Jak już pisałem, byłem przedstawicielem handlowym. I jak w każdym tego typu zawodzie, awansowi w karierze towarzyszy coraz lepsze uposażenie.
Na początku do dyspozycji miałem Seicento w LPG tylko w godzinach pracy i tani telefon. Gdy doszedłem na już dość duży poziom i podpisywane kontrakty były na poziomie kilkuset tysięcy lub czasem miliona PLN (dla ciekawskich programy dla firm i systemy oraz maszyny do produkcji, kiedyś załatwiłem linię montażową za bagatela 6.000.000 zł), to miałem do dyspozycji przez 24 h na użytek własny wóz, przeważnie z segmentu F, najnowszy model telefonu bez limitów rozmów czy danych, dobry laptop i tablet oraz wysoki limit hotelowy 300 zł za nocleg. To wszystko ciężką pracą po 19 godzin na dobę i trasami typu Przemyśl => Szczecin.
W każdym razie Ciotuni zachciało się, by jej synek także podjął pracę w mojej firmie. Cóż, przekazałem CV, ale w kadrach zaznaczyłem, że przekazuję CV, a nie pracownik z polecenia. Jak się sprawdzi, to super.
No i start pracy. Dostał Nokię 6500 z 200 zł na miesiąc do wygadania i wóz Daewoo Matiz (kratka) ale wersja TOP, na godziny pracy pobierał i musiał zdawać.
Pracy nie podjął, bo, cytuję, "W tym wozie na dzielni się nie pokażę”.
Cioci poskarżył się, że nie dostał od razu Audi A8.
rodzina
Chłopaczyna ma zasady. Szacunek ludzi ulicy
OdpowiedzŚmieszą mnie tacy ludzie jak synuś ciotuni
OdpowiedzBądź dobry wujas i odstąp młodemu ze 20% z Twoich kontraktów (zysków, nie roboty) i zamień się na tego di-u, jesteś już stary to Ci wszystko jedno, a jemu się przyda audica do wyrywania lasek.
Odpowiedz@kierofca: On jest starszy o rok, a wiek 35 lat to chyba jeszcze stary nie jestem. A to prawda chłopak ma stare BMW rocznik chyba 199X a na to laski już nie lecą.
Odpowiedz@naphtol: 35?! To tacy starzy jeszcze żyją?! ;) Kurde, myślałem że opisujesz nastolatka :-D
OdpowiedzNiezłe. A to było przed, czy po tym jak ich córka "zweryfikowała" stan Twojego konta ?
Odpowiedz@gomez: Przed co były trochę lepsze kontakty z nimi.
OdpowiedzPytam bardziej z ciekawości, czy "Ciotunia" z "Wujaszkiem" zarabiają/skombinują na tyle dużo kasy, że nie chcą wywalić z domu 30 kilkuletniego nieroba?
Odpowiedz@rodzynek2: Ukochanego synka! Broń Cie Boże takie maleństwo biedne. Tak by to wyglądało.
Odpowiedz@rodzynek2: Mnie to zawsze zastanawia u takich osób. Z jednej strony chcą, żeby ich ukochane dzieciątka osiągnęły sukces, zarabiały dużo i miały jak najlepiej, a z drugiej - nie mają nic przeciwko, żeby te dzieciątka siedziały całe życie na tyłku. Niby rozumiem, że chcą tego sukcesu dla dzieci od razu, bez wysiłku, ale po X latach chyba powinni zauważyć, że tak się nie da? Że nikt z ich synusia milionera nie zrobi, a córunia nie stanie się poważaną kobietą sukcesu tylko dlatego, że ma ładne paznokcie i makijaż?
Odpowiedz@Etincelle: Ty to wiesz, ja to wiem, tu wszyscy to wiemy. O wiele łatwiej jest, mając nawet bogatych rodziców, przepuścić ich kasę, niż samemu na to zapracować.
Odpowiedz@rodzynek2: Jasne, że łatwiej. Ja się tylko dziwię, że po dłuższym czasie tym rodzicom nie otwierają się oczy - nie, synuś nie dostanie nic od nikogo poza nimi, więc może czas pomyśleć, co będzie z ukochanym misiem, jak umrzemy?
Odpowiedz@Etincelle: Pewnie chcą zapewnić jako takie życie, bo pomagają szukać pracy, czy pieniędzy na założenie firmy (historia #80377). Ale robią to źle.
Odpowiedz@Etincelle: Tu chodzi o mentalność. Jeśli ktoś ma spore pieniążki to na pewno się ich własną pracą nie dorobił. Albo kombinował, albo ukradł, albo w najlepszym wypadku miał szczęście ;) To też czekają na łut szczęścia dla synka xD
OdpowiedzOk, i call bullshit on that. Do poprzedniej historii nie chciałem sie przyczepiać, chociaż o ile znam banki, to nie tak działa no ale... Czym zajmuje się ta firma? Bo 1. Handlowiec to handlowiec, oczywiście, ale jeśli w firmie jest segment F ( s-klasa, 7, a8) i jednocześnie Daewoo Matiz, to coś nie gra mi. Po pierwsze, flotówki to już w stu procnetach fabie i octavie. Matiz to dostawca pizzy, albo pan mirek rozwozacy zamowienia na dalekim wschodzie. Po drugie, a orientuje się dobrze w temacie oprogramowania, to nie sprzedaje się tego samodzielnie. To długie negocjacje, wdrożenie, proces zajmujący tygodnie, od strony dostawcy jest oczywiście handlowiec(raczej po infie i marketingu, nie johny z ulicy) ale też specjaliści, prisejlsi, wdrożeniowcy. To nie lata 90, ze popylało się betą po całej polsce, robiac majtki zycia na handlu. Dlatego nie wierzę ci za grosz.
Odpowiedz@SirVimes: Wozy są przekroje i lepsze i gorsze. A puki coś jeździ to jest. Ale ogólnie wymiana wozów była. A co do handlu to nigdzie nie napisałem, że ja ciągle to sam, ale jakiś kontakt musi być i nadzór nad projektem. A co do handlowców, firma ma kilka działów i np. jednym z nich jest zabezpieczenie techniczne np. kamery czy kontrola wejść, a do tego zwykły johny z ulicy w zupełności wystarczy. Natomiast to zaawansowanych systemów informatycznych czy automatyzacji produkcji są osoby po kierunkach, choć do malutkiego zakładu, gdzie ktoś produkuje np. majonez to maszyna do etykietowania czy napełniania nie jest zbyt wymagająca i mamy wręcz gotowe modele.
Odpowiedz@SirVimes: Majtki życia? :D
Odpowiedz@PaniPatrzalska: majątki. Czy ktoś kto pisz puki a nie póki mógłby to robić?
Odpowiedz@SirVimes: miał być plus wyszedł minus, sorki
Odpowiedz