Przeczytałem kilka historii o poszukiwaniu pracy. Pozwolę sobie zatem opisać, jak wygląda to z drugiej strony.
Poszukiwałem stajennych / robotników rolnych. Warunki: zakwaterowanie w dwuosobowym pokoju z łazienką, pełne wyżywienie, umowa o pracę, netto 3200 plus premia uznaniowa.
W ogłoszeniu dokładnie opisany zakres obowiązków, jak i wymagań wobec kandydatów.
I cóż? Chciałoby się rzec - dupa.
Mniej więcej połowa nie posiadała uprawnień do kierowania ciągnikiem.
"Panie, ale to ja tam mam MIESZKAĆ???" Nie - zakwaterowanie i wyżywienie, by się szanowny pan mógł po lanczu położyć i odbyć sjestę.
"Ale ja się boję koni" - prawdziwy hit, gdy odpowiada się na ogłoszenie w stylu "Stajennego zatrudnię".
Kilka osób wybranych, dotarły trzy.
Pan nr 1 niesłychanie się oburzył na bezwzględny zakaz palenia w budynkach i miejscach innych niż wyznaczone.
Pan nr 2 stwierdził, że on jednak w takim smrodzie pracował nie będzie... No niestety - koń, krowa, czy inna żywina, ma to do siebie, że stawia klocki w ściółkę, którą należy usuwać i umieszczać w wielce specjalistycznym miejscu, jakie fachowo zwie się kupą gnoju.
Z trójki ostał się jeden. Po kilku dniach "pojechał do dziewczyny" i nie wrócił...
W efekcie uruchomionych kontaktów, zatrudniłem byłego więźnia, który po nastu latach w puszce szukał sobie nowego miejsca na ziemi i za dach nad głową oraz wikt, gotów był wręcz krzyczeć z radości oraz Białorusina, jaki całe życie, za parę groszy tyrał w sowchozie...
Zatem, mimo iż nieszczególnie przepadam za propagandą sukcesu rodem z TVP, na własnej skórze przekonałem się, iż faktycznie, z pracownikami łatwo nie jest.
tam gdzie bociany zawracają
Nie krytykuje cię,bo nie uważam aby proponowane przez ciebie warunki były januszowate,ale można się było tego spodziewać...wiesz,praca specyficzna,przed epoką 500 plus to pewnie znalazłoby się paru chętnych alkoholików do roboty, ale pewnie teraz się im to nie opłaca. Szczególnie jeżeli mają więcej niż czwórka dzieci. Ewentualnie jakiś student na wakacje,albo właśnie emigranci.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: I to jest chore. Że bardziej opłaca się siedzieć na dupie i ciągnąć kasę z kieszeni uczciwie pracujących ludzi niż pójść do normalenj roboty w przyzwoitych warunkach.
OdpowiedzPowiem szczerze jeśli opłacone są wszystkie składki + takie warunki to sam nie wiem czy bym nie skorzystał :)
Odpowiedz@zendra: Dokładnie. Widocznie potencjalni pracownicy popytali o to i owo sąsiadów. Pamietam jak moja kuzynka totalna pasjonatka koni, skuszona podobna ofertą SAMA zajmowała się 32-końmi... Od rana do wieczora, sumę z ogłoszenia widziała jako wypłate kwartalną. Idiotka dygała tam prawie trzy lata...
OdpowiedzPraca dość specyficzna i bym się jej nie podjął, ale też nawet bym w sprawie takiego ogłoszenia nie dzwonił, bo po co. Po prostu nigdy nie pracowałem z końmi, a jeśli chodzi o sprzątanie po zwierzętach, to mieliśmy kiedyś świnie i kury i nienawidziłem tego zajęcia. Tak więc nawet bym nie dzwonił i nie zawracał głowy pracodawcy. Za to są tacy, co dzwonią, choć nie mają kwalifikacji i nie chcą tam pracować. Tu uwidacznia się cała patologia polskiego rynku pracy. Pracodawca oferuje dobre albo nawet bardzo dobre warunki (nie znam realiów tej branży, ale taka stawka plus zakwaterowanie i wyżywienei wydaje się bardzo dobrą ofertą; jak ktoś naprawdę potrzebuje oszczędzić kasę, to może odkładać całą swoją wypłatę), ale nie ma żadnego kandydata, który chciałby normalnie pracować. Została w wielu z nas mentalność PRL-u plus nadmierne rozpieszczanie dzieci przez rodziców. Do tego dochodzi też piekielność pracodawców. Nie mam na myśli ciebie, ale wielu tzw. "Januszy". Otóż jak pracownik przez kilka bądź kilkanaście lat tuła się od jednego Janusza do drugiego, to potem ciężko mu się przestawić na normalny tryb pracy. Ich dzieci też mogą mieć z tym problem, bo pewnych rzeczy uczą się już od małego. Tak więc uczy się od tatusia/mamusi, jak tu kombinować, obijać się w pracy tak, żeby szef nie widział itp. Wygląda na to, że przypadek, w którym normalny pracodawca znajduje normalnego pracownika to prawie jak szóstka w totka. Zwłaszcza w takiej branży. Mimo wszystko trzeba po prostu mieć podejście do koni i je kochać. Wtedy nawet sprzątanie nieczystości za bardzo nie przeszkadza. Mi po przygodach z takim Januszem przestawienie się na normalny tryb pracy i relacje z kierownictwem zajęło trochę czasu. Na początku, jak szef czegoś chciał, to zaraz się stresowałem, że chce mnie za coś ochrzanić i zastanawiałem się za co. Od razu pojawiały się czarne myśli odnośnie konsekwencji. Trochę czasu minęło, zanim zmieniłem nastawienie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 października 2017 o 15:22
Nie dziwię się , że ciężko Ci było znaleźć pracownika. Bo oferta mimo, że bardzo korzystna, jest też bardzo specyficzna. Po pierwsze tylko dla samotnego ( zakwaterowanie) mężczyzny ( ciężka praca fizyczna). A po drugie nie każdy nadaje się do pracy przy zwierzętach.Natomiast ludzie dzwoniący, mimo że nie spełniają wymagań, albo nie są zainteresowani taką pracą zdecydowanie piekielni.
OdpowiedzWidzisz - a tutaj opiszą Cię jako chama inprostaka, bo masz wymagania z kosmosu za pensję "głodową". Żenujący są tacy rozszczeniowi idioci marnujący czas normalnych ludzi.
Odpowiedz@SaraRajker: Opisaliby, gdyby faktycznie miała wymagania z kosmosu za głodową pensję. I to byłoby okej, bo od tego jest ta strona. Nikt jej jednak raczej nie opisze, bo, jak widać, oferowane są spoko warunki. Zabawne, że żałosnym jest marnowanie czasu pracodawcy przez niezdecydowanych/niewykwalifikowanych bezrobotnych, ale już w drugą stronę to tak nie działa, jak to pokazałaś pod historią użytkownika, który szukał pracy. Zamiast zwrócić uwagę na fakt, że ci ogłoszeniodawcy marnowali czas autora historii, ty skupiała się na domniemanym braku kwalifikacji przez autora i tym, że, według ciebie, pewnie oczekiwał wypłaty za siedzenie z telefonem przez 8h. Gdzie tu logika? jakaś spójność?
OdpowiedzSzczerze? Nie ogarniam takich ludzi. Stawka przyzwoita, jest gdzie mieszkać więc dojeżdżać nie trzeba, można się najeść. Praca specyficzna na dzisiejsze czasy, ale po swoich doświadczeniach o wiele bardziej wolałbym choćby przerzucać gówno niż siedzieć za biurkiem. Zwłaszcza za takie pieniądze. Serio, nie ogarniam ludzi którzy zawracają dupę nie chcąc podjąć się takiej roboty. Tylko tracą czas - swój i pracodawcy.
Odpowiedz3200netto? Napisz za 9 lat, przejdę na emeryturę i pogadamy. Jak masz możliwość stworzenia kuźni to nawet konia podkuję. Gnój mi nie straszny, krowy i prosiaki też. Tylko mam JEDEN problem jadam praktycznie tylko to co sam lub moja żona ugotuje (to wieś więc z większością produktów nie będzie problemow).
OdpowiedzBardzo przyzwoita stawka. Podejrzewam, że ogłaszasz się nie tam gdzie trzeba.
OdpowiedzGdyby nie te uprawnienia na ciagniki to bym mogla pakować sie i bralabym z miejsca.
Odpowiedz@Izura: A kat"B" nie masz? Bo zdaje się że wystarcza
Odpowiedz@Rak77: A to już nie ma kategorii T? To czemu kilka szkół jazdy z mojej okolicy reklamuje się kursami z tej kategorii?
Odpowiedz@Rak77: nie do końca. Samym ciągnikiem pojedziesz na B, ale pociągnąć przyczepę trzeba B+E albo T
Odpowiedz@mokry42: Na B możesz jechać samochodem/samochodem z przyczepką/ciągnikiem/ciągnikiem z przyczepą. Grunt, by masa tego czym jedziesz i co ciągniesz, nie przekraczała 3,5t. W praktyce to wygląda tak, że o ile do ciągnika zapniesz każdy podwieszany sprzęt rolniczy, o tyle przyczepę zapniesz już raczej nie koniecznie dużą. I nie koniecznie dużo na nią załadujesz...
Odpowiedz@PluszaQ:sam ciągnik przekracza 3,5t
Odpowiedz@mokry42: Nie każdy.
Odpowiedz@mokry42: To nie ma znaczenia. Prawo jazdy kat. B uprawnia do kierowania ciągnikiem rolniczym (bez przyczepy), bez względu na jego masę. Nawet, jeżeli to jest Kirowiec K-700.
Odpowiedz@yakhub: a co ja napisałem wyżej?
OdpowiedzJakie godziny pracy?
Odpowiedz@mjjm: Jeśli umowa o pracę, to raczej nie ma tam hocków w rodzaju praca 80 godzin tygodniowo
Odpowiedz@szafa: Niby masz rację, ale jakoś wymóg mieszkania w miejscu pracy budzi u mnie wątpliwości.
Odpowiedz@mjjm: To praca przy koniach, podejrzewam, że chodzi o nietypowe godziny pracy. Często trzeba nakarmić rano, potem wypuścić na padok, posprzątać, potem jest spokój dopóki ich nie sprowadzasz wieczorem. Godzinowo nie musi wychodzić za dużo, ale rozrzucone na cały dzień.
OdpowiedzTo, że spora część myślała, że zakwaterowanie jest opcjonalne mnie nie dziwi. Po pierwsze, prawie każdy normalny mężczyzna chce wrócić na noc do domu, do żony, lub mieć możliwość by żony sobie szukać albo ot tak romansować. Łóżko w dwuosobowym pokoju nie pozwala na to. Nie pozwala nawet, by pograć sobie swobodnie w grę na kompie czy zaprosić kumpla na piwo. Po drugie, obowiązek zamieszkania sugeruje, że praca to nie 8h, 5 dni, tylko całe dnie, siedem dni w tygodniu. Bo jakby było mniej, jakby było normalnie to co komu szkodzi pracownik odjeżdżający? Tylko dla pracodawcy taniej. Tak więc jest to robota typu "nie miej życia i porzuć nadzieję", lub dla przyjezdnych z rodziną na wschodzie. A część osób popełniła błąd myśląc, że zamieszkanie to bonus, nie kara.
Odpowiedz@bloodcarver: Z tym porzuceniem nadziei przesadziłeś/aś, ale fakt, nie jest to praca dla ludzi z rodzinami. Poza tym to oczywiste, że obowiązuje nienormowany czas pracy. To praca ze zwierzętami. Wszystkiego nie da się przewidzieć. Nie jest to praca biurowa, gdzie robisz swoje, odkładasz papiery w odpowiednie miejsce i mogą tam leżeć przez kilka dni. Nie wiem, jak często trzeba sprzątać stajnie. Być może codziennie. Nie da się kontrolować potrzeb fizjologicznych zwierzęcia, żeby robiło to 8:00 do 15:00 w tygodniu, a w weekendy w ogóle. Poza tym może się zdarzyć jakaś nieprzewidziana sytuacja (tak to bywa z żywym inwentarzem) i wtedy nie ma czasu na odpoczynek. Z pewnością dobra praca dla kogoś bez rodziny, kto chce zaoszczędzić pieniądze i chce robić karierę w tym kierunku. Może świeżo upieczeni absolwenci szkół czy kierunków dotyczących pracy z końmi?
Odpowiedz@pasjonatpl: Jeśli opieka jest potrzebna całą dobę, to widocznie należy zatrudnić kilka osób, a nie oczekiwać, że jedna osoba będzie się tym zajmować. Ciekawe czy autor historii zapewnia wychodne przynajmniej dwa razy w miesiącu.
Odpowiedz@pasjonatpl: Nienormowany czas pracy też zakłada, że to powinno być przeciętnie 8h dziennie, i przeciętnie 5 dni w tygodniu. Czyli jeśli potrzebujesz obsługi na 7 dni w tygodniu a zatrudniasz do tego jednego człowieka, to łamiesz prawo. Jeśli potrzebujesz pracownika na więcej czasu niż 8h, wiesz o tym i i tak zatrudniasz tylko jednego - łamiesz prawo. Co więcej, przepisy mówią że pracownik ma prawo do co najmniej 11 godzin przerwy pomiędzy okresami pracy. To dość, by pojechać do domu, przespać 8h, porozmawiać z rodziną i wrócić. Jak pracodawca ma z tym problem to znów - łamie prawo. Jak pracodawca nie ma "w zapasie" pracownika po jedenastogodzinnej przerwie, na wypadek właśnie niespodzianek, i ściągnie takiego który jeszcze 11h nie odpoczął - to znów, łamie prawo. Oczywiście odpoczynek dobowy (i tygodniowy, co najmniej raz co najmniej 35h nieprzerwane) można przerwać pracownikowi w szczególnych sytuacjach. Ale jeśli mówimy o sytuacjach które pracodawca przewiduje, że mogą się zdarzyć, to szczególne one nie są, więc jeśli właśnie w tym celu chce, żeby mieszkali na miejscu, to właśnie w tym celu nie ma prawa skorzystać z tego, że mieszkają na miejscu.
OdpowiedzWłaśnie o czymś pomyślałem. Są przecież szkoły i kierunki studiów, gdzie ludzie uczą się pracy z końmi. Może tam powinieneś rozsyłać oferty? Dla początkującego absolwenta, jeśli nie ma jeszcze rodziny, to może być szansa na zdobycie cennego doświadczenia.
Odpowiedz