Widzę spory wysyp historii o bierzmowaniu. Moja nie będzie o tym, ale dotycząca księdza.
Moja mama nie posiadała mieszkania, więc siłą rzeczy ona, ja i mój młodszy brat mieszkałyśmy w wynajętych mieszkaniach. W jednym miejscu rok, gdzieś indziej parę miesięcy i tak „skakałyśmy” po całym mieście. Niezależnie od tego gdzie mieszkaliśmy. cały czas chodziłam do tej samej szkoły i kościoła. Po pierwsze, żebym nie musiała co rusz się przepisywać. a po drugie niedaleko szkoły i kościoła mieszkali moi dziadkowie, więc mogłam zawsze do nich wpaść czy przenocować w razie czego. Poza tym w tym kościele moja mama brała ślub, ja, mój brat i prawie całe kuzynostwo byliśmy chrzczeni itp. Po prostu byliśmy całą większą rodziną bardzo zżyci z tą parafią.
Teraz historia właściwa, która dla wielu może być mało piekielna, ale ją bardzo przeżywałam.
Kiedy miałam coś około 13-14 lat, przeprowadziliśmy się na drugi koniec miasta. Nadszedł czas kolęd. Przyszedł jakiś młody ksiądz z parafii w rejonie, której mieszkaliśmy. Jak zwykle to bywało miałam pokazać swój zeszyt do religii. Jak zobaczył, że nie chodzę na religię przy jego kościele, jakby diabeł w niego wstąpił. Mama mu tłumaczyła, dlaczego tak jest, ale dla niego to nie było wytłumaczenie. Powinnam chodzić na religię do jego kościoła skoro tu mieszkam i kropka. Były obelgi, choć bez epitetów z jego strony. Koniecznie chciał deklaracji od mamy, że mnie przepisze, a że moja mama stała przy swoim, wysmarował mi jakiś tekst w zeszycie na całą stronę. Nie powiem wam co, bo nie pamiętam, w każdym razie na odchodne stwierdził, że on tego tak nie zostawi, będę chodziła do jego kościoła i już.
Nie powiem, bardzo to przeżywałam. Ustaliłyśmy z mamą, że na najbliższej swojej religii pokażę to mojemu księdzu. Pokazałam, a on po przeczytaniu zaniemówił i poprosił mnie, żebym poszła z nim do proboszcza. Tym razem oni stwierdzili, że tak tego nie zostawią, a mi kazali wyrwać kartkę z zeszytu, żebym tych durnot w nim nie miała. Prawdopodobnie sprawa trafiła gdzieś wyżej, a tamten ksiądz został szybko przeniesiony w inne miejsce, bo podobno miał na koncie sporo tego typu numerów i w jego parafii mieli go serdecznie dość.
PS Kiedy ja chodziłam do podstawówki na religię, nie była ona w szkole, a w salkach przy kościele czy plebanii.
ksieza
religia przy kosciele? generalnie jestem jak najbardziej za przeniesieniem zajec z religii do salek przykoscielnych, ale pierwszy raz slysze o czyms takim, u mnie religia zawsze byla w szkole...
Odpowiedz@bazienka: Religia w szkole jest od 1990r, o ile pamięć mnie nie myli. Wcześniej była w salach katechetycznych przy kościele.
Odpowiedz@Eko: Tak, od roku szkolnego 1990/91.
Odpowiedz@bazienka: Kiedy chodziłam na religie nie była ona jeszcze w szkole
Odpowiedz@bazienka: Dokładnie, to bardziej czasy naszych rodziców ;) Ale zgadzam się, że to świetny pomysł, kto chciał ten chodził poza tym zwieńczało to więzy z parafią. Teraz niby możesz się wypisać ale nadal kosztem okienka np.
Odpowiedz@Eko: dzieki, dobrze wiedziec :) wg mnie powinno sie wrocic do tej opcji
OdpowiedzPodobno
Odpowiedz@krzychum4: Tak masz rację. Koli w oczy, zaraz to zmienie
Odpowiedz@Mavra: Samo słowo istnieje ale często jest mylone znaczenie. Kowalski prawdopodobnie jest bogaty - istnieją przesłanki ku temu by uznać Kowalskiego za bogatego Kowalski podobno jest bogaty - Kowalski uchodzi za bogatego ale nikt tego nie potwierdza
Odpowiedz@Rak77: W tym wypadku chodziło o co innego z "podobno". Użyłam je w jednym zdaniu 3 razy w różnej formie
OdpowiedzOpium narodów, w PRL nie byłu tego w szkole i było wdechowo. W Niemczech niestety jest w szkołach, ale na szczęście nieobowiązkowe i chodzi na to tylko ten, kto koniecznie chce bez wielkiego wysiłku za durniczkę dostać dobrą, bądź bardzo dobrą ocenę, bo można sobie zaliczyć do przeciętnej na maturę. Porządny ateista ma to wszystko bardzo głęboko ...
Odpowiedz