Tak sobie czytałem historie, w których ktoś postronny "wie lepiej" od osoby bezpośrednio zaangażowanej w sprawę i mi się przypomniało.
Mój brat jest księdzem zakonnym.
W klasztorze, w którym rezyduje, jest pies - suka owczarek niemiecki - duży silny pies. Ponieważ u nas w domu od zawsze był pies, to i mój brat wziął na siebie obowiązki związane z tym zwierzakiem.
Karmi, wyczesuje, bierze na spacery do pobliskiego parku. Z uwagi na przepisy na spacerze pies zawsze jest w kagańcu i na smyczy. Na terenie ogrodzonym klasztoru czasem pies może przemieszczać się sam, jednak zazwyczaj tylko w nocy, gdyż w dzień często ktoś na teren przyjeżdża przez zdalnie otwieraną bramę.
Aby pies nie uciekł (młoda, bardzo ruchliwa suczka), jest w ciągu dnia zamknięty w małej zagrodzie, gdzie ma budę - nie na łańcuchu.
Tu wkraczają piekielne kucharki klasztorne.
Panie kucharki przyjeżdżają do klasztoru tylko w porze obiadowej, aby ugotować dla zakonników i jadą do domu. Nic innego do ich obowiązków nie należy.
Niestety uznały one, że zrobią coś więcej. Zaczęły więc wypuszczać psa z zagrody. Gdy w międzyczasie ktoś przyjeżdżał - suka uciekała. Pierwsze kilka razy mój brat, nie chcąc robić afery (to niespotykanie spokojny człowiek), szedł do parku, odnajdywał psa i wracał z nim do zagrody.
W końcu jednak nie wytrzymał i skonfrontował kucharki z problemem. A na to stwierdziły one (mniej więcej):
[K]ucharki - Wy (zakonnicy) męczycie zwierzę, niech sobie pobiega po terenie.
[B]rat - Ale ucieka do parku!
[K] - To co, tam sobie pobiega.
[B] - Ale ja muszę po nią chodzić i ją łapać.
[K] - I co?
[B] - A jak kogoś pogryzie? To duże i silne zwierzę, jak zrobi komuś krzywdę, to wezmą panie odpowiedzialność?
[K] - ... męczycie psa, trzeba to zgłosić do związku kynologicznego i wam go odbiorą.
Dalszego biegu rozmowy opisywał nie będę. Stanęło na tym, że brat zagroził, że rozwiążą z nimi umowę, jak to się nie zmieni... i kucharki dały za wygraną.
klasztor ksieza opieka nad zwierzętami
Mógł załozyć kłódkę na drzwi do kojca
OdpowiedzBrak odpowiedzialności ze strony pań kucharek.
OdpowiedzStarsze babki podskoczyły do osoby duchownej i groziły naslaniem służb? Ło panie...aż trudno uwierzyć
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: No bo jak w zakonie to nie jest prawdziwy ksiądz, bo prawdziwy to proboszcz albo biskup z ich parafii.
Odpowiedz@the_godfather: Aha no tak,rzeczywiscie to ma sens...
OdpowiedzKynologicznego
Odpowiedz@Grejfrutowa: Poprawione - dzięki ;)
OdpowiedzDobrze zrobił. Prośbą nie dotarło to trzeba groźbą.
OdpowiedzPrzepisy? Owczarki niemieckie nie znajdują się na liście ras agresywnych, nie muszą wcale nosić kagańca, chyba że ktoś tak woli. Ale nie jest to podyktowane przepisami.
Odpowiedz@Werulika: Zależy od gminy, Polskie prawo dopuszcza sytuacje, że rada gminy może zażyczyć sobie smyczy i kagańca dla każdego psa. od ras tzw. agresywnych po yorki i inne mały psy, czy pieski.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 września 2017 o 21:28
@Werulika: Problem nie leży w tym, że pies się rzuci na byle przechodnia (przecież agresywne rasy powinno się tresować i też będzie spokój), tylko na tym, że jak ktoś wyleci z łapami i okrzykiem PIESEKJAKISŁOODKI to pies z pewnością zareaguje - jeden się wystraszy, inny przyjmie pozycję obronną, bo raczej dla żadnego zwierzęcia takie randomowe macanie z zaskoczenia nie jest przyjemne.
Odpowiedz@burninfire: Jak ktoś wyleci do psa z łapami, a pies mu te łapy up...doli w łokciach, to według polskiego prawa ten bez łap podlega karze grzywny za sprowokowanie zwierzęcia do ataku (polecam art. 78 Kodeksu Wykroczeń). W teorii. W praktyce wiadomo, wg niektórych jeden z drugim debil mogą psa zagłaskać, tarmosić czy niechby kopnąć, a pies ma wszystko znieść w imię wyższości gatunku ludzkiego :-/ Gdyby mi ktoś psa sprowokował do agresji i jeszcze miał czelność się awanturować, szybko by się dowiedział o artykule 78. Na szczęście już od paru lat mieszkam w kraju, w którym ludzie - włącznie z policją - jakoś rozumieją, że pies też ma prawa.
OdpowiedzDlaczego brat z dużej litery?
Odpowiedz@dyndns: może go lubi :)
OdpowiedzA mnie, dla odmiany załamał fakt, że zakonnicy muszą zatrudniać do gotowania panie kucharki. Serio, stanie przy garach to nie jest wiedza tajemna, dostępna jedynie niewiastom. Grupa zdrowych chłopów, nieprzeciążonych zajęciami, a nie mogą se nawet obiadu ugotować? Ratunku...
Odpowiedz@dyndns: Z szacunku do członka rodziny :) @eulaliapstryk: Widać, że niewiele wiesz o żywocie zakonnika i (zapewne) różnicy między nimi i "czarnymi" księżmi. Ale spoko. Zakonnicy mają całą masę zajęć. Na cały klasztor jest ich 3 plus 2 osoby techniczne - świeckie - a klasztor (z ogrodem i kościołem) to nie mały dom rodzinny.
OdpowiedzTak poza tematem psa, to jestem ciekawa czy do zakonnic też przyjeżdżają kucharki żeby im obiady gotować;)
Odpowiedz@mama_muminka: To oczywiście zależy od klasztoru, ale jedna siostra mówiła mi, że do nich przychodzi świecka kucharka.
Odpowiedz@mama_muminka: podejrzewam, ze nie. Przeczytaj sobie "Zakonnice odchodzą po cichu", rzuca wiele światła na życie w żeńskich zakonach.
Odpowiedz