Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Łącznie z żoną zaadoptowaliśmy jak dotąd 3 koty na stałe i są…

Łącznie z żoną zaadoptowaliśmy jak dotąd 3 koty na stałe i są dla nas źródłem szczęścia i radości. Nie jakieś rasowe ale zwykłe dachowce, wszystkie 3 mamy z jednej fundacji pomagającej bezdomnym kotom. Ponieważ w tym roku mieli ogromne problemy z jednym z kotów i groziło mu ciągłe bycie w klatce zaoferowaliśmy, że możemy mu dać miejsce u siebie z tym że na maksymalnie 2 miesiące tylko, nie dłużej, jako że dla nas 3 koty to liczba jak najbardziej optymalna i nie chcemy na stałe większej ilości.

No i ok, fundacja zadowolona, zgodzili się, kot przyszedł do nas i od 2 miesięcy prawie już u nas siedzi. Oczywiście fundacja na plus, w tym czasie pisze posty, stara się znaleźć dom stały, mają świadomość że pod koniec miesiąca niestety ale muszą go od nas zabrać i widzimy, że starają się mocno żeby znaleźć kogoś na stałe. Wszystko byłoby ok i nie byłoby piekielności gdyby nie jeden fakt.

Na grupie FB fundacji zaczęły się pojawiać głosy, że nie mamy serca, że powinniśmy zostawić kota na stałe, że przecież ktoś ma 7 kotów i żyje to czemu nie my, że skoro jest już u nas to niech jest, itp. Starałem się wytłumaczyć że był to dom tymczasowy, że i dla naszych kotów (które nie akceptują nowego, syczą, prychają) i dla nas samych niestety jest już tłok. Oczywiście okazało się, że jesteśmy niewrażliwi i nie powinniśmy być domem tymczasowym.

I tak się zastanawiam jaki w tym wszystkim jest sens? Każdy kto myśli żeby być "tymczasem" po przeczytaniu tego, uzna że pomaganie nie ma sensu skoro ma być krytykowany. My i tak tego kota nie zatrzymamy więc jemu to też nie pomogło. W przyszłym roku po takiej przygodzie już nie będziemy chcieli być "tymczasem". Wszystko po to żeby osoby, które najwyraźniej czują się niedowartościowane mogły połechtać swoje ego. A ja po raz kolejny się przekonałem "miej wy****ne, a będzie ci dane". Najlepsze jest to, że przeczytałem na piekielnych tyle historii o tym że lepiej nie pomagać bo jeszcze się za to zbierze baty, a jednak jak ostatni głupek musiałem sam tego doświadczyć.

fundacja

by ~AnoZwro
Dodaj nowy komentarz
avatar cassis
4 26

"Łącznie z żoną zaadoptowaliśmy jak dotąd 3 koty" - zgodnie z tym zdaniem twoja żona jest kotem. Nie miałeś czasem na myśli WSPÓLNIE z żoną? Ja wiem, zaraz mi wytkną, żeś na pewno dyslektyk, bieda, czepiam się, "jenzyk Polski taki tródny" :/

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-1 25

@cassis: to dla ciebie język polski okazał się za trudny. "Łącznie" odnosi się w tym zdaniu do "3 koty" a nie do "z żoną". Tylko trzeba wyjść poza najbardziej trywialne szyki zdania by to rozumieć.

Odpowiedz
avatar katem
5 7

@bloodcarver: Niestety, takie sformułowanie wyraźnie sugeruje, że "łącznie" odnosi się do "żony". Poprawnie należałoby napisać - "Jak dotąd zaadoptowaliśmy z żoną łącznie 3 koty" - wtedy nie byłoby wątpliwości.

Odpowiedz
avatar Allice
1 1

@bloodcarver: zgadzam się, dziwnie to brzmi. Cóż, gratuluję udanej adopcji żony, o kupowaniu słyszałam ale o adopcji... Chociaż... Ile ta biedna dziewczynka ma lat?

Odpowiedz
avatar cassis
6 8

@bloodcarver: nie masz racji. Dyskutuj z moimi profesorami. Dyskutuj z Miodkiem. Dyskutuj ze słownikiem. I nie - nie masz racji. Nie ma "trywialnych szyków zdania" - są poprawne i niepoprawne. "Łącznie z żoną" oznacza tyle co "wliczając żonę do zbioru [czegokolwiek, w tym wypadku kotów]" "Wraz z żoną" lub "Wspólnie z żoną" byłoby formą poprawną

Odpowiedz
avatar falcion
7 11

Każdy dobry uczynek zostanie prędzej czy później ukarany. Ignacy Karpowicz

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 24

@HolyJ: Jesteś głupia, ze o jeżu! Opindalasz gościa, że nie chce kotom pomagać bo go opindalają! A ilu kotom sama pomogłaś? Ile masz podopiecznych? Co za pirr.lon hipokryzja!

Odpowiedz
avatar Leone
4 20

@thebill: ale HolyJ ma rację. Za pomoc, trzymanie kota na tymczasie, nie ma żadnych nagród, ulg, sąsiedzi życzliwiej nie patrzą, a chętne dziewczęta nie pukają do drzwi. Robi się to z dobroci serca, aby po prostu zwierzakowi pomóc. Jeśli ktoś mówi że nie będzie tego więcej robił, bo jacyś obcy ludzie na facebooku piszą głupoty, to coś tu nie gra. Myślę, że autor jednak zmienił zdanie co trzymania kotów jako dom tymczasowy, tylko głupio mu się do tego przyznać. I uprzedzając Twoje pytania - mam trzy koty, pomogłem wielu i miałem jednego na tymczasie, jednak moje koty średnio to zniosły, więc raczej więcej nie wezmę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 22

@HolyJ: Tak, bycie krytykowanym za niesienie pomocy może zniechęcić. Zwłaszcza, gdy samo przygarniania kota na 2 miesiące nie okazało się dobrym pomysłem, co opisano w historii. Poza tym, nigdzie nie napisali, że całkowicie przestaną pomagać. Po prostu nie będą dawać kotom domu tymczasowego. Jest wiele innych sposobów na wspieranie fundacji. Zbędna krytyka ludzi, którzy faktycznie pomogli bardziej, niż wielu z tych "randomów". Swoją drogą, twój post przypomina mi zachowanie tych randomów.

Odpowiedz
avatar Aranos
5 15

@HolyJ: I przez takie dewotki jak ty, osoby takie jak ja JUZ nie pomagaja w fundacjach.

Odpowiedz
avatar HolyJ
-3 13

@thebill możliwe, że jestem głupia, że o jeżu! Odpowiadajac na Twoje pytanie, mam 2 koty schroniskowe po przejściach, również jestem wolontariuszką w tymże przybytku. Tymczasem jestem obecnie dla psa i kota, wziętych ze schroniska po ostatnich potopach. @pattwor chodzi mi dokładnie o to, co wyłuszczył Leone. Pomagasz zwierzakom bo czujesz potrzebę w sercu, ulżenia im w ciężkim życiu bycia niechcianym. Nie czepiam się tego, że nie chcesz już brać tymczasa z różnych powodów, jak niechęć Twoich obecnych kotów do nowego, czy jakichkolwiek innych, rozsądnych argumentów. Nie każdy musi mieć warunki i możliwości na takie coś. Czepiam się, że jakiś debilny hejt kompletnie obcych Ci ludzi kwitujesz zdaniem "przez to już nigdy nie będę domem tymczasowym".

Odpowiedz
avatar HolyJ
-1 9

@Aranos: proszę, dokształć się troszkę i sprawdź znaczenie słowa dewotka. :)

Odpowiedz
avatar Aranos
-1 5

@HolyJ: O moja edukacje sie nie martw, zakonczylem ja juz dawno i nie na liceum. A slowo dewotka ma nieco szersze znaczenie w jezyku powszechnym niz tylko slownikowa definicja.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@Aranos: Ciekawe, bo ja z tym szerszym znaczeniem się nigdy nie spotkałam przez ponad 30 lat życia, gadania z ludźmi i czytania stosów książek.

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

@HolyJ: Nie wiem, czemu Cię ludzie minusują. Zachowanie ludków z internetów piekielne, ale również piekielne jest przestać pomagać dlatego, że ktoś tam sobie krytykuje. Niektórzy ludzie zawsze będą krytykować i to nawet czasem dobrze, bo przynajmniej wiadomo, których znajomych odsiać ;) Jak ja bym miała się przejmować krytyką, to bym w życiu nikomu nie pomogła, tylko w domu siedziała cały czas.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

Ja bym się zapytała każdej z tych osób ile już kotów adoptowała.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 9

@SailorMoon: A ja bym poprosił kogoś kto by rozrysował co znaczy "adopcja".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

@elpiwo: podpisujesz tzw. umowę adopcyjną zwierzaka, dlatego tak się nazywa.Bierzesz pod swoją opiekę i zazwyczaj masz jakieś zobowiązania np. kastracja, gdy dorośnie itd. Aż tak ciężko jest przeboleć słowo "adopcja" w stosunku do zwierzęcia czy co?

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
9 9

Co to za maniery i kultura, żeby obcy ludzie ustawiali innym życie. Weź, takiej jednej czy drugiemu, zaprowadź sierotę i powiedz, że ma to dziecko wychować, albo wstaw coś do domu, bo u Ciebie nie ma miejsca. Absolutnie nie śmiem porównywać tu ludzi ze zwierzętami, czy rzeczami. Chodzi o zasadę układania innym życia. "Ty taki bogaty, dej mnie, musisz innym pomagać, tobie nie ubędzie"

Odpowiedz
avatar Raawrrr
6 6

Po cholerę przejmujesz się gdakaniem jakiś dupków?

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 7

Prawdę mówiąc, nie bardzo rozumiem tę ideę tymczasowości. Już samo słowo źle mi się kojarzy. I zastanawiam się, czy takiemu schroniskowemu psu, lub kotu, nie robi się tą tymczasowością jeszcze większej krzywdy? Przecież taki zwierzak ma chyba wtedy nadzieję na dom na stałe? Mówi się "mogę wziąć kota/psa tylko na trzy miesiące" - i fundacja daje go na taki okres. A potem co? Powrót do schroniska? Przecież to musi być dla zwierzaka straszna trauma? A nawet jeśli znajdzie się dla biedaka jakiś nowy dom w tym czasie, to przecież on się już zdążył przyzwyczaić, albo nawet przywiązać, do obecnych warunków i właścicieli. Może kolejnych nie polubić, lub im nie zaufać. Przynajmniej tak od razu. A przy takiej tymczasowości to kto ponosi koszty związane z utrzymaniem zwierzęcia? Nadal schronisko, czy obecny opiekun? Bo jeśli schronisko - to może wykłada kasę tylko na ten pobyt tymczasowy, z góry określony? A później, gdyby "tymczasowy" chciał zwierzę zatrzymać na stałe - już koszty musiałby ponosić wyłącznie sam? I może dlatego "tymczasowi" wolą wziąć pięć zwierzaków pod rząd na "tymczasem", niż kolejnego na stałe? No, ale jeśli koszty ponosi sam opiekun i w ten sposób "odciąża" schronisko, to, faktycznie, nie rozumiem, dlaczego stać go na to przez kilka miesięcy, a potem już nie. Następnie - znów go stać przez kolejne kilka miesięcy na kolejnego podopiecznego, a po tym czasie - znów go nie stać. Bo tak mi się wydaje, że gdybym chciała przygarnąć kilka kotów schroniskowych - to od razu wzięłabym tyle, na ile byłoby mnie stać, lub miałabym warunki. No ale później już nie brałabym żadnych na "tymczasem". (Chyba że awaryjnie - na dwa, trzy dni.) Już prędzej sama szukałabym im pilnie domu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@Armagedon: czasem te zwierzęta wymagają odpowiedniego leczenia i późniejszej opieki, którą ciężko jest zapewnić w schronisku. Drugą rzeczą jest to, że łatwiej jest obserwować zwierzaka, mając go pod swoim dachem i ewentualnie go "przygotowywać" do nowych warunków itd. Dzięki temu wiemy czy np. kot toleruje inne koty, psy, jak reaguje na dzieci itd.

Odpowiedz
avatar Supervillain
2 4

a co cię obchodzi zdanie internetowych frustratów? pomagasz kotu, robisz to dla niego, a nie dla ludzi

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Supervillain: kilka miesięcy temu byłą tu historia o dwóch kobitkach, które znalazły psa na drodze (były w trasie, poza swoim miastem) i postanowiły go odstawić do najbliższego schroniska. Schronisko nie chciało psa przyjąć z tego co pamiętam, więc chyba go tam jakoś zostawiły na szybko, żeby nie wrócił na ulicę. Schronisko opublikowało ich wizerunek i dziewczyny zostały zlinczowane w internecie. Nie wiem na ile to jest prawdziwa historia, ale uważam, że coś takiego jest bardzo możliwe. A w dobie takiego przepływu informacji, nie jest niemożliwym znalezienie kogoś z internetu.

Odpowiedz
Udostępnij