Przy przeprowadzce na studia musiałam w jakiś sposób przewieźć duży i dość drogi komputer z jeszcze droższym oprogramowaniem.
Niestety nie miałam samochodu, a gdyby udało mi się jakiś pożyczyć i tak nie miałby mnie kto zawieźć. Komputer na studiach graficznych był mi bardzo potrzebny, więc zaczęłam kombinować. Wysyłka odpadała, raz że bałam się iż może zginąć, dwa wątpiłam, że dojedzie w całości. Dlatego zdecydowałam się zawieźć go autobusem.
Plan był prosty, przewiozę go na siedzeniu obok, w tym celu udałam się odpowiednio wcześniej do kasy biletowej i przedstawiłam problem. Powiedziałam, że wykupie dwa miejsca - jedno dla mnie, drugie dla mego sprzętu. Pani w kasie powiedziała, że nie ma problemu. Bilety kupione, nic tylko jechać. No ale...
Linia którą miałam jechać jest zawsze wyładowana po brzegi, więc zawsze każde miejsce jest zajęte. Do tego istnieje możliwość zakupu biletu przez internet, w kasie lub bezpośrednio u kierowcy tuż przed odjazdem autobusu. Najlepsze jest to, że kierowca nie ma wglądu do tego, ile biletów zostało kupionych w kasie, więc wygląda to tak, że wpierw wsiadają ludzie z biletami, potem kierowca liczy ile miejsc zostało i zaczyna sprzedawać na nie bilety. Wszystko pięknie, ale niestety trzeba tam być i zobaczyć co się dzieje, gdy podjeżdża autobus i ludziska tłumnie zaczynają się pchać. Właściwie jest to materiał na zupełnie inną historię.
W każdym razie przyjechałam odpowiednio wcześniej, żeby spokojnie się załadować z rzeczami, ale oczywiście, gdy zrobiło się tłumnie, jakakolwiek kolejka przestała się liczyć. Gdy autobus podjechał ludzie dosłownie zaczęli się taranować, żeby dopchać się do wejścia, nawet gdy kierowca powiedział, że pierwszeństwo mają osoby z już kupionymi biletami, nikt nie zamierzał ustąpić.
Całe szczęście był ze mną tata, który pomógł mi się załadować i dopchać do środka. Wchodząc poinformowałam kierowcę, że mam wykupione dwa miejsca, więc gdy później będzie liczył wolne miejsca mojego absolutnie ma nie liczyć. Zgodził się, wpuścił nawet tatę na chwilę, by pomógł zanieść komputer na miejsce.
I tu zaczyna się pierwszy problem - w środku było już sporo ludzi i oczywiście każdy siedział pojedynczo, co za tym idzie nie było już wolnych dwóch foteli obok siebie, a powinny. W końcu miałam wykupione miejsce 24 i 25, ale tam siedziały już dwie staruszki. Poszłam poprosić je, żeby się przesiadły na swoje miejsca, ale nie.
Musiałam wysłuchać jaką to jestem gówniarą, że zwracam im uwagę, że równie dobrze mogę usiąść za nimi (gdzie było jedno miejsce wolne), a nie im głowę zawracać. Gdy powiedziałam, że muszę siedzieć wraz z moim bagażem, zaczęły znów mnie wyzywać od idiotek, księżniczek, które mają durne pomysły. Dopiero kierowca przegonił je na swoje miejsca, ale odeszły wielce niezadowolone, gdyż moje miejsce bardziej im odpowiadało, ponieważ te, które kupiły, było blisko toalety. Przez pół podróży słyszałam, jak narzekają na mnie i niewychowaną młodzież z durnymi pomysłami.
Gdy wreszcie usiadłam, położyłam komputer między wolnym siedzeniem, a siedzeniem z przodu, a monitor zabezpieczyłam, żeby się nie zsunął, myślałam, że wszystko pójdzie już spokojnie. Ale nie. Skończyły się miejsca, więc kierowca musiał powiedzieć sporej liczbie osób, że niestety nie mogą tym autobusem pojechać. Wtedy pani siedząca po drugiej stronie, krzyknęła, że przecież koło mnie jest wolne miejsce.
Chyba kurczę nie zauważyła dwóch wielkich kartonów, których nijak nie miałabym gdzie upchać. Niestety ludzie stojący pod drzwiami to usłyszeli i się zaczęło. Na nic były moje tłumaczenie, że wykupiłam to miejsce, że zapłaciłam za nie i równie dobrze nic mogłabym na nim nie trzymać, a oni i tak nie mogliby na nim pojechać, bo za nie zapłaciłam, do cholery!
Ludzie zaczęli krzyczeć, że oni muszą do lekarza, pracy, mają chore córki (naprawdę) i muszę wywalić mój komputer za drzwi, a najlepiej, żeby ta idiotka co kupiła dwa miejsca wyleciała również, bo co to za chore pomysły! Jakiś facet wszedł nawet do środka w celu wyrzucenia mnie siłą, ale kierowca go powstrzymał i zagroził, że jak nie opuści pojazdu to wezwie policję. Przez moje "puste" miejsce wyjechaliśmy z 15 minutowym opóźnieniem. A chyba warto wspomnieć, że na tej trasie autobusy kursują co godzinę, a w czasie szczytu, co pół godziny.
Po drodze autobus stawał jeszcze w kilku miejscach, nie zwracałam uwagi ile pasażerów wsiada, ile wysiada, nie liczyłam pustych miejsc, nie przypominałam, że to wolne miejsce obok mnie jest zajęte przez komputer, bo liczyłam, że po takich przygodach kierowca zapamiętał, ze sorry, ale to miejsce okupuje mój niedobry komputer. Ale oczywiście, na każdym przystanku ktoś musiał mnie zaczepić z prośbą o zabraniu moich rzeczy i zrobienia mu miejsca, gdy pokazywałam, wykupiony bilet, znów słyszałam o tym, jakie mam dziwne pomysły i co to za zwyczaje kupować dwa miejsca, ale spoko, szli dalej, siadali na innych miejscach.
Aż na jednym przystanku pani, której powiedziałam, że nie ma opcji, żeby tutaj usiadła wróciła i powiedziała, że muszę jej ustąpić, gdyż nie ma innych miejsc. Zdębiałam, rozejrzałam się i faktycznie - kierowca sprzedał jej moje miejsce. Nie miałam co zrobić, gdybym komputer wcisnęła pod nogi, to je musiałabym unieść pionowo w górę, ale został jeszcze monitor. Nie chciałam być już taką wstrętną księżniczką z durnymi pomysłami, więc wpadłam na pomysł, że wezmę monitor na kolana, a pani usiądzie trzymając nogi na przejściu, ale niestety był za duży i nijak nie chciał się zmieścić między mój gruby brzuch, a siedzenie z przodu, więc sorry, Pani nie ma gdzie siedzieć, a autobus nie ma jak jechać.
Wtedy zdenerwowany kierowca kazał załadować mi mój sprzęt do bagażnika. Powiedziałam, nie ma problemu, ale pan pisze mi na piśmie oświadczenie, że jeśli cokolwiek się stanie, to pan pokryje koszty naprawy lub odkupi komputer. Na to nie był już taki chętny, więc cóż prawdopodobnie z własnej kieszeni musiał zwrócić babce za bilet i kazać jej jechać następnym autobusem. Oczywiście cała moja podróż musiała odbyć się pod niemiłymi spojrzeniami innych pasażerów i gdy wychodziłam musiałam usłyszeć od kierowcy, jaka ze mnie księżniczka.
Cóż, może mój pomysł z przewiezieniem komputera autobusem był szalony, ale nie miałam wyboru. Aczkolwiek znam również wiele osób, które z takich lub innych powodów wykupują dwa miejsca i również spotykają się z podobną sytuacją. Ludzie są źli i praktycznie zawsze kierowca musi sprzedać kupione miejsce. Po prostu PKS.
już gdzieś kiedyś komentowałam. nie ma czegoś takiego, że wykupujesz sobie dwa miejsca i na drugim trzymasz nogi, cokolwiek. to się nei tyczy tylko zwierząt. to jest chyba nawet w prawie przewozowym zapisane, że kierowca musi sprzedać bilet na to miejsce, jak są chętni. to samo, jakbyś chciała w pociągu dla siebie wykupić wszystkie miejsca w przedziale sypialnym i jechać sama- jak pojawi się konduktor, to musi sprzedać bilet na te fizycznie nie zajęte miejsca.
Odpowiedz@hulakula: Tylko że miejsce było fizycznie zajęte - sprzętem wartym więcej niż bilety na wszystkie miejsca w autobusie. I pewnie większość bagaży podróżujących można by było dorzucić, a wciąż komputer z monitorem byłby wart więcej. Na przyszłość można polecić jedynie pociąg (o ile to w ogóle możliwe) lub wysłanie sprzętu kurierem z ubezpieczeniem na 10-15 tysięcy - wcześniej tylko wymontować dyski, żeby nie stracić danych. Albo po prostu rozkręcić komputer, spakować do kartonów, w których była każda z części, wsadzić do jednego ogromnego kartonu i wtedy do luku bagażowego w autobusie. Nie powinno nic się z nimi stać, jedyny problem wtedy to ewentualna "gwarancja" sklepu, jeżeli komputer był składany z części przez pracowników tego sklepu, tzn. nie był "gotowcem z allegro/marketu".
Odpowiedz@kitusiek: no cóż, do przewozu bagażu w autobusie jak sama nazwa wskazuje służą luki bagażowe.
Odpowiedz@hulakula: Jak mówisz, że coś jest w prawie", to przytocz podstawę prawną. Ustawę, rozporządzenie, cokolwiek.
Odpowiedz@bloodcarver: już nie pamiętam podstawy, kiedyś sprawdzałam tę opcję dla mojego szefa, który miał wizję, że gdzieś tam sobie pojedzie, i dla siebie wykupi cały przedział. i to trzeba by się było teraz przegrzebywać przez regulaminy, ale NIE ma takiej opcji, że ktoś sobie wykupi 2 miejsca, na drugim będzie trzymał nogi, cokolwiek, a inni będą stać. w pierwszej kolejności- wszystkie miejsca siedzące muszą być zajęte. od wożenia DUŻEGO bagażu jest luk bagażowy i tyle.
Odpowiedz@hulakula: to nie ma znaczenia, że stwierdzisz"nie ma czegoś takiego, że wykupujesz dwa miejsca i trzymasz tam cokolwiek". Skoro Autorka ustaliła takie rozwiązanie z kasjerką (która sprzedała jej ten bilet), a potem kierowca się z nią zgodził, to jak dla mnie Autorka ma rację. A kierowca powinien stanąć po jej stronie (skoro zgodził się na takie rozwiązanie i dodatkowo umożliwił jej zajęcie tych konretych miejsc, które miała na bilecie).
Odpowiedz@hulakula: Już widzę, jak z uśmiechem na ustach wsadzasz do luku bagażowego coś, co nie dość, że jest dosyć delikatne i łatwo to uszkodzić czymkolwiek, to jeszcze jest warte co najmniej dwie średnie krajowe, nie wspominając już o danych zapisanych na dysku - czy starych pracach, czy zwykłych prywatnych zdjęć i filmów. I oczywiście nikt, przy wyciąganiu swojego bagażu, nie miałby ochoty tego zabrać, mimo że już na pierwszy rzut oka jest to coś lepszego niż zwyczajna blaszana skrzynka do przeglądania fejsbusia.
Odpowiedz@kitusiek: ale tu nie chodzi o to, czy z uśmiechem coś wsadzam do luku czy nie. takie są zasady.
Odpowiedz@KaktusStefan: i uważasz, że kasjerka zna na pamięć regulaminy WSZYSTKICH przewoźników? @bloodcarver wystarczy poczytać regulaminy przewoźników. wszędzie jest, że w środku to co najwyżej bagaż podręczny.
Odpowiedz@hulakula: Przeczytałam cały regulamin. Nie ma nigdzie wzmianki na ten temat, może u innych przewoźników są? Nie wiem. Ale i tak dosyć często spotykałam się z kupowaniem miejsc, na których nikt nie siedział, nic nie leżało. Moja mama jeździ po całej Polsce, różnymi przewoźnikami i też się z tym spotkała i jakoś kierowca nie robił nigdy z tego tytułu problemów. Owszem czasem przez pomyłkę sprzedawał to miejsce, ale później nigdy nie kazał osobie, która wcześniej wykupiła to miejsce, ustąpić je. Może nie wszędzie tak jest, nie wiem również jak wygląda to na kolejach, ale naprawdę wbrew pozorom dużo osób wykupuje w ten sposób miejsca. I w czym problem? Przewoźnik na tym nie traci, owszem, ktoś może powiedzieć, że jakaś osoba przez to gdzieś nie dojedzie, ale ta osoba mogła również kupić bilet wcześniej.
Odpowiedz@flav: w tym problem, że w przypadku kontroli przez inspekcję drogową- ktoś nie może stać, jak są jeszcze wolne miejsca. bo za coś takiego jest mandat.
Odpowiedz@kitusiek: rozkręcić komputer? To akurat głupi pomysł. Jak jest poprawnie złożony to bezpieczniej go przewozić w całości. Poza tym obudowa komputera jest naprawdę bardzo trwała. Jak ktoś nie wierzy to polecam spróbować ją przewiercić. "Zwykłe" wiertła do metalu nie dadzą rady.
Odpowiedz@hulakula: Ale to już nie jest problem paasażera - jeżeli się skończyły wolne miejsca siedzące to kierowca nie powinien więcej osób wpuszczać do autobusu.
Odpowiedz@butros: wstrząsy i przeciążenia. Fakt, że blaszanka doskonale chroni bebechy, ale przy upadku/stuknięciu w ścianę, to ciężka karta graficzna może wyłamać złącza płyty głównej. A radiator procesora jeśli ciężki (a ja przykładowo taki mam) to i płytę złamie, bo od drugiej strony przymocowany.
Odpowiedz@butros: Jak wsadzisz do oryginalnego opakowania, w oryginalny styropian to bezpieczniej się nie da. No i głównie chodziło mi o to, co napisał vonKlauS - porządna karta graficzna swoje waży, a przy taniej płycie głównej może wyrwać złącze, mimo że jest nie tylko wsadzona w to złącze, ale jeszcze przykręcona do obudowy. Dalej - dyski HDD nie są zbyt odporne na wstrząsy, a w komputerze pod grafikę raczej nie będzie jedynie SSD. Weź też pod uwagę, że w luku bagażowym nikt się nie będzie bawić w "ostrożnie, tam jest komputer, jeszcze coś mu się stanie", tylko wrzuci co ma do wrzucenia i pójdzie do środka.
Odpowiedz@hulakula: "nie ma" czegoś takiego, bo ty tak mówisz? miejsce w autobusie prawem, nie towarem, czy co? jeżeli ktoś płaci za miejsce to jest ono zajęte, niezależnie od tego, czy ktoś/coś je fizycznie zajmuje. jak komuś nie pasuje, to jego problem. niech kupi samochód.
Odpowiedz@kitusiek: " Dalej - dyski HDD nie są zbyt odporne na wstrząsy, a w komputerze pod grafikę raczej nie będzie jedynie SSD." No tak nie do końca. HDD nie są odporne na wstrząsy, ale wtedy jak pracują. Jeżeli komputer jest wyłączony, to głowica powinna być zaparkowana i wtedy jest w stanie wstrząsy wytrzymać. Ryzyko uszkodzenia danych jest wtedy niewielkie, bo głowica jest z dala od talerzy. Nie rozumiem też czemu w komputerze pod grafikę nie może być wyłącznie SSD. Własnie tutaj SSD pasuje idealnie. Nie są potrzebne jakieś ogromne pojemności, a komfort pracy jest znacznie większy.
Odpowiedz@BlackDragon321: Dyski SSD przy pracy grafika szybko się zużywają, podobnie zresztą, jak wtedy, gdy zainstaluje się na nich system. A są drogie, studentki może nie być stać na wymiany takiego dysku nawet co rok.
Odpowiedz@Naa: Przesadzasz. Dyski SSD nie są już takie mocno drogie i mało wytrzymałe jak kiedyś. Dzisiaj nawet przy częstym zapisie mogą wytrzymać nawet kilka lat. Były kiedyś testy pokazujące, że topowe SSD mogą wytrzymać nawet ponad 1PB danych zanim kości ulegną uszkodzeniu. Porządny SSD przetrzyma wytrzymałością talerzowca. A komfort pracy jest nieporównywalnie większy.
OdpowiedzNo, to rzeczywiście piekielny przewoźnik. W sumie też kiedyś tak przewoziłam drogi komputer autobusem kupując 2 miejsca siedzące, ale absolutnie nikt nie robił mi z tego tytułu żadnego problemu więc współczuję. BTW nie ma nic takiego w prawie przewozowym. Jeśli wykupujesz bilet na bardziej cenny bagaż by mieć go pod ręką, to przecież po to płacisz wyższą cenę by móc przewieźć go tak, jak ci to wygodniej.
OdpowiedzWidać, że są osoby(którym to nieprzeszkadza) i OSOBY, które tego nie rozumieją, że ktoś ma dwa miejsca tylko dla siebie, nie ważne, że tam siedzi np dziecko albo ma sprzęt warty 10tys+, oni muszą tam siedzieć i kropka
OdpowiedzNie wiem jak PKS którym jechałaś, ale np PKS Polonus ma w regulaminie jasno napisane, że podróżny ma prawo do przewozu bagażu podręcznego, i bagażu w luku. I żadnego słowa na temat, żeby mając dwa bilety mieć inne prawa. I jest zapis że w kabinie tylko rzeczy które "nie ograniczają miejsca przeznaczonego dla innych podróżnych". PKS Poznań z kolei też zabrania przewożenia w kabinie rzeczy dużych, za wyjątkiem instrumentów muzycznych jeśli jedzie uczeń, wózka inwalidzkiego jeśli jedzie jego użytkownik itp. I ma wprost napisane: "bagażu i zwierząt nie można umieszczać w miejscach przeznaczonych do siedzenia". Prawdopodobnie w regulaminie twojego przewoźnika był podobny zapis (nie spotkałem jeszcze żadnego, który by nie miał), i niezależnie ile biletów byś miała - inni pasażerowie mieli rację, kierowca powinien był cię wyrzucić od razu, a ty powinnaś była iść do kasjerki wyjaśnić czemu cię okłamała
Odpowiedz@bloodcarver: Z ciekawości sprawdziłam regulamin i nie ma tam dokładnie sprecyzowanego, w jaki sposób przewozić bagaże. Pisze mniej więcej: Jako bagaż rozumie się również pojedynczo przewożone przez pasażera inne rzeczy ruchome, które swoimi wymiarami, wagą lub innymi właściwościami nie zagrażają bezpieczeństwu i porządkowi w autobusie lub w miejscu odprawy pasażerów. Ponadto nie stwarzają możliwości wyrządzenia szkody przewoźnikowi i pozostałym współpasażerom, nie pogarszają warunków podróży innym podróżnym oraz nie zajmują znacznej części luku bagażowego lub pokładu autobusu." Więc zgodnie z tym, co tutaj jest napisane, nie złamałam regulaminu. Ponieważ dostałam zgodę od kierowcy oraz pracownicy PKS. Bagaż w żadnym stopniu nie przeszkadzał innym (nie licząc tych, co chcieli zająć to miejsce), nie był niebezpieczny, nie brudził itp. Dodatkowo w regulaminie nie jest zabronione kupienie biletu na dwa miejsca dla jednej osoby. Jeżdżę na tej linii dosyć często i również widywałam osoby, które kupowały dla siebie dwa miejsca. Moja mama jeździ po całej Polsce i też się z czymś takim spotkała. Często nawet pasażerowie niczego nie przewozili na tych miejscach, zwyczajnie chcieli mieć wolną przestrzeń, a skoro za nią zapłacili normalną cenę, regulamin tego nie zabrania, to czemu nie można kupić tego miejsc i wieźć chociażby swój brzuch?
Odpowiedz"nie miałby mnie kto zawieść" - Ty to masz szczęście, mnie ciągle ktoś zawodzi :(
Odpowiedz@Face15372: i przewieść - cokolwiek to znaczy.
Odpowiedz@KaktusStefan: I to pisze osoba, która ma maturę - wszak na studia jedzie...
Odpowiedz@Bubu2016: Spokojnie, ludzie na drugim roku filologii polskiej (czyli ci, którzy jednak powinni posługiwać się bezbłędną polszczyzną) potrafią napisać "ktury", nie znają żadnych zasad interpunkcji i mówią "wziąść". Takie jakieś dziwne pokolenie, które, oczywiście, spokojnie może błąd popełnić (tak samo jak każdy), ale jeżeli robi to notorycznie i w każdej chwili mając możliwość sprawdzenia, czy to, co pisze, na pewno jest dobrze (aka google, poradnia językowa pwn, zwykły słownik internetowy), to albo jest leniwy, albo po prostu głupi.
Odpowiedz@Bubu2016: @kitusiek: Tak mam maturę z polskiego, zdaną na ponad 90%, gdyż nikt na maturze nie uwala tylko za to, że ktoś zrobił kilka błędów ortograficznych, stylistycznych i tak dalej. Bo niby czemu mieliby to robić. Myli się każdy - osoby po filologii polskiej, znani pisarze, dosłownie każdy. Rozumiałabym zdenerwowanie, gdyby mój tekst był najeżony błędami od góry do dołu, ale znowu nie przesadzajmy. Pewnie jeszcze kilka błędów by się znalazło. Mimo wszystko dziękuję za zwrócenie uwagi, ponieważ w ten sposób szybciej się nauczę i zapamiętam ten błąd :) Po prostu denerwuje mnie, że ktoś zrobi jakikolwiek błąd i jest od razu wyzywany od głupich, idiotów itp. Czy to nie przesada? Można zwrócić uwagę w zupełnie inny sposób. Osobiście wydaje mi się, że sporo osób siedzi tutaj tylko po to, by sprawdzać każde słówko i jego pisownie, by później zjechać osobę piszącą, nie zwyczajnie zwrócić uwagę, tylko obrazić. Niestety przyznaję, że mam problemy z pisownią, zwłaszcza ze słowami, które mają dość podobne brzmienie, takie jak tutaj: "zawieść" i "zawieźć" albo "ukucną" i "ukucnął". Nie znaczy to jednak, że nie próbuję nic z tym zrobić. Od podstawówki chodzę na zajęcia, stale się uczę i staram poprawić. Staram się również sprawdzać pisownie jeśli nie jestem pewna, ale czasem mój kochany mózg zwyczajnie nie zauważa wielu literówek, swoje teksty czytam z automatu, nie przywiązując uwagi do pisma. Zazwyczaj czytam prace po kilka razy, robię co mogę, ale zawsze jakiś błąd przejdzie nawet taki głupi, jak napisanie stóp przez u. Cóż to trzeba być mną. :)
OdpowiedzNie wiem o czym ta dyskusja, co jest w prawie, a czego nie ma. Skoro w kasie dziewczyna dostala pozwolenie na kupienie biletu dla swojego komputera, w dodatku kierowca na poczatku rowniez przyjal to do wiadomosci, to widocznie miala prawo ten komputer tam trzymac i kropka.
Odpowiedz@healthandsafety: Albo nie miała, a obsługa gorzej znała regulamin niż pasażerowie. A bo to się tak nie zdarza?
Odpowiedz@bloodcarver: To wina obslugi nie jej. Obsluga jest od tego by udzielic takich informacji, oni maja obowiazek znac regulamin i udzielac odpowiedzi. Wiec skoro udzielili pozwolenia (mniejsza czy zgodnego z regulaminem) to autorka miala prawo przewozic swoj komputer na tym miejscu. Poza tym co to za pomysl by sprzedawac dwa razy bilet na to samo miejsce? Jesli wynajmuje pokoj w hotelu dla 4 osob, a mieszkam tam sama (bo mi wygodnie), to obsluga hotelu ma prawo sprzedac te 3 dodatkowe miejsca i mi kogos wpakowac?
Odpowiedz@bloodcarver: ale to już nie problem Autorki, tylko obsługi. Kasjerka czy kierowca (zwłaszcza kierowca, bo jest zatrudniony w tej konkretnej firmie, a kasjerka może być pracownikiem dworca) powinni znać procedury, obowiązujące u swojego pracodawcy.
Odpowiedz@healthandsafety: @KaktusStefan: To nie wina pasażera, który regulaminowo ma prawo tam usiąść. Czy wina autorki można się spierać (ma obowiązek przestrzegać regulaminu, czy jej się chciało czytać, czy nie), ale nie zmienia to faktu że inny pasażer miał tam prawdopodobnie prawo usiąść.
OdpowiedzKaktus Stefan brzmi jak nazwa dla nowego świeżaka :D
Odpowiedz@paski: w sumie jest to jakiś pomysł :D kupić pluszowe kaktusy w ikei, doszyć oczy i sprzedawać jako nowe świeżaki xD
Odpowiedz@KaktusStefan: Koniecznie jako limitowaną wersję, tylko dla wtajemniczonych ;)
OdpowiedzPiszecie o tym, że tak jest w prawie, tak w regulaminach, bla bla bla... A ja widzę prostsze rozwiązanie. Nie wierzę, że absolutnie każdy kurs autobusu na tej trasie jest wypchany po brzegi. Zawsze zdarzają się takie mniej i bardziej obłożone. Wybrać po prostu jeden z tych mniej obłożonych (nawet jeśli godzina nie do końca by pasowała) i jechać bez problemów i niepotrzebnego stresu.
Odpowiedz@swiezewinogrono: Nie jestem głupia, tak planowałam zrobić. Jeżdżę tymi autobusami ponad dwa lata, więc spodziewałam się w jaki dzień i o której godzinie może być więcej osób, więc starałam się tego uniknąć. Ale niestety czasem nie da się tego przewidzieć. Przez ostatnie trzy tygodnie jeździłam tym autobusem w tym samym dniu, o tej samej porze i co? Dwa razy autobus prawie pusty, dziś wyładowany po brzegi. Dlaczego? Nie wiem, ani żadnego święta, ani nic, więc czemu tak to wygląda? Wtedy również wybrałam autobus, w którym wydawało mi się, że nie będzie ścisku i spokojnie każdy pasażer znajdzie dla siebie miejsce, stało się jednak inaczej. Co zrobić?
OdpowiedzNie da się już dopisać do poprzedniego mojego komentarza, więc daję drugi. Ja sam wielokrotnie przewoziłem autobusami różne duże pakunki, zazwyczaj nie w bagażniku tylko w przestrzeni pasażerskiej i nigdy nie było z tym problemu. Nawet nie wykupywałem z tego powodu żadnego dodatkowego biletu. Ale nie pchałem się z tymi bagażami do najbardziej obłożonych kursów, tylko wręcz przeciwnie - wybierałem te, w których było najmniej pasażerów i nikomu to wtedy nie przeszkadzało.
OdpowiedzTrzeba było wybrać mniej obciążony kurs. Poza tym komputery się przewozi transportem od ładnych 30 lat więc da się to zrobić tylko trzeba pomyśleć.
OdpowiedzMoże to nie do końca to samo ale leciałem samolotem z muzykami i ten co grał na wiolonczeli kupił drugi bilet na instrument i wiózł na siedzeniu. Więc owszem, zdarza się.
Odpowiedz"Wysyłka odpadała, raz że bałam się iż może zginąć, dwa wątpiłam, że dojedzie w całości. Dlatego zdecydowałam się zawieźć go autobusem." Serio, bałaś się wysłać paczkę np. kurierem z dopłatą od przedmiotów szklanych? Twój komputer był tak cenny i tak bałaś się go uszkodzić i uznałaś że stary zapchany po brzegi ludźmi PKS to najlepsze wyjście? Nigdy nie przyszłoby mi do głowy wieść coś tak gabarytowego i cennego autobusem, to szalone. Dziwię się że nie martwiłaś się o uszkodzenia gdy z całym tym dobytkiem (2 wielkie kartony) zawędrowałaś do autobusu i z autobusu do domu no chyba że cię ten bus pod same drzwi zawiózł. Oczywiście pomijając już absurd tego pomysłu to piekielne że masz kupione miejsce a i tak wszyscy na ciebie łypią bo jak kupiłaś to możesz tam kłaść co chcesz (skoro pani z okienka nie miała problemu).
Odpowiedz@gggonia: Zwłaszcza, że dodatkowo można ubezpieczyć paczkę np. na 30 tys PLN i nawet jak dojdzie w wielu kawałkach to wystąpić o odszkodowanie. Przecież ludzie tak przesyłają rzeczy.
Odpowiedz@gggonia: Taak, bo zawsze masz pewność że ubezpieczenie zadziała, świat jest fair, wszyscy zawsze działają zgodnie z zasadami logiki i ogólnie radość, miłość i jednorożce... Miałam sytuację kiedy firma kurierska zamieniła paczki (odbiorca dostał nie to co wysłałam tylko cudzą przesyłkę), firma się uparła, że skoro jakaś przesyłka została odebrana to wszystko jest ok, reklamacje rozpatrzyli negatywnie i w ostatniej odmowie napisali, że teraz mogę co najwyżej skierować sprawę do sądu. Samo pisanie i rozpatrywanie kolejnych odwołań zajęło ze 2 miesiące, więc wyobrażam sobie ile potrwałaby batalia w sądzie - więc taak, na pewno lepiej byłoby wysłać kurierem, w końcu "w razie w" Autorka "tylko" zostałaby co najmniej na kilka miesięcy bez niezbędnego sprzętu... Także wcale się nie dziwię że wolała wybrać rozwiązanie nieskończenie mniej wygodne, ale przynajmniej dające jej kontrolę nad bezpieczeństwem sprzętu.
OdpowiedzPomijając faktycznie piekielną przygodę w PKSie to po prostu nie wierzę że absolutnie nie było innego sposobu. O tym że komputera będziesz potrzebować na studiach nie dowiedziałaś się z dnia na dzień i serio nie szło załatwić z jakimś znajomym/rodziną żeby za opłatą zajechał z Tobą autem? Komputer taki drogi a ty go bierzesz do autobusu gdzie ryzyko uszkodzeń jest całkiem spore.
OdpowiedzTrzeba dbać o komputery, najlepiej przewozić je autem w otoczeniu folii bąbelkowej albo w ostateczności koców. A jak się komputer zepsuje, to lecimy do serwisu. ______________________________________ https://teamnet.pl
Odpowiedz