Tym razem inspiracja anonimowymi, historia
http://anonimowe.pl/lqyNq.
Daaawno temu, dzieciakiem jeszcze będąc, zostałam wysłana przez mamę do apteki. Dostałam 50 zł, włożyłam w książeczkę RUM z receptą, poszłam.
Stoję w kolejce, doszła koleżanka, więc sobie umilamy czas rozmową.
Moja kolej, podeszłam do okienka, recepta przekazana, przychodzi po płacenia, a kasy nie ma. Myślałam, że upuściłam gdzieś, że się w książeczkę wsunęło, obszukałąm okolicę- nigdzie na podłodze pieniądze nie leżały, zaczepić się o co też nie było, ja ogólnie panika, bo dla 12-13letniej mnie to była kupa kasy, mama się zezłości... Czasy, kiedy wybierało się pieniądze na poczcie przy pomocy czeków, a najniższa krajowa to było z 600 zł.
No nic, wróciłam do domu, zebrałam burę, poszłam jeszcze raz.
Następnego dnia słyszałam, jak koleżanka chwali się, że znalazła 50 zł. W aptece.
Aha.
zgubione_pieniądze kradzież
a koleżanka wiedziała, że szukasz tych 50 zł? bo jak widziała, no to ewidentne złodziejstwo. ale jak podeszłaś do okienka, zobaczyłaś, że nie masz kasy i wybiegłaś szukać po okolicy, nie pytając ludzi w aptece "czy ktoś nie widział może tu 50 zł", to mogła nie pokojarzyć...
Odpowiedz@marcelka: mi też się wydaje, że ta koleżanka raczej nierozgarnięta niż z zapędami złodziejskimi. Zwłaszcza że się potem radośnie tym chwaliła. Chyba że bazienka później z nią o tym rozmawiała.
Odpowiedz@marcelka: nie no szukalam wylacznie w aptece i panikowalam przy niej, w aptece bylismy tylko my 2 plus pani farmaceutka
OdpowiedzZ tej historii nawet nie wynika, że koleżanka wiedziała o tym, że w książeczce jest 50zł. Ot, zobaczyła na ziemi, to podniosła i uznała za znalezione. Moim zdaniem oskarżanie kogoś na siłę.
Odpowiedz