Na fali historii o podrywaczach.
Rzecz działa się kilka ładnych lat temu, gdy byłam jeszcze studentką. Do naszej grupy dołączył nowy kolega, nazwijmy go Czesio. Był wyjątkowo mało rozgarnięty i uchodził za niegroźnego dziwaka. Do czasu.
Otóż Czesio zainteresował się moją koleżanką, Asią. Na początku próby podrywu z jego strony były dosyć subtelne; jednak gdy zauważył, że nie dają one rezultatu, postanowił walnąć z grubej rury.
Pewnego razu wychodziłyśmy z instytutu dobrze po 19. Była późna jesień, a zatem na zewnątrz panowały już ciemności. Szłyśmy kawałek nieoświetlonym chodnikiem, gdy nagle przed nami wyrósł jak spod ziemi Czesiek i jego motocykl. Od razu przeszedł do rzeczy:
- Wiesz, Asia, bo ja słyszałem jak mówiłaś, że robisz sushi. I tak se pomyślałem, że może byś do mnie przyszła na kolację, to byś mi zrobiła sushi i może coś jeszcze, hehehe. Trochę nas zatkało; Aśka powiedziała coś w stylu „Dzięki, ale nie” i cóż, poszłyśmy sobie.
Następnego dnia siedziałyśmy pod salą, czekając na zajęcia. Gdy zauważyłyśmy zbliżającego się Cześka, postanowiłyśmy resztę przerwy przeczekać w toalecie, żeby nie dać mu okazji do „podrywu”. Po chwili do toalety weszła nasza koleżanka z grupy i poinformowała nas, że Czesio klęczy przy drzwiach (na dole były takie małe, okrągłe otworki) i próbuje dojrzeć, czy tam jesteśmy. To było bardzo dziwne, nawet jak na jego standardy.
Po zajęciach zaczął wypytywać, dlaczego się przed nim chowamy i dlaczego Asia nie chce się z nim umówić. Wkurzyłam się nie na żarty i wypaliłam, że skoro jest taki chętny na randkę, to może na nią zabrać własną żonę.
Bo, moi mili państwo, Czesław miał żonę i dwoje dzieci. Konkretnie jedno półroczne, a drugie w drodze, co udało mi się ustalić drogą profesjonalnego stalkingu na modnej wtedy naszej-klasie.
Zagroziłyśmy mu, że jak nie odpuści, to żona dostanie od nas wiadomość z opisem jego uniwersyteckich podbojów. Pomogło. Odczepił się na dobre, a po kolejnym semestrze i kilku niezdanych egzaminach rzucił studia. Od tamtej pory nie miałam okazji o nim słyszeć, za to Asia niedawno dostała od niego zaproszenie na Facebooku. Stara miłość nie rdzewieje, czy co?
Zachowanie bardziej pasuje do młodzieży około gimnazjalnej niż studentów, no, ale co kto lubi :)
Odpowiedz@Trollitta: Poziom niestety mocno się zatarł odkąd utarło się że "każdy powinien mieć wykształcenie wyższe" i uczelnie poleciały na ilość a nie na jakość.
Odpowiedz@falcion: Ostatnio dowiedziałam się (przy okazji inauguracji roku akademickiego), że pewna pani dziekan, z prywatnej warszawskiej uczelni z lokalizacją na Pradze, nie wie co oznacza "Gaudeamus igitur..." i po co to się wykonuje. Nie wie też, co to jest matrykuła. No comments.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Dowiedz się jeszcze, że poprawna forma akurat tego idiomu to "no comment".
Odpowiedz@Kikai: A może zastanów się nad pierwszą częścią mojego postu?
Odpowiedz@Toyota_Hilux: A co tu jest do zastanawiania? Poza tym Kikai ma rację - jak zwraca się komuś uwagę samemu wypadałoby nie robić błędów.
Odpowiedz@Kikai: Idiomu, powiadasz?
Odpowiedz@whateva: Mhm. http://idioms.thefreedictionary.com/No+comment (zakładka idiomy; McGraw-Hill Dictionary of American Idioms and Phrasal Verbs) Od słowa "comment" da się utworzyć liczbę mnogą, więc "no comments" jak najbardziej istnieje, np. w zdaniach typu "I checked my yt vid but there were no new comments". Natomiast "no comment" ma w języku status utartego, idiomatycznego zwrotu w sytuacji braku/odmowy komentarza.
Odpowiedz@Kikai: Jesteśmy na polskojęzycznej stronie - idiom "u nas" to zwrot nieprzetłumaczalny bezpośrednio na inny język. "No comment" ślicznie tłumaczy się na "bez komentarza" i jest całkowicie zrozumiałe.
OdpowiedzI to niby dorosły żonaty i dzieciaty facet i teoretycznie inteligentny, a akcja z podglądaniem w toalecie na poziomie podstawówki.
OdpowiedzOn jest dziwakiem i kretynem, ale kurde trzeba było tej żonie powiedzieć. Nagrać go i wysłać. To, że jest dziwny pewnie wie, ale może nie ma pojęcia, że w kwestii innych kobiet również. Powinna wiedzieć, ogarnąć się i uciec od gościa. A tak pewnie dalej marnuje sobie z dupkiem życie.
OdpowiedzChowanie się w kiblu, tak bardzo dojrzałe. Studentki tak bardzo samodzielne, tak bardzo dorosłe, wow.
Odpowiedzsassyclassy, naprawdę przyznajesz się do stalkingu ("ustalić drogą profesjonalnego stalkingu na modnej wtedy naszej-klasie")??? Stalking to osaczanie, nagabywanie, dręczenie - w sporym skrócie: nękanie człowieka. Karalne. Może raczej chodziło ci o monitorowanie, śledzenie, może nawet inwigilowanie? Ale pewnie nie był to stalking... przynajmniej nie wtedy, gdy szperaliście na naszej klasie :-)
Odpowiedz.
Odpowiedz