Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam owczarka niemieckiego, sukę, 30 kilo. Jest to pies z linii stróżujących.…

Mam owczarka niemieckiego, sukę, 30 kilo. Jest to pies z linii stróżujących. Nie wychowywałam jej tak, ale matka i ojciec tak właśnie pracowali i widocznie silne geny.

Anza (ksywka robocza Łajza) nie lubi, gdy podchodzą do nas inne psy, względnie nietrzeźwi ludzie. Szczególnie wówczas, gdy jestem z synem.

I do rzeczy...

Mieszkam na niewielkim osiedlu na skraju puszczy. Chodzimy z Łajzą i moim starszym pieskiem ze schroniska na spacery. Puszczam je chętnie, o ile w pobliżu nie ma wspomnianych bodźców do stróżowania. Na osiedlu (kilka małych bloczków na łące) Łajzy nie puszczam. Chodzi na krótko na smyczy. Nie obawiam się, że gdzieś mi zwieje. Po prostu jest to duży i groźnie wyglądający pies, a ja nie chcę denerwować ludzi.

No i jest ona - sąsiadka, która ma ratlerka. Ratlerek wabi się oczywiście Fifi i oczywiście biega luzem. Łajza swoim zwyczajem bije na alarm i drze japkę.

- Niech pani coś zrobi z tym psem! - krzyczy sąsiadka.
- Mój pies jest na smyczy i dalej niż smycz nie pójdzie. Możemy wezwać straż miejską, ale obawiam się, że mój pies dalej będzie na smyczy, ale dowodów zbrodni już nie będzie.

Idzie leniwie... Widocznie nie powiedziałam dość dosadnie, więc próbuję ponownie:
- Mój pies zaraz zje pani psa.

Nie podziałało. Dziś rano wychodzę z psami. Fifi bez smyczy.

I tak, ratlerek nazywa się Fifi, nie zmyśliłam tego. I tak, jeśli macie małe pieski, to weźcie pod uwagę, że inni mają duże pieski, które mogą zjeść małe pieski i nawet im się nie odbije. Uprzedzając pytania, w moim mieście jest obowiązek prowadzenia psów na smyczy, ale nie ma obowiązku kagańca dla psa szkolonego.

A poza tym przy łące jest ruchliwa droga i tak się zastanawiam, czy ta pani chce się Fifi pozbyć, czy o co jej chodzi?

Edit: Była straż miejska. Nałożyli na panią mandat 500 zł. Przy czym poinformowali mnie, że jeśli mój pies zje Fifi, to pani ma prawo pozwać mnie przed sądem cywilnym i odpowiem za zniszczenie mienia. Jak przyszli, wypuściłam psa, pokazałam, że jest grzeczna i karna. Obaj panowie stwierdzili, że takiego pieska to oni chętnie, ale mamy takie prawo, jakie mamy...

by Racoonz
Dodaj nowy komentarz
avatar PiekielnyDiablik
33 37

mnie tez wkurza jak ktoś puszcza takie gówienko luzem, przypadkiem rozdepczę albo przejadę rowerem i będzie mi przykro. nie tylko pies może zjeść takiego pieska: "- Sąsiedzie, to pana szczur biegał dziś u mnie po ogródku? - To nie szczur, to jamnik-miniaturka! - Kot zeżarł, znaczy szczur :D"

Odpowiedz
avatar kitusiek
17 27

Nie znoszę tych małych piesków, takich przerośniętych szczurów. Jazgocze to tylko, biega, gryzie, oczywiście musi też prowokować kilka razy większego od siebie psa. A jak później szczurek zostanie zjedzony, bo "po co smycz on taki mały grzeczny on nikomu nigdy krzywdy nie zrobi nie gryzie pani zobaczy jaki łagodny", to ryk, że pies morderca i takie powinno się usypiać razem z właścicielami. Inna sprawa, że o tresurze małych psów nikt nie pomyśli, bo po co, przecież on nic nie może zrobić. Jakby się właściciele małych piesków zamienili ze zwierzakami rozumem.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
1 19

@kitusiek: to wlasnie ludzie robia z malych pieskow potworki, na szczescie nie wszyscy "A jak później szczurek zostanie zjedzony" to juz niestety twoja w tym glowa jako opiekuna psa o pewnych predyspozycjach zeby do owego "zjedzenia szczurka" nie dopuscic :S

Odpowiedz
avatar rodzynek2
14 18

@kosimazaki: Jak "przerośnięty szczurek" zacznie gryźć większego psa, to nie ma bata, żeby, nawet najlepiej wyszkolony i spokojny, pies się nie odwinął. Po prostu instynkt samoobrony i tyle w temacie. Nie miałbym sumienia, żeby zabraniać mojemu psu obrony w sytuacji, gdy inny pies chce go ugryźć.

Odpowiedz
avatar Racoonz
12 14

@kitusiek: Pracuje u mnie dziewczyna, Natalka. Fifi ugryzła ją bez powodu w kostkę. Mój owczarek przez 10 lat swojego życia gryzie tylko piszczącą marchewkę.

Odpowiedz
avatar nasturcja
6 6

@Racoonz: Jedyny pies jaki kiedykolwiek mnie pogryzł miał jakieś 2-3 kilo i dogonił mnie na prostej drodze żeby ugryźć więc na pewno nie został sprowokowany. Dobrze, że byłam w kaloszach ale i tak bolało.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
0 2

@rodzynek2: lapiesz agresora za obroze i trzymasz z dala od swojego psa gorzej jak to cos wiekszego i ma kolczatke :( (szarzujace cudze bezsmyczowe wilczury tez zdarzalo mi sie lapac..) wlasnie na tym rzecz polega zeby do pogryzien nie dopuscic moze to rozbudzic niepozadane zachowania(dosc dlugo sie z tego psa wyprowadza) wet kosztuje. no i niepotrzebny stres zwierza z automatu idzie opinia o psie i rasie. "Nie miałbym sumienia, żeby zabraniać mojemu psu obrony w sytuacji, gdy inny pies chce go ugryźć." jak dla mnie jednak lepiej nie dopuszczac do takich sytuacji.. i samemu agresora przechwycic a w razie W ( i spokoju sumienia) latwiej by ci bylo krwawy strzep z pyska wlasnego psa wyciagac? @"W nadgarstku, tym bolącym, tylko chrupnęło." prowadzenie silnego psa na smyczy trzymanej w uszkodzonej rece to proszenie sie o klopoty :(

Odpowiedz
avatar kosimazaki
3 7

"po co smycz on taki (...) grzeczny on nikomu nigdy krzywdy nie zrobi nie gryzie pan(i) zobaczy jaki łagodny" ostatnio wlasnie w ten sposob oberwalem dwoma bernenczykami... dlatego pozwolilem sobie wykropkowac maly ;) w takich momeentach kazda chwila poswiecona na socjalizacje procentuje a i szczescie ze zwierz psiolubny raczej

Odpowiedz
avatar Zmora
25 25

Oj, psie geny silna rzecz. My wzięliśmy sukę owczarka mało popularnej rasy i się okazało jak silne owczarkowe geny są. Za nic się do stróżowania nie nadaje. Stróżuje tylko jak jesteśmy w domu, a jak nas nie ma (bo ludzie do pracy chodzą, a psy nie), to ma na wszystko wywalone i zwykle śpi jak zabita. Ona pilnuje stada, nie terytorium. A jak pójdziemy gdzieś z nią i nagle jedno z nas się oddali, a ona nie zauważy (jak zauważy to jest w porządku, bo wie, w którą stronę poszliśmy) to od razu jest panika i szukanie, bo się członek stada zgubił, a tak być nie może. Stado nie może się rozdzielać bez jej wiedzy. A jak ja się z siostrą pokłócę, to pies od razu przybiega i niegrzeczne dzieci rozdziela, bo w stadzie ma być spokój. Wytresowana dobrze, słucha się jak marzenie, ale ma swoje odpały ten nasz owczarek. Pewnie stróżowania by się dało ją nauczyć, ale nam się nie chciało. I tak ją kochamy. :D

Odpowiedz
avatar Racoonz
10 10

@Zmora: Nasza też pilnuje nas. Złodzieja prawdopodobnie by zalizała pod naszą nieobecność. :D Też ją kochamy.

Odpowiedz
avatar no_serious
2 14

Bardzo nie lubię jak takie małe, jazgoczące pisnki szczekają, pchają się pod nogi i denerwują. A właściciele maja to gdzieś, jeszcze się śmieją. Ale wczoraj miałam zupełnie inny przypadek. Osiedle bloków, masa dzieci i ludzi starszych, a babeczka spuszcza dwa wielkie psiska by mogły się wybiegać. One z radością puszczają się biegiem, a ja wychodząc ze sklepu ledwo utrzymałam zakupy, nie mówiąc o tym, że się przestraszyłam. I niewiele mnie obchodzi tłumaczenie, że pieski przyjazne, nikogo nie gryzą. Nie znam więc niewiele mnie to obchodzi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Moja onka też jazgotów nie cierpi - zazwyczaj jest to oaza spokoju, poziom agresji zero. Jazgoczące coś wyzwala w niej najgorsze instynkty... A najczęściej właściciel ani myśli zabrać takie stworzenie, jeden kiedyś przyznał się że smyczy dla swojego "pieska" nawet nie posiada...

Odpowiedz
avatar Iceman1973
14 14

Moja dobermanka, wychowywana od małego w towarzystwie dzieci, pies do rany przyłóż, do jakichś trzech lat swego życia była jakby to nazwać wycofana. Ktoś inny rzekł by tchórzliwa. Jak szczurki sąsiadów zaczynały jazgotać, ogonek myk na dół i się odsuwała. Z wiekiem w psinie budzi się jednak instynkt jej rasy i o ile do znanych jej ludzi (obcych ma gdzieś) jest nadal do rany przyłóż, to małe krzykacze odstrasza swym zajebiście uwydatnionym uśmiechem... jeśli wiecie co mam na myśli. I o ile kiedyś sąsiedzi robili sobie podśmiechujki, że duży pies a "się boi", to teraz zdziwienie i obraza majestatu, że jednak się nie boi. Ostatnio taki mały gnojek, chciał, żonę złapać za łydkę, do której z ledwością sięgał i jakież było oburzenie, że nie zdążył. A nie zdążył bo go moja psina złapała w paszczu i potrzepała solidnie. Puściła na rozkaz a jej paniusia w krzyk, że potwór psa morduje. Tyle, że potwór na smyczy w miarę krótko a mały jazgot luzem. Na argument, że jej bestyjka chciała kąsać odzewu brak...

Odpowiedz
avatar menelluin
7 7

Pomijając główny temat, bo właścicielka ratlerka w istocie zidiociała, ale co jest złego w imieniu Fifi dla psa, że zostało tak wielokrotnie podkreślone? Imię jak imię, znam głupsze.

Odpowiedz
avatar Racoonz
5 5

@menelluin: Wiesz co... Masz rację. Widocznie mam jakieś uczulenie. :)

Odpowiedz
avatar Racoonz
2 4

Natalce się przelało... Właśnie dzwoni na straż miejską. Wklejam jej komentarz z fejsa: Wyszłam na spacer z ułożonym owczarkiem Anny. Psisko idzie spokojnie, nie ciągnie, bo wie, że mnie nadgarstek boli. Wtem! Znikąd wypada szczekająca Fifi, małe guanko sięgające mi ledwie do kostek. Bez smyczy, ale za to ładna obróżka z kryształkami. W nadgarstku, tym bolącym, tylko chrupnęło. Paniusia będąca właścicielką małej szczekaczki stoi sobie 20 metrów dalej z telefonem i woła "Fifi, Fifi, chodź tutaj". Nie popuszczę, straż miejska zrobi jej najazd.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
2 2

Ale coś ustalmy - jak coś podskakuje jak szczeka - to nie jest pies :) Dzwonki alarmowe (my w rodzinie tak je nazywamy) są fajne w małym mieszkaniu i w zasadzie do niczego innego jak do alarmowania o niebezpieczeństwie się nie nadają. Za to PIES (czyli własnie owczarek niemiecki na przykład) to już samym warknięciem potrafi postawić o pionu i obcego i swojego :) Co do sytuacji - jak sama widzisz to nie na tą sukę musisz uważać... :)

Odpowiedz
Udostępnij