Sytuacja zdarzyła się jakieś 3 lata temu.
Poszedłem do Carrefoura kupić jedną rzecz. Mianowicie myszkę do komputera. Mam tylko ją ze sobą, to też poszedłem do kasy do 10 towarów. Podchodzę i parę sekund wcześniej ode mnie wjechała do kasy [K]obieta z wózkiem wyładowanym po brzegi zakupami. 10 produktów to nie było, 15 minutach wyciągania. No cóż stoję i czekam. Za mną w kolejce stał jakiś [F]acet max 25 lat.
[F] Przepraszam bardzo, ale tu jest kasa do 10 produktów, a pani ma o wiele więcej.
[K] Będę tu stała bo tu było mniej ludzi. (do kasjerki) No widzisz jacy ci ludzie nie wychowani.
[F](do kasjerki) Zrobi coś pani z tym, czy mam iść do kierownika?
Kasjerka: Niech pan nie robi zamieszania - Powiedziała kasjerka, po czym wróciła do kasowania zakupów.
Zaczęła normalną rozmowę z kobietą jak gdyby nigdy nic. Po około 15 minutach czekania i odsłuchaniu całej rozmowy kasjerki z kobietą okazało się, że mieszkają niedaleko siebie i że są koleżankami.
Careffour, Zakopianka
Mam nadzieję, że wezwano kierownika - kasa była do dziesięciu produktów, a praca to nie pogaduchy z psiapsiółą.
OdpowiedzKasjerka powinna dostać nagane, w najgorszym przypadku powinni ją zwolnić. Albo niech siedzi na normalnej kasie i tam sobie gada
OdpowiedzTeż mnie to zawsze drażni - kasa do 10 produktów, a tu idzie baba z całym koszykiem. I zawsze chcę taką upomnieć, ale rezygnuję ze strachu przed awanturą.
Odpowiedztakie kasy są chyba po to, by eliminować niepotrzebne kolejki, a nie by je tworzyć. Paranoja. Koleżanka, która pracuje w jednym z sieciowych supermarketów nie ma prawa obsługiwania rodziny i znajomych. Że akurat pracujemy w jednym centrum handlowym, to w miarę często się spotykamy, ale jak już wiedzą, że my się znamy, to muszę stawać w innej kolejce. Dzięki temu ona nie ma okazji ani do oszustw, żeby pomóc koleżance, ani do bezsensownych pogaduszek w czasie pracy.
OdpowiedzNaprawdę tak jest że nie może obsługiwać znajomych i rodziny? Wow, pierwszy raz słyszę o czymś takim. Trochę dziwna ta zasada mi się wydaje, ale ok.
Odpowiedztak samo jest w szkolach, gdy matka/ojciec jest nauczycielem to dziecko musi chodzic do innej szkoly, a przynajmniej do innej klasy niz uczy rodzic
Odpowiedzchodzilam do klasy z synem mojej wychowawczyni i jednoczesnie polonistki, ale wg mnie to bez sensu. nie wiem czy jest taki przepis i czemu to bylo jednak mozliwe
OdpowiedzZawsze zastanawiam się, dlaczego do kas "do 10 produktów" pchają się kobietony z zapasami, jak na wojnę. Czy to uraz do długich kolejek, czy mamtowdupizm?
Odpowiedzja bym pokazał palcem na kartkę, że kasa do 10 produktów i spytał "woli pani okulary ode mnie czy od swojego przełożonego?"
OdpowiedzDenerwuje mnie jak kasjerka zamiast pracować jak należy to rozmawia z kimś. To tak, jakby nauczyciel podczas lekcji wyjął komórkę i zaczął z kimś rozmawiać. Na twoim miejscu nie patyczkowałbym się, tylko zgłosił skargę do kierownika. Jak straci pracę - mogła wykonywać swoje obowiązki należycie. Jeszcze wpuszczanie do kolejki "po znajomości"... ;/
Odpowiedzu mnie na lekcji kilka razy nauczycielka gadala przez telefon :D ale nie wiecje niz 2-3minuty
Odpowiedznaruciakk mało żeś widział. U mnie w szkole nauczycielka z druga koleżanką po fachu potrafiła przegadać całą lekcje, czasami spóźniała się na połowę. Na początku "nam to graj", ale potem zaczęliśmy się martwić jak my maturę napiszemy (tutaj należy wspomnieć, że nauczycielka od polskiego). Gdy raz próbowałem wymusić na niej sprawdzenie jakiś zaległych sprawdzianów, które trzymała już dobre dwa miesiące (a max czas oddania to 2 tyg od czasu napisania), to następnego dnia dostałem z tych prac 2x po gale i do tego okazało się że tylko moje prace zostały sprawdzone :/
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 marca 2011 o 22:46
Miałem nieco inną sytuację tego typu: mały sklep samoobsługowy - trzy albo cztery kasy, do każdej krótka kolejka. Wykładam zakupy na taśmę, ale gdy nadchodzi moja kolej z drugiej strony podchodzi jakaś kobieta i kasjerka zamiast kasować moje zakupy, obsługuje ją. Na moje pytanie, dlaczego obsługuje ludzi poza kolejnością, kasjerka z wielkim zdziwieniem w głosie odpowiada "przecież to pracownik sklepu". Tak mnie to wkurzyło, że powiedziałem jej tylko, że w takim syfie zakupów nie będę robić i wyszedłem ze sklepu zostawiając zakupy na taśmie (w tym mrożonki). Więcej do tego sklepu nie poszedłem i chyba nie tylko ja tak zareagowałem, bo po jakimś czasie sklep zwinął interes.
OdpowiedzJa bym poszedł złożyć skargę. Należy się takim.
OdpowiedzGłupio, że autor historyjki nic nie zrobił tylko stał i słuchał pogaduszki. Przez takich ludzi tacy jak opisane babki robią co chcą.
Odpowiedz