Historia zaobserwowana w mojej poprzedniej pracy, którą chętnie od czasu do czasu odwiedzam.
Na wstępie muszę powiedzieć, że praca polega na kontakcie z ludźmi i w jakimś stopniu rozmowie z nimi.
Jednak do brzegu:
Ostatnio zatrudnili nową dziewczynę. Jako, że jej nie znałem to poszedłem się tylko przywitać ze starymi pracownikami. Stoimy gadamy i widzę, że się z tej dziewczyny śmieją i lecą docinki w jej stornę. Po chwili przychodzi nowa się o coś zapytać i już wiedziałem czemu się z niej nabijają.
Dziewczyna ta się najzwyczajniej w świecie jąkała. Znając już powód gnębienia nowej pracownicy zje***em tych "śmieszków" i wytłumaczyłem w dosadnych słowach, że to nie jest jej wina oraz że jąkanie się nie oznacza upośledzenia umysłowego.
Czy dotarło? Nie wiem.
praca
Nie zatrudnia się jednorękiego do wbijania gwoździ, choć to nie jego wina. Nie zatrudnia się niedowidzącego do monitoringu, choć to nie jego wina. Nie zatrudnia się osoby na wózku do pracy na drabinie, choć to nie jego wina. I nie zatrudnia się osoby jąkającej do pracy polegającej na rozmowie, choć to nie jej wina. Wszystkie tego typu przypadki wyglądają albo żałośnie, albo śmiesznie, i to z kolei nie jest winą innych pracowników bądź klientów.
Odpowiedz@bloodcarver: Ja mam dosc spora wade wzroku a na monitoringu sobie radzilem :D
Odpowiedz@bloodcarver: ale jest roznica miedzy kontaktem z klientem rzedu paru rozmow dziennie anizeli 100 odebranych telefonow np. na inforlinii- tam ta wada mocno przeszkadza jesli wada wzroku jest korygowalna okularami to czemu nie?
Odpowiedz@Lynxo: wada którą da się korygować, np okularami, spoko. Czemu nie. Na myśli miałem raczej te osoby, które nawet w okularach lub z lupą w najlepszym razie są w stanie czytać, o ile litery są dość duże. Tak jak kiedyś był w Windows tryb dla niedowidzących. Z kolei np w stacji generatorów czy przeładunkowej głusi są cenni - cały dział BHP "ochrona słuchu" odpada :D a to jeden z bardziej upierdliwych.
Odpowiedz@bazienka: Jeśli czyjaś praca "polega na kontach z ludźmi", bez żadnych "między innymi", "czasami" itp, to te kilka rozmów raczej jest warte więcej, niż kilkadziesiąt na infolinii - pracodawcy musi się to opłacać. Więc tym bardziej powinny być dla rozmówcy komfortowe. Nawet jeśli większość pracy to przygotowanie oferty a mniejszość to rozmowy o niej - zirytowany, nie rozumiejący klient to trudny i mało dochodowy klient. Co do okularów to napisałem wyżej, pisaliśmy w tym samym czasie.
Odpowiedz@bloodcarver: zgadzam się. Nie mam nic przeciwko np. spotkaniom z kolegą, który się jąka, ale przeszkadzałoby mi załatwianie jakiejś sprawy z taką osobą. Czasami ktoś się jąka na tyle, że wypowiedź zajmuje mu kilka razy dłużej - uznałabym, że firma jest po prostu nieprofesjonalna, jeżeli zatrudnia osobę, przez którą załatwienie czegoś zajmuje godzinę zamiast 20 minut. Niezależnie od tego, że pomijając to, ta osoba mogłaby być świetnie przygotowana i kompetentna.
Odpowiedz@bloodcarver: Zauważ, że to współpracownicy wyśmiewali się z dziewczyny, a to o ich kulturze osobistej dobrze nie świadczy - i o tym jest ta historia, a nie o tym, że jąkająca się dziewczyna pracowała z klientami. Nic też nie jest napisane na temat jakości jej pracy.
Odpowiedz@bloodcarver: nie zatrudnia się debili i nierobów, a patrz kto "pracuje" w urzędach ;)
Odpowiedz@katem: Robiła w zawodzie, w którym mogła wyglądać jedynie żałośnie lub śmiesznie. Oczywiście wypadałoby tego nie okazywać, ale cóż, czasem komizm sytuacji albo zmęczenie sytuacją wygrywa z kulturą. Smutne, ale i ona, i szefostwo, powinni byli to przewidzieć. Współpracownicy nie, bo to nie była ich decyzja.
Odpowiedz@bloodcarver: Popatrz, cholera jasna, a taki Owsiak, na przykład, wybrał sobie zawód "dziennikarz RADIOWY" i jakoś poradził sobie doskonale. Obecnie mówi już prawie normalnie, ale jest to wynik długoletniej pracy z logopedą i wielogodzinnych ćwiczeń. Na początku jąkał się niemiłosiernie, sama pamiętam jak to wyglądało, choćby w początkach "Wielkiej Orkiestry". Kolejny znany jąkała, niejaki Michnik Adaś, też doszedł do zaszczytów mimo bardzo "widocznej" wady wymowy, udzielił mnóstwa wywiadów radiowych i telewizyjnych, i jakoś mu nie zaszkodziło. Korwin-Mikkemu jego wyjątkowo niewyraźna i bełkotliwa mowa również nie przeszkodziła w robieniu politycznej kariery. I - z tego co wiem - człowiek z wadą wymowy jąka się tym bardziej, im bardziej się denerwuje i "spina", by wypaść dobrze. A dziewczynie, która "wyszła do ludzi", zamiast leczyć kompleksy siedząc w domu, należałoby tylko pogratulować i udzielić jej wsparcia, a nie wyśmiewać za plecami, a może nawet wprost. Aha, przypomniało mi się. Najsłynniejszy mówca starożytności, Demostenes, jako dziecko jąkał się straszliwie. Ale ćwicząc doszedł do pełnej sprawności w wymowie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 września 2017 o 1:18
Wszystko ładnie pięknie, ale po co ta wzmianka o upośledzeniu umysłowym? Uważasz, że gdyby była upośledzona, to docinki byłyby na miejscu? Trochę tak to brzmi. A może Twoi znajomi tak twierdzili? Bo jeśli tak, to warto by było o tym wspomnieć w historii. Tak czy inaczej, jeśli ktoś się jąka, to praca z klientami to nie zawsze dobry pomysł. Część klientów będzie sobie robiło żarty, tak jak Twoi mało inteligentni znajomi, ktoś czegoś nie zrozumie i tak dalej. Chyba że jąkanie nie jest mocne, a kontakt z klientami sporadyczny. I żeby nie było - nie zabraniam osobom jąkającym się pracować np. na kasie w sklepie, piszę jedynie o dyskomforcie, który niekiedy może poczuć zarówno klient, jak i sprzedawca. Edycja: no tak, bloodcarver napisał to samo przede mną. :) Chciałam jeszcze dodać, że osobiście skreśliłabym z listy znajomych ludzi robiących sobie takie żarciki.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 września 2017 o 12:18
Po pierwsze to mam nadzieję, że wszystkie "śmieszki" dostały dyscyplinarkę. Po drugie, to dziwi zatrudnienie osoby jąkającej na takim stanowisku.
OdpowiedzPodłe jest wyśmiewanie się z takiej osoby. Można, oczywiście, rozważać zasadność zatrudnienia osoby z taką dysfunkcją na stanowisku wymagającym bezpośredniego czy telefonicznego kontaktu z ludźmi, ale to decyzja szefostwa.
Odpowiedz@KatzenKratzen: Tyle że decyzja szefostwa często równa się kłopotom współpracowników. I wtedy albo będą się śmiać, albo... albo gorzej. Bo jak zespół ma normy na 5 osób, ale tylko 4 robią na full, to na pewno tej piątej kochać nie będą.
OdpowiedzJaka to była praca, że zebrano takich zrypów o mentalności z wczesnego gimnazjum?
OdpowiedzByłam kiedyś obsługiwana w sklepie przez jąkającą się panią. Szczerze? Po kilku minutach miałam dosyć. Wyciągnięcie z niej odpowiedzi na pytania trwało 3x razy dłużej niż standardowo. Szybko stamtąd wyszłam i poszłam do innego sklepu. Niestety, nie każdy ma predyspozycje do pracy w każdym zawodzie. Choćby ta ekspedientka była nie wiem jak kompetentna - nie skorzystam z jej pomocy i nie dam zarobić sklepowi, gdyż rozmowa z osobą jąkającą się jest irytująca, zwłaszcza, gdy masz świadomość, że tracisz czas na rzecz, którą mógłbyś załatwić o wiele szybciej. A taki sklep (czy jakiegoklwiek inne miejsce) staje się w moich oczach przybytkiem poprostu niepoważnym. Pracownicy nie zachowali się miło ale... tak szczerze, chyba każdemu zdarza się puścić jakiś kąśliwy komentarz o osobie, która nam z takich czy innych względów przeszkadza. W żadnym razie nie popieram gnębienia kogokolwiek, ale mam wrażenie, że autor zbyt emocjonalnie podszedł do tej sprawy.
Odpowiedz@ZjemTwojeCiastko: "W żadnym razie nie popieram gnębienia kogokolwiek, ale" - właśnie tym "ale" informujesz, że popierasz.
Odpowiedz@Windowlicker: Dokładnie tak. O ile faktycznie rozmowa z nieporadnym (czy to jąkającym suę, czy to niedoinformowany) sprzedawcą może irytować, bo wydłuża czas spędzony przy tej transakcji, tak nie wyobrażam sobie kąśliwych uwag na ten temat. Nie wiem, może dlatego, że już od paru ładnych lat nie jestem dzieckiem, które nie rozumie, że tak nie wypada (zwłaszcza, gdy taka osoba nic ze swoim problemem nie może zrobić). Co więcej, w historii opisano gówniarskie odzywki i szyderę, a nie "kąśliwe uwagi" (których racja bycia i tak zależałaby od poczucia humoru osoby jąkające się). Takie tłumaczenie "nie popieram, ale..." jest naprawdę słabe i samo sobie przeczy.
Odpowiedz@Windowlicker: Nie. Nie podałam wyjątku od swojej zasady, odniosłam się za to do historii autora. Powinnam jednak "rozbić" to zdanie na dwa osobne. Cóż, mój błąd, że użyłam niefortunnego sformułowania, nie mogę już edytować komentarza. @Pattwor: Pisząc o "puszczeniu kąśliwego komentarza" nie miałam na myśli zwrócenia się tymi słowami do samego zainteresowanego. Można taką uwagę wypowiedzieć przy osobie trzeciej. Jeśli chodzi o samą historię, to autor nie zacytował wypowiedzi kolegów. Nie wiemy jak brzmiały te docinki i śmiechy. Może robili sobie żarty w granicach tolerancji samej zainteresowanej lub wyzywali w chamski sposób. Jednakowoż, czytając historię i wyobrażając sobie tą sytuację, doszłam do wniosku, że autor jest przewrażliwiony a w samej treści pojawiają się niespójności i dużo niedomówień.
Odpowiedz@ZjemTwojeCiastko: A ja się z Tobą zgadzam i nie mam zastrzeżeń co do pierwszego komentarza. Może nie jest miłym zachowaniem irytować się na osobę, która się jąka (nie ze swojej winy), ale frustracja spowodowana zbyt długim czasem obsługi (nieważne czy spowodowanym jąkaniem czy czymkolwiek innym) jest normalna.
OdpowiedzJakiś czas temu sama dodawałam historię o tym, że pracuję na infolinii i mam za współpracownika strasznego jąkałę. W komentarzach zgodnie ustalono, że nieporozumieniem jest zatrudnienie osoby z wadą wymowy na stanowisko wymagające mówienia przez 8h dziennie. Wiem doskonale jak wygląda praca na co dzień z taką osobą i powiem Wam, że nie dziwię się reakcji współpracowników. Okej, uważam, że bezpośrednie wyśmiewanie typu "Anka jest ch##owa, beznadziejna i w ogóle to tylko debile się jąkają" jest okrutne i potępiam. Ale u mnie w pracy notorycznie zdarzają się mniej więcej takie dyskusje, kiedy nie ma wśród nas Jąkały: - o jeeeezu, znowu musiałam się za niego tłumaczyć, bo klient przez jego gadaninę nic nie zrozumiał i myślał, że ma zapłacić do poniedziałku, a musi do dzisiaj. - Nooo, to już setna sytuacja w tym tygodniu, że trzeba coś odkręcać, bo tak bełkocze, że nikt nic nie rozumie... - Hahahahaha, a pamiętacie, jak się zaczął jąkać jak literował słowo "beneficjent" i klient się rozłączył i zadzwonił od nowa, żeby się połączyć z kimś innym? - Noooo, daj spokój, ileż można, też bym się rozłączyła. Takie rozmowy nie są na pewno miłe. I ja to wiem. Ale jesteśmy ludźmi, a w sytuacjach, kiedy nie mamy na coś wpływu, a notorycznie musimy poprawiać błędy za kogoś następuje już chyba tylko smutna akceptacja, pogodzenie się z tym, ale i wewnętrzny wk.....rw. I nie widzę nic złego w tym, że ludzie o tym rozmawiają między sobą lub skarżąc przełożonemu (co nie zawsze przynosi jakikolwiek efekt).
OdpowiedzJuż totalnie abstrahując od rodzaju wykonywanej pracy. Nabijanie się z jąkania przez niby dorosłych ludzi to poziom zbydlęcenia totalnego.
OdpowiedzMialam na studiach dziewczyne, ktora jakala sie tak bardzo, ze nawet miala jakies tiki nerwowe, robila dziwne ruchy glowa. Nikt sie z niej nie smial, ale nieraz polecial komentarz, ze znowu wyszlismy pozniej bo A. tak dlugo przedstawiala prezentacje.
Odpowiedz@nursetka: A ja miałem na studiach mocno niepełnosprawną koleżankę, której umysł działał lepiej niż świetnie, niestety reszta ciała "odrobinkę" gorzej. I pamiętam, jak w krótkich żołnierskich słowach gasiłem komentarze tego typu. Nie piję, w żadnym wypadku, do Ciebie, ale osób rzucających takie komentarze.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 września 2017 o 21:17