Żyjemy sobie z mężem i naszym 5-letnim synem. Młody z racji tego że pracujemy również w wakacje musiał chodzić do przedszkola.
Pewnego wieczoru mąż poszedł się umyć i zapomniał przekręcić zamka w drzwiach. Młodemu zachciało się siku i wszedł do łazienki gdy akurat jego ojciec wycierał się po prysznicu.
Następnego dnia opowiadał dzieciom w przedszkolu, że jego tata ma dużo włosów nad siusiakiem, usłyszała to też przedszkolanka, która uznała że mój mąż jest pedofilem i zgłosiła nas do opieki.
Czekamy na wizytę. Co za czasy...
Rozumiem Twoje rozgoryczenie ale nauczycielka zareagowała prawidłowo. Oczywiście, to zgłoszenie jest zupełnie bezzasadne ale lepiej zareagować i się pomylić niż udawać, że się nie widzi/nie słyszy. Postaraj się spojrzeć na sytuację bez irytacji a dobrą stroną jest to, że jeśli cokolwiek będzie zagrażać Twojemu synowi to ta pani z pewnością zareaguje.
Odpowiedz@mijanou: Zastanawiałam się dlaczego babka nie zawiadomiła od razu policji. Może jest świadoma, że było tak jak mówi autorka ale woli to sprawdzić. W UK jej mąż już by był przesłuchwany a dziecko zabrane na czas wyjasnienia sprawy. Tutaj to dopiero dzieją sie cuda. Raz jedna dziewczynka na pytanie nauczycielki, co jadła na śniadanie odparła: suchy chleb. Jak zawsze. Nauczycielka od razu zawiadomiła policję. Podjechali i sprawdzali czy dzieci nie są głodzone. Inny dostał wyrok w zawiasach za zbyt małą frekwencję dzieci w szkole ( choc to akurat było sprawiedliwe) A na lotnisku kobieta opowiadała jak nauczycielka podjechała im pod dom, bo dziecka nie było trzy dni w szole. No tu też ta kobieta nie byla fair ze szkołą, bo zrobili sobie tydzień wolnego w Polsce a ta im zadzwonila, że dziecko chore. Nauczycielka dzwoni i pyta gdzie oni sa jak nie ma samochodu i nikogo w domu. Kobieta na to, że mąż w pracy a ona z dzieckiem u lekarza. Ni cuda
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Jak wesz, w UK prawo jest inne i jeśli dziecko nie chodzi do szkoły, rodzic karany jest mandatem (dlatego w szkołach w UK jest dość wysoka frekwencja). Natomiast w przypadku takim, jak ten procedury zaczęłyby się od rozmowy rodziców ze szkolnym psychologiem w obecnosci nauczyciela, który podejrzewa.Następnie dziecko wnikliwie, acz dyskretnie by obserwowano, założono by mu potencjalnie kartę. Wiem, bo w UK spędzam zawodowo sporo czasu i to w branży, że tak powiem. W sądzie brytyjskim kończą więc naprawdę uzasadnione przypadki, jak jawne zaniedbania rodzicielskie oraz uchylanie się od obowiązków szkolnych. Mniej drastyczne przypadki, szkoły też starają się rozwiązywać we własnym zakresie.
Odpowiedz@mijanou: Wiem. Facet bardzo często zabierał dzoeciaki na wakacje w czasie roku szkolnego, bo " bardziej mu sie opłaca placić karę niż za bilety w sezonie". Noi się doigrał. U nas byla natomiast jazda ze starym GP.Nie wystawiali zwolnień lekarskich a dzieciak w tamtym czasie często chorował. Skończyło się na tym, że w razie W szkoła chciała dzwonić do GP,lub odsłuchać rozmowę z recepcjonistką czy naprawdę mala była rejestrowana w przychodni. Tamta przychodnia była okropna. Ujowi lekarze i nawet nie wysyłali potwierdzenia emsem. Traz mamy normalne GP i jazdy się skończyły.
Odpowiedz@mijanou: Wiesz co, po prostu ludzie wpadli w jakąś paranoje w kwestii dbania o bezpieczeństwo dzieci. Jak ja byłem dzieciakiem, to wiadomo jest jedna łazienka, czasem się wpadało i widziało rodziców nago, ale to nie znaczy, że byłem molestowany. Przeczytałem historię autorki i się zdziwiłem czemu taka słaba ocena. Widzę komentarze i już wiem. Społeczna paranoja. Z jednej strony nie przeszkadzają wam nagie dzieci kąpiące się w publicznych fontannach, bo uważacie, że tam pedofile nie chodzą, ale z drugiej strony, normalne domowe sytuacje zamieniacie w historie o molestowaniu...
Odpowiedz@noddam: Nie znam ani jednej osoby, której nie przeszkadzałoby to, że matki kąpią gołe dzieciaki w fontannie w centrum miasta. Ba, za każdym razem jak ten temat wypływa, to na piekielnych 99% komentarzy jest o tym, że to obrzydliwe, niehigieniczne i niebezpieczne. Więc o czym ty mówisz?
Odpowiedz@mijanou: NIE zareagowała prawidłowo. Prawidłowa reakcja to w takiej sytuacji przede wszystkim przeprowadzenie rozmowy z rodzicami w celu wyjaśnienia sprawy. Dopiero jeżeli z takiej rozmowy wynika coś podejrzanego lub rodzice się na taką rozmowę nie zgadzają albo jej unikają, eskalowanie sprawy gdzieś dalej. Zawsze, w KAŻDEJ sytuacji wątpliwej, pierwsze działanie to próba wyjaśnienia sytuacji bezpośrednio z osobą, której te wątpliwości dotyczą. Potem dopiero ew. dalsze działania, jeżeli to nie przynosi skutku. Ludzie naprawdę już nie potrafią ze sobą normalnie rozmawiać, tylko od razu wszystko chcą załatwiać przez urzędników i policjantów?
Odpowiedz@lady0morphine: Mówię zapewne o właśnie tych matkach, którym to nie przeszkadza. Z resztą w ramach dyskusji o fontannach (jakiś czas temu, na tym forum), znalazło się dość sporo osób broniących takich sytuacji.
Odpowiedzzgadzam się z przedszkolanką, jeśli chłop nie umie obsłużyć maszynki do golenia, to jest podejrzany ;D
Odpowiedz@Caron: Dowcipne, przyznaję.
OdpowiedzMoże, gdyby tatuś nie zamykał się tak starannie przed synem w łazience i w porę wyjaśnił (o ile syn w ogóle by o to pytał) dlaczego dorośli mężczyźni posiadają zarost nie tylko na brodzie - tego problemu by nie było? Chociaż, z drugiej strony, gdyby w jakiejś tam sytuacji wylazło, że młody coś wie na temat męskich siusiaków - mogłoby być jeszcze gorzej. Mam nadzieję, że pani z OPS okaże się rozsądna, bo jeśli nie - to czeka was droga przez mękę. Udowadnianie, że nie jest się wielbłądem, rozmowy z psychologiem dziecięcym i cholera wie, co tam jeszcze. Już niedługo dojdzie do tego, że ojcowie (a może i matki też) będą się bali trzymać własne dziecko na kolanach, przytulać, całować, albo zmieniać pieluchy, bo jakiś oszołom stwierdzi, że pożądliwie patrzy na genitalia niemowlaka. Co do pani przedszkolanki - powątpiewam w jej profesjonalizm. Wystarczyło, by zapytała syna "naprawdę? skąd wiesz?" - i dziecko by jej wyjaśniło. Nie ma to jak robić "z igły widły", by się "wykazać" i zaistnieć. Dzieci molestowane seksualnie nie zachowują się tak swobodnie i na tematy "okołoerotyczne" milczą jak grób, nawet wobec rodziców(drugiego rodzica).
Odpowiedz@Armagedon: Czyli twierdzisz, że trzeba latać nago przed 5-letnim dzieckiem? Co jest z tobą nie tak? W wieku 5 lat dziecko nie musi jeszcze wiedzieć gdzie będzie miało włosy za kilkanaście lat. To jeszcze nie czas na rozmowy o dojrzewaniu. Zachowanie przedszkolanki jest jak najbardziej na miejscu. Lepiej takie rzeczy sprawdzić niż udawać, że się nie słyszało. W tym przypadku dziecko nie jest molestowane, ale co gdyby było? Przedszkolanka ma siedzieć cicho, bo ty tak mówisz?
Odpowiedz@LolaLola: ale różnice w płaciach to tema MUST BE kiedy dziecko idzie do przedszkola czy zerówki.
Odpowiedz@Arcialeth: A czy w opisanej historii jest mowa o tym, że dziecko nie znało różnic między płciami? Nie, jest mowa, że było zdziwione tym, że tata ma włosy w okolicach intymnych. To raczej nie jest temat "MUST BE" dla dziecka idącego do przedszkola
Odpowiedz@LolaLola: Nie jestem zwolenniczką latania nago przed własnymi dziećmi ale nadmierna pruderia też nie jest wskazana. Rodzice poprzez traktowanie nagości jako absolutnego tabu sami wpajają dziecku, że nagość jest zła (dziecko nie ma tej swiadomości bo to rodzice uczą je co dobre a co nie). A to, że w pewnym wieku zadają pytania o różnice w budowie pomiędzy nim a matką/ojcem to zwyczajna dziecięca ciekawość i odkrywanie świata. I można mu to spokojnie wyjaśnić a dzieci głupie nie są i jeśli im się to spokojnie i przystępnie wyjaśni to nawet nie zrobią sensacji z faktu, że zobaczyły rodzica nagiego pod prysznicem. No dzieci mają to do siebie, że są ciekawe i zadają pytania :D
Odpowiedz@LolaLola: Nikt nie powiedział że trzeba latać nagonka przed dzieckiem. Ale ta przedszkolanka powinna najpierw wezwać rodziców na rozmowę, przedstawić swoje obawy a nie bawić się w rycerza i lecieć do mops, bo teraz rodzice nie winni a mogą przechodzić gehenne, bo idiotce coś się wydaje. Armagedon ma rację, dzieci molestowane nie zachowują się swobodnie, milczą, są smutne i nie mówią nic na tematy intymne a już na pewno nie same z siebie. Bo dziecko molestowane raczej ma wmawiane że nie wolno nic mówić bo to nic złego a jak komuś powie to będzie kara itp.
Odpowiedz@mijanou: Aha, czyli trzeba biegać nago przed dzieckiem, ale tylko trochę? Czy ty czytałaś to co napisałaś? Twoim zdaniem uczenie dziecka, że nagość jest sprawą prywatną to wpajanie mu, że nagość jest zła? No pewnie, przecież uczenie dziecka prywatności to uczenie go najgorszego zła, bo o czym będą plotkować sąsiedzi? I ja nigdzie nie napisałam, żeby nie odpowiadać na pytania dziecka jeśli już coś zobaczyło. I po raz kolejny: w tej historii nie ma ani słowa o tym, że dziecko mówiło o różnicach między płciami. Jedynie o różnicach w stanie owłosienia między małym chłopcem a dorosłym mężczyzną. A taka wiedza u 5-latka nie jest obowiązkowa. No chyba że tak jak w historii wparuje tacie do łazienki.
Odpowiedz@mlodaMama23: A jak sobie wyobrażasz taką rozmowę z rodzicami? Myślisz, że gdyby ojciec był pedofilem przyznałby się do tego, bo pani przedszkolanka zapytała? Była w mojej klasie w podstawówce dziewczynka molestowana przez ojczyma. Opowiadała o tym, jednak nikt jej nie wierzył. Dopiero w gimnazjum okazało się, że to prawda. Jej mama wróciła wcześniej z pracy i przyłapała mężusia dobierającego się do jej córki. Podsumowując: dziewczynka była molestowana przez kilka lat, bo nikt jej nie wierzył i tego nie sprawdził. Dalej twierdzisz, że molestowane dzieci o tym nie mówią, nie próbują dawać sygnałów?
Odpowiedz@LolaLola: No i waśnie jak wparuje do łazienki i zacznie zadawać pytania to jest dobry czas, żeby dziecku na te pytania odpowiedzieć-prosto i przystepnie, spokojnie i rzeczowo. Jeśli dziecko zauważy, że dorosły nie robi z tego afery to i ono afery nie zrobi. Jeśli reakcją rodzica na wparowanie dziecka tacie do łazienki będzie próba odwrócenia/zbywania tematu/zawstydzenie/wyrzucenie dziecka z pretensjami z łazienki (oczywście NIE twierdzę, że w historii tak było a wyjaśniam czysto teoretycznie) to dziecko (a dzieci głupie nie są) odniesie wrażenie, że to tabu/wielka tajemnica i (jak to dziecko) zapragnie się sensacją podzielić z rówieśnikami. Jednocześnie powinno się nauczyć dziecko, że nie należy wchodzić do łazienkiw chwili, gdy ktoś z niej korzysta i to też spokojnie. Dziecko zrozumie. Absolutnie na nawołuję do biegania "tylko trochę nago" po domu w obecności dziecka i nie wiem, jakim cudem Ty wyczytałaś to w moim komentarzu.
Odpowiedz@LolaLola: dzieci molestowane dają jasne sygnały, choć niewerbalne (głównie i jeśli dziecko opowiedziało o tym komuś to karygodny jest brak reakcji). Po prostu komuś zabrakło w podstawówce chęci by poobserwować dziecko i jego relacje z ojczymem, skierować je na rozmowę ze szkolnym psychologiem, który serio potrafi (lub w teorii powinien potrafić) zyskać zaufanie dziecka na tyle, że do jakiegoś stopnia dziecko się otworzy. I mimo wszystko w takich sprawach zawsze zaczyna się od obserwacji i rozmowy.
OdpowiedzLolaLola: Aha, czyli lepiej żeby ze wszystkim, z każdą obawą lecieć do MOPS/policji, niż próbować sprawę wyjaśnić na etapie bez instytucyjnym? Uważasz, że będzie dobre dla dziecka, kiedy jego rodziców co rusz będzie nachodzić jakaś larwa z urzędu, która o dzieciach ma tyle pojęcia co wyczyta w książkach? Ktoś wyżej napisał, najpierw wezwać rodziców, wziąć małego do psychologa, ustalić, czy faktycznie coś złego się dzieje. W Szwecji ta rodzina mogłaby zapomnieć o dziecku, tu na szczęście jeszcze aż takiej paranoi nie ma, ale podejrzewam że dzięki pani "pedagog", rodzice i tak długo będą musieli się tłumaczyć. Poza tym tutaj nie ojciec paradował nago po domu, tylko dziecko samo weszło i się natknęło. Psychiki mu to nie skrzywiło, według mnie to jeszcze nie jest wystarczający sygnał, aby wzywać organy do pomocy. Mojemu mężowi zdarza się wylecieć z łazienki nago bo zapomniał bokserek do łazienki, gdybym w swoim otoczeniu miała same takie panie jak ta z historii, to chłopa bym zza krat oglądała, a o dziecku mogłabym zapomnieć. Umiaru trochę. Co do dziewczynki, są wyjątki potwierdzające regułę, trafiła na ujowych dorosłych, ale poczytaj o przypadkach molestowania dzieci. Raczej o tym nie mówią. Nawet nie mówią że wujek/brat/tata/pan sąsiad go dotykał. Są wycofane, nagle przestają być wesołe, zmiana w zachowaniu o 180*. Ta dziewczynka głośno mówiła o problemie, tylko każdy ją olał, ale dobry pedagog powinien zaobserwować zmianę w zachowaniu dziecka, i próbować dociec przyczyn, bo równie dobrze dzieciak może być zły na kolegę, czy obrażony na rodziców bo nie dostał zabawki.
Odpowiedz@mijanou: Tylko wiesz, dzisiaj mamy takich pedagogów w szkołach, którzy są na zasadzie odbębnić swoją pańszczyznę i tyle. Ewentualnie takich nadgorliwców bez krzty wyobraźni. Ja osobiście, gdyby przedszkolanka miała takie obawy w związku z moim dzieckiem, chciałabym dowiedzieć się pierwsza. I na pewno bym tego nie zignorowała, tylko podjęłabym odpowiednie kroki wyjaśniające, bo mąż w gruncie rzeczy jest obcy, dziecko to jednak dziecko, jeśli w przeszłości nie narobił nic, żeby mieć ograniczone zaufanie, to bym wzięła na poważnie sygnał. Ale, jeśli bździągw nasłałaby mi na głowę urzędy, bez konsultacji ze mną, ruszyłabym niebo i ziemie żeby jej umilić życie.
Odpowiedz@mijanou: A czy ja gdzieś napisałam, że trzeba dziecko wywalać z łazienki albo zbywać? Zawstydzenie jest akurat naturalną reakcją w takiej sytuacji. Powtarzam po raz kolejny: czy ja gdzieś napisałam, że gdy dziecko zobaczy rodzica nago to nie trzeba z nim rozmawiać czy odpowiadać na jego pytania? Napisałam jedynie, że owłosienie w miejscach intymnych to nie jest temat OBOWIĄZKOWY dla KAŻDEGO 5-latka. Sama napisałaś "Nie jestem zwolenniczką latania nago przed własnymi dziećmi ale nadmierna pruderia też nie jest wskazana. Rodzice poprzez traktowanie nagości jako absolutnego tabu sami wpajają dziecku, że nagość jest zła", co można odczytać jako "biegaj czasami przed dziećmi nago, żeby nie pomyślały, że nagość to coś złego". A pisanie Armagedon, że ojciec nie powinien zamykać drzwi do łazienki gdy idzie się kąpać to już w ogóle idiotyzm. No widzisz, a w przypadku tej dziewczynki z mojej klasy były to sygnały werbalne. Zauważyła że nikt jej nie wierzy, więc przez kilka lat nic nie mówiła. Ona była wręcz znana z tego, że kłamie. Serio, kiedyś zaczęła nam opowiadać że ma raka. Nie była zbyt lubiana i często próbowała zwrócić na siebie uwagę wymyślając różne rzeczy. Nauczyciele nie uwierzyli, bo myśleli, że to jedna z jej historyjek, a grupka 9-letnich dziewczynek dodatkowo nie rozumiała, że to poważna sprawa.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 sierpnia 2017 o 14:33
@mlodaMama23: Wiesz, jeśli ktoś nie ma nic do ukrycia i nic złego nie zrobił to nie musi się bać wizyty pani z MOPSu. A twoim zdaniem ludzie z urzędów żyją w jakichś kapsułach w kosmosie, nie mają swoich rodzin i swoich doświadczeń? To też są ludzie. Przestań oglądać "Trudne sprawy", bo trochę zaczynasz odpływać.
Odpowiedz@LolaLola: " [...]Sama napisałaś "Nie jestem zwolenniczką latania nago przed własnymi dziećmi ale nadmierna pruderia też nie jest wskazana. Rodzice poprzez traktowanie nagości jako absolutnego tabu sami wpajają dziecku, że nagość jest zła", co można odczytać jako "biegaj czasami przed dziećmi nago, żeby nie pomyślały, że nagość to coś złego".[...]". Że co, proszę? Wybacz ale za nadinterpretację nie odpowiadam. Co do dziewczynki: podejrzewam, że te konfabulacje miały po prostu na celu zwrócenie uwagi na siebie i wołanie o pomoc. Szkoda, naprawdę szkoda, że nikt się nie zainteresował dlaczego dziecko tak konfabuluje i usiłuje zwrócić na siebie uwagę. @młodaMama23 no niestety, z tymi psychologami/pedagogami szkolnymi to różnie bywa w praktyce. Generalnie chyba pomoc psychologiczna/pedagogiczna sprowadza się do produkowania miliona dokumentów i kierowaniu do poradni. Dopóki selekcja do zawodów okołopedagogicznych będzie negatywna dopóty będziemy mieli adekwatnych do negatywnej selekcji psychologów/pedagogów szkolnych.
Odpowiedz@mijanou: To że nie potrafisz się wysłowić to już nie moja wina. No właśnie, teraz to szkoda że nikt nie zwrócił uwagi. Ale gdyby zwrócił to pewnie byłoby "przesadzają z tym MOPSem". Sami nie wiecie czego chcecie.
Odpowiedz@LolaLola: Większość ludzi chce w takich przypadkach zdrowego rozsądku i normalnego podejścia.
Odpowiedz@kertesz_haz: Nie, większość ludzi, a zwłaszcza z tego portalu chce gównoburzy i narzekania. Nie ważne co w tej sytuacji by się zrobiło, i tak by narzekali. To tak jak z tymi zdjęciami pary i osła. Jeśli facet jedzie na ośle a kobieta idzie to krzyk, bo cham powinien kobiecie pozwolić jechać. Jeśli kobieta jedzie na ośle to krzyk, że paniusia powinna facetowi miejsce zrobić zamiast się tak rozsiadać. A jeśli oboje jechali na ośle to krzyk, że debile, bo biedne zwierzę męczą. Większość użytkowników piekielnych dokładnie taka jest
Odpowiedz@LolaLola: dziewczyno, skąd się tu wzięłaś? Pod każdą komentowaną przez Ciebie historią rozpętujesz shitstormy. Serio, nie da się uprzejmiej? Ja się potrafię "wysłowić" bez problemu ale nie odpowiadam za to, że ktoś czyta i dodaje do mojego komentarza własny, jedynie słuszny.
Odpowiedz@mijanou: Bo ten portal to tylko i wyłącznie gównoburze. Najwyraźniej nie da się uprzejmiej. Jeśli wejdziesz między wrony musisz krakać jak i one. No właśnie nie widać, żebyś potrafiła się wysłowić, skoro coś piszesz o po chwili wykłócasz się, że coś innego miałaś na myśli.
Odpowiedz@LolaLola: Tylko ci ludzie są wyjątkowo upierdliwi i mimo że mają swoje za uszami, to u Ciebie się dowalą o każdy szczegół. Urzędnik ma swoje przepisy i tyle. Kiedyś miałam kuratora rodzinnego. Pan przyszedł do mnie w środku tygodnia, przed 8. Widząc że szykuję się do wyjścia głupio zapytał gdzie się wybieram. Innym razem nie zaglądał w dziennik papierowy tylko Librus. W librusie nie miałam zwolnień jako zwolnienia tylko nieobecności,. Zaczął siąc zamęt, bo mnie przecież prawie miesiąc w szkole nie było. Rozumiesz? Czasem trafisz na życiowego urzędnika, ale coraz częściej na takiego, co sztywno idzie z regulaminami i innymi przepisami i mu nie wytłumaczysz. I za taką pierdołe zwali ludziom na głowę poradni i innych urzędów że przez najbliższy rok będą latać od ułana do pogana. -
Odpowiedz@mlodaMama23: Aha, bo jednego takiego urzędasa spotkałaś to już wszyscy źli? W fabrykach ich produkują twoich zdaniem? Bez obrazy, ale skoro miałaś kuratora to chyba znaczyło, że musiałaś narozrabiać, więc nie dziwi mnie ograniczone zaufanie.
Odpowiedz@LolaLola: jakie LATAC NAGO? u mnie w domu nikt sie nigdy nie zamykal w lazience czasem mama jak kapala sie w wannie ( czytala w kapieli) wolala i prosila o cos- normalnie sie wchodzilo z ojcem takich sytuacji nie pamietam a w historii jest napisane, ze zobaczyl PRZYPADKIEM rownie dobrze PRZYPADKIEM mogl zobaczyc, ajk rodzic sie na szybko przebiera gdy lazienka jest zajeta
Odpowiedz@LolaLola: Nadal twierdzę, że nic o lataniu nago nie napisałam :D Więc jeśli ktoś coś miał na myśli to chyba nie ja. Ale poważnie teraz: dlaczego uważasz, że na piekielnych tylko gównoburze?
Odpowiedz@bazienka: mijanou coś takiego zasugerowała twierdząc, że "nadmierna pruderia nie jest wskazana", a Armagedon stwierdziła, że mąż autorki nie powinien w ogóle zamykać drzwi idąc do łazienki. A czy ja gdzieś napisałam, że uważam, że ojciec pokazał się 5-latkowi specjalnie? A to ciekawe, że z ojcem takich sytuacji nie pamiętasz, a jakiś czas temu pisałaś, że wparował ci kiedyś do łazienki gdy się kąpałaś i byłaś tym faktem okrutnie oburzona. A pod inną historią twierdzisz, że o 4:00 kupowałaś bilet w kasie PKP podczas gdy kasy zazwyczaj otwierane są o 6:00. Jak to jest że ty zawsze, do niemal każdej historii masz komentarz pod tytułem "ja mam podobnie a nawet jeszcze gorzej"?
Odpowiedz@mijanou: Rozejrzyj się. Wystarczy, że wkroczy Armagedon ze swoimi podejrzeniami, że każda historia jest fałszywa albo jeden z tych roszczeniowych baranów z żądaniami o podawanie dodatkowych informacji (ostatnio widziałam jak żądali podania nazwy miejscowości, w której mieszka autorka) a później trucie i minusowanie na potęgę gdy ktoś tego nie chce zrobić. Albo po prostu kłótnia poglądowa, w której jedną stroną jest ktoś kto nie przyjmuje argumentów i kłóci się, żeby się kłócić. Piekielni nie są już miejscem do dzielenia się piekielnymi historiami - zostali piekielnością samą w sobie.
Odpowiedz@LolaLola: kurczę, przecież Piekielni to przede wszystkim miejsce czytania wkurzających nas historii a nie walka na śmierć i życie. Tak naprawdę nie ma pewności, ile z opisywanych historii zdarzyło się naprawdę a ile zostało zmyślonych. Nie czytałam wszystkich mkomentarzy Armagedon ale te, które rzuciły mi się w oczy/zapadły w pamięć były kujące ale trafne. Oczywiście, z Twoimi komentarzami też często się zgadzam i plusuję. Wolałabym jednak, żeby nie wyciągać prywatnych animozji i nie wojować w publicznych komentarzach bo każdy przecież czasem ma rację a czasem nie. Inaczej z zabawy robi się jakaś wielka wojna o pietruszkę.
Odpowiedz@mijanou: Widzisz, kilka miesięcy temu dodałam historię. Zostałam nazwana idiotką, gówniarą itd, bo napisałam, że kumpel przestał się odzywać po tym jak znalazł sobie dziewczynę. Jedna dziewczyna opisała piekielną rodzinę swojego byłego i dostała komentarze w stylu "to na pewno on ciebie rzucił". A to tylko przykłady, tego jest znacznie więcej. Błagam cię. Armagedon tylko szuka gównoburzy, więc próbuje wszystkim wmawiać, że zmyślają. Trafne? Poczytaj sobie komentarze pod historią nr 78164 te "trafne" komentarze.
Odpowiedz@LolaLola: ze skrajności w skrajność. Nie należy przed dzieckiem latać na golasa i wymachiwać tym i owym. Nie należy też panikować jak dziecko nakryje cię nago. Ot po prostu ubieram się/kąpię i tyle. Nie powinniśmy uczyć od małego (hehe) dzieci skrajnych zachowań. A zachowanie przedszkolanki? Wystarczyło by żeby zapytała: "skąd wiesz, że twój tata ma dużo włosów nad siusiakiem?" I jeśli dziecko odpowiedziało by, że widział ojca pod prysznicem, to nie ma sensu angażować w to opieki. Ale mimo wszystko, zawsze lepiej, że zareagowała niż jakby miała udawać, że nic nie usłyszała.
Odpowiedz@LolaLola: "Bo ten portal to tylko i wyłącznie gównoburze. Najwyraźniej nie da się uprzejmiej. Jeśli wejdziesz między wrony musisz krakać jak i one". Więc dlaczego nie usuniesz konta skoro funkcjonowanie na Piekielnych powoduje u Ciebie, najwyraźniej, zakwaszenie organizmu? Bytność tutaj nie jest obowiązkowa
Odpowiedz@LolaLola: Widzę że sama jesteś urzędasem. Narozrabiałam tyle, że nie chodziłam do szkoły, ot cała afera. Ale uprzedzę, moje zachowanie uległo poprawie, nauczyciele mnie chwalili, oceny znacząco poszły w górę, tylko mój kurator był upośledzony, bo nawet nie raczył zajść do wychowawcy, tylko dreptał do szkolnej pedagog, która o uczniach wiedziała tyle, co nic. I to nie jeden urzędnik tak upierdliwy, którego spotkałam na swojej drodze. I tak, uważam że kilka lat pracy za biurkiem sprowadza tych ludzi do poziomu robotów wypuszczanych z fabryki.
Odpowiedz@SunnyBaby: A kim ty niby jesteś, że mam robić co każesz? Sama z tego co widziałam nieraz tu pultuniłaś więc może ty usuń konto? @mlodaMama23: "Sama jestem urzędasem" a to dobre :P. Zabrzmiało jak "chyba ty". "Ot cała afera" - jest coś takiego jak obowiązek szkolny. Skoro panieneczce nie było do szkoły po drodze to się nie dziw, że się kurator zainteresował. Każdego urzędnika w Polsce nie spotkałaś, więc może odpuść normalnym ludziom. Patrząc na twój nick współczuję dziecku. Skoro opuszczanie szkoły, ciągłe wagary, pewnie jeszcze piwko, papieroski i nie wiadomo co jeszcze to dla ciebie nic takiego to się nie zdziw jak dziecko zacznie robić to samo.
Odpowiedz@LolaLola: To po prostu dobra rada. Skoro, jak sama twierdzisz, obcowanie ze społecznością Piekielnych sprawia ci takie udręki, to po co z własnej woli skazywać się na nie?
Odpowiedz@SunnyBaby: Zdaje się, że potrafię sama podejmować decyzje. Nie potrzebuję rad dziewczynki, która sama pultuni na kogo się da
Odpowiedz@LolaLola: "dzewczynkę" to ty masz w lustrze
Odpowiedz@LolaLola: Dziewczyno weź się lecz. Widzę że do jednego zdarzenia dorobiłaś sobie całą ideologię, tak jak niektórzy komentujący tu historię. Ot, hipokryzja. A kurator ma obowiązek patrzeć na całokształt podopiecznego a nie tylko na to co złe. Od mojego dziecka się odwal, bo zakładasz że jestem degeneratką, która sprowadzi dzieci na złą drogę. Może nie spotkałam każdego urzędnika, ale wielu, i połowa z nich miała formułki zamiast mózgu.
Odpowiedz@LolaLola: Nie wiem, zakładając że masz dzieci to serio nigdy nie byłaś z nimi w saunie czy na basenie? Nikt nie każe sadzać dziecka na kanapie i mówić "patrz dziecko, teraz rodzice będą się rozbierać", ale to chyba normalne że przed/po wyjściu z basenu się wszyscy rozbierają pod prysznicem, i dziecko to widzi. I że do sauny idzie się nago i dziecko też to widzi. Nie w ramach 'uświadamiania', tylko normalnych życiowych aktywności i towarzyszących im zasad higieny.
Odpowiedz@SunnyBaby: Jeśli stałabyś obok mnie przed tym lustrem to rzeczywiście, byłaby w nim "dziewczynka". @mlodaMama23: Jak już wcześniej napisałam, jeśli wszedłeś między wrony musisz krakać jak i one. Wszyscy wymyślają, dopowiadają i wszystko jest w porządku, a nagle gdy ja to zrobiłam to już jestem zła i niedobra? I kto tu jest hipokrytą? Kurator ma obowiązek patrzeć na całokształt, ale to nie znaczy, że ma przymykać oko na wybryki, tylko dlatego że w innej dziedzinie jest ok. Ja się mogę odwalić, ale to nie znaczy, że przestaniesz mieć zły wpływ na dziecko (sama napisałaś, że niechodzenie do szkoły to nic takiego, więc się nie dziw, że wyciągnęłam takie a nie inne wnioski). Właśnie, spotkałaś wielu urzędników, ale nie każdego. Poza tym, patrząc na twoje podejście do sprawy można stwierdzić, że nie jesteś zbyt obiektywna. @Kocilla: Nie mam dzieci, sama do sauny nie chodzę, więc raczej dzieci też bym tam nie zabierała. A na basenie nikt nikomu nie każe się przebierać przy wszystkich, są miejsca gdzie można się spokojnie przebrać bez świadków. Gdybym miała dziecko to nie wystawiałabym jego nagości na widok publiczny. Szanowałabym jego prywatność. I nie robiłabym z mojego dziecka widowiska dla pedofili.
Odpowiedz@LolaLola: Szczerze mówiąc to jeszcze nie widziałam pływalni z zamykanymi, osobnymi kabinami prysznicowymi. W siłowniach owszem, na basenie nigdy. Więc siłą rzeczy nie uniknie się tam widoku nagiego ciała. No chyba że Ty z tych, którym prysznic przed wejściem służy do zmoczenia kostiumu kąpielowego, a nie umycia siebie...
Odpowiedz@Kocilla: Wiesz, trochę popsuję twoje postrzeganie świata: nie każdy musi chodzić na basen. Ostatnio byłam na basenie jakieś 10 lat temu i to tylko dlatego że kuzynka mnie wyciągnęła. I jakoś się nagich ciał nie naoglądałam, bo uwaga uwaga... były kabiny prysznicowe! Niespodzianka co?
OdpowiedzNo cóż, kiedyś donosiło się, że sąsiad jest kułakiem, teraz, że pedofilem. Bolszewicy zawsze lubią gdy ludzie zaszczuwają się nawzajem.
Odpowiedz@greggor: proszę Cię, nie myl donosów na UB/ do gestapo z poinformowaniem o swoich podejrzeniach adekwatne organa (nawet jeśli mamy wątpliwości). Bo jeśli dojdzie do nieszczęścia to potem wszyscy się dziwią, że wszyscy widzieli/słyszeli a nikt nie zareagował (tu przepraszam Autorkę bo to nie jest próba rzucenia podejrzenia na jej męża a tylko teoretyczne rozważania). Ludziom nie dogodzisz: poinformuje o swoich podejrzeniach to jest donosicielem. Nie poinformuje, a coś się stanie- bezdusznym draniem. Greggor- tam, gdzie w grę wchodzi dobrostan najsłabszych tam nie ma mowy o donosicielstwie.
Odpowiedz@mijanou: po ocenie Twego komentarza można wnioskować, że w społeczeństwie nic się nie zmieniło i dalej to "konfident" jest najgorszy. Przerażające.
Odpowiedz@SunnyBaby: ja mam na myśli jedynie uzasadnione podejrzenia, ktore trzeba zgłaszać odpowiednim organom. Tutaj tę sytuację można było rozwiązać zupełnie inaczej, zaczynając od rozmowy z dzieckiem/rodzicami w obecności przedszkolnego psychologa. Spokojnej i taktownej a nie od "huzia na Juzia" na rodziców. Natomiast jeśli obserwacja dziecka osobę postronną bardzo niepokoi, dziecko jest ciche, zamknięte w sobie, stroni od rówieśników a w relacji z rodzicem jest bierne i wycofane to taką sytuację należy już traktować poważnie a o swoich obserwacjach poinformować kompetentne osoby. Trudno i darmo, nawet jeśli ktoś nazwie potem takiego "donosiciela" konfidentem i bolszewikiem.
Odpowiedz@greggor: Celny komentarz. Też ostatnio zauważam rosnące znaczenie donosicielstwa. Polacy zawsze nie lubili swoich sąsiadów, a teraz w końcu mają demokratyczne narzędzia psucia innym życia. @mijanou No dobrze, zgłosisz sprawę do odpowiedniego organu, przyleci kontrola do domu - sąsiedzi się dowiedzą, będą plotkowali. Przyleci kontrola do pracy - pracownicy się dowiedzą, zaczną Cie unikać, szef Cie zwolni pod byle powodem. Założą ci kartę. A na koniec okaże się, że jesteś niewinny, tylko co z tego jak całe osiedle już huczy, każdy swoje dopowiedział. Pracy nie masz, masz problem z jej znalezieniem.
Odpowiedz@mijanou: Przez takie głupie gadki mamy z żoną sprawę o znęcanie. Gdy my zgłaszaliśmy, ze dziewczynka pod naszą pieczą (rodzina zastępcza), kradnie, kłamie, podrabia podpisy to reakcji zero. Gdy ona na nas się poskarżyła (BEZPODSTAWNIE), zrobiła się afera na pół miasta. Dostajecie szajby na punkcie dzieci a dzieci to wykorzystują i w pełną premedytacją , perfidnie srają nam na głowy.
Odpowiedz@Iceman1973: Dokładnie tak! Małolactwo doskonale wie, gdzie uderzyć, żeby dorosłego pogrążyć. Nauczyciela oskarżą o prób gwałtu, ojca o molestowanie, rodzinę zastępczą o znęcanie... Wyedukowane jest towarzystwo kompletnie. Mają internety, media przeróżne, filmów się naoglądają, ktoś im podpowie... Tyle, że - niestety - wszystkie takie oskarżenia trudno udowodnić, ale jeszcze trudniej wykluczyć. Bo tu mądrych nie ma. Zawsze jest słowo przeciw słowu, w sytuacji, gdy nie ma świadków. A jeśli nawet są - i tak nie wiadomo do końca, czy to świadkowie uczciwi. A że z góry zakłada się, że "dzieciątko to niewiniątko" - często daje się wiarę dziecku. A dzieci potrafią zmyślać, konfabulować, bo doskonale wyczuwają jakich odpowiedzi się od nich oczekuje i chcą osobę "przesłuchującą" zadowolić. Bo czasem się boją, a czasem chcą się przypodobać. Inna rzecz, że jednak tych afer z pedofilią w tle i znęcaniem się w rodzinach zastępczych było dość sporo. I teraz mądrych tu nie ma. Zawsze może zdarzyć się pomyłka. W obie strony. No, życie takie już jest. Ty wiesz, ile osób poszło niewinnie siedzieć, lub nawet wyhuśtało na sznurze? Dlatego uważam, że w takich sprawach jak podejrzenie pedofilii, znęcania, wykorzystywania - należy zawsze zachować maksimum rozsądku i ostrożności. I nie wyciągać daleko idących wniosków z byle poszlaki.
Odpowiedz@Iceman1973: ale to jest inna sytuacja. Skoro dziewczynka pod Waszą pieczą podrabia podpisy to przypuszczam, że ma już naście lat. I znów chyba tutaj zabrakło podstawowego elementu przed uruchomieniem całej biurokratycznej machiny- rozmowy, próby mediacji ze strony psychologa/doradcy. Jednak w historii jest mowa o 5-latku, czyli zupełnie inny etap rozwoju i pojmowania świata. Choć i tutaj, jak zaznaczam, należało zacząc od taktownej rozmowy i obserwacji dziecka. Tak, czy inaczej- współczuję sytuacji. Nastolatki już potrafią manipulować i obracać sytuację na swoją korzyść. I nieraz nie mają skrupułów, a raczej nie potrafią przewidzieć długodystansowych skutków swojego postępowania bo wazne jest "tu i teraz".
Odpowiedz@noddam: Dlatego ZANIM się zgłosi trzeba nieco poobserwwac sytuację, pogadać z rodzicami i z dzieckiem. Naprawdę, dla profesjonalisty to nie jest problem rozpoznać, czy dziecko jest maltretowane, czy nie(tutaj, w tej historii nauczycielka po prostu zbyt się pospieszyła i nie sprawdziła faktów). Ale jeśli jest to się zglasza i nie ma zmiłuj.
Odpowiedz@Armagedon: Sprawy z podejrzeniem o pedofilię są generalnie cholernie trudne i tutaj naprawdę trzeba wykazać się maksymalną ilością taktu, spostrzegawczości i...zdrowego rozsądku. I tu masz 100% racji bo przykleić komuś niesłusznie łatkę pedofila to praktycznie cywilna śmierć dla takiego człowieka. W historii trochę tego obiektywizmu i rozsądku zabrakło, choć niewątpliwie wynikało to z dobrych chęci. Ja bym proponowała spokojną rozmowę z nauczycielką i wyjaśnienie całej sytuacji bo przecież to ona będzie wypytywana "na okoliczność".
Odpowiedz@mijanou: Rozmów było sporo. Dziewczyna chodziła z nami do poradni PPP na spotkania z panią psycholog. Była badana przez psychiatrę. Wszyscy potwierdzali jej zaburzenia ale... pani z MOPRu wie lepiej. Bo to my byliśmy problematyczni i źle się jej z nami współpracowało. Bo nie daliśmy się manipulować tylko żądaliśmy działań.
Odpowiedz@Iceman1973: niestety, panie z MOPRu i inne panie Krysie mają to do siebie, że wiedzą lepiej niż profesjonalista. Osobiście radzę zbierać wszelaką dokumentację pochodzącą od profesjonalistów bo panie z MOPRu (często są to osoby po szkołach policealnych a więc o gruntownym specjalistycznym przygotowaniu do zawodu nie ma mowy) potrafią nieźle namieszać. I nawet jeśli sprawa wyląduje w sądzie rodzinnym i nawet jeśli zostaniecie uznani za w pełni wydolną wychowawczo rodzinę to ...sprostowań i tak nikt nie czyta a sąsiedzi i reszta i tak będą swoje wiedzieć.
Odpowiedz@mijanou: I w tym rzecz. Sprawa trafi do sądu bo jak to powiedział pan prokurator naszemu prawnikowi: Mimo, że zeznania są w większej mierze na korzyść państwa xxxx, ja i tak będę temet prowadził, bo pani yyyyy (pani z MOPRu), źle się współpracowało z państwem xxxx. Po przesłuchaniach przez pana policjanta odniosłem wrażenie, że on nie szuka dowodów w sprawie czyli dowodów na to że jesteśmy winni albo niewinni a wyłącznie szuka czegoś by nam winę udowodnić. żonie bezczelnie powiedział, że jak się przyzna od razu to sprawa "już dziś" się zakończy. Dostaniemy zawiasy i po sprawie. Wyśmiała go i powiedziała, że gdyby była winna rozważyła by jego propozycję ale że są to konfabulacje, to niech szuka dalej oby uczciwie. EDIT: Wyjaśnię jeszcze dlaczego wzięliśmy prawnika bo jak znam życie, zaraz ktoś napisze, "skoro wzięli prawnika to na pewno są winni". Otóż na przesłuchanie poszliśmy bez prawnika, wtedy właśnie odniosłem wrażenie, że tu nie chodzi o wyjaśnienie sprawy, nie chodzi o sprawiedliwość a o wciśnięcie nam winy. Dodatkowo niczego nie chciano nam powiedzieć, udzielić żadnych informacji w czym konkretnie rzecz. Sprawa ponoć szła już od roku. Od roku pan policjant łaził po okolicy i próbował zebrać na nas jakieś haki. Dopiero nasz prawnik ruszył to nieco do przodu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 sierpnia 2017 o 8:27
@Iceman1973: Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie. Jak widać komunizm wiecznie żywy, a ludzie próbują mi wcisnąć kit, że żyjemy w wolnym kraju, który niby uwolnił się spod jarzma komunistów w 1989r. Szkoda tylko ze mentalność zarówno zwykłych obywateli jak i reprezentantów władz i sądownictwa przetrwała niezmieniona.
Odpowiedz@Iceman1973: No ok, a jak sie Wam układa współpraca ze szkołą, do której chodzi dziecko? Na sprawie opinia wychowawcy i psychologa szkolnego też będzie bardzo istotna. I gdzie w tej chwili przebywa dziecko ( chodzi mi o miejsce pobytu stałego)?
Odpowiedz@mijanou: Dziecko a właściwie dzieci bo była u nas dwójka przebywają obecnie u innej rodziny. A właściwie w rodzinnym domu dziecka bo w taką instytucję przekształciła się ta rodzina zastępcza zawodowa. My zawodową nie byliśmy. Szkoła... temat rzeka. Przez to, że dziewczyna stwarzała problemy ze szkołą też mamy na pieńku bo gdyby przyznali nam rację to pozamiatane. Dziewczyna jednego razu okradła nauczycielkę. Zrobiła się lekka afera ale tylko w obrębie szkoły. Pani pedagog szkolna się udzielała, dawała nam rady ale jak sprawa poszła grubiej czyli gdy nasze zgłoszenia ignorowano a dziecko poskarżyło się raz to maszyna ruszyła, szkoła nagle umywa łapki. Nadmienię tu, że dziecko rzucało nam potem tekstami, które rzekomo usłyszała od pani pedagog tylko że pani pedagog nie miała prawa takich rzeczy wiedzieć. To były rozmowy między nami a panią z MOPRu. Okazuje się, że dyrektorka szkoły zna się z panią MOPR i nagle z dobrej opinii o nas w kwestii współpracy my-szkoła mamy nie najlepszą. O dziwo nawet w małym stopniu nie pokrywa się ona z rewelacyjną opinią na nasz temat z przedszkola, gdzie uczęszczała młodsza dziewczynka. Panie zachwycone współpracą z nami. Dziecko opisują jako zawsze zadbane, uśmiechnięte... to jest jasny przykład na to, że "na układy nie ma rady". Ktoś chce nas napiszę kolokwialnie "udupić" i o mały włos by się udało. Wrażenie mam takie, że Ci ludzie z różnych instytucji blisko współpracujących czyli MOPR, szkoła, czasem policja to jedna wielka klika. Na całe szczęście z poradni PPP i od psychiatry gdzie dziecko chodziło mamy opinie na naszą korzyść.
OdpowiedzZ jednej strony dobrze, że zareagowała, bo mogła oszczędzić traumy dziecku, które rzeczywiście ma złe kontakty z rodzicem. To należy pochwalić. Jednak nim podjęła takie kroki mogła się upewnić o kontekst sytuacji- spytać synka kiedy coś takiego widział itd.
OdpowiedzJasiu mówi to swojej koleżanki: - A mój tata ma stereo - A moja mama też-dziewczynka się broniła - A mój tata ma BMW-powiedział Jasiu - A moja mama też ma BMW-odpowiedziała - A mój tata ma siusiaka-powiedział - A moja mama też - Ale mamy nie mają siusiaków-powiedział ze zdziwieniem Jasio - Ale moja mama ma w szufladzie.
OdpowiedzCieszę się, że reakcja jest. Szkoda tylko, że nieprzemyślana, niesprawdzona. Niedługo będziemy żyć jak w krajach skandynawskich, gdzie naprawdę dzieją się tragedie z powodu durnych ludzi i durnych przepisów.
OdpowiedzJa w takim razie powinnam robić mega aferę w przedszkolu, bo dziecko w luźnej rozmowie rzuciło mi tekstem że "pani mówiła o Jezusie" (dodam że religii tam nie ma, a panie wiedzą że nie jesteśmy wierzący). Tyle że kiedy zapytałam co dokładnie i w jakich okolicznościach mówiła pani, okazało się że po prostu zamruczała pod nosem "o Jezu...", a że dziecko nieprzyzwyczajone- to zwróciło uwagę. Jeszcze poważniej było w drugą stronę, pani wzięła mnie na bok kiedy po niego przyszłam i powiedziała że synek przy zabawie wspomniał o tańczeniu z potrząsaniem gołą pupą, wyszło też że widział to na filmiku na komputerze. W obecności pani od razu wyjaśniłam sprawę z dzieckiem- owszem, widział gołą pupę w tańcu- filmik z karnawału z Rio, zrobiło wrażenie, o istnieniu stringów dziecko nie wiedziało. Niepokojąca uwaga dziecka była? Była, i tu i tu, reakcja była? Była. Spokojna i rozsądna. Dwa zdania i sprawa wyjaśniona. To co zrobiła ta nauczycielka to poważne przekroczenie kompetencji i nadużycie zaufania. Nie szalejmy, sam fakt że dziecko ma świadomość tego jak wygląda nagi człowiek, nie oznacza że w jego otoczeniu dzieje się coś niepokojącego. A pani jeśli ma zamiar reagować, co z założenia jest słuszne, może się doszkolić w tym temacie i dowiedzieć od profesjonalistów jak wyłapać niepokojące objawy i jak na nie reagować. Nie mogę stwierdzić że nieważne jaka reakcja, ale ważne że była. Na szczęście mam normalnych sąsiadów, bo przy moich problemach z synkiem niejeden by dzwonił jak nie do opieki, to na policję. A wystarczyło zagadać, porozmawiać, wyjaśnić co się dzieje.
Odpowiedz@Sintra: No bo od tego się powinno zacząc. Od rozmowy/ obserwacji. Mimo to jednak uważam, że choć tutaj nauczycielka nie miała racji to jednak nie olała tematu a zareagowała. Przesadziła, jasne, ale nie pozostała obojętna.Przede wszystkim powinna poinformować o zdarzeniu przełożonego i psychologa w przedszkolu. Przypuszczam, że psycholog szybko by z rozmowy z dzieckiem zorientował się, o co chodzi i ewentualnie pogadałby z rodzicami i tyle. Dzieci, które nie są molestowane seksualnie zwykle są bardzo otwarte na temat zdarzenia, o którym opowiadają i łatwo jest dojść prawdy rozmową i poprzez obserwacje, jaki stosunek ma dziecko do rodziców nawet w chwili, gdy odbierają je z przedszkola oraz zachowania samego dziecka w grupie rówieśniczej. Tak, czy inaczej- sytuacja niefajna i nieprzyjemna.
Odpowiedzpamietam, ze jako dziewczynka kilkuletnia upieralam sie by kapac sie z ojcem, nie podejrzewam, ze byl w kapielowkach przeciez czasem np. kobeta bierze prysznic z dzieckiem, bo tak szybciej postrzeganie nagosci jest indywidualna sprawa rodziny co innego wiedziec, ze osoba dorosla ma wlosy lonowe ( mozna sie tego tez dowiedziec jesli dorosli wyedukuja dziecko pod wzgledem "skad sie biora dzieci" lub- " dlaczego mama ma piersi,a ja nie, cyz tez bede miec?") mnie by zaalarmowalo ewentualnie opowiadanie o CZYNNOSCIACH poza tym mozna dziecko spytac, skad wie i jelsi odpowie " przypadkiem widzialem w lazience" nie robic afery...
OdpowiedzPrzedszkolanka to dziewczynka, chodząca do przedszkola. Autorko, mówisz o nauczycielu przedszkolnym. Ludzie, kiedy to w końcu pojmiecie?
Odpowiedz@reksai: i po co te minusy? skłamałam, czy jak? proszę o wyjaśnienie.
Odpowiedz@reksai: Napisałaś zwyczajną bzdurę: https://sjp.pwn.pl/sjp/przedszkolanka;2510024.html
Odpowiedznosz kuź*a! Mój syn ma 4,5 roku i odkąd wyrósł z pieluch ja go kąpię (tzn kąpiemy się razem) wchodzimy pod prysznic, ja go myję, wołam żonę, ta go zabiera i wyciera, a wtedy ja się myję. TO JEST NORMALNE! Mój Ojciec tak robił w przypadku moim i mojego młodszego brata, nigdy by żadnemu z nas nie przyszło do głowy żeby w tym było cokolwiek niestosownego - obaj jesteśmy normalnymi 100% hetero gośćmi. A jak mój Synek jedzie z Dziadkami na wakacje to - tak samo jak dawniej mnie - mój Ojciec go kąpie. NO TAK TO JEST Z RODZICAMI I DZIEĆMI - gdybym miał córkę - kąpała by ją żona - ot co... normalne! Popierdzielony ten Świat.
Odpowiedz