Jest sobie most.
Most jakich wiele. Trochę wąski, ale dwa samochody ciężarowe mijają się bez problemu przy maksymalnej dozwolonej prędkości. Nawierzchnia jest w stanie dobrym, irytujące mogą być jedynie studzienki przy barierkach. Ale przejdźmy do rzeczy...
Kierowców przejeżdżających przez wyżej wspomniany most można podzielić na trzy grupy:
1. Jadący z przepisową prędkością
2. Jadący 20-30 km/h szybciej
W przypadku dwóch pierwszych nie trzeba nic więcej wyjaśniać. Natomiast jest jeszcze:
3. Typ, który spotkałem tylko przy wyjeździe z miasta (na szczęście dość rzadki) - kierowca jadący przepisowo przez miasto, by na moście zwolnić do 20 km/h, tym samym tworząc sznur aut za sobą (droga krajowa!). Ciekawe jest to, że po pokonaniu mostu typ ten przyspiesza do 60-70 km/h (teren niezabudowany). Rekordzistą był pan jadący 30 km/h zarówno na moście, jak i daleko za nim.
Kto tu jest piekielny: most czy kierowcy? Oceńcie sami.
most
A jakaś głębsza myśl, którą miała zawierać ta historia? No i co ma most do tego, że jeżdżą po nim debile? Poza tym zdarzenie jakie ma miejsce co rusz w całej Polsce. I tu nasuwa się pytanie: na chooj drążyć temat i robić gównoburzę?
OdpowiedzSamochód nie staje się szerszy od tego, że jedzie szybciej. Zjawisko rozciągania metali zachodzi dopiero w myśliwcach naddźwiękowych.
OdpowiedzCzyżby stary most w Puławach przez Wisłę?
Odpowiedz"Kto tu jest piekielny: most czy kierowcy?" Stawiam na most!
Odpowiedz@Armagedon: Dziś o dziwo daję Ci plusa. Nie o czym w ogóle dyskutować. Most... tylko i wyłącznie most!
Odpowiedz