Czy wiecie jaki typ pacjenta jest najmniej przyjemny w obsłudze? Taki, który trafił mi się kilka dni temu.
Mój pacjent skarżył się na ból zlokalizowany w obrębie klatki piersiowej, a towarzysząca mu żona chętnie podkreślała swój niepokój o stan jego zdrowia. O ile zachowanie kobiety było dla mnie czymś najzwyczajniej normalnym, o tyle zachowanie pacjenta potrafiło być irytujące. Zanim jednak się owo irytujące zachowanie ujawniło, skierowałem go na badanie EKG, ogólną krew, rtg i parę innych badań. Gdy miałem w ręku komplet wyników badań oraz po osłuchaniu płuc stetoskopem zacząłem mieć jasny obraz sytuacji. Upewnił mnie w nim sam pacjent, który wspomniał o tym, że ból pojawił się w czasie porannej gimnastyki przy skrętoskłonach. Gdy przedstawiłem mu moje rozpoznanie usłyszałem coś, co było mocno zaskakujące:
- Panie, to nie to. Ja w internecie przeczytałem, że to jest związane z sercem. Tego o czym pan mówi nie było tam.
Zaczynam mu więc tłumaczyć, że wyniki badań w żadnym przypadku nie wskazują na dolegliwości kardiologiczne. Pacjent - z godnym podziwu uporem - nadal wmawiał mi, że moja diagnoza jest błędna, gdyż w "internecie o tym nic nie było" i tak dalej. Jego wykład na temat diagnostyki internetowej trwał około dziesięciu minut, a jego żona niewerbalnie wspierała go w jego postępowaniu. W pewnym momencie poczułem, że pacjent zaczyna się "nakręcać". Nie wiem czemu, ale... odwróciłem w jego stroną stojącego na biurku laptopa i powiedziałem:
- Proszę pokazać internetowi wyniki swoich badań i poczekać na diagnozę i receptę...
Słowo honoru daję, że widok miny pacjenta był więcej niż bezcenny. W końcu łaskawie stwierdził, że może się nie mylę. Kilka dni później ponownie go spotkałem. Powiedział mi, że leki, które mu zaleciłem nie były ok...
Skad ja to znam :D Juz to mowilam tutaj gdzies...Po co ludziom lekarze jak maja internet i House'a? Znam przypadek dziewczyny ktora zabezpieczala sie przed ciaza dzemem. Na pytanie skad taki pomysl odpowiedziala, ze tak bylo w House M.D. i ze House powiedzial tamtejszej pacjentce, ze dzieki tej metodzie nigdy nie zajdzie w ciaze. Wiec tacy pacjenci jak Twoj tez mnie nie dziwia :) Mam pytanie jednak...Powiedziales, ze leki nie byly ok. To znaczy, ze sie pomyliles?
OdpowiedzZgadza się z tym internetem. Moja mama tez jest lekarzem i często słyszę o "pacjentach z internetu". Tylko że mama ma już wypróbowany sposób na nich. Jeśli pacjent twierdzi, że mama sie myli, to mama wstaje, podaje mu bloczek recept, pyta czy ma swoją pieczątkę, czy mu pożyczyć i oznajmia, że bardzo się cieszy, iż pacjent przyszedł z gotową diagnozą i rozpoznaniem, bo oszczędzi jej czasu i będzie mogła sobie wyjść na papierosa... Od tej chwili mama ma zabawę ile sekund zajmie pacjentowi odzyskanie głosu. Zazwyczaj trwa to od 5 - 10 sek., ale był i 15 sekundowiec, który wreszcie zapytał, nawet nie zdziwiony, ale rozczarowany: -To myśli pani, że naprawdę nie mam zawału ? Postu muitnelis nawet nie skomentuje, bo mi żal sie tak zniżać.
OdpowiedzYuuki napisał/a: "Powiedziales, ze leki nie byly ok. To znaczy, ze sie pomyliles?" Re: Nie. To błąd przy pisaniu. Miało być bez słowa "nie". Nie chciałem edytować tekstu... Mea culpa
OdpowiedzAle warto edytować. Po prostu skopiuj cały tekst i usuń to 'nie', historia nie powinna przesunąć się na sam początek poczekali. 'Nie' w ostatnim zdaniu ma duże znaczenie, bo można się domyślić, że jednak się pomyliłeś.
OdpowiedzHeh jak to podkreślił wszechwiedzący dr House "w dobie internetu wszyscy chcą być lekarzami" (czy jakoś tak) A co do samego serialu, to jeśli ktoś nie odróżnia filmu od rzeczywistości to powstają takie kwiatki (apropos tego dżemu i rady House'a to była ironia :P)
Odpowiedz@Yuuki: To była galaretka, przynajmniej jeżeli chodzi o tłumaczenie TVP. Dziwią mnie tacy ludzie. Czy oni naprawdę myślą, że internet zastąpi dyplom lekarza? (kolejny cytat z Dr. House :)) Polska - kraj "specjalistów" od wszystkiego ;/
OdpowiedzNie wiem, nie ogladam tego serialu. Moj maz go uwielbia :) Nie wnikam skad owa panna wziela taka wiedze. @Kafka86 A to juz trzeba wyjasnic tamtej dziewczynie. Ja bym jej powiedziala, zeby przestala ogladac serial.
Odpowiedz@naruciakk: mieszkam w Anglii i tu "lekarze" w przychodni używają Google do diagnozowania pacjeto(nie wszyscy). Ktoś mi kiedyś powiedział że to nie zawsze jest lekarz, że to są medycy. Dobre jest to że nie wypisują antybiotyków tak chętnie jak nasi.
Odpowiedzskonsultował to z internetem i przyszedł ponownie
Odpowiedzw dobie internetu nie tylko wszyscy są lekarzami, ale fachowcami wszelkiej maści to naraz
OdpowiedzAle to wszedzie tak jest. Pacjenci naprawde potrafia przyjsc do chirurga z laptopem i sie klocic, ze lekarz sie myli, bo w internecie ktos napisal, inaczej.
OdpowiedzJak patrze na tych lekarzy goniacych za forsą i piszących wszystko co im przedstawiciel każe, których w czasach studiów widziałam narąbanych dzień w dzień to bardziej ufam internetowi.
OdpowiedzTo po prostu idź do innych lekarzy...
OdpowiedzPrzypomniała mi się historia jak byłem u lekarza z uszkodzonym palcem (jak się okazało zmiażdżenie końcówki paliczka, czy jakoś tak). Wchodzę do gabinetu z zdjęciem rtg, daje je lekarzowi, a ten oglądając rzecze: -widzi Pan tutaj -wskazując na jakiś odprysk- takie małe gówienko, a palcem teraz ruszać nie można
OdpowiedzPolacy lubią być we wszytsim najmądrzejsi. Sami się diagnozują przez inetrnet i żrą ibuprofen na każdą dolegliowść. U lekarza by się najchętniej nie pokazywali, ale sami sobie zwolenienia nie wypiszą, a jak juz się u lekrza zjawią, to jedyne czego oczekują to potwierdzenie ich diagnozy, recepte i zwolenienie.
OdpowiedzSłyszałem że tak jest we Włoszech. Tam rzeczywiście pacjent przychodzi, mówi co mu jest, lekarz GO PYTA co mu wypisać i rozstają sie zadowoleni. Tak jest ponoć na porządku dziennym, ale ile w tym prawdy nie wiem, bo tak jak pisałem, jest to zasłyszane.
OdpowiedzNiestety w Polsce również niezmiennie dobrym powodzeniem cieszą się lekarze, którzy wypiszą na recepcie to, o co pacjent poprosi...
Odpowiedzmoja mama jest lekarzem i też bardzo narzeka na "doktora interneta". lekarz to już ma tylko receptę wypisać, bo na forum zdrowotnym powiedzieli co pacjentowi jest i co ma dostać. i 6 lat studiów sprowadzi się do wypisywania recept.
Odpowiedz