Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

I klasa gimnazjum, początek XXI wieku, miałem wtedy 13 lat. Wracam autobusem…

I klasa gimnazjum, początek XXI wieku, miałem wtedy 13 lat.

Wracam autobusem ze szkoły do domu. Wsiadając do autobusu pod szkołą wsiadałem 1 lub 2 przystanki po pętli autobusowej, dopiero na kolejnych przystankach autobus zapełniał się ludźmi. Wiązało się to z tym, że siadałem na wybranym przez siebie miejscu i spokojnie dojeżdżałem do miejsca docelowego. Zazwyczaj o tej porze autobus był konkretnie załadowany młodzieżą szkolną i ludźmi wracającymi z pracy. Oni się tłoczyli jeden na drugim, a ja spokojnie siedziałem 15 minut na tyłku podziwiając przestrzeń za oknem ;)

Tak było i tym razem. Ale zauważyłem, że przygląda mi się jakiś gość. Mógł mieć coś koło 50 lat, ubrany był najnormalniej w świecie.

Przyglądał mi się coraz intensywniej, zacząłem czuć się trochę nieswojo, ale w końcu autobus zaczął zbliżać się do mojego przystanku. Wysiadłem i myślałem już pewnie o obiedzie, który czekał na mnie w domu.

Ale nie tak szybko. Zostałem zaczepiony przez tego samego faceta, który przyglądał mi się w autobusie. Koleś poprosił mnie o imię i nazwisko oraz o adres szkoły do której uczęszczam. WTF? Zapytałem - po co to panu? Odpowiedział, że zgłosi do dyrekcji to, że nie ustąpiłem miejsca starszej pani. Ani się nie przedstawiłem, ani nie podałem adresu szkoły, tylko zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że żadnej starszej pani koło mojego siedzenia nie widziałem i chciałem odejść. On nie dawał za wygraną i kiedy zaczynałem się oddalać to zaczął się na mnie drzeć, że mam stać i nigdzie się nie ruszać.

Wokół żywej duszy. Nie pamiętam już czy z autobusu wysiedliśmy jako jedyni, czy po prostu nikt nie zwrócił uwagi na to że mnie zaczepił. Mimo że mieszkałem wtedy na zwykłym prlowskim osiedlu z wielkiej płyty, to przystanek znajdował się w odległości około 200 metrów od pierwszych bloków, a zarówno z jednej jak i drugiej strony ulicy był gęsto zalesiony park.

W końcu zaczęło zbierać mi się na płacz i powiedziałem mu czego chciał. I koleś sobie poszedł zaznaczając, że będzie mnie obserwował (to zapamiętałem akurat bardzo dokładnie). Nie mam pojęcia czy coś go spłoszyło, czy po prostu faktycznie chciał usłyszeć moje dane. Trochę się wystraszyłem i po przyjściu do domu opowiedziałem mamie, co się stało. Jej reakcją był opieprz, że na pewno musiałem zrobić coś więcej bo żaden dorosły nie zachowałby się tak tylko dlatego, że nie ustąpiłem staruszce miejsca w autobusie i mam się przyznać, co tam na prawdę się stało (mamusia zawsze zakładała, że jestem winny i to ja prowokuję całe zło w moim otoczeniu, mimo że nigdy nie dałem jej do tego podstaw ;) ). Rozryczałem się z bezsilności już wtedy na dobre.

Dopóki tata nie wrócił z pracy i nie powiedział mi, że jak tylko tego faceta spotkam jeszcze raz, to mam natychmiast mu o tym powiedzieć. Niestety (albo stety) nigdy więcej już go nie spotkałem. Rodzice też nie zgłosili tego nigdzie dalej. Ja dopiero po jakimś czasie zdałem sobie sprawę z niebezpieczeństwa, które mi mogło grozić.

I teraz pytanie - czy był to tylko jakiś nawiedzony Janusz, który chciał zrobić obywatelskie zatrzymanie? Nawet jeśli chciał narobić mi wstydu, to mógł podejść do mnie w autobusie pełnym ludzi i wtedy zwrócić uwagę, na pewno bym to zapamiętał lepiej. Normalny dorosły raczej by w taki sposób się nie zachował. Zaznaczam natomiast po raz kolejny, że żadnej starszej pani w autobusie nie widziałem.

Czy może był to jakiś zboczeniec, pedofil, któremu coś albo ktoś pokrzyżował szyki przed zrobieniem mi krzywdy?

Poza tym moi rodzice... Gdyby coś takiemu przytrafiło się mojemu dziecku, to zgłosiłbym to na policję, a potem samemu zaczął szukać delikwenta po osiedlu. Zgłoszenie tego do lokalnej prasy też by nie zaszkodziło.

Całe szczęście że skończyło się to tylko w takli sposób. Swoich dzieci nie mam, ale nauczony doświadczeniem uczulam siostrzenice, jak w takiej sytuacji mają się zachowywać.

Uprzedzając pytania - żadnej traumy nie miałem, nie chodziłem do psychologa, nie moczyłem łóżka ani nie mam żadnych zaburzeń seksualnych. Następnego dnia oczywiście tak samo pojechałem sam do szkoły i sam z niej wróciłem. Już bez większych przygód ;)

by adam
Dodaj nowy komentarz
avatar Hatsumimi
7 13

#MeToo ;) Ale tak na serio, to dobrze, że tylko na tym się skończyło.

Odpowiedz
avatar livanir
7 19

Nie do końca rozumiem co tu zgłaszać na policje ^^" Dotknąć cie nie dotknął, o groźbach też nic nie było wspomniane. Ot idiota, a teorie trochę z kosmosu.

Odpowiedz
avatar Waldas
1 5

Moze ,,ormowiec''. Znałem takiego nadgorliwego, który jadąc Syrenką z rodziną zatrzymał chłopaków na Komarku, bo coś tam, coś tam. /Mam nadzieję, ze nazwy archaicznych wehikułów znane wszystkim/.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
7 13

@gggonia: Może "straż obywatelska", a może pedofil,który uznał, że chłopaczek "całkiem, całkiem" i by sobie popatrzył lub coś więcej? A wieżowce różne - w niektórych się większość zna, w niektórych przeciwnie - nie przewidzisz. Pod szkołą mógłby robić za czyjegoś tatusia. I bez przesady. Nie wiem ile masz lat, ale to były inne czasy. Jestem chyba w bardzo podobnym wieku, co autor, a mając z 12 lat dopiero skończyłam z Barbie ;) Takie komentarze są szkodliwe: po 1) jakiś dzieciak się naczyta i mimo, że ma metr pięć w kapeluszu uzna, że nie będzie wzywał pomocy, bo przecież sobie poradzi z 50 - latkiem; po 2) generują wstyd: "no jak to?! Przecież jestem czterdziestukilowym mężczyzną! Skoro sobie nie poradziłem, to jest to moja wina".

Odpowiedz
avatar Etincelle
3 3

@BlueBellee: no bez żartów, myślę, że jestem w podobnym wieku, co autor i (jako trzynastolatce) nie przyszłoby mi do głowy podawać swoich danych komukolwiek, więc nie ma co zwalać na wiek czy inne czasy.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 2

@Etincelle: Jak jesteś w podobnym wieku, ale zachowujesz się inaczej, to jak najbardziej może to być wina "innych czasów" (nie mówię konkretnie o sytuacji z historii, tylko twoim błędzie w rozumowaniu).

Odpowiedz
avatar gggonia
-1 1

Jak ja widziałam 13 latków to większość raz większa ode mnie- a jestem dorosłą kobietą XD i sama bym się bała ich zaczepić.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 2

@Etincelle: Tobie nie. Ale chyba przyznasz, że dzieciaki są różne: charakter, wychowanie czy cokolwiek. I owszem jest co zwalać. Może Ty od urodzenia byłaś "mała stara", ale jednak dzieciaki mają inny tok rozumowania, niż dorośli. A jeśli chodzi o czasy, to z tego co pamiętam, to np. w 2000r. mówiło się o tym, aby nie rozmawiać z nieznajomymi itd., ale jednak nie o konsekwencjach. Na pewno dużo mniej, niż teraz. Do tego dzieci były dłużej dziećmi, przynajmniej w moim otoczeniu. I wybacz, ale brzmisz trochę jak ci od "trzeba było nie zakładać takiej krótkiej spódniczki!"...

Odpowiedz
avatar Etincelle
1 1

@imhotep: skoro jestem w podobnym wieku co autor teraz, to byłam i wtedy, kiedy miał 13 lat, więc te 13 lat mieliśmy w tych samych czasach. A zatem nie, nie innych czasów. Prędzej charakteru jednostki. @BlueBellee: Złe porównanie. Ja wcale nie uważam, że to autor jest winny całej sytuacji, tak samo jak nie uważałam, że prowokowanie może być wytłumaczeniem gwałtu. Lepsze byłoby: "facet zaczepił mnie na ulicy i powiedział, że zaraz zgwałci, a ja się, płacząc, posłusznie rozebrałam". Wina faceta, co nie zmienia faktu, że zachowałabym się idiotycznie. Tak samo, jak w historii wyżej. I nie przesadzaj z tym, że od urodzenia "stara maleńka". Na litość boską, autor miał 13 lat, a nie 7. W 2000 miałam 9 lat, jakoś w tym czasie jakiś starszy "podejrzany" chłopak pod sklepem zaczepił mnie z o 4 lata młodszą kuzynką, proponując cukierki - dotąd nie mam pojęcia, czy narkotyki, czy co, ale przytomności miałam na tyle, żeby kuzynkę zgarnąć i szybko odmaszerować. A dzieckiem byłam i to raczej za długo niż za krótko. ;)

Odpowiedz
avatar b_b
2 6

Moi rodzice też tacy byli. Pani w szkole źle cie potraktowała ? Może byłaś nie grzeczna może gadalas z koleżanką może robiłaś miny może w nosie dlubalas itp... zawsze starali się znaleźć winę we mnie, na siłę podkreślając moje źle zachowania i wybielając zachowania innych bo może się tylko zdawalo. Wydaje mi się ze to jakieś PRL oskie zboczenie. Ciężko było być wrażliwym dzieckiem i ciężko jest być wrażliwym dorosłym.

Odpowiedz
avatar gggonia
-2 4

@b_b: ale nie ukrywajmy, sporo dzieciaków lubi podkolorować na swoją korzyść i akurat doza sceptycyzmu nie zaszkodzi i warto zasugerować dziecku by przemyślało czy jego zachowanie nie sprawiło że ktoś zareagował tak a nie inaczej, by nie myślało że wszystko co robi jest zawsze słuszne. Oczywiście nie należy zawsze doszukiwać się tylko jego winy ale takie bezmyślne wierzenie we wszystko co dziecko powie, kończy się tym że przychodzą roszczeniowe matki do szkoły "bo jej michałek, nigdy by czegoś takiego nie zrobił i wgl to złote dziecko i co złego to na pewno nie on tylko wszechświat się uwziął"

Odpowiedz
avatar Bevmel
0 0

@gggonia: Ja mysle ze taka sugestia, by przemyslalo czy jego zachowanie nie sprowokowalo sytuacji moze byc dobre dopiero, gdy bedziemy pewni, co naprawde zaszlo. Bo z jednej strony dziecko moze koloryzowac, a z drugiej nie. I jak uslyszy w tym drugim przypadku od ciebie cos takiego, to nigdy juz ci nie zaufa i nie bedzie szukac w tobie oparcia - bo uzna, ze je zdradzilas.

Odpowiedz
avatar gggonia
0 0

@Bevmel: Nie zawsze mamy możliwość znaleźć postronną osobę która powie jak było. I nie rzadko trzeba polegać tylko na historii dziecka.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
4 4

Jesteś niedzisiejsza durna płaksa. Nie miałeś obowiązku nikomu ustępować miejsca, a jak już bałeś się nachała, to nikt nie podaje PRAWDZIWYCH informacji personalnych, zawsze można coś zmyślić, chyba, że jest się jołopem, a takiemu trudno pomóc.

Odpowiedz
avatar Bryanka
1 1

Jak miałam 11 - 12 lat to też mnie taki nadgorliwy dziadek zatrzymał. Wracałam z grupką kolegów i koleżanek ze szkoły. Może z sześcioro nas było no i wiadomo, że takie dzieciaki ciche nie są. Jeden z chłopaków znalazł kijek i walił nim w okoliczne metalowe śmietniki. Ot, typowe zachowanie gówniarza. Zatrzymał nas jakiś dziadek, zaczął wrzeszczeć, że jesteśmy niewychowane bachory i chciał koniecznie wiedzieć, do której szkoły chodzimy. Ściemniliśmy jakiś numer szkoły i zwialiśmy :D Powiem szczerze, że wielokrotnie w latach cielęcych korzystałam z metody "ściemniasz i zwiewasz", albo po prostu "zwiewasz".

Odpowiedz
avatar Shineoff
1 1

@Bryanka: Oczywiście, tak samo bym zrobiła (i nie raz robiłam). Nawet jak jakaś baba przyłapała nas na paleniu papierosów w liceum to ściemniłyśmy, że chodzimy do innej szkoły (obok miejsca "zbrodni") i nazywamy się Anna Kowalska i Katarzyna Nowak. Do tej pory mam lekkie wyrzuty sumienia, że rzeczywiście ktoś tak może się nazywać (w końcu najbardziej popularne imiona i nazwiska jakie mogą przyjść do głowy) i miał wtedy niezasłużony przypał :/

Odpowiedz
Udostępnij