W mojej dalszej rodzinie jest trójka rodzeństwa, kolejno 8, 9 i 12 lat. Cała trójka otyła.
Na każdej imprezie rodzinnej wieczne szydzenie z ich wagi, ostatnio na imieninach matki tychże dzieci podane zostały ciasta i słodycze, które wszyscy jedli, ale tylko ta trójka nie mogła. Niby dobrze, prawda? No niezupełnie. Jestem pewien, że słodycze by im nie zaszkodziły, gdyby nie to, co musiały zjeść wcześniej. Codziennie u nich w domu są dwa dania, zupa i drugie danie.
Każde z dzieci jest zmuszone do zjedzenia wszystkiego, są pilnowane i nie wolno im odejść od stołu dopóki nie zjedzą. Wyobraźcie sobie teraz 8-mio latkę, która musi zjeść pełen talerz zupy i drugie danie o porcji jak dla dorosłej osoby. Dodam, że ja jako dwudziestokilkuletni facet nie byłem w stanie zjeść takiej porcji (czym uraziłem panią domu, bo mi, a raczej wszystkim pozostałym gościom "nie smakuje", bo nie zjedliśmy wszystkiego), przy czym rodzice tychże dzieci nakładali sobie jedzenia dużo mniej. Śniadania i kolacje wyglądają podobnie, ja nie byłem w stanie podczas kolacji u nich zjeść czterech dużych kromek chleba... A co dopiero dzieci.
I wytłumaczcie mi, gdzie tu logika?
PS. Na nasze próby wytłumaczenia im, że porcje są za duże reagują mniej więcej czymś takim:
"Od obiadu się nie tyje, tylko od słodyczy! One rosną i muszą porządne rzeczy jeść!".
"Pewnie słodycze w szkole podjadają, na W-fie się obijają".
rodzina
Pamiętam z zerówki, ohydne mleko z kożuchem, tłuste do obrzydzenia mięso i wszechobecne niedosolone kartofle. Nie odejdziecie od stołu jeśli nie zjecie. Raz wyj***m talerz z tymi smakołykami o ścianę, chcieli mnie wysłać do psychologa ale nikt nic we mnie już nie próbował wmusić. Z perspektywy czasu - warto było.
Odpowiedz@htmzor: Taa, a w kartoflach często można było znaleźć "niespodzianki", np. jakieś obierki czy pestki, które kucharce wpadły do gara. Najgorszym moim koszmarem z zerówki była przesolona, łykowata zupa szczawiowa.
OdpowiedzStraszne. Robią z dzieci kaleki a są święcie przekonani, że postępują słusznie. Niestety, obawiam się że nie dadzą sobie niczego wytłumaczyć.
OdpowiedzTym to się chyba powinna zająć opieka społeczna albo prokurator :( Albo wziąć gar takiej zupki, założyć ojcu lub matce na łeb (może być z gorącą zawartością, a co!) i walić chochlą aż nabiorą rozumu.
OdpowiedzNiektórzy z jakiegoś (mi nieznanego) powodu mają takie podejście do jedzenia... nawet jeśli osoba pozornie głupia nie jest. Żeby daleko nie szukać - moja matka. Przy wzroście 149 cm. waży jakieś 65kg. Wciąż narzeka w stylu "przeciez ja tak mało jem, dlaczego nie schudnę". Na obiad fatycznie - dużo nie je. Sęk w tym, że od rana do wieczora coś podżera. A to dwie kanapeczki np. z białym serem (czubato), a to jakieś lody, tu cukierek, tam cukierek, znów kanapeczka, albo dwie, wędzone skrzydełko, miseczka lanych klusek na rosole itp. itd... Ale przecież ona tak mało je!
Odpowiedz@Iras: Jakbyś opowiadał o mojej mamie - ona ważyła swego czasu jakieś 90 kg przy wzroście 155cm (teraz trochę schudła). I zachowywała się identycznie: na obiad normalna porcja, tyle co ja, ale w międzyczasie - co pod rękę podeszło, zwłaszcza, jeśli coś po obiedzie zostało: no przecież szkoda wyrzucić ! I tłumaczenie: ona z powietrza tyje, przecież nic prawie nie je, ale swojego podjadania nie widziała, i kłóciła się, że nie mam racji, gdy parę razy zwróciłam jej uwagę (w trakcie zjadania "bo szkoda wyrzucić"). Nas, na szczęście, nie tuczyła i mogłyśmy jeść tyle, ile chciałyśmy, a niezmuszane do jedzenia apetyt miałyśmy normalny(nie nadmierny) i byłyśmy szczupłe.
OdpowiedzMoja matka waży ~55kg przy 160cm wzrostu. Zawsze była chuda, dobra przemiana materii. My z rodzeństwem nie mamy figur po niej. Dla niej kupując zdrowsza żywność marnujemy pieniądze, bo jej po białym chlebie i ziemniakach waga nieskacze.
Odpowiedz@Iras: A aktywność fizyczna jaka? Tutaj można powiedzieć że jest połowa sukcesu. Widzę po sobie i paru osobach z otoczenia, że jest to ze sobą powiązane - zarówno za dużo kg przy małej aktywności i ostrożnej diecie, jak też dobra waga przy dużej aktywności i diecie bez umiaru.
Odpowiedz@krystalweedon: te szczuple "genetycznie" osoby najczesciej jedza mniej kalorii i tyle. Ziemniaki nie są mocno kaloryczne jeśli są "suche", to samo chleb. Chleb zywe ziarno ma duzo wiecej kalorii.
OdpowiedzPodarujcie im na jakieś święta książkę o prawidłowym odżywianiu...
Odpowiedz@Agness92: nie znam tych ludzi ale mogę się założyć, że jeśli by już do niej zajrzeli to stwierdzą, że to jakiś idiota pisał.
OdpowiedzTo jest ich sposób okazywania uczuć. Są ludzie, którzy o swoich uczuciach mówią, tacy, którzy przytulają, tacy, którzy dają prezenty, tacy, którzy robią coś dla ukochanej osoby, tacy, którzy razem spędzają czas itd. A ci karmią. Zauważ, że was to też dotyczy - przyszliście do nich w gości, więc chcieli was dobrze nakarmić, a kiedy nie zjedliście wszystkiego, to ich zabolało, bo odczuli to jako odrzucenie. Ten typ tak ma. Powinniście próbować im tłumaczyć, że dzieciom to na dobre nie wychodzi, ale zmiana może być bardzo trudna do przeprowadzenia. Oni przecież chcą dobrze...
Odpowiedz@miramakota: Życzę w takim razie tym dzieciom, żeby rodzice przestali ich aż tak kochać ;)
OdpowiedzMoja znajoma pod koniec podstawówki właśnie przez takich rodziców wpakowała się w bulimię. Zjeść obiad musiała. A później po kryjomu pozbywała się zawartości żołądka - bo nie chciała być otyła. Niestety nie wiem, jak się sprawa dalej potoczyła z jej rodzicami, bo po zakończeniu podstawówki przeprowadziłam się do innego miasta. Na szczęście z tego co widzę na facebooku, chyba już jest zdrowa.
Odpowiedz@Tycjanna: Oby - ale bulimii często po prostu nie widać, a kot by się tym chwalił? Natomiast jakby dzieciaki zaczęły rzygać na stół rodzicom, to może by pomogło?
Odpowiedzjak u mnie w domu tylko ja dodatkowo bylam bita pasem po plecach dla motywacji bylam niejadkiem dzis zre kompulsywnie np. chipsy- nie jesem glodna, ale bym cos poskubala gdyby pozwolono mi byc niejadkiem, bylabym pewnie szczupla i mialabym talie a tak mam nadwage. lekka bo lekka, ale musze sie pilnowac dzieki, rodzice
OdpowiedzWystarczy polecić im jakieś artykuły o kaloryczności i o tym, że do schudnięcia/przytycia wystarczy odpowiednie spożycie kalorii w ciągu doby, a źródło kalorii nie ma znaczenia dla samego chudnięcia/tycia, choć oczywiście w kwestiach zdrowotnych balans makro- i mikroskładników ma duże znaczenie.
Odpowiedz@Rollem: Nawet nie chcieli przeczytać. To ten typ ludzi, który ma swoje racje. Tylko strasznie mi szkoda tych dzieci, bo nie dość, że je wyszydzają bo grube, widziałem, jak patrzyły na to ciasto, chętnie by zjadły, bo słodyczy dwóch lat nie miały w ustach żadnych (nawet na urodziny), a nie ich wina, że są grube. Ponoć byli u dietetyka, który im powiedział, żeby ograniczyć słodycze, śmieciowe żacie i napoje, ale szczegółów nie znam... Może gdyby dietetyk wiedział, jak to wygląda w praktyce powiedziałby im co innego...
Odpowiedz@Ferian: Problem z dietetykami jest taki, że wielu z nich zdobyło wykształcenie 40 lat temu i do dziś wciska mity i kity nauczane podczas PRL-u, jak chociażby to, że aspartam powoduje choroby, czy koniecznie jedzenie co 2-3h żeby mieć szansę schudnąć, a trening to podstawa chudnięcia - ale jednocześnie większość chociażby kulturystów czy sportowców je nieregularnie, chudnięcie (tracenie tłuszczu) opiera na diecie, i to można łatwo sprawdzić na youtube (choć tu kanał Warszawskie Koksy raczej bym zdyskwalifikował ze względu na zbyt wiele przesłanek ku temu, że używają oni różnych substancji wspomagających chudnięcie czy wydolność organizmu, ale przykładów innych jest wiele), gdzie wielu kulturystów czy dietetyków albo trenerów twierdzi, że sami niekoniecznie jedzą regularnie, i często dietę opierają na jedzeniu powszechnie uważanym za powodujące tycie. No i druga sprawa - często idąc do dietetyka sami się trochę okłamujemy, tu zapewne było tak samo.
OdpowiedzChyba jedna z najgorszych rzeczy w dzieciństwie - wszyscy jedzą słodycze, tylko tobie nie wolno...
Odpowiedz@minutka: Wydaje mi się, że siedzenie przy stole póki się nie zje końskiej porcji żarcia, z bolącym brzuchem, mdłościami i świadomością, że Twoi rodzice robią z Ciebie kalekę i wymyślają nieprawdziwe historyjki na Twój temat jest chyba jednak gorsze.
Odpowiedz@Imnotarobot: Ano jest. Napisałam "jedna z najgorszych", a to nie to samo, co "najgorsza".
OdpowiedzMoże da ich się chociaż namówić żeby wysłali dzieci same gdzieś na jakieś wakacje, obóz sportowy czy nawet odchudzające, byle bez rodziców, żeby trochę odpoczęły od tego tuczenia?
Odpowiedz@JanMariaWyborow: Na medycynie się nie znam, ale najbardziej się obawiam, że im się już żołądki rozepchały. Nawet jeśli odpoczną, to jak wrócą do tego wyjdzie to samo :/ Poza tym już po wakacjach. Ktoś tu wspomniał o opiece społecznej, ale chyba bym musiał to zgłosić jakoś anonimowo, bo gdyby ktokolwiek z rodziny się dowiedział, że nakablowałem na rodzinę, to nie miałbym w moim rodzinnym mieście życia. No i z drugiej strony szkoda by mi było, jakby im dzieci zabrali, w końcu no... Ja wiem, że oni chcą dobrze i kochają te dzieci.
Odpowiedz@Ferian: Dzieci im nie zabiorą. Nie wierz twe wszystkie naciągane historie o zabieraniu dzieci za byle co. To jest ostateczność. Rodzice musieliby je tak zaniedbać, że dzieciaki miałyby nie tylko problemy ze zdrowiem i to nieodwracalne ale również opuźniłyby się w rozwoju. Dodatkowo chodziłyby głodne, brudne i rodzice mieliby w dupach ich edukację.
Odpowiedz@Ferian: Twoja wygoda vs zdrowie i być może życie twoich kuzynów. Twój wybór, i to ty będziesz musiała patrzeć na siebie w lustrze jeśli wybierzesz wygodę.
Odpowiedz@bloodcarver: Szanowna koleżanko, zgłosiłem anonimowo razem z kuzynką i siostrą. Mam tylko nadzieję, że część rodziny mnie nie rozpozna z piekielnych.
Odpowiedz@Ferian: Bardzo dobrze. Może nacisk odgórny plus motywacja (pewnie biorą 500+) zmieni ich sposób myślenia. Lub przynajmniej sposób żywienia dzieci, bo zapewne będą uważali, że to oni maja rację a inni "wydziwiają".
OdpowiedzStrasznie mi tych dzieci żal. Zmagałam się z zaburzeniami odżywiania przez kilka lat i niestety sposób myślenia ciężko wyplenić. Bardzo nie chcę córce zafundować podobnych przeżyć a mam straszną chudzinę w domu i musimy pilnować wagi.
Odpowiedz@Aniela: Ale byłaś z córką u lekarza, jest pod kontrolą i tak dalej? Nie robisz tego tylko wg własnego uznania?
Odpowiedz@bloodcarver: No pewnie, ze bylam u lekarza i dalej kontrolujemy wage u pediatry. Nawet na gastroenterologii nie widzieli w tym problemu. Nie jestem matka szukajaca przyczyny przez dr Google ;) Corka jest wczesniakiem co juz to czyni ja nieco ponizej normy. Idzie swoim trybem ale jest bardzo szczuplutka. My z mezem tez szczupli jestesmy a jako dzieci to juz w ogole.
OdpowiedzRodzice sami robią z dzieci kaleki. Wyśmiewanie to najmniejszy problem, gorzej będzie za ileś lat jak odezwą się różne choroby z powodu otyłości.
OdpowiedzU mnie w rodzinie było identycznie. ciotka i jej trzy corki, wszystkie okropnie otyłe. Pamiętam jak jako dziecko, jechałam do kuzynek w odwiedziny, to zawsze siedziałam przy stole, nad pełnym talerzem i słyszałam, że muszę wszystko zjeść bo jedzenia się nie wyrzuca. Kiedy ja normalnie w domu jadłam połowę takiej porcji. I nie to, że jedzenie było jakieś bardzo niezdrowe, po prostu ilością można by wykarmić dwie takie rodziny jak ich.
OdpowiedzU mojej babci było to samo. Jak miałam z 5-6 lat pojechałam do niej na wakacje razem z bratem. Nakładała nam olbrzymie porcje, do tego ja musiałam zjeść wszystko. Brat nie musiał. Dosłownie płakałam i jadłam. A później było zdziwienie jak wróciłam do domu większa.
OdpowiedzCóż, patologia to nie tylko alkohol i brak opieki...
Odpowiedz