Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Tak się złożyło, że moja kuzynka przeniosła się do swojego (i mojego)…

Tak się złożyło, że moja kuzynka przeniosła się do swojego (i mojego) rodzinnego miasta do 3. klasy LO. Nauka nigdy nie sprawiała jej problemów.

Końcem sierpnia odbyła się rekrutacja odnośnie języków (angielski i niemiecki) - był test, na podstawie którego przydzielono uczniów do dwóch grup - zaawansowanej i "początkującej".

Kuzynka z angielskim problemów nie ma; potrafi się dogadać, jednak musi i chce rozwijać język. Trafiła do zaawansowanej grupy, na drugim miejscu wśród wszystkich.

Nie będę się rozpisywać.

Dostali nauczycielkę, którą muszą… Poprawiać.

Przykładowo:

- Proszę pani, a czy pytanie X będzie poprawnie sformułowane do tej sytuacji? Bo zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby je zadać w inny sposób.

Nauczycielka: Klaso, czy ktoś wie, jak to zrobić?

Jeśli nikt nie wie, nauczycielka spędza kilka minut, szperając w laptopie. Podobnie odnośnie pojedynczych, bardziej wyrafinowanych słówek.

Kilka osób zgłosiło się do dyrekcji i swoich rodziców, czy nie mogliby pomóc zmienić im nauczyciela. Komitet rodzicielski nawet rozesłał między innych rodziców maile.

Wujek przeczytał mi odpowiedzi większości. Wynikało z nich jedno:

"No to chyba lepiej, że ta pani nie jest wymagająca? Dlaczego moje dziecko miałoby ślęczeć nad angielskim i marnować czas? Co z tego, że dobrze napisał/a test na początku, im mniej nauki, tym lepiej. I tak już sporo mają na głowie. A do matury przecież daleko."

Cóż, pewnie rodzice dzieci, którym stuprocentowo zależy, zapiszą je na korepetycje czy coś.

Mojego wujka - samotnego (ciocia zmarła kilka lat temu), z szóstką dzieci, z czego dwójka wymaga opieki lekarskiej, zwyczajnie na to nie stać. Ja sama staram się internetowo podrzucać młodej swoje notatki i testy z LO (wyjaśniając najlepiej, jak potrafię, CO i DLACZEGO TAK), jednak wiem, że to nie to samo co normalna, porządna lekcja w szkole.

szkoła rodzice

by mabmalkin
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar KIuska
-2 10

Normalne. Moja nauczycielka angielskiego mówi z tak silnym rosyjskim akcentem, że mam problem ją zrozumieć. Nie wiem skąd jej ten akcent się bierze, po polsku mówi normalnie. Nauczycielka z gimnazjum po angielsku mówiła jakby się dusiła, po polsku już normalnie.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
11 13

@KIuska: Z tym, że maja czterech innych nauczycieli angielskiego i zrobili tak, że ten, który ma większą wiedzę i jest bardziej surowy uczy tych "słabszych", a pani świeżo po magisterce- zaawansowanych. W sumie na lektoratach na studiach mam podobnie :D

Odpowiedz
avatar KIuska
8 8

@mabmalkin: Dziewczyna nie jest na profilu z rozszerzonym angielskim? Jeżeli nie to nic dziwnego, że tak zrobili. Słabszym dali bardziej wymagającą by przygotowała ich chociaż do zdania matury. Lepszych nie muszą rozwijać (w końcu to podstawa, a nie rozszerzenie) i wiedzą, że z matura sobie poradzą. Zobacz co by się działo gdyby słabsza grupa dostała taką nauczycielke. Nikt by nie zdał.

Odpowiedz
avatar MissFuneral
0 2

@KIuska: Rzecz w tym, że takiej nauczycielki żadna grupa nie powinna dostać.

Odpowiedz
avatar KIuska
0 0

@MissFuneral: Pani świeżo po magisterce musi kogoś uczyć żeby za 10 lat być dobrą nauczycielka. Jak jej żadna szkoła nie zatrudni to zawsze będzie kiepską panią bez doświadczenia.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
0 0

@KIuska: Przecież napisałam, że dostała się do zaawansowanej grupy.

Odpowiedz
avatar fenek
18 18

To nie jest fanaberia... Pod dyskusję nie należy poddawać czy chcemy innego nauczyciela bo to lub tamto. Należy zawiadomić dyrekcję szkoły o żałosnym poziomie wykształcenia jednego z pracowników. W przypadku braku reakcji wysłać takie samo pismo gdzieś wyżej do kuratorium oraz do uczelni której absolwentka nauczycielka jest. Tu nie chodzi o klasę A lub B tylko odsunięcie kobiety od jakiegokolwiek nauczania. Im więcej podpisów, tym lepiej. Im bardziej żałosny filmik z jej rażąca niekompetencja nagra kuzynka, tym lepiej. I tyle. Proste jak drut, proszę wprowadzić w życie. Co kogo interesuje opinia innych rodziców czy to dobrze czy źle, że nauczycielka nie jest wymagająca...

Odpowiedz
avatar mabmalkin
9 9

@fenek: Jedyne co JA mogę zrobić w tej sytuacji, to powiedzieć wujkowi, żeby nie odpuszczał. Ani nie jestem opiekunem prawnym, żebym mogła się tym inaczej zająć ani nie ma mnie "na miejscu".

Odpowiedz
avatar fenek
6 6

@mabmalkin: no pewnie. Przede wszystkim tę sprawę sama może załatwić twoja kuzynka. Jest wystarczająco duża.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
-2 16

Prawda jest taka, że w szkole nie da się nauczyć języka obcego. Nie wiem z czego to wynika, ale nauczyciele zamiast uczyć przydatnych słówek i łatwości wypowiedzi klepią podręcznikowy materiał, który może wywołać jedynie salwę śmiechu. W języku polskim nie musimy wiedzieć, czym jest przydawka czy jak odmieniać słowa przez przypadki by poprawnie i zrozumiale komunikować się z innymi. Natomiast w szkole duży i niepotrzebny nacisk kładzie się na nazewnictwo poszczególnych form zamiast uczyć jak z nich korzystać. Jeśli Twoja kuzynka ma problemy z angielskim to nie rozwiąże ich ucząc się na lekcje w szkole. Niech ogląda anglojęczne filmy (bez lektora i napisów), niech czyta artykuły, choćby wiadomości, na brytyjskich portalach, książki w języku angielskim, może zarejestrować się w jakiejś grze przeglądarkowej na międzynarodowym serwerze, gdzie będzie miała możliwość pisania w języku angielskim. Jeśli zrozumie ten język to będzie w stanie intuicyjnie wskazywać poprawne formy gramatyczne, będzie rozumiała tekst, który czyta i słyszy. I przede wszystkim: jeśli czegoś nie zrozumie to nie powinna się zniechęcać tylko przy pomocy słowników dążyć do zrozumienia.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
2 10

@ZjemTwojeCiastko: Właśnie chodzi mi o to, że młoda ogląda seriale i czyta komiksy po angielsku. I rozumie to. Ale w szkole masz podejście "użyj tego i tego czasu i wyjaśnij dlaczego taki". Ja na przykład- w naszym, ojczystym języku- nie popełniam prawie wcale "literówek". I też nie potrafię wytłumaczyć dlaczego. Jednak skoro młoda jest w grupie zaawansowanej, to powinni uczyć się tego języka na nieco wyższym poziomie, niż "opisz kim chciał/abyś być w przyszłości".

Odpowiedz
avatar fenek
15 15

@mabmalkin: poziom nauki różni się strukturami i słownictwem a nie trudnością zagadnienia. Można opisać siebie za 10 lat na poziomie 1, 2 i 3 i nie ma znaczenia jakie zadanie dostają. I oczywiście musi wiedzieć dlaczego używa jakiegoś czasu i jak się buduje w nim zdania. Nieprawda jest też, że nie da się w szkole nauczyć języka.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
2 4

@mabmalkin: Powinni. Ale nie uczą. Ja w liceum byłam w grupie zaawansowanej z angielskiego i pamiętam jak kuriozalne błędy popełniała moja nauczycielka. Kompletny brak akcentu, niechlujna wymowa ("three" i "tree" czy "kiss" i "keys" oraz wiele podobnych wymawiała zamiennie i tylko z kontekstu można się było domyślić o co jej chodzi). Dochodziło do tego popełnianie rażących błędów gramatycznych. Niestety, takie są realia i jedyną radą jest się kształcić we własnym zakresie, bo ze szkolnym betonem na dłuższą metę niestety się nie wygra.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 października 2017 o 1:57

avatar konto usunięte
5 5

@mabmalkin: Kończyłam filologię angielską - jedynym "native speakerem" jakiego mieliśmy, był nauczyciel z Maroko, który biegle władał francuskim, arabskim no i tym angielskim też, tylko ciężko rozumiał przekazywane informacje. Kiedyś go przydzielili nam jako nauczyciela tłumaczeń polsko - angielskich (polskiego nie znał). Więc szkoła szkoła, na studiach też kwiatki. Gdzieś na drugim roku w każdym razie, przeprowadzał z nami egzamin ustny. Wchodziło się do sali w 5 osób, losowało karteczkę z tematem i miało chwilę na zastanowienie i ułożenie krótkiej wypowiedzi. Nie pamiętam już, czy wylosowałam temat o wymarzonych wakacjach, czy o ulubionym daniu i jak je przygotować, w każdym razie oba takie tematy były.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Ja w liceum (profil o rozszerzonym angielskim) miałam nauczycielkę PP, która z jakiegoś powodu nie chciała/nie umiała prowadzić zajęć w całości po angielsku. W sumie, więcej było polskiego niż angielskiego. Najlepsze było to, że często część zdania mówiła po angielsku, resztę dokańczała po polsku. Nawet podczas naszych prezentacji potrafiła rzucić pytaniem w języku polskim. Dobrze, że uczyła nas tylko semestr (wystąpiliśmy o zmianę nauczyciela).

Odpowiedz
avatar paski
8 8

Ja miałam w liceum nauczycielkę, która świetnie znała angielski ale z jakiegoś powodu nie chciało jej się przekazywać tej wiedzy dalej. Na regularnych lekcjach miała uczniów totalnie w dupie. Robiła niezbędne minimum i nara. Raz w tygodniu prowadziła dodatkowe zajęcia dla osób, które chciały zdawać rozszerzoną maturę albo po prostu chciały podnieść swój poziom i tam jej postawa była już zupełnie inna - maksymalne wykorzystanie 45 min na przekazanie nam jak największej ilości informacji. Stuprocentowe zaangażowanie z jej strony. W zanadrzu miała też zawsze zadania/strony/filmiki itd. które polecała do samodzielnej pracy w domu. Wydaje mi się, że ta kobieta po wielu latach pracy w szkole po prostu stwierdziła, że skoro uczniowie się nie starają to i ona nie musi, a na tej jednej dodatkowej lekcji byli tylko ludzie, którzy chcą się nauczyć języka to i jej się chciało pracować.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 października 2017 o 12:22

avatar konto usunięte
-3 3

Moja nauczycielka miała w grupie na studiach dziewczynę, która nie potrafiła powiedzieć poprawnie słowa eyes. Wymawiała to jako ejes.Została przez prowdzącego zajęcia wyproszona z zajęc, mogła wrócić jak już się dowie jak to wymówić. Co gorsze jednak,ona uczyła gdzieś w jakieś wiejskiej podstawówce.

Odpowiedz
avatar coccinelle
0 0

Jakbym słyszała o mojej nauczyciele z liceum... Tylko że ona uczyła obydwie grupy (był taki sam podział) i obydwie grupy ja poprawiły... Jeśli mieszkacie w trochę większym mieście i Twoja kuzynka ma jakieś inne zdolnosci to proponuję poszukać grupy "Skill Trade" polega to na tym że ludzie wymieniają się swoimi umiejętnościami za inne umiejętności np. "ja Ciebie uczę angielskiego, a Ty mnie gry na gitarze/pieczenia/matematyki/hiszpańskiego itp." polecam :-)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

u mnie bylo tak, ze babeczka na poczatku spytala, czy ktos nie mial wczesniej kontaktu z jezykiem ( w sensie lekcji chocby prywatnych), 3 osoby na klase wiec kobieta powiedziala wprost, z enie chce jej sie robic od podstaw, lecimy zaawansowanym jej " lekcje" polegaly na tym, ze zadawala nam cwiczenia, a sama czytala gazete potem te cwiczenia sprawdzala- kazdy czytal pare przykladow kiedys postawila 12 jedynek, bo ludzie mieli wyraz dobrze zapisany, ale nie potrafili przeczytac prawidlowo, konczylo sie na wychodzeniu z klasy ( potem kazali nam babe za to przepraszac) do tego co semestr zmiana ksiazek, cena ok 80 za podrecznik, 60 za cwiczenia, nawet do polowy nie dochodzilismy

Odpowiedz
Udostępnij