Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Opowiem krótko o dwóch piekielnych wymysłach brytyjskich* planistów miejskich. Nie jest to…

Opowiem krótko o dwóch piekielnych wymysłach brytyjskich* planistów miejskich. Nie jest to oczywiście jakaś straszna piekielność, ale gdy człowiek codziennie idąc do pracy natrafia na takie durne rozwiązania, które nic nie wnoszą poza niepotrzebnymi utrudnieniami i spadkiem bezpieczeństwa, to jest to mocno irytujące.

1) Przejścia w literę Z. Polega to na tym, że żeby przejść przez dwujezdniową ulicę, musisz najpierw przejść przez jedną jezdnię, następnie przejść spory kawałek w bok na wysepce, i dopiero wtedy możesz przejść przez drugą jezdnię. Najczęściej przejście na wprost uniemożliwiają wysokie barierki.

Zapewne w zamyśle geniusza, który to wymyślił, ma to spowodować, że ludzie będą przechodzić przez ulicę na dwie tury i zwiększy się bezpieczeństwo. Tymczasem faktyczny efekt jest taki, że tam gdzie nie ma dużego ruchu ludzie przechodzą na czerwonym, a tam gdzie jest, kto może, ten przebiega. Czyli spadek bezpieczeństwa. A ci nieliczni, którzy nie są w stanie przebiec... cóż, mieszkam przy bardzo ruchliwej ulicy, gdzie na zielone czeka się niemal 2 minuty, a trwa ono 10 sekund**. Czyli ktoś mniej sprawnie ruchowo potrzebuje prawie 10 minut tylko po to, żeby przejść na drugą stronę ulicy do sklepu i z powrotem.

Przypomniało mi się, jak w Krakowie ludzie robili problem, bo przez Plac Inwalidów nie dało się przejść na zielonym jednym rzutem. Tylko, że na Placu inwalidów dystans do pokonania dla pieszych to 48 metrów. Na skrzyżowaniu, o którym mowa dystans w prostej linii to jedynie 28 metrów, no i nie jeżdżą tramwaje*** ani nic takiego. Więc nie ma żadnego powodu, dla którego nie dałoby się wydłużyć zielonego do 15 sekund. Ba, nawet w te 10 sekund by się dało normalnie przejść, gdyby nikt nie wpadł na świetny pomysł, by to ludziom utrudnić!

2) Sygnalizacja świetlna przed przejściem dla pieszych tylko dla samochodów. Nie wiem, co za geniusz wpadł na to, żeby w ten sposób zaoszczędzić miastu trochę pieniędzy. Dochodzę do przejścia, przed którym stoją samochody i nie mam pojęcia, kiedy zapali im się zielone. Kilka razy miałem sytuację, że właśnie robiłem krok na przejście, gdy kierowcy włączyło się zielone i postanowił ruszyć nie patrząc na mnie - bo przecież on ma zielone!

Gdy na przejściu w ogóle nie ma świateł, wiesz, że kierowca patrzy, czy nie idą piesi i powinien ustąpić im pierwszeństwa. Tymczasem gdy tylko kierowca ma światła, to mając w pamięci zasadę ograniczonego zaufania wiem, że może się zdarzyć tak, że będzie miał zielone i albo się zagapi, więc nie spojrzy, czy idę, albo pomyśli, że powinienem wiedzieć, że on ma zielone i przecież nie wejdę na pasy.

A co jeśli dochodzę do przejścia i w tym samym momencie dojeżdża do niego samochód? Ma czerwone i się zatrzyma? Czy ma zielone i będzie jechać? Dla mnie to jest loteria, bo ktoś postanowił trochę zaoszczędzić.

Zresztą, nie jeżdżę samochodem, ale podejrzewam, że dla kierowców też to rodzi problemy, jeśli nie mają pewności, że piesi będą zachowywać się przewidywalnie, bo nie wiedzą, jaka jest sytuacja na przejściu...


* Spotkałem się z nimi tylko w UK, ale oczywiście może to nie być jedyne takie miejsce.

** Kiedyś czekałem na jedzenie z baru i mi się nudziło, to zmierzyłem stoperem.

*** Oficjalnym wytłumaczeniem, dla którego na Placu Inwalidów światła palą się zbyt krótko, żeby dało się przejść przez ulicę jednym rzutem było to, że jeździ tam dużo tramwajów i robiłyby się korki.

Miasto ulica

by Issander
Dodaj nowy komentarz
avatar kawaimonster
8 8

Słabe to wytłumaczenie, bo korki są tam bez przerwy

Odpowiedz
avatar GoshC
8 8

Ze światłami tylko dla kierowców się jeszcze nie spotkałam, może jakiś lokalny wymysł, ale faktycznie przejścia "z przemieszczeniem" to straszna zmora, zwłaszcza jak przemieszczenie jest w odwrotym kierunku do tego, w którym idziesz :-) Dla mnie, jako kierowcy, zmorą takiego planowania są progi zwalniając, czasami tak wysokie i strome, że można uszkodzić zawieszenie :-(

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 września 2017 o 2:51

avatar Xirdus
5 5

@GoshC: zdarzyło mi się w Stanach spotkać progi w kształcie połowy kilkucentymetrowej rury. Rozumiem teraz, po co Amerykanom SUVy.

Odpowiedz
avatar Zmora
12 18

1) Ale masz świadomość, że w UK przechodzenie na czerwonym jest całkowicie legalne i dozwolone, z tym tylko kruczkiem, że robisz to na własne ryzyko? Nie musisz czekać na zielone. Ba! Nawet do przejścia nie musisz dochodzić, jak ulica jest spokojna, w UK dozwolone jest przechodzenie przez ulicę w każdym kierunku, w każdym miejscu i pod każdym kątem (no ok, ok, są oczywiste wyjątki typu autostrady), nawet jeśli najbliższe przejście jest 2 metry od ciebie? Do tego nie wiem, czy słyszałas może, ale takie przejścia z przemieszczeniem, są raczej po to, żeby ludzie zwolnili przy przechodzeniu, a nie przejeżdżali rowere jak szaleńcy. Ba, takie przemieszczenie takża unimożliwia kierowcom zawracanie na przejściach dla pieszych, bo jak wiadomo w UK ludzie jeżdżą jak dzikusy. 2) To jest albo jakiś lokalny wymysł, albo ktoś światła zawinął, albo po prostu światła nie zauważasz. Zdarza się często, że zamiast sygnalizatora po drugiej stronie, oni mają tylko ekranik z guziczkiem, który wyświetla światło dla pieszych, po tej samej stronie, co się stoi.

Odpowiedz
avatar healthandsafety
1 3

@Zmora: Brak sygnalizacji dla pieszych jest zazwyczaj w miejscu, gdzie jest slaby ruch i dobrze widoczne swiatla dla samochodow. Np. wjazd do jakiegos sklepu czy cos. Nie widze problemu by spojrzec na swiatla dla aut, skoro sa dobrze widoczne. Ja w miescie wielkosci Gdyni mam az jedno takie przejscie, wiec to nie tragedia. Poza tym nie ma tak, ze samochody nagle ruszaja, zazwyczaj najpierw musi zatrzymac sie drugi pas i wtedy wiadomo, ze za moment zmieni sie swiatlo.

Odpowiedz
avatar Issander
2 2

1) Ale co to ma do rzeczy? Wyraźnie napisałem, że tam gdzie jest taka możliwość, ludzie przechodzą na czerwonym, co powoduje zmniejszenie bezpieczeństwa (przechodzenie przez ulicę, gdy samochody stoją nie może wszak doprowadzić do większej ilości wypadków, niż gdy jadą, prawda?), a tam gdzie nie ma takiej możliwości, przebiegają, co również powoduje spadek bezpieczeństwa, bo przebiegając nie widzisz tak dobrze, co się dzieje na drodze. Samochody co prawda stoją, bo masz zielone, ale ktoś może na przykład skręcać w twoją ulicę. Mówisz, że te przejścia mają taki sens, że powodują, że ludzie zwolnią i przejdą spokojniej, ale później sama piszesz, że mogą przejść tuż obok, na czerwonym, w ogóle nie zwalniając! Czyli nie mają sensu. Człowiek mając do wyboru zwolnić albo przyspieszyć, niemal zawsze przyspieszy, czyli takie przejścia są tylko bezsensownym utrudnieniem, co wyjaśniłem w swojej historii. A co do 2) to nie wierzę w twoją arogancję. Rozumiem, że lepiej niż ja wiesz, jak wygląda przejście, przez które przechodzę dwa razy dziennie? Że łatwiej ci jest przyjąć, że nie zauważyłem czegoś oczywistego, niż że mam rację? Masz, spróbuj sama znaleźć "ekraniki z guziczkami": https://www.google.co.uk/maps/@51.5296143,-0.2684924,3a,75y,69.41h,79.64t/data=!3m6!1e1!3m4!1sYbQOYi8Ax9TjEH9iemaWEQ!2e0!7i13312!8i6656 Nie jest to żaden wjazd do jakiegoś sklepu, tylko duże skrzyżowanie dwóch przejazdowych ulic. Dochodząc do któregoś z tych przejść od przodu nie ma szans zauważyć, jakie światła mają samochody.

Odpowiedz
avatar Zmora
1 1

@Issander: Kurna, napisałam w dobrej wierze. Nie wiem ile czasu w UK jesteś, za to wiem, że sama kiedyś światła nie zauważyłam, bo było za mną.

Odpowiedz
avatar PluszaQ
9 9

Plac Inwalidów w Krakowie. Niektórzy zwykli nazywać to miejsce "wyścigiem szczurów". Nic dziwnego, widząc co się dzieje na pasach, gdy wskakuje dla pieszych zielone.

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
3 5

@PluszaQ: Kiedyś musiałam biegać przez te światła codziennie dwa razy. Ale jaką sobie kondycję wyrobiłam...:D

Odpowiedz
avatar archeoziele
1 1

@PluszaQ: Nic dziwnego że nazywa się Inwalidów :P

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-2 2

@PluszaQ: Nie wiem, ile się zmieniło w Polsce, jeśli chodzi o kulturę kierowców, bo kiedyś w moim rodzimym miasteczku, jak w trakcie przechodzenia przez jezdnię zapalało się zielone światło dla kierowców, to najrozsodniejszą rzeczą było spier...ć. Na wyspach jest inaczej. Jak kierowcy zapali się zielone światło, kiedy pieszy jeszcze przechodzi przez jezdnię, to będzie czekał. Jeszcze się nie spotkałem z innym podejściem. Zdarzało się czasami, że ktoś nie zatrzymał się na czerwonym i gdybym się wcześniej nie obejrzał, to by mnie na tym świecie nie było. Ale to może zdarzyć się wszędzie. W Polsce, w mieście, którego nie cierpię, a w którym kierowcy słynęli z chamstwa, zdarzało mi się, że kierowca przyspieszał, widząc pieszego na pasach.

Odpowiedz
avatar dorota64
2 2

Na placu Inwalidów czasem nieregularnie w sobotę zmienia się długość zielonego na znacznie dłuzsze, pewnie zależy to od natężenia ruchu tylko nie wiem w jakim punkcie :) Ale światła są STANOWCZO za krótkie. Osoby starsze i sprawne osoby niewidome (dość częsta trasa do) nie są w stanie przejść w czasie zielonego przez jedna nitkę. A jak są korki, a są często, to czasami nie da się przejśc bo pasy są tak zastawione. No i kierowcy nie zważają zupełnie wtedy na kolor świateł. Pozostaje tylko przechodzenie razem z tramwajem, bo duży wiecej może. Zawsze przachodzę z przodu samochodu, ale kiedyś jakiś autobus zaczął się COFAĆ na mnie bo tramwaj go obdzwonił i chyba się przestraszył.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
0 0

@dorota64: myślałam, że zawsze w weekendy światła dla pieszych są wydłużone. Ale może tak być, że tylko czasami. To przejście to chyba jakaś legenda. A tlumaczenie tramwajami bez sensu, bo przecież pieszy przechodzi na tych newralgicznych przejściach równolegle do tramwaju

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 0

U mnie są takie światła które pozwalają przejść tylko biegiem. Ja nie wiem kto ustawia te czasy ale chyba nie odróżnia dwupasmówki od sześciopasmówki.

Odpowiedz
Udostępnij