Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Swojego czasu pracowałem w dosyć dużej sieciówce sportowej. Ubrania, akcesoria, odżywki na…

Swojego czasu pracowałem w dosyć dużej sieciówce sportowej.
Ubrania, akcesoria, odżywki na siłownie itp.
Piekielnością prawie nigdy nie bywali klienci na sklepie, tylko przy kasie.

Któregoś razu zostałem zwyzywany chyba wszystkimi wulgaryzmami, bo spytałem klienta czy doliczać mu reklamówkę na zakupy.
Pytaliśmy o to, bo nieraz klienci woleli wziąć zakupy w rękę i iść do samochodu.
Cytuje tutaj wypowiedź klienta:

- Za kogo ty mnie masz gówniarzu?! Za jakiegoś dziada!? Powinieneś mi to za darmo dać i przepraszać!

Na moją odpowiedź że każdego o to pytam bo muszę, stwierdził że powinienem "się k**wa zastanowić zanim go o to spytam, bo zakupy duże zrobił".
No cóż zakupy za 100 zł gdzie niektórzy potrafili wydać z 600 przy kasie i nie marudzić o reklamówkę, to naprawdę "duże zakupy".

PS. Reklamówki mają być za niedługo płatne wszędzie, nie licząc tego że i tak w wielu sklepach już są.

sklepy

by ~Arenas
Dodaj nowy komentarz
avatar blaszka
28 34

@bazienka: Psmiętaj, że kasjerzy też pewnie czują się jak idioci bo ktoś wyżej kazał im o to pytać. I bądź świadoma, że ktoś sprawdza czy pracownicy to robią.

Odpowiedz
avatar no_serious
34 36

@bazienka: To, że masz plecak lub torebkę( nie zakupową a damską) nie oznacza, że nie potrzbujesz nie chcesz reklamówki. Skąd sprzedawca ma wiedzieć, że nie chcesz tego dodatkowo zabezpieczyć czy po prostu masz miejsce. To jest normalne pytanie, ich obowiązek. Nie ma co się pieklić i wkurzać, że wykonuje swoją pracę. Musi, za to mu płacą, nie zapyta i będzie mial problem.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
19 21

@bazienka: Tylko jak dla mnie w większości tych przypadków to nie są piekielni kasjerzy tylko ci co kazali im to wpychać. Oni to po prostu muszą robić i koniec. Owszem, jest to irytujące, ale ani ja ani ten kasjer nic z tym nie zrobię a czasem i po tych kasjerach widzę, że nie chcą tego badziewia wciskać i czują się nie komfortowo. A to czy masz plecak czy torebkę jest nieważne. Wyobraź sobie, że brałam siatkę mimo tego, że miałam plecak (bo nie miałam tam miejsca). Nie mów, że to pytanie jest durne, bo kasjer w myślach nie czyta, nie ma w oczach rentgena i nie wie czy Ty masz miejsce w plecaku czy nie.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
15 21

@bazienka: Niestety albo stety kasjer MUSI proponować takie rzeczy, bo ma z góry narzucony taki standard i jest z niego rozliczany. Koniec kropka. A czy ma za to dodatkowo płacone, np. dodatkową premią, nie wiem, ale na pewno mu premię obetną jeżeli nie zaproponuje np. "tajemniczemu klientowi".

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
19 21

@bazienka: Tylko problem jest w tym, że oni tego uszanować NIE mogą bo muszą wciskać ten chłam :/ Gdyby mogli uszanować decyzje klienta to by najpewniej nie pytali o te bzdury w ogóle. Szefa czy kontroli nie będzie interesować czy Ty powiedziałaś, że chcesz "tylko" to czy nie. Interesuje ich czy kasjer wykonał swoją pracę.

Odpowiedz
avatar marcelka
12 16

@bazienka: dla takiego kasjera jesteś pewnie setną - x-setną klientką tego dnia. on zapewne ledwo rejestruje twoją obecność, a nie ma czasu, ani ochoty, ani obowiązku (!) analizować twojego ubioru czy faktu, czy masz plecak, czy nie, czy jest wypchany, czy nie itd. poza tym, o czym ta dyskusja? kasjer ma obowiązek zaproponować reklamówkę/produkt z promocji, i powtórzenie po raz setny formułki np "mam w promocji szampony marki x, czy zechce pani skorzystać" pewnie nie powoduje u nich entuzjazmu. wystarczy powiedzieć "nie, dziękuję". Kolejne pytanie? "nie, dziękuję". Tylko tyle. i aż tyle.

Odpowiedz
avatar Gohondieli
5 11

@bazienka: Dla mnie piekielni są klienci, którzy nie potrafią zrozumieć, że kasjer NIE MA WPŁYWU NA TE DURNE REGUŁKI. Wiesz, że kasjer MUSI zapytać, ale mimo tego masz pretensje, że to robi? No błagam, cóż za mistrzowski poziom logiki. Poza tym znowu czytasz bez zrozumienia. Nie ma znaczenia, jak wiele razy powtórzysz, że chcesz TYLKO jedną rzecz, kasjer swoje odbębnić musi i koniec. Zawsze jest szansa, że akurat Ty jesteś tajemniczym klientem, a w takim wypadku, jak już zostało wspomniane, ale albo to zignorowałaś, albo nie zrozumiałaś, kasjer może mieć problemy. Nikt nie będzie nadstawiał głowy dla komfortu księżniczki/księcia, których przerasta powiedzenie "nie, dziękuję". Jeśli masz z tym taki problem, to pisz do tych wielkich koncernów, miej pretensje do szefostwa, a nie do biednych ludzi siedzących na kasie, bo oni nie są niczemu winni. I tak szczerze mówiąc - w nosie mają, czy do nich wrócisz, czy nie. Całkiem możliwe, że po kilku takich miłych odzywkach z Twojej strony wręcz mają nadzieję, że już Cię więcej w sklepie nie zobaczą. ;) Mnie osobiście dodatkowe kilka pytań nie odstrasza, szczególnie w drogeriach. Tam nawet się cieszę, że miłe panie (albo panowie) wspominają o jakichś kosmetykach, bo istnieje duża szansa, że ich nie zobaczyłam/nie znałam. A jeśli kogoś NAPRAWDĘ przerasta robienie zakupów samodzielnie, może zamówić wszystko przez Internet. Nie będzie musiał wysłuchiwać miliona pytać, a towar dostarczą mu prosto do mieszkania. Ewentualnie zawsze można iść do małych osiedlowych sklepików, tam rzadko kiedy proponują dodatkowe artykuły. Czasem jest drożej, często jest mniejszy wybór, no ale trudno, coś za coś.

Odpowiedz
avatar Gohondieli
3 7

@bazienka: A być może zależy od tego, że jednym na tej konkretnej pracy/premii nie zależy, a inni nie mają wyboru i muszą robić to, co szefostwo każe. A może od zmęczenia i tego, że po kilku godzinach pracy lecą z tymi pytaniami z automatu. Może od miejsca, jak sama zauważyłaś. Skoro tak Ci to przeszkadza, to te sklepy omijaj. Aktualnie jest taki wybór, że powinnaś znaleźć coś, co Cię usatysfakcjonuje, szczególnie, że (jak sama zresztą wspominasz) znasz sklepy, w których nie ma parcia na zadawanie mnóstwa pytań. A jeśli takiego nie znajdziesz, to albo naucz się z tym żyć, albo zamawiaj przez internet. Ewentualnie pisz do koncernów. Kasjerów zostaw w spokoju, robią co, przynajmniej w teorii, robić mają. Poza tym, według mnie, przesadzasz. Te kilka pytań zajmuje raptem kilka sekund więcej, nie uważam, żeby to była tragedia, z powodu której "bezpieczniki się przepalają". Może po prostu brak Ci cierpliwości, ja na przykład nie mam z tymi pytaniami żadnego problemu, a niejednokrotnie słyszę ich bardzo wiele w ciągu dnia. Szkoda nerwów na takie głupoty. Swoją drogą - nie próbuję robić z Ciebie debilki. Po prostu mam wrażenie, że wygłaszasz swoją opinię, po czym zacinasz się, bo "twoja racja jest najtwojsza" i żadne argumenty do Ciebie nie docierają.

Odpowiedz
avatar Jorn
-4 6

@Gohondieli: Ale właśnie ona przekazała informację temu koncernowi, a konkretnie jednemu z jego pracowników. Też kiedyś w takim pracowałem i też ludzie pracujący bezpośrednio z klientem mieli swoje procedury. Tylko w sytuacji, kiedy te procedury irytowały klientów, pracownicy mówili o tym swoim szefom, co często się kończyło się zmiana procedur. No, ale jeśli ktoś się boi gęby do szefa otworzyć…

Odpowiedz
avatar no_serious
1 5

@Jorn: A może szef ma w dupie irytację klientów i uwagi zgłaszane przez pracowników.

Odpowiedz
avatar Jorn
-2 4

@no_serious: A może klienci mają w dupie to, że szef ma w dupie? Nie będę w każdym sklepie analizował atmosfery w pracy i stosunków międzyludzkich. Jeśli jest z tym kiepsko, to znajdź sobie inna pracę, od kilku lat nie ma już z tym większych problemów.

Odpowiedz
avatar no_serious
4 4

@Jorn: Odnoszę się do Twojego zdania:"No, ale jeśli ktoś się boi gęby do szefa otworzyć…". Pracownik mówi, szef ma gdzieś, a Ty twierdzisz, że pracownik boi się odezwać. Nie wiesz, to nie mów. Zresztą czego maja się obawiać, sam mówisz, ze z pracą nie ma problemów.

Odpowiedz
avatar Gohondieli
-1 3

@Jorn: Faktycznie, przekazała. W formie "czego pani nie rozumie". Po pierwsze, czegoś takiego nie pochwalam. Po drugie, kasjer to zazwyczaj pracownik niskiego szczebla, który nie ma wpływu na decyzje zarządu. Dlatego właśnie jeśli chce się coś zmienić, powinno się pisać do tych stojących najwyżej w sklepowej hierarchii. Jakiś czas temu miałam praktyki. Nie jest ważne gdzie, jakie i dlaczego. Ważne jest, że była to praca, w której miałam do czynienia z klientami. Niektórzy z nich zwracali uwagę na pewien szczegół, czasem byli przy tym rozbawieni, czasem zirytowani, ja natomiast musiałam tłumaczyć się i odpowiadać na masę pytań z tym szczegółem związanych, a przez to było mi strasznie głupio, bo miałam wrażenie, że ci ludzie uważają mnie za osobę niekompetentną. Faktem jest, że sama nie mogłam z tym zrobić absolutnie nic, bo raz, że byłam tam tylko praktykantką, a dwa, że ten szczegół był poza moim zasięgiem, dosłownie, bo znajdował się na wysokości około 2,5 m. W końcu szlag mnie trafił i powiedziałam o tym szefowej. Wiesz jaka była jej reakcja na kilkuminutowy monolog? Siorbnęła kawusię i powiedziała "Tak? Aha." Byłam tam ostatnio. Szczegół jak straszył, tak straszy.

Odpowiedz
avatar Arenas
1 1

@bazienka: Też się może wypowiem. Każdego to denerwuje ale uwierz , jakby ci wypłatę ucinali też byś każdego pytała ;d

Odpowiedz
avatar Chantall
0 2

@bazienka: O tak, to super akcja. Chodzę z plecakiem typu turystycznego, widać że go mam, a i tak każdy sprzedawca pyta czy chcę torbę. ;)

Odpowiedz
avatar memento92
2 2

Zadaję po 5 pytań bo MUSZĘ zadać 5 pytań. Jak nie zadam któregoś z nich tajemniczemu klientowi(którym może być każdy kto wejdzie do sklepu) to po premi.Jak pracownik nie wyrabia normy albo kierownik traci punkty w weryfikacji za takich pracowników którzy nie polecają wszystkich promocyjnych produktów to pracownik traci pracę. Tak Cię dziwi że chce ją zachować?

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
0 0

Grubo po czasie, ale że w temacie siedzę na co dzień... Tak się składa, że jestem właścicielką sklepu i nikt mi nic nie każe, a o to, czy potrzebna reklamówka i tak pytam. Bo jeśli nie pytam, to w połowie przypadków, kiedy zakupy są większe, mają miejsce takie dialogi: Ja - Coś jeszcze , czy to wszystko? Klient - Wszystko. Ja - tyle i tyle do zapłaty. (przyjmowanie zapłaty, wydawanie reszty) Ja - Dziękuję, dowi... Klient - Jeszcze reklamówkę. Także tego. Swoją drogą, reakcje na to pytanie to parabola zachowań - skrajne oburzenie z jednej strony "Co mi pani wciska!", skrajne oburzenie z drugiej strony "Jeszcze się pani pyta, niby jak ja mam to zabrać?!" a pośrodku zwykłe "tak", "nie" bądź ugrzecznione "tak, poproszę" i "nie dziękuję" :)

Odpowiedz
avatar HBCecilia
20 20

I tak dobrze, gdy kasjer pyta "czy doliczyć reklamówkę?", bo wtedy jest jasne, że jest płatna. Zdarzyło mi się, że pytanie brzmiało "Czy dołożyć reklamówkę/ czy dać reklamówkę (bez słowa "doliczyć")", a potem było to doliczane. Niby parę groszy, ale liczy się uczciwość..

Odpowiedz
avatar Artek610
16 16

Dziwne, bo akurat w Auchan te podstawowe reklamówki są bezpłatne...

Odpowiedz
avatar Eko
12 12

@bazienka: Za super/hipermarketami nie przepadam i korzystam możliwe rzadko, jednak przydałoby się trochę uczciwości/prawdy. W Auchan reklamówki są nadal bezpłatne. Tekst z 4.07.17 "W Polsce podejście również się zmienia, z dużych sieci handlowych już tylko Auchan stosuje darmowe wydawanie toreb foliowych. – Dla klientów jest to jeden z argumentów na rzecz robienia zakupów w naszych sklepach, dlatego na razie nie mamy w planach zmieniania tego stanu – mówi Dorota Patejko, rzecznik Auchan Polska. – Gdy wejdzie w życie ustawa nakładająca obowiązek opłat za torby, to oczywiście się do niej zastosujemy – dodaje." http://www.rp.pl/Handel/307049882-Darmowe-reklamowki-maja-zniknac-ze-sklepow.html#ap-1

Odpowiedz
avatar hulakula
12 12

@bazienka: co ty żeś się tak czepiła tego plecaka. ja noszę dużą torebkę, w której zazwyczaj mam sporo miejsca a i tak czasami proszę o reklamówkę. i co do rossmanna i lakieru- to nie jest taki najgłupszy pomysł z reklamówką, bo może się zdarzyć cokolwiek, i nawet gdyby buteleczka się stłukła, to lakier nie rozleje się po pozostałych rzeczach.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
8 10

@bazienka: To Ci tłumaczymy, że nie to nie jest takie "ewidentne" czy "bezmyślne". Co sprzedawcę obchodzi czy Ty masz ten plecak czy nie? On nie jest od tego by Cię prześwietlać i zastanawiać się, czy masz miejsce w tym plecaku czy nie. A może chcesz tę głupią reklamówkę, żeby coś dodatkowo zabezpieczyć? A może chcesz tego batona w reklamówce nieść a później coś więcej dokupisz i też to tej reklamówki wsadzisz? No skąd ten sprzedawca ma to wiedzieć? I czemu w ogóle sądzisz, że kasjer każdego jednego klienta sprawdza i patrzy co ma na sobie :/ Pomyślałaś, że może jak nie zapyta to znajdzie się klient, który z mordą się rzuci, że reklamówki nie proponuje? Albo, że to jego zas*any obowiązek tę reklamówkę proponować bez względu na to co jest kupione? Bazienka, no błagam :/ Czepiasz się tu takiej bzdury, że to już nawet nie jest śmieszne. Rozumiem, że Ciebie najwyraźniej to irytuje, że kasjer nie patrzy czy masz torbę czy plecak, ale prawda jest taka, że tego robić nie musi. Tak samo jak nie musi analizować każdego kupionego przez klientów produktu i zastanawiać się czy tę siatkę będą chcieli. Dziesiątki/setki klientów się przewija - sfiksowaliby. Serio, wyluzuj z tym.

Odpowiedz
avatar marcelka
5 5

@bazienka: @bazienka: no ja serio nie wiem, co Ty z tym plecakiem... sama często noszę plecak. często też bywa, że idę do sklepu nr 1, kupuję coś, wsadzam do plecaka, idę do sklepu nr 2 i na zakupy potrzebuję reklamówki, bo plecak jest zajęty zakupami ze sklepu nr 1. a co do reszty - ja np. mam przyzwyczajenie do pakowania wszystkiego najpierw do reklamówki - nie tylko rzeczy "wylewalnych/potencjalnie brudzących" - tak, też pojedynczego lakieru do paznokci, jednego batona itd. i nieważne, czy to logiczne czy nie - tak po prostu mam. i skąd taki kasjer na pierwszy rzut oka ma rozpoznać, czy ma do czynienia z Tobą "nie chcę reklamówek" czy ze mną "rekalmówkę-chcę" ?

Odpowiedz
avatar hulakula
8 8

@bazienka: no kurde to, że masz plecak to NIE jest tożsame z tym, że masz w tym plecaku miejsce na zakupy. ziemniaki jednakowoż wolę przynosić do domu w siatce, a nie pakować je do torebki czy plecaka.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
0 4

Przecież tu chodzi ponoć tylko o ochronę naszego środowiska przed wszędobylskim plastikiem, a nie o zysk firm. Koniecznie powinno się powrócić do starych, jeszcze niezapomnianych wielokrotnie używalnych strzykawek i tępych igieł do zastrzyków, oraz zrezygnować z lateksowych rekawiczek lekarskich, toby sobie otoczenie odżyło. A też koniecznie zakazać silniki spalinowe, bo przecież prąd jest ekologiczny i w każdym gniazdku prawie za darmo.

Odpowiedz
avatar Fiziak
5 7

Ludzie, was naprawdę denerwuje pytanie przy kasie o to, czy doliczyć siatkę? Pijcie rano melisę, albo co... Bez przesady. Zastanawiam się kto minusuje. Tu definitywnie klientowi chodziło o to, że chciał reklamówkę dostać za darmo, bo zrobił duże zakupy. (Przypuszczam, że 100 zł w sklepie sportowym to niezbyt dużo). Zdarzało mi się już od klientów, którzy 7 zł płacili, że uważali, że zrobili duże zakupy i rabat im się należy. Januszostwo i tyle. Chyba nie byliście w jednej z sieci drogerii, gdzie przy kasie zaproponują Ci mydło/pastę do zębów/balsam/szampon czy cokolwiek innego co tam akurat mają w promocji. To jest wkurzające, ale i tak nie wyżywam się na sprzedawcy, bo wiem, że to odgórne wymogi, by to wciskali każdemu klientowi.

Odpowiedz
avatar Bevmel
0 0

Klasyczny przyklad nozyc, co sie odezwaly. Zapewne typ dziaduje na kazdym kroku i stad taka alergiczna reakcja.

Odpowiedz
Udostępnij