Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem gruba. Byłam przed ciążą, jestem w trakcie ciąży. Przez najbliższe miesiące…

Jestem gruba. Byłam przed ciążą, jestem w trakcie ciąży. Przez najbliższe miesiące nic raczej się nie zmieni. Jako dziecko byłam gruba, jako nastolatka byłam większą niż koleżanki ale norma BMI była, więc niby spoko. No nie. Rozumiem grube dziecko trza się śmiać, rówieśnicy nie rozpieszczali. W liceum nie ważyłam piękne 55 kilo, tak z 63-65 było mniej więcej norm,ą ale brzuszek wystawał.

Z koleżanką, która również miała ten problem postanowiłyśmy pójść na siłownię. Jakieś tam rowerki, bieżnia, inne bajery. O ile na siłowni luz, nikt na nas nie zwracał uwagi, o tyle przechodząc przez bramki byłyśmy z koleżanką wręcz napiętnowane przez panie w rejestracji. Wiecie piękne, młode 23+, solara i tapeta pół kilo. Odzywki chamskie i obgadywanie były na poziomie dziennym. Siłownia dla tych najbogatszych w mieście. My miałyśmy blisko, to tam chodziłyśmy.

W cenie karnetu mogłam codziennie korzystać z 15 minut sauny. Korzystałyśmy, potem wypadałoby się opłukać, to szybkie hop pod prysznic. Nie wiem po co, ale jedna z recepcjonistek wpadła pod prysznice, 3 prysznice odgrodzone ale bez drzwiczek. Wpadła, to i szybko wypadła. Nie było przepraszam, no luz,może się speszyła i uciekła. Nie powiem my z koleżanką nie mniej zawstydzone, przebrane wychodzimy i słyszymy jak jedna recepcjonistka do drugiej opowiada jakie to rozstępy mamy i że nawet na pupie (nie to słowo padło), że tyle fałd tłuszczu nigdy nie widziała. Zrobiło nam się przykro, ja się popłakałam. Więcej tam nie poszłyśmy.

Nie nie zgłosiłyśmy tego nigdzie. Mama tylko powiedziała do mnie:
- No dziwisz im się? Spójrz no na siebie.

uslugi siłownia otyłość

by Calaena
Dodaj nowy komentarz
avatar rodzynek2
50 50

Nie rozumiem wyśmiewania osób grubych, czy otyłych, które chodzą na siłownie. W końcu postanowili coś z sobą zrobić.

Odpowiedz
avatar Edwin
35 35

BMI kłamie. Powinno się patrzeć na procent tkanki tłuszczowej raczej. 2. Na panie recepcjonistki przydałoby się ładną skargę wypisać

Odpowiedz
avatar Calaena
13 17

@Edwin: no procentów tkanki tłuszczowej nie miałam jak policzyć więc wierzyłam w BMI. Nie wiedziałam nawet, że takie coś jest. Dopiero na studiach dietetyk mi takie coś pokazał.

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
16 18

@Calaena: BMI to bardzo głupi wskaźnik, który tak naprawdę do niczego się nie nadaje. Pasuje jedynie dla przeciętnych osób i nie bierze pod uwagę indywidualnych uwarunkowań i potrzeb, a większość sportowców według niego jest wręcz otyła (mięśnie ważą więcej). Ja z kolei jestem bardzo szczupła, ale zdrowa i w miarę normalnie zbudowana, teoretycznie mam niedowagę, ale zawsze taka byłam, a każdy dodatkowy kilogram jest po prostu niepotrzebny. A według BMI do normalnej wagi brakuje mi co najmniej 6 kg. Łapałabym się na "prawidłową" wagę, nawet gdybym przytyła 18 kg (!). Tylko że wtedy miałabym już zwisające fałdy na brzuchu, trzy podbródki i nie mieściłabym się w drzwi. Obliczanie BMI może być wręcz szkodliwe, bo mocno zafałszowuje obraz problemu. Nie chodzi o to, żeby mieścić się w jakichś ściśle określonych zakresach, a być zdrowym.

Odpowiedz
avatar Etincelle
6 10

@PaniPatrzalska: dokładnie, ja jestem bardzo drobnej budowy i dopiero kiedy mi się parę lat temu przytyło z 10 kg, BMI twierdziło, że wszystko okej. A mimo że wagowo było podobnie do osób mojego wzrostu, a np. w obwodzie (pasa, pod biustem) nawet dobre kilka cm mniej niż reszta, widać było, że jestem okrągła. Tak że ja wolę BMI krzyczące coś o śmierci głodowej, a normalny wygląd. Trudno, taki typ, na mnie każdy kilogram w jedną czy w drugą stronę widać bardzo mocno.

Odpowiedz
avatar dzemzbiedronki
11 11

To ja jestem po "przeciwnej stronie barykady" - podczas szkolnych bilansów często były cyrki przy ważeniu, bo zdaniem pielęgniarki wyglądałam na jakieś 10 kilo mniej, niż wskazywała waga (a wskazywała wartości, które według BMI plasowały mnie w kategorii "lekka nadwaga"). Już jako dorosła schudłam, ale z kolei zaczęłam podnosić ciężary, więc przy dość szczupłej sylwetce nadal jestem "poza normą". I mam tak samo jak Ty - estetyka jest dla mnie bardziej istotna niż wskazanie wagi, wolę "nadwagę" według kalkulatora niż wystające kości :)

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
5 11

@Edwin: BMI nie kłamie. Po prostu ze swoją wagą powinna mieć 2,5 metra wzrostu.

Odpowiedz
avatar omel
4 6

@Edwin: To wszystko jest tak samo "mniej-więcej". BMI traktuje ludzi jak identyczne klocki wychodzące z jednej fabryki, a pomiar ilości tkanki tłuszczowej może mieć spory błąd zależnie od użytej metody oraz człowieka. Żeby mieć dokładny wynik musisz dosłownie pociąć na kawałeczki, wyciąć cały tłuszcz i go zważyć. Dobrze jest używać tych wskaźników do oceny swoich postępów, ale nie do definiowania siebie.

Odpowiedz
avatar afr0dyzjak
24 30

Spoko. Ja byłam na siłowni i jakaś dziunia zrobiła mi zdjęcie, jak się przebierałam. Miała pecha, bo mam sokoli wzrok i idealnie widziałam siebie w jej "selfie". Zgłosiłam w recepcji, wysłałam maila - nie w tonie skarżącym i użalającym się nad sobą, ale po prostu by zwrócić na to uwagę. Dostałam tylko pokrętną odpowiedź, że im przykro. W sumie nie wiem, na co liczyłam (może na to, aby obok informacji o klapkach pod prysznicem dać tabliczkę zakazującą używania telefonów w szatni?). Tak, jestem otyła. Tak, chodzę na siłownię. Tak, nie załamało mnie to, przebrałam się i poszłam na zajęcia z zaciśniętymi zębami, dopiero w domu uroniłam łzy. A najgorsze jest to, jak się wyżaliłam koleżance, to powiedziała, że przesadzam. Dopiero, jak jej zwróciłam uwagę na to, że to było w trakcie przebierania przy szafce, kiedy byłam półnaga i czy sama by chciała być w takiej sytuachi fotografowana, zrozumiała... Chodzi mi przede wszytkim o prawo do prywatności i jednocześnie chcę walczyć z tymi amebami, co idą na siłkę, robią zdjęcia innym i wyśmiewają w necie (mam przed oczami obraz laski, co tam zrobiła zdjęcie jakiejś babci i zamieściła na Instagramie w tonie, że "fuuuuj, stara osoba na siłowni, bleh!" - sprawa się tak rozniosła, jak i krytyka jej zachowania, że laska została wyrzucona z pracy i dostała wilczy bilet). Nie poddawaj się, autorko. Rób swoje, chodź na siłownię, chociaż wiem, że ciężko, jak człowiek się mierzy z krytycznym spojrzeniem. Siłownia została stworzona dla takich, jak my. A jak Twoja siłka jest lansiarska, znajdź jakiś inny klub, chociaż miej na uwadze, że zawsze się znajdą "wyznawczynie Chodakowskiej", które tak bardzo nienawidzą siebie, że tą nienawiść muszą przelewać na takie jak my. :) My tłuszczyk zrzucimy, u nich głupota pozostanie :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 października 2017 o 13:44

avatar Calaena
5 7

@afr0dyzjak: U mnie akurat na samą siłownię to mało osób chodziło bo grota strasznie. Ale na fitness dziunię się pokazywały. To zazwyczaj ćwiczyć kończyłam tak żeby nie spotkać ich w szatni.

Odpowiedz
avatar sutsirhc
12 14

Jak by mnie ktos w szatni podczas przebierania strzelił fotkę, pierwsze co bym zrobił to strzelił w pysk, drugie zadzwonił na policje że w takiej siłowni zboczeniec szaleje z aparatem. Ja może bym odpowiedział za napaść, tylko dziunia by miala gorszy problem.

Odpowiedz
avatar iks
14 14

W takich wypadkach - skarga + odpowiednia opinia na internecie mocno pomaga.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
26 26

Czyli trzeba najpierw schudnąć aby potem chodzić na siłownię. No, brzmi nawet logicznie ;)

Odpowiedz
avatar Calaena
9 9

@babubabu89: Nie :D nie o to mi chodziło. Bardziej o to, że można się wstrzymać w tyciu dla czyjegoś dobra. I chodzi o to, że nie wpierd... Słodyczy bardzo pomaga. Nie jest też tak, że jem same warzywka po prostu przystopowałam. Ot chciałam się pochwalić.

Odpowiedz
avatar babubabu89
5 5

@Calaena: No to trochę więcej samozaparcia życzę i miej w dupie opinie obcych - o wiele łatwiej się wtedy żyje.

Odpowiedz
avatar Bevmel
15 17

Właśnie dlatego nie chodzę na siłownię. Swoją drogą paranoją jest wyśmiewanie osób z nadwagą, które chcą ćwiczyć. A dla kogo niby takie miejsca powstają?

Odpowiedz
avatar Shineoff
1 13

Informacja o twojej ciąży (i to bliźniaczej!) nie jest kluczowa. No, chyba, że chcesz się pochwalić - tak, tak serdeczne gratulacje. Panie na siłowni trochę dziwne, jak na mój gust, przecież mnóstwo grubych ludzi przychodzi poćwiczyć (i chwała im za to!) i co, z każdego się wyśmiewają? Trzeba było wystosować skargę na zachowanie pani recepcjonistki. A rozstępy na tyłku? To takie dziwne? Sama mam, a ważę (i zawsze ważyłam) o wiele mniej niż powinnam. I zapewniam Cię, że znam jeszcze wiele innych chudych i grubych osób, które również mają rozstępy tu i tam. Nie jest to piękne, ale całkowicie normalne.

Odpowiedz
avatar Calaena
1 7

@Shineoff: tak przepraszam chwaliłam się.

Odpowiedz
avatar hanka_bez_pudla
10 20

Nie daję ani plusa, ani minusa. Dlaczego? Zachowanie recepcjonistek ewidentnie piekielne - uważam, że nic nikomu do wyglądu innych, nawet jeśli otyłość nie jest wynikiem problemów z tarczycą czy genów, a tylko (i aż) "wyhodowana" na własne życzenie. Póki mój wygląd komuś nie szkodzi, nie stanowi zagrożenia dla zdrowia i życia innych wara. I za te komentarze należałby Ci się ode mnie plus. Równoważy go jednak Twoja ich ocena "wiecie piękne, młode 23+, solara i tapeta pół kilo". Może jesteś małostkowa, a może po prostu przykrość tej sytuacji i Twoje rozgoryczenie są tego powodem. Tak czy owak to hipokryzja: mieć do kogoś żal o czepianie się wyglądu i jednocześnie uszczypliwie komentować wygląd innych.

Odpowiedz
avatar Kikai
12 18

@Armagedon: Tak, wielu ludzi jest grubych na własne życzenie. No i? Po kij opieprzać koleżankę? Rany, tu nawet nie ma mowy o rozmowie czy delikatnej sugestii, jest z miejsca "opieprzanie". Prywatnie bym się nieźle wpieniła, gdyby nawet "dobra" koleżanka, matka albo ktokolwiek inny zapragnął mnie pouczać, co jest nie tak z moją przekąską czy wyglądem. Jeszcze słowami "co się dziwisz, weź się za siebie". I w sytuacji, kiedy o żaden rodzaj doradztwa nie proszę, a jem - czy robię cokolwiek innego - bo tak mi w sumie pasuje, bo znam własne ograniczenia, ze świadomością konsekwencji, bez jęczenia i ubolewania, jak to wszyscy poza mną są "winni". A tak właśnie została opisana koleżanka: rozumie, skąd wzięła się jej waga, i sama wybiera taki stan rzeczy. Jak jej się /na serio/ zachce, to pewnie i schudnie, ale skoro jej się nie zachciało, to czy opieprz cokolwiek wnosi do sprawy?

Odpowiedz
avatar jass
9 11

@Kikai: Popieram, nie wiem co prawda czy w takiej sytuacji wkurzyłabym się, czy raczej byłoby mi przykro, ale postawa Armagedon zdecydowanie nieciekawa - nie Twoje ciało, nie Twoje jedzenie więc się nie wtrącaj jak nikt Cię o zdanie nie pyta, zupełny brak klasy wymawiać tak komuś jedzenie.

Odpowiedz
avatar paski
19 19

@Armagedon: Jesteś w stanie zrozumieć komentarz mamy? A to dobre, bo autorka na początku opisała, że była gruba już jako dziecko. Nie ma to jak utuczyć dzieciaka, nie dbać o jego prawidłowe odżywianie a potem się dziwić, że jako nastolatka/dorosła nie radzi sobie z dietą. Ty mówisz, że 90% otyłych ma to na własne życzenie. A ja wiem też, że wiele z tych osób boryka się z nadwagą od małego właśnie. A rodzice zaniedbują bo albo "przecież wyrośnie" albo "pulchne dziecko to zdrowe dziecko" a potem umywają ręce od krzywdy jaką wyrządzili dzieciakowi i idealnym przykładem takiej głupiej matki jest matka autorki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 października 2017 o 18:58

avatar Calaena
10 10

@Armagedon: uwielbiam jeść i mi nikt tego nie zabroni. Ale serio? Sądzicie, że ważąc 65 kilo w szczytowym momencie będąc w szkole byłam grubaską? Otóż moi drodzy nie. Ale taka łatka została mi przypisana. I tak już zostało. Wiecie co w głowie ma 17-latka, której wszyscy powtarzają wkoło, że jest gruba? Ale to wszyscy. W szkole, w domu. To czego nasłuchałam się przez 19lat życia w rodzinnym domu zakrawa już o znęcanie psychiczne. Kiedy ludzie nie widzieli mnie pół roku mówili mi, że schudłam to tylko mama na mnie dziwnie spoglądała. Wyprowadziłam się ale kompleksy pozostały. Problem zajadania problemów również. Chyba jedyną osobą, która nigdy nie miała mi za złe, że jest mnie więcej to mój partner. I wiem, że to moja wina, że jestem gruba. Przyznaję się do tego. Ale w końcu zaczynam się sobie podobać.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 13

@paski: OK, zgadzam się z tobą. Nie pomyślałam o tym wcześniej. Mnie zawsze można przekonać logicznym i - że tak to ujmę - merytorycznym wpisem. I rzeczywiście, masz rację w tym, że matka autorki nie powinna jej dowalać, bo sama też nie jest bez winy. Rozumiem również, że osobie przekarmianej w dzieciństwie ciężko jest potem rezygnować z dobrego jedzonka, gyż każdy kilogram nadwagi najbardziej woła jeść. Do tego - biję się w piersi, bo chyba niezbyt uważnie przeczytałam historię. Zrozumiałam, że wyprawa do siłowni miała miejsce już w wieku dorosłym, ale chyba chodziło o czasy licealne, kiedy to autorka miała jeszcze wagę w normie i do kąśliwych uwag nie było powodu.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-4 12

@Kikai: Nie znasz relacji miedzy mną, a moją kumpelą - to raz. A dwa - nie sądzę, żeby potrzebowała ona wsparcia od osoby, której nawet nie zna. Nie wiesz jak wyglądał mój "opieprz" bo go nie słyszałaś. Zaręczam ci, że nie opieprzam grubej dziewuchy pochłaniającej w lokalu trzeciego z rzędu Big Maca - bo mnie to guzik obchodzi. "...skoro jej się nie zachciało, to czy opieprz cokolwiek wnosi do sprawy?" Wnosi, wnosi. Bo ja nie krytykuję jej wyglądu i rodzaju "przekąski", tylko jej brak silnej woli i opamiętania. Gdyby się schlała i sięgała po kolejny kieliszek - też bym ją opieprzyła. A to, że "rozumie skąd się wzięła jej waga" wcale nie oznacza, że marzy tylko o tym, żeby przytyć jeszcze z 10 kilo. Przypomnę. "No wiesz, pewnie, że chciałabym być laska...". Więc czasem trzeba jej "wygarnąć". A schudnąć powinna nie tylko dla urody. Przede wszystkim dla zdrowia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

@Armagedon: Osoba dorosła raczej jest świadoma tego, że od nadmiernego jedzenia się tyje. Nie musisz nikogo pilnować i powtarzać co powinna a czego nie powinna jeść osoba otyła. Nikt tobie w talerz nie zagląda, więc ty też tego nie rób. Jej braku silnej woli nie zmienisz opieprzem, co najwyżej sprawisz, że nie będzie jadła przy tobie. Przecież nie jesteście razem 24 na dobę, prawda? Osoba z nadwagą sama musi wziąć się za siebie. Kąśliwe uwagi tego procesu nie przyspieszą.

Odpowiedz
avatar Kikai
6 8

@Armagedon: Nadal nie ogarniam przekonania, że ludzie zasługują na to, żeby czasem im "wygarnąć" w kwestii, która dotyczy wyłącznie ich samych i z której sami zdają sobie sprawę. Liczysz na to, że koleżankę wyedukujesz wiedzą tajemną (brak samokontroli równa się tuszy) czy może zmotywujesz (bo ty powinnaś!...). I co, czy ta metoda działa? Koleżanka jest już dzięki Tobie 10 kg szczuplejsza? "No wiesz, pewnie, że chciałabym być laska..." No wiesz, pewnie, że chciałabym wygrać w totka. Nie wszystkie marzenia z automatu przekładają się na realizację, dla większości ludzi jest to normalne. Ciekawe, że w tym momencie Ty wydajesz się mniej pogodzona z wagą koleżanki niż ona sama. Ale wyjaśnienie jest banalne: mówienie obcym ludziom, co powinni ze sobą zrobić, jest dużo prostsze, niż kiedy sami mamy wziąć się za siebie i wiemy, ile wysiłku nas to będzie kosztowało. Jeszcze a propos bycia grubym na własne życzenie - no właśnie, wiele tu się sprowadza do silnej woli. Albo do nawyków wyniesionych z domu czy wypracowanych potem, chociażby w okresach nasilonego stresu. Do psychicznego uzależnienia od jedzenia i tak dalej - jedzenie potrafi znacząco poprawić humor, a przecież nie da się z nim zerwać z dnia na dzień, w przeciwieństwie np. do papierosów, bo zwyczajnie potrzebujemy jeść, by żyć. Same zasoby silnej woli też zależą od aktualnej sytuacji życiowej (ich ilość jest ograniczona) czy od osobowości, ogólnie rzecz ujmując. W kontekście powyższego, jechanie komuś komunikatem "dlaczego jeszcze z sobą nic nie zrobiłaś" jest raczej dobijaniem niż motywacją. To czy koleżanka znajdzie w sobie chęci, silną wolę i samokontrolę w najmniejszym stopniu zależy akurat od Ciebie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 9

@CzasamiPiekielna: @Kikai: Rozumiem, że powinnam, idąc do niej na ploty, zakupić w cukierni 10 ciastek (bo ona przecież lubi), zażyczyć sobie kawki... (ach, nie, przepraszam, przecież to niekulturalnie, należy przecież grzecznie poprosić, albo w ogóle czekać aż gospodyni sama zaproponuje), a następnie raczyć się ciachami popijając kawusią. A jak ona nie chce - to niech nie je. A jak chce - to niech opędzi 6. Nie moja wina, że nie macie długoletnich kumpelek (słowa przyjaciółka nigdy nie używam) przy których możecie spokojnie wyciągnąć kij z dupy i zachowywać się swobodnie, oraz mówić wprost co myślicie. A może, po prostu, lubicie patrzeć jak ktoś wbija sobie gwóźdź do trumny, bo albo koło rzyci wam to lata, abo macie radochę i satysfakcję? I śmieszy mnie, że usiłujecie mnie pouczać jak ja z MOJĄ bliską psiapsiółą mam prawo rozmawiać, bądź nie rozmawiać, i o czym. W dodatku męczy mnie dyskusja w stylu "ja o zupie, wy o dupie". Zakończyłam temat.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Armagedon: Nikt nie napisał, że masz jej słodycze podstawiać pod nos czy wciskać do gardła. Robisz to co większość osób w przypadku braku argumentów - wyolbrzymiasz. Jest dorosła i sama decyduje co może zjeść, a czego nie. Tak się składa, że mam przyjaciółkę od dzieciństwa i przyjaciela od kilku lat, ale nikt nikomu chamsko nie zabrania jedzenia. Doradzamy sobie nawzajem, ale nie urządzamy akcji pod tytułem "ja lepiej wiem co masz zrobić ze swoim życiem". "Wbija sobie gwóźdź do trumny" - a od kiedy otyłość jest porównywalna z popełnianiem życiowego błędu? Chyba jedynie dla naprawdę pustych ludzi, których jedyną ważną rzeczą w życiu jest wygląd. Nikogo nie zmotywujesz takimi komentarzami i taka jest prawda, a dowód masz w postaci dodatkowych kilogramów "kumpelki". Bo raczej nie schudła po twoich "złotych radach", prawda? Odchudzanie jest akurat rzeczą, o której każdy podejmuje decyzję sam, nie zmienisz tego warczeniem, że ty lepiej wiesz jak rozmawiać z twoją "psiapsiółą".

Odpowiedz
avatar Kikai
4 4

@Armagedon: Tak, to rzeczywiście wygląda jak dyskusja w stylu "ty o dupie, my o zupie", bo właśnie odwróciłaś kota ogonem i teksty o nieopieprzaniu cudzego wyglądu czy talerza zmieniły swój sens na "żądamy tuczenia koleżanki! obowiązkowo 10 pączków przy każdej wizycie! koleżanki nie wolno prosić o kawkę, to niekulturalne! nie wolno poruszać trudnych tematów z koleżankami! a w ogóle to się nie znacie, bo same na pewno koleżanek nie macie!". Znam ludzi ze znacznie poważniejszymi problemami niż 25 kilo nadwagi, sama też nie jestem od problemów wolna. Rozmawiamy i na te tematy, nawet jeśli to boli. Ale nie w formie "Dziewczyno, weź się za siebie!" czy "No dziwisz im się? Spójrz na na siebie".

Odpowiedz
avatar jass
4 4

@Armagedon: Naprawdę nigdy nie przyszło Ci do głowy, że przyjaciółce te uwagi wcale nie muszą się podobać? Też mam w gronie bliskich znajomych jedną koleżankę która przy każdym spotkaniu musi coś wspomnieć o wadze - i owszem, reaguję na te uwagi uśmiechem, ale to nie znaczy że nie robi się od nich przykro. Dodatkowo, jak już zostało wspomniane - co Twoim zdaniem te uwagi zmieniają? Koleżanka się po nich nie wzięła za chudnięcie, więc to z Twojej strony uświadomiona bądź nie, ale jednak czysta złośliwość, skoro efektu nie dają a jednak ciągle się do nich uciekasz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 16

W takich sytuacjach warto pamiętać, że Ty możesz schudnąć, a te dziewczyny już raczej nie zmądrzeją.

Odpowiedz
avatar MyCha
8 18

Swoją drogą to najbardziej piekielna w tej historii jest twoja matka. Osoba która zawsze powinna stać za tobą murem jeszcze bardziej cię dobiła.

Odpowiedz
avatar Etincelle
17 19

@MyCha: przede wszystkim powinna też pilnować córki, żeby ta od dziecka nie miała nadwagi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 24

@Armagedon: Jesg jednak różnica między zwróceniem uwagi na makijaż, który faktycznie można raz dwa poprawić, a dopieprzeniem takim tekstem swojemu zdolowanemu dziecku, które zwierza się z tego, że obcy ludzie jawnie wyśmiewali jego nadwagę. No kurde, to naprawdę nie był czas na takie uwagi. Dziewczę oberwało od obcych i potrzebowało wsparcia, a nie komentarzy w stylu "dobrze mówili". Nie mówię, że matka powinna wmawiać córce, że nadwaga jest spoko, ale ten brak wyczucia jest naprawdę piekielny. Mogła to chociaż ubrać w lepsze słowa.

Odpowiedz
avatar menelluin
12 14

@Armagedon: Jest wielka różnica między powiedzeniem komuś "wyglądasz jak świnia/masz fatalny makijaż/etc." a zasugerowaniem wspólnych ćwiczeń, wspólnego ugotowania czegoś zdrowego, dbaniem od wczesnego dzieciństwa o nawyki żywieniowe dziecka, albo, w przypadku makijażu powiedzenie, że "w tym lub w tym kolorze byłoby ci lepiej, spróbuj tego podkładu, spróbuj bardziej podkreślić swoje atuty itp." Sama krytyczna uwaga to nie troska, to świństwo.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-5 11

@menelluin: to chyba też zależy od charakterów/nastawienia. Jak parę lat temu przez jakiś rok może byłam ok. 10 kg grubsza niż pwinnam (a po mnie każdy kg baaardzo widać), mama wyzłośliwiała się nad każdą przekąską, ba, potrafiła nawet, widząc, że robię kolację, zakrzyknąć ze zgrozą "O tej porze?! *wymowne spojrzenie na mnie* No, nic dziwnego...". Wystarczy, że zdawałam sobie sprawę, że to żarty, ale jednak podszyte prawdą i wypadałoby w końcu się pozbyć trochę ciała. :P Zresztą, teraz mama dalej w ten sam sposób motywuje mnie do pójścia do fryzjera, jak uzna, że moje włosy go zbyt długo nie widziały, oraz wyraża opinię na wiele innych tematów związanych ze mną - ale jednocześnie mi wolno odwdzięczać się w ten sam sposób. Prawdopodobnie gdybym po czymś takim poszła się poskarżyć na piekielnych, spytałaby, czy opuściłam może psychoterapię/czy mnie zapisać.

Odpowiedz
avatar MyCha
3 7

@Armagedon: Przede wszystkim powinna powiedzieć, że jak córka będzie dalej ćwiczyć to za jakiś czas będzie super laska, a tamte dalej będą wredne, a cera zepsuje im się od nadmiaru tapety. No zwyczajnie zmotywować do nierzucania siłowni i dalszego ćwiczenia. Mogła jeszcze zaproponować wspólne gotowanie czegoś zdrowego. To jest chyba różnica? I to bez kłamania i słodzenia.

Odpowiedz
avatar diriol
-2 8

@Pattwor: Co za bzdura. Przy zdrowych relacjach nie trzeba się uciekać do kłamstw, omijania tematu albo upiększania rzeczywistości. To co powiedziała matka było dobre bo szczere. To właśnie brak prostej szczerości powoduje niedomówienia, nieporozumienia i takie tam :). Od nadmiaru tzw wyczucia mamy patologiczne sytuacje, gdzie osoba nie czuje się odpowiednio zmotywowana gdy wszyscy naokoło udają że problem nie istnieje.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-1 1

@MyCha: oczywiście autorce nie można powiedzieć, że jest gruba, ale babki z siłowni można krytykować ze względu na ilość tapety. Hipokryzja.

Odpowiedz
avatar takatamtala
8 8

Ja bym się nie pitoliła tylko napisała skargę a na siłownię chodziła z podniesioną głową. I nie po to, żeby schudnąć, tylko żeby być ZDROWYM. Bo w tej sytuacji czujesz się źle, czujesz się ofiarą. Nic tak źle nie działa na samopoczucie jak bierność. Natomiast niektóre mamy tak mają. Jeśli masz taki egzemplarz po prostu jej się nie zwierzaj. Od tego masz przyjaciółki.

Odpowiedz
avatar LittleM
10 12

Nie mam nadwagi. W sumie mogła bym zrzucić ze 3 kg, ale nie koniecznie. Za to jestem kompletną łamagą. Potrafię przewrócić się o własne nogi na prostej drodze. Kilka razy dochodziłam do wniosku, że fajnie było by trochę poprawić koordynację, a przy okazji kondycję i zapisywałam się na zajęcia sportowe. Za każdym razem prędzej, bądź później kończyło się na zetknięciu z jakimiś śmieszkami. Jak w innych dziedzinach życia nic sobie nie robię z głupich uwag, tak w tym przypadku jestem mocno nadwrażliwa.. Ostatnio moja przygoda z fitnessem skończyła się na tym, że instruktorka stanęła przy mnie i przez kilka minut złośliwie komentowała każdy mój ruch, a reszta grupy miała polewkę. Minęło już kilka lat, a ja dalej nie czuję się gotowa na ponowną próbę. A powinnam coś zrobić, bo wejście po schodach na trzecie piętro kończy się potężną zadyszką.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@LittleM: Mam podobnie, na wszelkich ćwiczeniach synchronicznych czterokończynowych zagrażam sobie i osobom postronnym

Odpowiedz
avatar aaa7
5 5

@LittleM: ja ten problem rozwiązałam w domowych pieleszach- wolna chata, you tube i dużo miejsca :) kondycja jest, ofiar brak :)

Odpowiedz
avatar LittleM
1 3

@aaa7: Ja niestety nie dysponuję odpowiednią ilością miejsca w domu.

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
10 12

"A dziwisz im się?" -> Owszem, kompletny brak kultury, taktu i zachowania podstawowych norm społecznych zawsze powinien dziwić i gorszyć.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-4 10

Mama rozwaliła system ;-)

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

nie rozumiem w ogole wysmiewania sie w wiekszych ludzi chodzacych na silownie- przeciez po to tam chodza, by stac sie mniejsze! zamiast wesprzec, zdopingowac przy problemach z kondycja, to im dowalaja z rejestratowka jechalabym rowno, pisemna skarga do przelozonego a Tobie polecam Ulke z https://www.galantalala.pl/grube-randki-cz-1/ i dziewczyny na plus, na fb Natalia i Karola ;)

Odpowiedz
Udostępnij