Krótko i treściwie. Polo market.
Robię sobie spokojnie zakupy i spoglądam w prawo. Widzę mężczyznę, który wchodzi do sklepu, podchodzi do regału z kawami, chwyta dwa duże słoje (w sumie kosztowały pewnie niemniej niż 60zł), wkłada je pod bluzę (i podtrzymuje drugą ręką) i kieruję się w stronę wyjścia. Ja w szoku, biegiem do sprzedawczyni:
- Przepraszam, ten mężczyzna właśnie ukradł dwa duże słoiki kawy i wychodzi ze sklepu.
Pani, głosem jakby właśnie wstała z łóżka: - I co? Mam go gonić?
Nie, proszę poziewać.
Polo market
Pracujesz 12-16 godzin dziennie i zarabiasz 1500 zł. Chciałoby ci się za złodziejami biegać?
Odpowiedz@Jaladreips: Jesli jednym z twoich obowiazkow jest pilnowanie towaru ktory nalezy do twojego pracodawcy, to zapewne odliczy ci on straty od wynagrodzenia. A wtedy ci sie, leniu, biegac zachce. Bo brac pieniadze i narzekac ze malo, to kazdy potrafi. Wywiazywac sie z obowiazkow juz najwyrazniej nie bardzo.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 września 2017 o 11:07
@Bevmel: A jeżeli twoim podstawowym obowiązkiem jest pilnowanie sklepu musisz najpierw wyprosić klientów potem zabezpieczyć kasę potem zamknąć drzwi i dopiero wtedy zacząć gonić złodzieja. Jak właściciel chce mieć ochronę na sklepie to niech ją sobie wynajmie a nie udaje, że jeden człowiek może wykonywać 4 zawody jednocześnie.
Odpowiedz@Bevmel: jak wyżej koleżanka napisała. IMBECYLU! Najpierw się doucz, a potem szczekaj.
OdpowiedzZabawne, akurat dziś w sejmie padły słowa, że obywatel nie powinien sam się bronić, od tego są służby. No i tu mamy takie podejście w praktyce :D
OdpowiedzA przepraszam, co miała zrobić? Ekspedientka jedyne co może zrobić, to słownie zwrócić uwagę. A złodziej ją po prostu oleje i tyle. Nie może go dotknąć, ani tym bardziej się z nim szarpać, gościu mógłby ją pozwać i by wygrał. Sklepy też mają swoje wewnętrzne procedury, które nie uwzględniają bohaterskich ekspedientek. No i oczywiście logicznie patrząc, facet mógł być niebezpieczny. A nikt narażać się nie będzie w pracy za 1500zł, tym bardziej, że sklepy są ubezpieczone od kradzieży i ekspedientka nie poniesie strat finansowych.
OdpowiedzPracowałem na ochronie i niestety muszę, powiedzieć, że źle zrobiłaś. Trzeba było krzyczeć "złodziej" i "ochrona". Krzyk działa, serio.
Odpowiedz@SecuritySoldier: no i? Jeszcze by dał autorce w pysk za krzyczenie i co? Bo to jej kawa była, żeby ryzykować?
Odpowiedz@bloodcarver: Skoro odbiegła do ekspedientki, to raczej nie stała już koło niego.
Odpowiedz@bloodcarver: Serio? Reakcją nie byłaby ucieczka tylko gonienie tego kto się wydarł? jakby byli sam na sam albo w bardzo małym gronie to może, ale w markecie gdzie jest sporo ludzi? Wątpliwe, w takich sytuacjach działa instynkt spłoszonego zwierzęcia.
Odpowiedz@falcion: w historii nie ma wzmianki, żeby był tam ktokolwiek więcej w zasięgu wzroku. A że duży market? To nie zawsze świadczy że są tam ludzie akurat. Zwłaszcza w godzinach nocnych. A spłoszone zwierzę ma instynkt "uciekaj lub walcz" i wcale nie ma gwarancji, że uciekaj wygra.
Odpowiedz@bloodcarver: No bez jaj, wskaż mi JEDEN przypadek gdy złodziej, w miejscu publicznym, rzucił się na osobę stojącą Z BOKU (nie blokującą mu drogę ucieczki), bo go zadenuncjowała publicznie.
Odpowiedz