Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dwa miesiące temu przez sprawy rodzinne wróciłam do ojczyzny. Od tego czasu…

Dwa miesiące temu przez sprawy rodzinne wróciłam do ojczyzny.
Od tego czasu staram się o pracę z mizernym skutkiem. Nigdy nie sądziłam, że znalezienie pracy nawet na kasie będzie takie trudne.

Połowa z tych ogłoszeń to wymagania z kosmosu i czysty wyzysk w stosunku obowiązki/płaca. Często jestem zapraszana na rozmowy, w których osoby rekrutujące pierwszy raz przeglądają moje CV przy mnie. Kilka razy się zdarzyło, że zostałam zaproszona na rozmowę jako "pionek"? Po prostu pracodawcy kompletnie nie byli zainteresowani moją kandydaturą i preferencjami. Jednak zaprosili mnie, żeby zrobić większą konkrecje.

Trzy razy zostałam odrzucona tylko dlatego, że nie miałam statusu studenta pomimo tego, że w ogłoszeniu nie było o tym żadnej wzmianki.

Wiecie co w tym wszystkim jest najbardziej piekielne?
Pracodawcy, którzy obiecują, że zadzwonią z odpowiedzią
(i mówię tutaj o deklaracji negatywnej lub pozytywnej odpowiedzi) i nie dzwonią wcale.
Lub w trakcie rozmowy obiecują zatrudnienie i kontakt w najbliższym czasie, po czym się nie odzywają.

Mam 24 lata i z każdą bezowocną rozmową czuje się coraz bardziej beznadziejna. Kiedy po takich deklaracjach lub dniu próbnym, pracodawca nie jest w stanie nawet poinformować o swojej decyzji tylko olać, jest to dobijające.
"Skontaktuje się z Panią do jutra do godziny 16:00, żeby dać ostateczna odpowiedź". Mija 17,18... czyli jednak nie...

praca

by ~superwaznipracodawcy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar b_b
18 30

Tez zmieniam właśnie prace i szlak mnie trafia jak w tv słyszę ze brakuje pracowników i prace to tylko wybierać. No chyba tylko w wawie. ..

Odpowiedz
avatar popielica
21 21

@b_b: *szlag. A Warszawie faktycznie pracę poziomu "na kasie" można dostać od ręki, ogłoszenia wiszą wszędzie. Inna sprawa, że mimo takich braków w kadrze pracowników pracodawcy dalej nie pojmują, że śmieciowa umowa i 10 zł/h to nie są warunki, o które ludzie będą się bić...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 października 2017 o 9:36

avatar konto usunięte
0 0

@b_b: pracowników brakuje ale tych najniżej wykwalifikowanych albo specjalistów

Odpowiedz
avatar ocelota
29 29

Jeśli szukasz "nawet na kasie" to spróbuj w Biedrze. Tam warunki są dziadowskie, za to płaca lepsza niż nauczycielska. A w Lidlu już całkiem przyzwoita. Nie dołuj się palantami, a za dzień próbny żądaj umowy i wypłaty.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@ocelota: @ocelota: Z jej historii pośrednio wynika, że jest przykuta do miejsca zamieszkania o wysokim bezrobociu - pewnie jakaś mała mieścina na podlasiu czy innym podkarpaciu. Tam niestety nawet do Biedry po znajomości przyjmują.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

@ocelota: w lidlu lepiej placa, np. w moim 3400 brutto :), w biedrze na reke 1700 plus ewentualnie premia

Odpowiedz
avatar daroc
2 2

@bazienka: Ciekawe porównanie. W jednym miejscu 3400 brutto, a w drugim 1700 na rękę plus premia. Wygląda dość tendencyjnie...

Odpowiedz
avatar elysiia
10 20

Jestem w podobnej sytuacji, z tym, że ja szukam pracy po długiej chorobie. I jeżeli nie masz statusu studenta przy dyspozycyjności 24/7, nie masz orzeczenia o niepełnosprawności, brak książeczki 'sanepidu', i nie pasuje Ci 6zł na rękę to jesteś bez szans. I nie mówię o jakiejś dziurze tylko o mieście ponad 300 tysięcy mieszkańców.

Odpowiedz
avatar b_b
5 7

@elysiia: ja mam inne doświadczenie. Pracodawcy nie chcą osób niepełnosprawnych bo to wiąże się z dostosowywanie i krótszym czasem pracy. Raz nawet zrobiłam test i wysłałam dwa podobne cv i oczywiście zaproszenie na rozmowę dostało to zdrowe. Nie ważne ze nie mam żadnych fizycznych /umysłowych ograniczeń a jedynie nieuleczalną chorobę.

Odpowiedz
avatar falcion
4 4

@b_b: Eh bo dużo osób nie rozumie ze pracodawca nie chce osoby niepełnosprawnej tylko tak jak w ogłoszeniu "osobę z orzeczeniem o niepełnosprawności", w domyśle osobę w pełni zdrową ale z orzeczeniem. To daje mu jakieś tam ulgi czy dopłaty do takiego pracownika, ale robić ma jak każdy inny w mniemaniu takich januszy biznesu.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

@b_b: pracodawcy chca osobe z ORZECZENIEM o niepelonsprawnosci, a nie niepelnosprawna :) i to taka, ktora sie zgodzi odrabiac te godziny, by w tej pracy zostac @elysiia: od poczatku roku zlecenie MINIMUM 13 brutto na reke, wiec pracowawcow placacych/proponujacych mniej nalezy ZGLOSIC kontroli @falcion: o toto, ubiegles mnie... co ciekawe u mnie na studiach ludzie z niepelnosprawnoscia mieli bonusowe punkty- tylko ta "niepelnosprawnosc" to byla cukrzyca, celiakia... i przez to osoby majace ilosc punktow progowa nie dostaly sie

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 25

Spokojnie. Zaraz ktoś napisze, że przy obecnym stanie godpodarki i bardzo małym bezrobociu,tylko nieroby nie mogą znaleźć pracy. Gdybys skończyla odpowiednie studia i zdobyla doświadczenie, nie miałabyś problemow ze znalezieniem pracy, bo przecież Polska wstaje z kolan i się rozwija. A prawda jest taka, że rozwijają sie tylko metropolie Wrocław, Warszawa, Kraków etc. Reszta kraju sie wyludnia bo ludzie emigruja do metropolii lub zagranicę. Jeżeli masz możliwośc, to powinnaś sie wyprowadzić. Jeżeli nie teraz to w najbliższej przyszłości.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

Podejrzewam, że pewnie nie może się przeprowadzić, skoro ją sprawy rodzinne zmusiły do powrotu na stałe do Polski. Gdyby nie musiała być przykuta do konkretnego miejsca (założę się, że pewnie się chorym rodzicem opiekuje), to by pewnie z powrotem pomknęła za granicę.

Odpowiedz
avatar fenek
4 10

Gastro?? Ja akurat z Trójmiasta, więc może nieporównywalnie łatwiej, ale nie móc znaleźć pracy jakiejkolwiek... Mówisz, że nawet kasjerka ci leży... Cóż... Nie znam osobiście restauracji gdzie mieliby full ludzi i nie popatrzyli łakomym okiem na nowego pracownika. Jeszcze znasz język obcy (?). Być może źle szukasz?

Odpowiedz
avatar Trepcio
0 14

@fenek: A może szuka za przyzwoitą stawkę? Nie znam się na gastronomii i nie wiem ile tam się zarabia, ale skoro jak nam zbrakło finansów w Norwegii (bardzo źle obliczyliśmy budżet) to wybraliśmy się na zbieranie owoców i płacili netto 4,60€/h do tego papu i łóżko we wspólnej sali...

Odpowiedz
avatar Vitas
7 11

@Trepcio: 4,60 euro za granicą to jak stawka 4 zł u nas.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 17

@Vitas: niby tak, ale za 4 euro to kupisz kilka produktow zywnosciowych a w Polsce za 4zl to chleb i na szynke juz moze zabraknac.

Odpowiedz
avatar Vitas
4 8

@nursetka: Zgadza się, ale za mieszkanie i utrzymanie samochodu zapłacisz więcej. Ale fakt, już za te 1500 euro będziesz w miarę normalnie żył a za 1500 zł to jest wegetacji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Vitas: wiecej jesli przeliczysz kurs, ale powinno sie raczej porownywac ceny w stosunku do zarobku

Odpowiedz
avatar Jorn
-3 3

@nursetka: Chleb – 2 EUR, kostka masła – 1,80 EUR, kilka plasterków sera – 3,50 EUR. Kup to wszystko mając 4 EUR. W zachodniej części Europy ceny przeciętnie są dwa razy wyższe niż w Polsce, ale w przypadku podstawowych artykułów ta różnica jest znacznie większa. Choć na przestrzeni 12 lat stwierdziłem, że się zmniejsza.

Odpowiedz
avatar szafa
0 2

@fenek: Albo musi mieszkać w malutkim wygwizdowiu na podlasiu czy podkarpaciu. Tam raczej nic nie ma bez znajomości, nawet na kasie.

Odpowiedz
avatar jake
0 0

@Vitas: Szczególnie w Norwegii, gdzie ceny prawie wszystkiego są naprawdę wysokie.

Odpowiedz
avatar Vitas
-1 1

@jake: Norwegia jest na północy. Ceny na zachodzie potrafią być 2 razy droższe ale minimalna krajowa jest 4 razy większa. A poza tym wiele rzeczy jest w podobnej cenie. Chociażby puszka coli, w Polsce 2.50 a w Holandii 60 centów.

Odpowiedz
avatar fenek
0 0

@Trepcio: jak nie znasz się na gastro i nie wiesz ile się zarabia to po co się odzywasz? I co ma piernik do wiatraka, twój budżet w Norwegii i zbieranie owoców? A w gastro zarabia się w miarę przyzwoicie. Jak na polskie warunki - oczywiście zależy gdzie.

Odpowiedz
avatar este1
0 4

Też jestem w podobnym wieku i chciałabym wrócić za rok. Już mnie przeraża to szukanie pracy bo już wiem że bez uruchomienia pewnych kontaktów (starych i nielucznych) nie zbyt szybko coś znajde. Spróbuj w pup. Powinnaś dostać zasiłek, gdzieś czytałam że skoro 'centrum Twoich interesów' było tutaj to będzie ok.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
19 25

Wyjechalam 3lata temu z Polski, wiec moze cos sie zmienilo. Rok przed wyjazdem bedac na ostatnim roku studiow postanowilam dorobic. Z racji bardzo oblozonego planu zajec mialam ograniczona dyspozycyjnosc wiec szukalam takich typowo studenckich prac. Miasto wojewodzkie. Opiekunka dla dzieci-w wiekszosci moje CV odrzucone, bo mieszkalam w dzielnicy emerytow, a mamusie z tych "mlodych osiedli" chcialy opiekunki, ktore mieszkaja w sasiedztwie. Tak jakby adres zamieszkania swiadczyl o kwalifikacjach. Praca w lodziarni, bylam na rozmowie ze studentka jakiegos kulturoznawstwa, okazala sie fanka filmow Akiry Kurosawy, podobnie jak wlasciciel. Facet nawet nie ukrywal, ze stracil zainteresowanie moja osoba. Praca w pubie, nie przeszlam rozmowy bo nie bylam przygotowana na glupie pytania w stylu "z jakim zwierzeciem sie identyfikujesz". Chwile pracowalam na kasie w Carrfour ale mialam dosc tego traktowania pracownika jak potencjalnego zlodzieja. Ostatecznie troche popracowalam przy wykladaniu towaru w Macro, gdzie bylo calkiem przyjaznie, ale niestety nocki tylko. Ostatecznie doszlam do wniosku, ze nie nadaje sie do pracy w Polsce. Wyjechalam do UK i nagle 90% moich rozmow kwalifikacyjnych konczy sie otrzymaniem oferty pracy. Ja sie nie zmienilam, cos musi byc nie tak z polskimi pracodawcami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

@nursetka: Regularnie czytam różne wypowiedzi w internecie, że "młode pokolenie w Polsce jest bardzo roszczeniowe, nie wiadomo czego by chcieli". Okazuje się jednak, że jak ci "nic nie potrafiący roszczeniowi młodzi ludzie" wyjadą do UK, to nagle przestają mieć jakikolwiek problem ze znalezieniem pracy! W tej chwili w mieście w którym mieszkam w Anglii pracy jest tyle, że trzeba bardzo się starać żeby jej nie znaleźć w 3 dni.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 października 2017 o 21:13

avatar LittleM
18 18

Od niedawna szukam pracy, po długiej przerwie. Nie wiem jak jest gdzie indziej, ale w mojej j okolicy tragedia. Niby ogłoszeń dużo, ale w rzeczywistości: - a no bo my właściwie mamy już kogoś na to stanowisko, a ogłoszenie jest po to, żeby nikt się nie czepiał - no tak, w ogłoszeniu była praca biurowa, ale my potrzebujemy do zbioru pieczarek, ale jak byśmy powiedzieli od razu to nikt by się nie zgłosił - ale Pani nie jest studentką, nasze kelnerki to studentki, nie będzie Pani pasować do zespołu - praca jest, taka jak podana w ogłoszeniu, no ale "na początku 5 zł, a jak się Pani sprawdzi to nawet do 6 podniosę!" i " umowa? Jaką umowa? Ja prowadzę jednoosobową działalność!"

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
12 12

Jakieś 10 lat temu, mniej więcej w tym samym okresie, kiedy wyjechałem z Polski, sporo osób z mojej okolicy zrobiło to samo albo znalazło pracę u zachodnich bądź południowych sąsiadów (blisko Czech i Niemiec). Z relacji znajomych wiem, że popyt na pracowników był ogromny. Prawie na każdym sklepie była kartka "potrzebuję pracownika od zaraz", czyli idziesz na rozmowę i jeszcze tego samego dnia możesz zaczynać pracę. Tylko jakoś nikt się nie zgłaszał. Widocznie same obiboki, lenie, nieroby z wymaganiami z kosmosu. Tylko pracodawcom, potrzebującym pracowników już od teraz, nie przyszło do głowy, żeby zaoferować stawkę wyższą niż minimalna. Normalnie geniusze biznesu. A potem narzekali, jak ciężko o dobrego pracownika. Jest parę sklepów, gdzie nie ma takiego problemu, od lat pracują ci sami ludzie i są z warunków pracy zadowoleni, tylko że szef traktuje ich normalnie, a nie jak popychadła, i stawki mają wyższe niż w innych sklepach. Jednak "geniuszom biznesu" nie przychodzi do głowy, żeby zaoferować lepsze pieniądze i mają pracowników takich samych jak oni, kombinatorów i figurantów, bo ci, którzy mają trochę oleju w głowie i chcą pracować, prędzej czy później znajują coś lepszego. Ale mówię o mojej okolicy, gdzie zawsze jest możliwość znalezienia pracy po drugiej stronie granicy, kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów od domu.

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
7 7

Byłam na kilkunastu rozmowach (byłoby więcej, gdybym nie rezygnowała po przeczytaniu opini), bardzo duża część tych ofert wisiała przez kilkanaście tygodni - można przypuszczać, że nikogo nie znaleźli. Na rozmowach też dużo osób nie było. Tylko 2, 3 osoby zadzwoniły lub wysłały mail, że dziękują ale nie. Znalazłam pracę po pół roku, zarobki może nie powalają, ale da się wyżyć, atmosfera ok. Obecnie od 5 miesięcy poszukiwani są pracownicy na inne stanowisko i zgłaszają się sami idioci. Na 5 osob zaproszonych przychodzi 1. Zarobki to ok 3 tys na rękę, są wymagania praktycznie minimalne, ale nie ma w nich "3 lata doświadczenia na podobnym stanowisku", więc osoba zaraz po szkole może się zgłosić. Mimo to chętnych mało. A jak ktoś już przyjdzie to notorycznie się spóźnia, nic z siebie nie daje.

Odpowiedz
avatar lusixd
-3 5

W mieście 50tys. Szukałam pracownika do biura, praca od poniedziałku do piątku 8-16 weekendy wolne, umowa o prace, przez pierwsze 3 miesiące próbne wypłata 1800 netto potem podwyżka. Wymagania? Obsługa komputera i umiejętność rozmowy z klientem przez telefon. Praktyczne brak chętnych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@lusixd: Nie wierze, ze nie bylo chetnych jesli to byla praca biurowa, Czy to naprawde praca biurowa czy wciskanie ofert przez telefon i czytanie ze skryptu?

Odpowiedz
avatar ocelota
7 7

@lusixd: Opisz w ogłoszeniu zakres obowiązków. Faktycznie ta "umiejętność rozmowy z klientem przez telefon" brzmi podejrzanie. Osobiście wolałabym sprzątać niż słuchawkę w call-center.

Odpowiedz
avatar lusixd
0 2

Prowadzimy sklep internetowy, klienci dzwonią a my wprowadza.y zamówienie do systemu więc żadne call center. Zakres obowiązków jest opisany. Ogólnie praca jest dokładnie 5km od miasta i jedzi PKS więc nie ma problemu. Ludzi to jednak przeraża. Udało się zatrudnić odpowiednią osobę prawie dwa miesiące po publikacji ogłoszenia.

Odpowiedz
avatar SzalonyJez
7 7

tak, pod "umiejętnością rozmowy przez telefon" firmy ukrywają pracę w call center

Odpowiedz
avatar burninfire
1 3

To może poczytaj sobie jak powinno wyglądać CV, jak się zachowywać na RK, jak odpowiadać na durne pytania rekruterów. A na kontakt bym w ogóle nie czekała. Nikt nie podejmuje decyzji od razu (chyba, że bardzo brakuje pracowników), więc można w tym czasie iść na 3 inne rozmowy, po co tracić czas? A potem można sobie wybrać lepszą ofertę. Obiecywanie komuś, że się przyjmie ofertę, a potem odrzucenie jej jest nietaktem, ale jak nie ma gwarancji to też nie ma co grzecznie czekać.

Odpowiedz
avatar Arcialeth
6 6

Kiedys janusz biznesu chciał mnie zatrudnić, umawialiśmy się na środę, po rozmowie miał oddzwonić do piątku, odezwał się w środę tydzien później więc powiedziałam, że jest niepoważny i już przyjęłam inną ofertę.

Odpowiedz
avatar sassyclassy
0 0

Doskonale cię rozumiem, od jakiegoś czasu szukam pracy, a dodatkowo mam pecha takiego, że mieszkam w dość biednym regionie Polski (i póki co nie mam możliwości przeprowadzenia się). O "januszach biznesu" można by z powodzeniem napisać książkę, i to kilkutomową.

Odpowiedz
avatar SzalonyJez
0 0

Już jest. Kamil Fejfer, "Zawód".

Odpowiedz
avatar leonkennedy
-1 1

Witamy w Polsce

Odpowiedz
avatar butros
0 0

@leonkennedy: Poza Polską też nie zawsze oddzwaniają.

Odpowiedz
avatar butros
0 0

Nie bardzo wiem co to "dzień próbny" ale jak pracujesz bez umowy to jest to nielegalne. I zasadniczo nie powinnaś się zgadzać. Zaś co do braku informacji to niestety trzeba się przyzwyczaić.

Odpowiedz
Udostępnij