Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Staram się w miarę regularnie oddawać krew. W miarę, bo moje wiecznie…

Staram się w miarę regularnie oddawać krew. W miarę, bo moje wiecznie zapadniete żyły nie pomagają, acz ulubiona pielęgniarka robi często magię i się udaje;). Przeważnie zgłaszam się do mobilnego punktu, ale parę razy zdarzyło mi się zgłosić do centrum krwiodawstwa w Kłodzku (celowo podaje bo wybitnie nie polecam). Historie może błahe, ale dla mnie piekielne, bo mam problem z iglami i taka wizyta jest zawsze stresująca. O pielęgniarkach będzie. Zawód zdaje się wymaga empatii, zwłaszcza jak patrzę na moją kochana matule, w tym roku emertyowana pigule. Noz anioł a nie człowiek, przynajmniej zawodowo;p.
1. Pierwsze podejście. Rok temu w marcu. Siedzę sobie zdenerwowana na krzesełku w rejestracji, uśmiecham się, staram się dowiedzieć jak najwięcej, co, jak i z czym się je. Bla bla. Pani zapisuje dane, zła bo musi wpisać nowa osobę. I czas na badania. Zdejmuje koszule. I krzyk. 'z czym ty DZIECKO do mnie przychodzisz?! Ty się nie nadajesz!' (no ja wiem ze wyglądam na mniej lat niż mam no ale...) i krzyczy jakby się paliło. Nie zniechecila mnie. W maju na 19 urodziny oddałam w mobilnym.

2. Rzecz raczej zabawna. Sierpień, wróciłam z 2miesięcznych ekonomicznych wojaży i chciałam oddać. Byłam w Holandii. Nie sądziłam, że europejski kraj, raczej bliski niż daleki, może być problemem. Ta sama rejestratorka, jakoś milsza, może dlatego, że byłam z mamą. Pani przeczytała kartę i znów krzyk. Bo byłam w Holandii! Jak śmiem chcieć oddać krew bez kwarantanny bo ziga! Mniej więcej tak to brzmiało. Był też telefon do centrum epidemiologicznego. Dramatyczny dość. Wszystko ozdobione widokiem mojej duszacej się ze śmiechu mamy. Ok. Moja wina. Powinnam rzeczywiście odczekać. Przynajmniej dowiedziałam się, że mam anemie (ah to niderlandzkie mięso kilka razy w tygodniu...)

3. Na świeżo. Czerwiec. Zaspalam do pracy wiec na szybko pojechałam do Kłodzka. Rejestratorka (R) inna. Prosi mnie o legitymację. Ja niepotrzebnie mrucze pod nosem 'momencik' i wyciągam etui z kieszeni. Trzy sekundy. Ale wystarczyło. 'bo wy to musicie być przygotowani, ja nie dopiero jak siedzicie, ja nie mam czasu'. Ja, która już bojazliwym dzieckiem nie jestem, odpowiedziałam tylko, że bez przesady, że pracuje z ludźmi a nie robotami. Podzialalo, bo jak doszło do badan płytek pani nawet zazartowala, że mam lepsze wyniki niż niejeden facet. No i fajnie. Kolejnym krokiem było samo 'wysysanie' krwi u mojej ulubionej pielęgniarki-czarodziejki(P). Kobieta naprawdę złota, człowiek przestaje myśleć o bólu i generalnie poprawia mu się humor. W czasie, kiedy pompowalam swoją krew do gabinetu weszła rejestratorka. Akurat w momencie, kiedy rozmowa dotyczyła odpowiedniego nawadniania
P: - (...) no bo wy krwiodawcy oprócz przywilejów macie obowiązki i musicie dużo pić.
R: - później przychodzicie z ulicy i chcecie dostać czekoladę, bo myślicie, że to tak łatwo pobrać jak nie ma z czego. Wy nie wiecie jak to wkurza!
Uśmiechnęłam się pod nosem. Ale zaczęłam się zastanawiać czy tamta pani tego akurat dnia siedziała w pracy za darmo...

Krwiodawstwo

by Iksowate
Dodaj nowy komentarz
avatar CatGirl
15 17

1. Naprawdę uważasz, że skoro skończyłas 20 lat to już jesteś taka stara, że nazwanie Cię dzieckiem to potworny nietakt? Ja jestem nauczycielka w szkole i dyrektorka mnie nie poznaje, bo jej się mylę z uczniami. Bez przesady, to, moim zdaniem, nie jest piekielne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@CatGirl: Ja mam 18 i dziwnie się czuję jak dziecko mówi do mnie per Pan.

Odpowiedz
avatar krzycz
8 12

"(...) człowiek przestaje myśleć o bólu (...)" - co prawda kilka lat już nie oddawałem krwi, więc może coś się zmieniło, ale o jakim bólu piszesz? Oddawanie krwi nie boli. A sam moment wkłucia to ledwie uszczypnięcie.

Odpowiedz
avatar nasturcja
5 7

@krzycz: jak pielęgniarka umie to nawet się nie poczuje. Jak spotkasz taką co "szuka żyły" igłą w środku to zobaczysz jak źle może być.

Odpowiedz
avatar krzycz
0 2

@nasturcja: to się cieszę, że przez 10 lat oddawania takiej nie spotkałem :)

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 0

@krzycz: ja nie oddaje bo nie mogę ale ponieważ muszę regularnie przechodzić diagnostykę spotkałam chyba wszystkie rodzaje pielęgniarek. Dwie doprowadziły mnie do omdlenia co nie zdarzyło mi się nigdy w żadnych innych warunkach. Ale w sumie jak mdleć to w szpitalu.

Odpowiedz
avatar monikamaria
23 25

Moim zdaniem to nie jest w porządku, aby jechać oddać krew dlatego, że się zaspało. Owszem, przysługuje na to dzień wolny, ale przyzwoitośc wymaga, aby o swoim zamiarze uprzednio pracodawcę poinformować i umożliwić mu odpowiednie zorganizowanie zastępstwa.

Odpowiedz
avatar omel
1 1

@monikamaria: Moim zdaniem dużo zależy od tego gdzie i na jakim stanowisku pracujesz.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
3 7

"ah to niderlandzkie mięso kilka razy w tygodniu" Hehe, jak tam mieszkałem to pewnego razu zrobiłem eksperyment. Przy smażeniu kurczaka, z 3 udek odzyskałem 2 i pół szklanki wody.

Odpowiedz
avatar iks
5 7

@iksowate? Żono ma? ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
-5 7

ja mam 2 w miare drozne zyly, z jednej morfo, z drugiej krew i tak sobie oddaje ponad 10 lat czasem trzeba sie wkluwac 2-3 razy pielegniarki czasem marudza, ale z usmiechem, w zartach jedna mnie tylko kiedys okrzyczala, jak pobierala morfo nie patrzac na reke, odwrocona do kolezanki -.-''' wiecej nie poszlam do tego punktu

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
0 0

Tam, gdzie ja oddaję krew nawet w najśmielszych wyobrażeniach nikt nie dopuszcza, że ktoś z obsługi mógłby być dla klienta nieuprzejmy. Począwszy od rejestratorki, przez pielęgniarki i pielęgniarzy, na osobie, która ci kawę robi skończywszy. Czasem się trafi świeżak i widać, że nie ma jeszcze pewności siebie i wyrobionej rutyny, ale takiemu zawsze pomaga (a przynajmniej nadzoruje) ktoś z doświadczonego personelu. Natomiast jakiekolwiek niewłaściwe zachowanie wobec krwiodawców nie wchodzi w grę.

Odpowiedz
Udostępnij