W sobotę wieczorem spadłam że schodów. Zadzwoniłam po karetkę telepiąc się z bólu. Pan ratownik stwierdził, że mają ważniejsze wezwania niż skręcone kostki. Wyszedł nie udzielając pomocy. W niedzielę na SORze okazało się, że skręcona to kostka to złamanie spiralne kości bocznej i tylnej podudzia.
Strajk ratowników, strajk młodych medyków - ja rozumiem warunki w jakich pracują, ale jak ich poprzeć skoro w tych ludziach nie ma za grosz empatii.
Karetka do złamanej nogi? Masz ty rozum i godność człowieka?
Odpowiedz@antuan: Jak ktoś leży, nie wstanie, nie pójdzie, to co ma zrobić? Taksówkarze raczej chorych nie noszą, wielu młodych mieszka w innych miastach niż ich rodziny (bo studia i "mobilność siły roboczej"), pora taka że spokojnie można się spodziewać, że znajomi już chlapnęli piwko... To jak, leżeć tak do rana?
Odpowiedz@bloodcarver: noszą ;) mi ze złamaną nogą taksówkarz pomógł, gdy zadzwoniłam do dyspozytorni wyjaśnić sytuację nie było żadnego zdziwienia ani chwili wahania, więc to chyba nie była jakaś niestandardowa prośba.
Odpowiedz@LuzMaria: Piękna logika, na podstawie jednego przypadku zakładasz że wiesz, co jest standardem.
Odpowiedz@antuan: Ja wezwałam, miałam skomplikowane złamanie. Ratownik i potem lekarz na SOR jeszcze pochwalili, że wezwałam, a nie telepałam się czymkolwiek do szpitala.
Odpowiedz@antuan: Zawsze mocna rowerem nie?
Odpowiedz@antuan: tak. Kryterium bólu - boli jak %#^^# = pomoc fachowa. Albo to ja miałam takich dobrych wykładowców, albo oni takich złych.
OdpowiedzDokładnie, skoro w niedzielę się dotelepałeś bez karetki to w sobotę się nie dało? Poza tym od kiedy telefony pod numery alarmowe odbierają ratownicy?
Odpowiedz@Allice: Ja to rozumiem w ten sposób, że do autorki przyjechała karetka, ale nie udzielono jej pomocy.
Odpowiedz@ejbisidii: A w takim przypadku to nie musi podpisać papierów o odmowie? Ktoś tu nawet opisywał kiedyś na przykładzie meneli, że nic im takiego nie jest, ale takiej zgody nie podpiszą, bo chcą zostać umyci, opatrzeni i jeszcze się najeść. No i po takich podludziach też trzeba czyścić karetkę bardziej niż zwykle.
Odpowiedzsama kiedyś złamałam nogę gdy byłam sama w domu i w sumie pierwsze i jedyne, co mi przyszło do głowy, to telefon na taxi z wyjaśnieniem sytuacji i prośbą, żeby pan taksówkarz pomógł mi na schodach. Pan z taksówki mi pomógł, dostał napiwek, nie narzekał, do szpitala dotarłam - w ogóle nie pomyślałam o tym, że mogłabym blokować karetkę - drogi sprzęt przeznaczony do ratowania życia - po to, żeby sobie podjechać do szpitala... Ale ja nie wiem, pewnie zaraz się naczytam, że PŁACISZ SKŁADKI I CI SIĘ NALEŻY, a inni, dla których może sprzęt z karetki, którego Ty nie potrzebujesz, to kwestia życia i śmierci - cóż, niech zdychają, nie Twój problem. Ciekawe, kiedy przeczytam na piekielnych historię o piekielnym dyspozytorze, który odmówił wysłania karetki żeby podwieźć na uczelnię studentkę z katarem.
Odpowiedz@LuzMaria: Jasne. I na SOR czekać godzinami na przyjęcie. Z karetki (przynajmniej w Warszawie, w Bielańskim) biorą z marszu do lekarza.
Odpowiedz@Massai: I to jest chyba najlepszy komentarz. Nie wiesz co Ci się stało, często możesz być w szoku po zdarzeniu nie odczuwasz wszystkiego normalnie, ale nagle zamieniasz się w dr House i sam na sobie diagnozę wystawisz że nic się nie stało dasz sobie rade jakoś dokuśtykać do szpitala. A potem nagle komplikacje bo nieusztywnione nie opatrzone itp.
Odpowiedz@Katka_43: To akurat nieprawda. Pacjenci karetkowi też przechodzą przez selekcję wedle stanu zdrowia. Owszem, mają zazwyczaj pewien priorytet w stosunku to tych co sami przyszli ( ktoś taki raczej nie jest umierający ), ale jak będzie to pacjent niewymagający jakiejś wielkiej pomocy ( bo dyspozytor pogotowia to pelikan i łyka wszystkie wezwania ), to idzie na koniec kolejki, karetka czy nie.
OdpowiedzZ jednej strony to ja się nie dziwię, że dzwoniłaś (o ile faktycznie wypadek cię unieruchomił i nie miałaś za bardzo jak się dostać do lekarza). Z drugiej strony właśnie protest widzisz od dupy strony - oni NIE MAJĄ CZASU I SIŁ by mieć jeszcze jakąś empatię. Dla nich 5 minut dłużej wyjaśniania czemu nie kwalifikujesz się na przewóz wg obecnych przepisów (a skoro nie umarłaś, to zagrożenia życia nie było i nie kwalifikowałaś się) to może być brak okazji na zjedzenie kanapki. Po nieraz dziesięciu godzinach bez niczego w ustach, i przed kolejnymi godzinami gdzie czasu na to nie będzie. Oni właśnie o to walczą, by nie być w takiej sytuacji. By przyjeżdżali w miarę wyspani i w miarę niegłodni. Nie popierasz ich? To jesteś za status quo, za tym żeby następnym razem było tak samo, za dalszym występowaniem takich sytuacji, jak twoja.
Odpowiedz@bloodcarver: Mieć empatię to oni zdaje się przysięgali. Jesteś za wybiórczym traktowaniem dawanego słowa?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 października 2017 o 19:23
@Bevmel: kto wam o jakiejś przysiedze nagadal?
Odpowiedz@Bevmel: https://pl.wikipedia.org/wiki/Przyrzeczenie_Lekarskie nic o cackaniu się tam nie ma. To raz. Dwa, lekarza to tam pewnie nie było. Ale przyrzeczenia ratownicze w ochotniczych jednostkach są w podobnym tonie - nie szkodzić, robotę zrobić. O cackaniu się nie ma. Co do zaś ratowników w karetce, to nie wiem czy w ogóle jakieś przyrzeczenie jest. Nie trafiłem na żadną wzmiankę, żeby było.
Odpowiedz@Bevmel: "przede wszystkim nie szkodzić" - nie m a to nic wspólnego z empatia. Więcej - empatia w zawodach medycznych bywa bardzo niewygodną, a często niebezpieczną sprawą. Gdyby każdy związany z zawodem medycznym się rozpływał w ubolewaniach nad biednym pacjentem, okazałoby się bardzo szybko, że będzie "lekarzowi" szkoda wykonać podstawowe czynności, bo biedaka jeszcze przecież zaboleć może...
Odpowiedz@Iras: @bloodcarver: Czyli uważacie, że nie stoi w sprzeczności z przysięgą Hipokratesa przyjazd do pacjenta, zobaczenie, że leży ze złamaną nogą i nie może wstać i odwrócenie się na pięcie i odjechanie bez udzielenia pomocy? Mam nadzieję, że nigdy nie będę potrzebował waszej pomocy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 października 2017 o 8:04
@Bevmel: jaką przysięgą? Zatrzymałeś się w starożytności? Nikt w kraju nie składa absolutnie żadnych starożytnych przysiąg
Odpowiedz@antuan: No, poza wojskiem, policją, strażą pożarną, kapłanami, harcerzami i lekarzami. No ale szczegóły :P ....
OdpowiedzJa miałam jeszcze ciekawiej ;) Udałam się na SOR (była sobota i wysłał mnie tam lekarz z Nocnej i świątecznej opieki - bo sam nie miał RTG w gabinecie). Na miejscu okazało się, że kość śródstopia jest złamana i założyli mi gips od palców u stóp po kolano. Po wszystkim lekarz powiedział "do widzenia!". Gdy zapytałam czy ktoś mógłby mi pomóc dostać się do zamówionej taksówki, pożyczyć na te 5 minut wózek inwalidzki albo kule, usłyszałam: niech rodzina pani pomoże. I w konsekwencji musiałam SKAKAĆ NA JEDNEJ NODZE z 20 metrów do taksówki, bo taksówka nie mogła podjechać pod sam budynek (wstęp tylko dla karetek - były szlabany. Takie atrakcje tylko w Krakowie :D
OdpowiedzSpoko, właśnie obiecali, że będą się pochylać nad pacjentem, że będą mu poświęcać odpowiednią ilość czasu, że będą go leczyć, a nie tylko przepisywać leki... Normalnie ze wzruszenia się popłakałem. Niezłych specjalistów mają od tekstów...
OdpowiedzSzczerze mówiąc zawsze myślałam, że do złamanej nogi dzwoni się po karetkę, niedawno znajoma dzwoniła i ją zabrali normalnie, bez gadania. Ze złamaniem otwartym też nie dzwoni się po karetkę? No i dziwne, że dyspozytor wysłał karetkę w takim razie.
Odpowiedz@Drago: Parę lat temu, miałam atak korzonka. Ból przeokropny,praktycznie mnie sparaliżowało. Mówię mamie aby dzwoniła po karetkę,może jakis zastrzyk na rozgonienie by mi pomógł,wiecie w takim stanie nie dałabym rady wejśc do samochodu,opcja taksówka odpadała. Mama powiedziała,że nie zadzwoni bo i tak nie przyjadą. Ostatnio dopadł mnie ból nerki. Nigdy wcześniej nie czułam takiego bólu, na szczęście byłam sama w domu i mogłam zadzwonić na pogotowie. To nie było łatwe, bo serio myslałam,że zaraz umrę, ale jakoś dało radę. Dobrze,że mnie nie olano.
OdpowiedzKtóre kości podudzia to boczna i tylna? Wiem o kości piszczelowej, strzałkowej i rzepce w tym rejonie, ale o bocznej i tylnej nie bardzo
Odpowiedz@TheDarkTower: Może piętowa poszła. Przy okazji kostki bocznej?
OdpowiedzRatownik wyszedł nie udzieliwszy pomocy, więc nie miałaś innego wyjścia niż na SOR udać się na smoku.
OdpowiedzJak to pięknie można dwoma wersami skopać piekielny wpis.
Odpowiedz