Post zainspirowany historią
http://piekielni.pl/80483
W gimnazjum, jak już wspominałam, przez całe trzy lata byłam dręczona. Moje próby reakcji zawsze spalały na panewce, większość nauczycieli była głucha, a szczególnie wychowawczyni.
Kiedy nadchodził koniec roku, a wraz z nim ukończenie gimnazjum, klasa zaproponowała, by złożyć się na prezent dla owej wychowawczyni, zwanej dalej Doris (bo wśród uczniów każdy nauczyciel swoje przezwisko ma). Od razu wiedziałam, że nie mam zamiaru na nic się składać, a gdy usłyszałam kwotę jaką mamy wpłacać do skarbnika, aż się ugięły pode mną kolana. Moja gimnazjalna klasa liczyła lekko ponad 20 osób (21?) i chcieli oni składać się po 30 złotych za osobę, co daje 630 złotych.
Odmówiłam, wraz z jedną inną dziewczyną. Odmówiłam, nie ze względu na pieniądze, odmówiłam, bo nigdy nie mogłam przyjść do tej kobiety z problemem i uzyskać pomocy. Odmówiłam, bo wiem, że gdyby chociaż raz zareagowała porządnie to sprawy wyglądałyby choć odrobinę inaczej.
Gdy wieść się rozeszła, że ja i koleżanka nie mamy zamiaru składać się na ten prezent, reszta uczniów patrzyła na nas z mniejszym lub większym obrzydzeniem, ja miałam rozmowę z polonistką na ten temat, sam skarbnik naskarżył (!) na nas swojej mamie, a owa poszła z tym do pedagoga. Nie żałuję.
gimazjum zakończenia roku
ja na zakończenie gimnazjum, miałem dać z kumplem kwiatka (znienawidzonemu nauczycielowi z angola) podeszłem i zgniotłem mu tego kwiatka przed twarzą, kit że dłoń zaczęła krwawić ale jak ma się go gdzieś, to się opłaca pokazać jaki się ma do niego szacunek
Odpowiedz@BlackAndYellow: ja w ogóle nie rozumiem, co oni chcieli tej kobiecie kupić za ponad pół tysiąca złotych xD
Odpowiedz@Erick: podejrzewam, ze niekoniecznie za pol tysiaka... poprosilabym skarbnika o paragon za prezent ;)
OdpowiedzObstawiam, że wiązankę za max 100zł a resztę przepić we właściwym gronie
Odpowiedz@Erick: @bazienka: Zdziwilibyście się co niektórzy kupują nauczycielom. Moja klasa na koniec pierwszej klasy wychowawczyni dała bon na chyba 300 zł lub 250 i storczyka. Składki nie zapłaciłam i nie żałuję. Kobieta nawet odrobinę nie zasługuje na taki prezent.
Odpowiedz@KIuska: No my na koniec liceum kupiliśmy naszej wychowawczyni piękny zegarek i składaliśmy się coś powyżej dyszki (ale nasz klasa była większa ale jakieś 300/400 mieliśmy). Ale ona była do rany przyłóż i 1/3 klasy bez jej pomocy i wstawiennictwa nie pisałaby z resztą matury. A jak odpakowała to sama nas jeszcze trochę zrugała za to, ze przesadziliśmy :D
Odpowiedz@KIuska: paragon albo sie nie zdarzylo u mnie "ginely" nawet pieniadze na komitet
Odpowiedz@bazienka: Jakiego skarbnika wybieraliście takiego mieliście. Po zniknięciu pieniędzy trzeba było jak najszybciej zmienić skarbnika, a pieniądze powinien oddać ten co zgubił.
Odpowiedz@SzatanWeMnieMocny: W pierwszej klasie u mnie były 32 osoby i składka po 20 zł. Oprócz prezentu dla wychowawczyni kilka osób uparło się żeby dać prezenty nauczycielom, którzy teoretycznie nie powinni nas uczyć w 2 klasie. Teoretycznie bo praktycznie wyszło zupełnie inaczej i kilku nauczycieli już nas nie uczy, a prezentu nie dostali, a kilku uczy, a prezent otrzymali.
Odpowiedzja sie na nic nie skladalam, a do nauczycieli szczegolnie lubianych podchodzilam indywidualnie z kwiatkiem
Odpowiedz@bazienka: cóż, kupiłam specjalnie kilka kwiatków i dałam trzem nauczycielkom na krzyż. Doris patrzyła na mnie z takim wyrzutem, że żart po prostu xD
Odpowiedzu nas na zakończenie roku- 6 klasa chcieli zbierać po 50zł od osoby. W skład prezentu, talon do Apartu, ręcznie robiony wielki album z grawerem i kosz kwiatów.... Serio.
OdpowiedzJakaś bardzo zamożna klasa. Rodzice nie protestowali? Prawie siedem stów na prezent dla nauczyciela? Ktoś w ogóle powiedział co zamierzają kupić?
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: ja się wypisałam od razu z tego, więc nawet mi nie powiedzieli, co jej kupują, a mnie to zbytnio nie obchodziło i nie obchodzi, będąc szczerą. plotka rzekła, że jakiś złoty wisior czy inne co, ale naprawdę nie mam pojęcia
Odpowiedz@Erick: Klasa mojej siostry kupiła raz dla wychowawczyni złotą bransoletkę. Potem się śmiertelnie wszyscy obrazili, bo ona tej bransoletki nie nosiła do szkoły.
OdpowiedzTylko czy nauczyciel zgłosi dodatkowy przychód w US?
Odpowiedzhttps://m.bankier.pl/wiadomosc/Czy-prezenty-dla-nauczycieli-to-lapowka-7216337.html
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: cóż, jeśli chodziło o Doris to naprawdę wszyscy w tej klasie w sumie włazili jej w dupę, niektóre dziewczyny miały ją dodaną na snapie XDDD. ona tym kilku wybranym też właziła, całkiem głęboko, bo rodzice bulą na szkołę to trzeba. nie wiem dokładnie co jej kupili i och, jak mnie to nie interesuje
OdpowiedzW ogóle prezenty dla nauczycieli to jakieś nieporozumienie. Tak jak napiwki, powinni je dawać ci, co chcą, bo są szczególnie zadowoleni z usługi. Tymczasem w Polsce to praktycznie wymóg. Najwięcej oczywiście dostaje wychowawca, nieważne jak beznadziejny by nie był. A niby czemu? Przecież już dostaje dodatkowe pieniądze z racji tego, że jest wychowawcą. W liceum też miałem podobnie, klasa chciała się składać jakieś 20 czy 30 zł na złotą biżuterię :) dla kobiety, która dla części klasy okazała się być wyjątkowo nieprzyjemna i uciążliwa. I też od kilku osób usłyszałem, że nieważne, co bym o niej sądził, powinienem dać, bo tak się robi...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 października 2017 o 20:50
@Issander: Nie tylko w Polsce. Mieszkam we Włoszech i tu jest to samo. W klasie mojej córy niemal wszystkie matki w rozmowie w 4 oczy mówią, że to chore, że kwiatek wystarczy. Ale w grupie to już inna śpiewka, trzeba kupić prezent bo TAK SIĘ ROBI. Po 2 latach udało mi się przekabacić większość klasy i przeszliśmy z prezentów (na Wielkanoc, na koniec roku i na Boże Narodzenie, nawet na urodziny nauczyciela) na kwiatki. A prezenty wcześniej to były skórzane torby, złota biżuteria, markowe pióra i zegarki. Składki po 20€, przy 26 osobach w grupie...
OdpowiedzJeśli chodzi o nauczycieli, to powinien być oficjalny zakaz przyjmowania prezentów od uczniów przed ukończeniem przez nich szkoły. Może poza symbolicznym kwiatkiem w Dzień Nauczyciela czy na koniec roku. Nic poza tym, bo to nosi znamiona łapówki i nauczyciel może faworyzować uczniów, którzy dali lub złożyli się na prezent, i traktować gorzej tych, którzy się nie składali. Na koniec szkoły to inna historia. Kto chce, to się składa, a kto nie chce to nie. Na oceny nie może to już wpłynąć. Chociaż tu też może powinno się pomyśleć o dopuszczalnej wartości prezentu, żeby nie było podejrzeń, że wszystko zostało uzgodnione wcześniej i ci, co się szarpnęli na prezent, będą mieli lepsze wyniki.
OdpowiedzMy na koniec żłobka i przedszkola też robiliśmy większą składkę niż "na kwiatki", kupowaliśmy droższy "prezent". Jednak nie był to prezent osobisty, ale jakiś sprzęt, który ułatwi pracę w przedszkolu.
OdpowiedzJa swojemu nauczycielowi wraz z kilkoma kolegami kupiliśmy Whiskey, przyjął prezent ale z tego co później się dowiedziałem nie pijał i stoi w jego barku od lat nieruszona. No ale my mieliśmy porządnego wychowawcę.
OdpowiedzRozbawiło mnie, że autorka napisała, że wychowawczynię będzie dalej nazywać Doris i ani razu potem jej tak nie nazwała :D Chyba, że chodziło o komentarze lub cykl historii.
Odpowiedz