie wyposażone. I cóż, jeśli chodzi o meble, to nie było źle- większość IKEA. Jednak sprzęt AGD&RTV pierwszej młodości nie był. Kuchenka gazowa z 94, lodówka z 2000, telewizor "z dupą" i felerna pralka. Dzięki załączonej do niej instrukcji wiem, że została wyprodukowana w roku mojego urodzenia- 1996.

Poprzedni lokatorzy uprzedzili nas miłą karteczką, aby pralki nie zostawiać bez nadzoru, bo lubi spacerować. Okej, pierzemy zawsze gdy jesteśmy w domu. I dobrze, że to robiliśmy, bo:
1) Pralka wywędrowała na środek łazienki, zostawiając za sobą krople wody. Odpowiednio potem ją dociążyliśmy i dzikich wypadów nie robiła.

2) Pękła guma. Jak wiadomo była sparciała (na co zwróciliśmy uwagę właścicielowi, miał wysłać kogoś do naprawy). A jak guma pękła to pół łazienki zalało. Od razu polecieliśmy do sąsiada z dołu, ale na szczęście u niego się nic nie pojawiło, dzięki naszej szybkiej interwencji. Właściciel przysłał szwagra, co się miał znać. Niby babcia pralka naprawiona i ma działać.

3) Podczas prania otworzyły się drzwiczki, a jak się otworzyły to obiły się o ścianę i zakończyły swój żywot, bo szklana część poszła w drobny mak. Znowu zalanie, znowu latanie z ręcznikami. Robimy filmik i do właściciela. Tym razem właściciel zamawia fachowca, a fachowiec rozkłada ręce i mówi, że do tego modelu drzwiczek nowych nie znajdzie, a takiego grata to się nie opłaca naprawiać (bo jak się okazało po głębszych oględzinach pralka miała już coś z bębnem, wężykiem i generalnie niezalecane było jej naprawiać).

Co na to właściciel? Kupił pralkę nową, ale kazał nam za nią zapłacić. Pralka, którą w markecie można było kupić dość tanio po ok. 680 zł, kupił za 1000. Na wszelki wypadek rodzice nalegali, abyśmy zapłatę za pralkę zrobili jako umowę sprzedaży. Oczywiście właściciel przed podpisaniem widział umowę, mógł się skonsultować z prawnikiem itd., ale wziął i podpisał.

Po jakiś 2 tygodniach przyjechał z żoną i powiedział, że oni pralkę tę zabierają, a dadzą nam tę z ich domu. W tym problem, że powiedzieliśmy jasno, że "halo halo, ale to jest nasza pralka", na co właściciel, że "jak to nasza on to kupił i on zapłacił!" Na co odparliśmy, że zapłacił w sklepie, a my mieliśmy zapłacić jemu i mamy na to umowę. Umowę sprzedaży.
Włączyła się żona, która groziła policją i prawnikiem i prokuratorem i wszystkimi świętymi, bo my ich oszukujemy.

Chyba ktoś im przemówił do rozsądku, że sami na siebie bat ukręcili, bo więcej o temacie pralki się nie zająknęli. Potem łaskawie odsprzedaliśmy im ją za 1000 zł, bo w nowym mieszkaniu pralkę już mieliśmy, a oni zostawali bez. Czyli w sumie wyszliśmy na zero. :)

pralka właściciel

by ~prawiewersalka
Dodaj nowy komentarz
avatar BiAnQ
5 11

JakiCHś dwóch tygodniach!! A nie jakiś... jakiś to moze byc dzień, tydzień... oczy krwawią :)

Odpowiedz
avatar Kumbak
3 5

Co jest złego w tym, że lodówka jest z 2000? Moja jest 2002 i ch(ł)odzi bez zarzutu.

Odpowiedz
avatar Habiel
6 8

@Kumbak: Tu chyba chodziło o podkreślenie tego, że to są stare sprzęty, a pamiętajmy, że nic nie istnieje wiecznie i im coś starsze, tym większa szansa na zepsucie.

Odpowiedz
avatar imhotep
7 7

@Habiel: Niestety tendencja jest taka, że dziesięcioletnia lodówka może pochodzić dłużej niż dwuletnia :/

Odpowiedz
avatar Habiel
2 2

@imhotep: Trochę racji jest :D U mojej babci jakieś 5 lat temu wynieśliśmy na strych lodówkę z PRLu. I w sumie ma teraz lodówkę w spadku po nas (bo kuchnię robiliśmy w całkowitej zabudowie i trzeba było wymienić) i dalej działa, a też rocznik koło 2000. Mimo wszystko każdy sprzęt kiedyś umrze i trzeba mieć to na uwadze :D

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

@imhotep: moi rodzice maja jeszcze lodowki produkcji radzieckiej, nazwa cyrylica, obie dzialaja, sa stare, odrapane, zamrazalnik zamarza, ale dzialaja a teraz sprzety maja tendencje do psucia sie dzien po gwarancji

Odpowiedz
avatar imhotep
0 0

@bazienka: Pewnie Mińsk :) Znam kilka starszych osób, które nadal używają FRANI. Pralki pewnie starsze ode mnie :D

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

a to nie jest tak, ze jesli zepsuje sie jakis przet ZE STAROSCI ( ponad 20 lat to jednak stara pralka), wlasciciel ma obowiazek naprawiac go lub wymienic na SWOJ koszt? jak dla mnie " drobna naprawa" ( w gestii lokatora) to niekoniecznie cos, co jest starsze ode mnie i zepruje sie akurat jak mieszkam np. 2 miesiace w miejscu, w ktorym sprzet stoi 20-30 lat....

Odpowiedz
avatar LoonaThic
1 1

@bazienka: Tak bazienka - TU MASZ RACJĘ :) Właściciel powinien wstawić pralkę na swój koszt - stąd najlepiej kupić nowy sprzęt z gwarancją. W końcówkę ni cholery nie uwierze że właściciel ODKUPIŁ OD WAS PRALKĘ ZA TE 1000 zł :D

Odpowiedz
avatar burninfire
0 0

@LoonaThic: Zależy od umowy. W Polsce z tym strasznie kombinują. Powinien być protokół, gdzie są wypisane wszystkie meble, powinno się opisać ich stan lub udokumentować zdjęciami. Wynajmowałam już razem łącznie 9 pokoi/kawalerek i tylko 2 razy coś takiego widziałam, te 2 obiekty były za granicą (w różnych krajach) :) Raz w Polsce właściciel kazał porobić zdjęcia i mu wysłać. Teoretycznie skoro w umowie nie jest napisane co jest w mieszkaniu to wynajmujący może sobie w dowolnym momencie przyjść i to zabrać, bo przecież co? Równie dobrze może wtedy nic nie naprawiać. Zresztą i najemca też sobie może wynieść co chce.

Odpowiedz
avatar Kamisha
1 1

A to nie tak, że jak pralka chodzi podczas prania to znaczy że nikt jej od nowości zabezpieczeń z bębna nie zdjął?

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Kamisha: kumpela miala taka sytuacje, proponuje skorzystac z jutuba :)

Odpowiedz
Udostępnij