Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Maja i jej współlokatorka Pańcia wpadły na pomysł, żeby zorganizować małą parapetówkę.…

Maja i jej współlokatorka Pańcia wpadły na pomysł, żeby zorganizować małą parapetówkę. Pańcia była nowa w mieście i nie miała wielu znajomych poza swoim psem Luki i Mają, więc pomysł tym bardziej jej się spodobał.

Dziewczyny, Luki i koleżanki [Wiola i Julita] zebrały się wieczorem w mieszkaniu, humory im dopisywały, a na playliście akurat odtwarzany był hit lata...

Wiolka poderwała się do tańca mając już drugie piwo w organizmie, ale pląsała zgrabnie. Po drodze do latynoskich rytmów została zaproszona gospodyni. Pańcia obserwowała wszystko z kanapy razem z Julitą, która właśnie sięgnęła po jakąś przekąskę. Luki w tym czasie próbowała coś dla siebie uszczknąć ze stołu, ale okazał się on dla niej za wysoki.

Pańcia upomniała psa, ale kundelek wywęszył w Julicie zgrabny obiekt, który przemyci coś dobrego bliżej podłogi. I tak w trakcie rozmowy, gdy kawałek paluszka znajdował się w jej ręce, Luki ugryzła znaczną część, czym wystraszyła Julitę, bo zęby psiaka znalazły się blisko jej ręki. Dziewczyna tylko podskoczyła i zdobyła się na to, żeby pogrozić palcem małej kombinatorce licząc na to, że będzie to wystarczające dla psiego umysłu.

Dziewczyny "na parkiecie" nadal wczuwały się w muzykę, trochę ją nawet pogłośniły i zawołały do zabawy resztę. Radość nie trwała długo, bo Luki zaczęła kąsać tancerki. Wiolka wymierzyła klapsa, Pańcia odmierzyła kolejną dawkę obelg w stylu "niedobry pies", "co to za zachowanie" itp. Maja była lekko zdegustowana sytuacją, bo wcześniej Luki się tak nie zachowywała. Wiolka dopytała, czy nie można psa zamknąć w drugim pokoju, bo to nic przyjemnego oberwać kłami po palcach. Pańcia jedynie westchnęła i odparła, że to nic nie da, bo Luki będzie szczekać i się dobijać, więc może zniszczyć drzwi.

Po powrocie na kanapę Julita postanowiła skorzystać z toalety. Po kilku krokach w stronę drzwi znów padła ofiarą psiej szczęki. Dziewczynie niemalże stanęły łzy w oczach, bo nic psu nie zawiniła, nie piła tego wieczoru alkoholu, więc nie było powodu, żeby jakkolwiek rozdrażnić Luki. Na początku spotkania wręcz była przekonana, że pies ją polubił i cieszy się z jej towarzystwa, a tu taka niesprawiedliwość w dodatku nie całkiem bezbolesna.

Spotkanie nie trwało długo, bo po kolejnych kilku kwadransach raczej nikt nie miał już siły na upominanie czworonoga.

Czy to pies był zdenerwowany zbyt dużą ilością ludzi? Pańcia zawiniła w procesie wychowawczym? Czy może wszystko na raz?

Maja chyba będzie następnym razem musiała zdecydować się na wizytę u koleżanek, bo one prędko w towarzystwo Luki nie wrócą...

by Kirenne
Dodaj nowy komentarz
avatar fenek
2 2

Ciężko to skomentować i się do czegoś przysrać, ale ciężko też przejść nad tym do porządku dziennego... Cóż... Minus musi starczyć.

Odpowiedz
avatar fenek
0 0

A właścicielka niech kupi sobie kilka łańcuszków (łańcuchów) z takiego metalu który mocno hałasuje odbijając się o siebie. Ten metaliczny dźwięk jest dla psa bardzo nieprzyjemny. Kiedy pies robi coś czego nie chcemy - wstajesz, rzucasz mu łańcuch pod nogi i głośno i wyraźnie mówisz "fe!". Z czasem odpuszczasz łańcuch (Pawlow) i samo fe starczy.

Odpowiedz
Udostępnij