Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak wielu przede mną, wcześniej czytelnikiem,dzisiaj zaś narratorem. Uczę języka angielskiego w…

Jak wielu przede mną, wcześniej czytelnikiem,dzisiaj zaś narratorem.

Uczę języka angielskiego w formie korepetycji - małe grupy, sam na sam, za to uczniowie każdego wieku i poziomu. Lubię tę pracę i z większością uczniów mam dobry kontakt. Za to dzisiejsza historia... zasługuje w pełni na kategorię "Piekielny klient".

Dostaję zlecenie ze szkoły językowej (tak jest łatwiej,szybciej,opłacalniej) - dziewczynka, 2ga klasa gimnazjum.
Wizyta pierwsza.
Zostaję przywitany,dwa psiaki szczekają, wchodzę do pokoju,siadam i zamiast zacząć sprawdzenie na jakim poziomie jest ta (D)ziewczyna, zapala mi się lampka ostrzegawcza. Otóż matka bez żadnego pytania siedzi i czeka, Bóg wie na co... ("A bo może się czegoś naucze, he he")
Jakby rodzic zapytał się czy może posłuchać,zobaczyć jak zajęcia są prowadzone,jasne nie mam z tym kłopotu.
Później okazało się że D jest nieśmiała i posmakowałem tego w 15 minucie lekcji,kiedy spytałem się czemu patrzy przez okno,przez cały czas, wybiegła z pokoju z płaczem. Moja pierwsza myśl - "Co tu się do cholery dzieje?". Przez całą lekcję wpatrywała się w okno (to nie autyzm) i żadnym sposobem nie mogłem nawet zacząć jakiejś współpracy.
Moja ocena po pierwszych zajęciach - to nie z angielskim D ma problem,a z hormonami i emocjami, więc nie korepetytor, a psycholog dziecięcy ma tu robotę. Ale nic to - let's take this challenge!
Wizyta druga. Dzisiaj.
Może coś się zmieni. A gdzie tam,panie!
(J)a - Czemu patrzysz przez okno? Mogłabyś spojrzeć na mnie?
(D) - Ale o co Panu chodzi?
(J) - A o to że podczas rozmowy uprzejmym jest patrzeć na rozmówcę.
(D) - Inni nauczyciele nie ŻĄDAJĄ (Co?) abym na nich patrzyła (współczuję im...).
Jedyne co uzyskałem,to to że zaczęła gapić się w biurko. Na moje pytanie "czy chce się uczyć" odpowiedziała twierdząco...twierdząc,że no przecież ma to w szkole. Czyli musi,a nie chce,to ja męczyć się nie będę za 30 ziko za godzinę mordęgi.
(J) - To w takim razie dziękuję za lekcję. Powodzenia życzę.
I na koniec wpada (P)iekielna Matka,która była dla mnie tylko tłem,do teraz...
(P) - Przychodzi Pan jak fleja, gbur, cham, tyle negatywnej energii ze sobą przynosi... (1.5 minuty obelg później) niech się pan wynosi! (nie chodzę na korki w garniturze, ale bez przesady...)
10 minut lekcji i rodzic każe mi się wynosić za próbę nawiązania kontaktu z uczniem. Życzyłem miłego dnia,z pięknym uśmiechem i wyszedłem. Tylko tych piesków szkoda...

uslugi korepetycje angielski rodzice madka

by Cellar
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
13 21

A co się złego dzieje tym pieskom? Wyglądały na zaniedbane, czy po prostu zakładasz, że jak ludzie są dla ciebie niemili, to dla własnych psów tez będą?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 11

Wszystkie minusy to przez te psy?

Odpowiedz
avatar nasturcja
11 15

@Day_Becomes_Night: brak podejścia do dziewczynki. Oczywiście, że nauczyciele nie żądają patrzenia w oczy bo wiedzą, że to bez sensu. Odpowiedź ustna dla tych co nie patrzą w oczy to wyjście na środek i mówienie do "punktu nad głowami klasy" lub wstanie i mówienie do tablicy. I nikt się o to nie oburza.

Odpowiedz
avatar Cellar
1 1

@nasturcja: nauczyciele nie żądają,ja także NIGDY nie żądam. Prośba, a żądanie to szerokie spektrum i kłania się czytanie ze zrozumieniem. Co do dziewczyny - nie miała problemu z językiem (to po co te korki, zapytasz ... nie wiem) i zwykłe pytanie od razu powodowało agresję. Wybacz mi nasturcjo mój oschły ton, bo taki już po prostu mam, ale zapłacono mi za lekcję angielskiego, a nie uczenia szacunku do rozmówcy/osoby starszej, a także podstaw współżycia w społeczeństwie. Bez tego można przeprowadzić lekcję, ale po co? Co to zmieni, jak ta dziewczynka nie będzie potrafiła tego użyć? Bo jaką korzyść daje sama wiedza, bez znajomości korzystania z niej? Żadną, to bezsensowna pamięciówka, na której stoi polskie szkolnictwo.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@nasturcja: jednak milo byloby miec pewnosc, ze ktos slucha, co do niego mowisz a nie dziewcze partzy w okno, mysli o niebieskich migdalach potencjalnie... a potem pretensje do korepetytora, ze niczego jej nie nauczyl

Odpowiedz
avatar nasturcja
13 19

Oj jak byłam młoda to też nie cierpiałam patrzeć się ludziom w oczy. Nie wiem z czego to wynika ale wiem, że samo przechodzi. I nie ma co zmuszać bo od zmuszania tylko się pogłębi. Jak odpowiadała na pytania to trzeba było to olać bo do nauki angielskiego nijak nie jest to potrzebne. A nie jest to aż tak wielką obelgą żeby uzasadnione było naciskać. Szczególnie, że przy dodatkowym dyskomforcie nauczyłaby się jeszcze mniej. A to angielskiego w końcu miała się uczyć a nie przełamywać swoje ograniczenia.

Odpowiedz
avatar nasturcja
12 14

@wifi: w historii jest, że mówiła. A nie patrzenie w oczy chociaż może być irytujące jednak nie aż tak żeby nie dało się prowadzić lekcji. A jak już mówiłam komfort ucznia w tym momencie jest bardziej istotny.

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
11 11

@wifi: Wiesz czym jest ignorancja?

Odpowiedz
avatar Cellar
1 1

@nasturcja: ok, to jak chcesz prowadzić rozmowę z obcokrajowcem, czy z kimkolwiek? Patrzyć się w buty, czy na rozmówcę? Nie każę komukolwiek patrzyć się głęboko w oczy, ale rozmówca zasługuje przynajmniej na jakiś szacunek. Jeśli w bezpiecznym środowisku nie stać Cię na minimum szacunku, nie pomoże Ci najlepszy kurs język. Rozmówca uzna Cię za buca/odludka i koniec gry.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@nasturcja: ale nie chodzi o patrzenie w oczy CALY CZAS normalnym jest, ze patrzysz na rozmowce, sciane, jego wlosy, w oczy, w inny punkt, w zeszyt, znowu na rozmowce... ale jesli rozmawiasz z kims, kto ciagle gapi sie w jeden punkt, w dodatku ani razu podczas godziny nie spojrzy na ciebie, jest to jednak niekomfortowe

Odpowiedz
avatar nasturcja
1 5

@krzyssp: zależy od poziomu. Na klasówkę dziecka wystarczą zajęcia prowadzone przez studenta i to nie koniecznie anglistyki. Aczkolwiek tutaj jest wspomniana i szkoła językowa i dojazd do ucznia więc myślę, że mógłby negocjować.

Odpowiedz
avatar krzyssp
4 4

@nasturcja: tylko taki student nie brałby mniej niż 40, a raczej więcej. @wifi: nie wiem kiedy to było, wiec trudno mi oceniać, ale mówię o dzisiejszych stawkach. Inna sprawa ze to pewnie zależy od wielkości miasta i kilku innych czynników.

Odpowiedz
avatar wifi
1 3

@krzyssp: Racja, to było kilkanaście lat temu w mieście zaledwie powiatowym.

Odpowiedz
avatar pupek86
1 1

@krzyssp: ja np biorę 35 ziko i mam dzięki temu full klientów (na szczęście nie trafili się piekielni). Branie np 50 zł za angielski jest wg mnie przegięciem

Odpowiedz
avatar Taczer
15 23

Minus. Zanim następnym razem podejmiesz wyzwanie, trochę się doszkol w pracy z wycofaną młodzieżą. Uczenie to nie tylko umiejętność przekazywania wiedzy.

Odpowiedz
avatar kaede
8 10

@SecuritySoldier nauczyciel to też pedagog, a pedagogika obejmuje wychowanie i kształcenie. Taczer ma więc racje, a autor ma braki w wiedzy i powinnien je uzupełnić (bez złośliwosci, nie taki jest mój cel). No i poza tym, ogólnie dla grupy gimnazjalnej motywacja zewnetrzna (ucze sie, bo musze w szkole) jest super częsta i nie jest to nic dziwnego, za to dużo mniej spotykana jest wewnetrzna (ucze sie, bo chce, bo sprawia mi przyjemnosc). Oczywiście motywacja wewnetrzna jest bardziej efektywna, ale motywacji zewnetrznej nie nalezy przekreslać. Moim zdaniem to korki nie wypaliły z winy i uczennicy i nauczyciela, zabrakło dobrej woli od dziewczynki i wiedzy u autora.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

@kaede: Nauczyciel to nauczyciel, pedagog to inna profesja. Fakt, że w dzisiejszych czasach obie występują często jako synonimy, nie zmienia jeszcze definicji.

Odpowiedz
avatar toomex
-1 3

@Taczer: otóż, tak jak napisał SS, nauka to wyłącznie przekazywanie wiedzy. Nie dorabiajmy filozofii do zwyklej czynnosci

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
5 5

@Security Soldier: @toomex: Każdy nauczyciel, żeby pracować w szkole musi mieć przygotowanie pedagogiczne. Nie wystarczy, że skończysz biologię, filologię, czy matematykę musisz jeszcze mieć kurs pedagogiczny. Po to się go robi, aby móc sobie poradzić w takich sytuacjach jak wyżej. Autor oprócz oczywistej piekielności matki pokazał jeszcze drugą - niespecjalnie się nadaje do roboty którą wykonuje i naprawdę jako była nauczycielka mam nadzieję, że dorabia sobie tylko lekcjami angielskiego, a nie zamierza uczyć w normalnej szkole.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 września 2017 o 10:17

avatar Cellar
0 0

@kertesz_haz: no właśnie, pracujący w szkole. Nie znam przebiegu Pani kariery i podejścia, ale zadaniem szkolnego nauczyciela jest wbić cokolwiek do głów uczniów, NIEZALEŻNIE od trudności przez nich sprawianych. Oczywiście w zależności od podejścia może być to przyjemne lub nie. I tu mamy pierwszą różnicę - ja nie muszę. Nikt nie zmusi mnie do wzięcia zlecenia, przy którym nie ma warunków do owocnej nauki. Po co męczyć się za grosze? Dla jakiejś wyższej idei? Dla niesienia kaganka oświaty? Jakbym miał JAKIKOLWIEK sygnał chęci współpracy - jedziemy. Niestety, nie jestem idealistą, a pragmatykiem i nie będę robił za nianię, psychologa dziecięcego i nauczyciela za grosze.

Odpowiedz
avatar Cellar
0 0

@kaede: zapewniam, posiadam i odpowiednią wiedzę i umiejętności, ale mam także coś, czego nauczyciele szkolni nie mają - wybór. Jeśli mogę męczyć się, urabiać po łokcie dla jakiejś wyższej idei, a pomóc komuś kto w tym samym czasie zrobi szybsze postępy, bo temu komuś się po prostu chce, to wybór jest prosty. Nikt mi nie płaci za rozwiązywanie nie moich problemów. Mogę to robić, ale umówmy się - jeśli sam nie będziesz szukał pomocy i nie uporasz się ze swoimi demonami, to wyścig szczurów Cię zajedzie. Brutalne, ale prawdziwe.

Odpowiedz
avatar Cellar
0 0

@Taczer: pozwól że zadam Ci pytanie: Czy będąc admirałem i mając wybór między wysłaniem załogi do ratowania tonącego okrętu, a obsadzeniem stanowisk w jeszcze płynących, co byś zrobił? Mam ograniczony czas i wybór - pomóc ludziom, którym się chce, a podejść pedagogicznie i pomagać komu się tylko da. Tylko że i to i to jest płatne tak samo. Chcesz ratować świat, rozwiązać problem głodu w Afryce - your choice. Ale robiłbym to kosztem siebie, zajeżdżał się na śmierć i po co? Dla gimnazjalistki, której problem leży w niej samej, nie w niewiedzy. Problem w jej matce, która przez nerwicę/nadopiekuńczość niszczy jej pewność siebie. Na koniec odpowiedz sobie na jeszcze jedno pytanie: co jest ważniejsze - ideały, czy szara rzeczywistość?

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
5 7

Jak te dwa psy są bulgotami angielskimi, to dadzą sobie radę, bo znają już język i nie szkoda ich.

Odpowiedz
avatar fenek
4 6

WTF psów szkoda?? A z jakiej paki? I jeszcze jedno... Po przecinkach robi się spacje.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 0

Ale co, aż się spytałeś matki "Przepraszam, czy to autyzm?"? Zresztą, jak siedzieliście obok siebie przy tym samym biurku, czy coś, to się nie dziwię, że patrzyła sie na coś innego, bo wykręcanie głowy przez cały czas jest tragiczne. Zresztą, uświadomiłeś może matkę, że dziewczynie przydałby się psycholog?

Odpowiedz
avatar Cellar
0 0

@Zmora: nie uświadomiłem, bo nie zostałem dopuszczony do głosu. Zakrzyczeć i uciec - tak to wyglądało ze strony tej pani.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 0

@Cellar: Oczywiście nie da się odpowiedzieć na wszystkie pytania, tylko trzeba wybiórczo. Ech, ludzie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Strasznie mi przykro że dzieciak uraził twoje ego, może trzymaj się ludzi 30+ którzy emocje wyrazić z reguły potrafią bo do młodszych podejścia nie masz. Ja z tej historii wyniosłam tyle że dziewczyna w najlepszym wypadku ma delikatnie mówiąc dziwną matkę która ją od ludzi izoluje. W tej gorszej opcji miała paskudne doświadczenia z mężczyznami co przy nastolatce jest szczególnie smutne. Dzieciak ewidentnie potrzebuje pomocy której rodzice nie umieją lub nie chcą zapewnić, szkoda że trafiła na ciebie.

Odpowiedz
avatar Cellar
0 0

@Arkham: nikt nie uraził mojego ego. To że oboje mają problem jest jasne, ale nie ja jestem od ich rozwiązywania. Co do podejścia - dziwne że mam lekcje z dzieciakami z podstawówki i z gima, wszyscy są zadowoleni, a współpraca kwitnie. Korepetytor ma pomóc, wskazać dalszą drogę w nauczaniu, a nie ratować świat pokrzywdzonych przez los.

Odpowiedz
avatar Zmora
1 1

@Cellar: Właśnie, nie ty jesteś od ich rozwiązywania, więc po cholerę się za to zabierasz? Naprawdę, fakt że dzieciak nie patrzy ci w oczy tylko wgapia sie w okno tak bardzo cię boli, że od razu musisz interweniować? Nikt ci nie kazał dzieciaka pouczać na temat tego,. w którą strone ma się patrzyć, to nie ma nic wspólnego z angielskim. Kurna, mam szczerą nadzieję, że nigdy cie nie spotkam, bo jeszcze byś próbował mnie zmusić do tłumaczenia się, dlaczego ja w oczy nie patrzę. Zgroza normalnie.

Odpowiedz
Udostępnij