Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Specyfika mojej pracy jest taka, że od czasu do czasu wysyłam newslettery…

Specyfika mojej pracy jest taka, że od czasu do czasu wysyłam newslettery do bazy użytkowników.

Baza to tylko i wyłącznie osoby, które zapisały się na newsletter na stronie firmowej z artykułami na temat, którym firma się zajmuje (zapis dwustopniowy - wypełniły formularz z adresem e-mail, a potem potwierdziły zapis, klikając w link wysłany im na pocztę). W newsletterach są wyłącznie informacje o nowym tekście lub czasami przypominajki na zasadzie "3 super teksty, które mogłeś przegapić". Żadnych reklam. Wysyłamy go średnio co dwa tygodnie, czasem co tydzień. Adres nadawcy zawiera też nazwę firmy.

Ostatnio wysłałam kolejny newsletter. Tym razem tekst był dość techniczny, ale w obrębie działań firmy. Jeden z użytkowników najwyraźniej został przez niego pokonany ;) Odpisał nam, cytuję, "Spierd***jcie głupie chu*e z tym spamem".

Zgodnie z polityką firmy odpisałam mu grzecznie, że dziękuję za wiadomość, newsletter jest zgodny z tym, na co się zapisywał, ale jeśli nie chce go dostawać, to bardzo nam przykro - wypisać może się klikając link na dole newslettera (zawsze zamieszczany i wyróżniany).

Odpowiedź? "Odpier***cie się ode mnie i usuńcie z listy mój mail, bo porozmawiam z prawnikiem". Powtórzyłam formułkę o możliwości wypisu. Pan nazwał mnie głupią cipą. Poszłam więc do naszych magików z prośbą o dostęp do bazy, żeby usunąć ten adres.

Dzień jak co dzień. Akcję jednak osłodził mi jednak drobniutki fakt, że pan - jak sprawdziłam po mailu - jest... współpracownikiem, czy też klientem mojej firmy (która zajmuje się m.in. pośrednictwem między dostarczycielami pewnego produktu i osobami, które zajmują się jego promocją). Generalnie - płacimy mu.

Jego "opiekunka" wysłała mu już maila z prośbą o zachowanie kultury w kontaktach z naszymi pracownikami, bo dbamy o samopoczucie w zespole i elementy siejące ferment są wypraszane ;)

by Skarpetka
Dodaj nowy komentarz
avatar cija
10 10

Jednak po dwóch "spie*dalajach" i problemach z czytaniem nie spodziewałabym się pożytku z takiego współpracownika.

Odpowiedz
avatar bazienka
5 7

spotkalam sie z firma, ktora przesylala spam pomimo odklikniecia w systemie, klikniecia linka w mailu, napisania grzecznego maila- wtedy to juz czlowieka trafia aczkolwiek zachowania pana nie polecam

Odpowiedz
avatar falcion
10 10

Niestety ale link na dole to już nie najlepsza metoda. Zbyt wiele szemranych firm stosuje to jako metodę potwierdzenia że e-mail jest żywy i zamiast nas wypisać z listy generuje nasz adres do nowych list. Ludzie się wkurzają i niestety wasza praca wygląda dla nich jak praca kolejnego takiego szkodnika.

Odpowiedz
avatar imhotep
6 6

"jest... współpracownikiem, czy też klientem mojej firmy(...). Generalnie - płacimy mu." Płacicie swoim klientom? Mogę zostać waszym klientem? :P

Odpowiedz
avatar Skarpetka
2 2

@imhotep: To trochę bardziej skomplikowane, a nie chcę rzucać nazwami stron współpracujących, żeby nie zdradzić, cóż to za firma i co robimy ;)

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
-1 3

Niestety droga skarpetko, ale nie do końca masz rację. Mail tego człowiek mógł znaleźć się w bazie dlatego, że właśnie z Wami współpracuje. Skoro Ty mogłaś dostać z bazy namiary na człowieka, na marginesie, czy masz pisemne upoważnienie do przetwarzania danych osobowych, ze dostałaś te dane ot tak? Jak nie to czy baza jest zgłoszona do GIDO i czy administrator danych zna ustawę, którą złamał przekazując te dane osobie bez upoważnienia... Pomijając powyższe, skoro administrator udostępnił Ci dane to czy jesteś pewna, że newsletter nie korzysta z tej samej bazy danych co dane współpracowników? Z mojego doświadczenia wynika, że to nagminne. Jeden z przykładów. Swojego czasu kupiłem przez allegro parę rzeczy do auta w dość znanej sieci z częściami do aut. W aukcji nie było mowy o automatycznym zapisie na newsletter. A mimo tego dostaję od nic nie dość, ze maile o promocjach, to często zaproszenie na szkolenia dla mechaników samochodowych za grubą kasę. Zdarzyło się, że dostawałem maile przeznaczone tylko dla osób związanych ściśle z motoryzacją. A więc baza danych jest jedna. To nie jedyny przypadek. Zanim znawcy się odezwą, uświadamiam, że mam specjalizacje w bazach danych, a ustawa o ochronie danych osobowych na tym kierunku to podstawa. tak adres e-mail jest traktowany jako dane osobowe. Oczywiście przeciętny kowalski nie ma o tym pojęcia. A więc droga Skarpetko, jeśli ów człowiek żąda usunięcia jego danych, może niezbyt elokwentny sposób, ale jednak, to Twoim obowiązkiem jest to załatwić i dodatkowo przesłać mu potwierdzenie tego faktu. Jest to jego prawo i nie ma obowiązku szukać i klikać w jakieś linki, szczególnie jeśli wynika to z tego że jest współpracownikiem a nie osobą świadomie rejestrującą się w newsletterze. Oby nie okazał się jeszcze bardziej piekielny i n ie spełnił groźby po takim potraktowaniu, bo zapłacicie mu więcej a sami będziecie mieli kontrolę. Na szczęście dla Ciebie, beknie za to osoba odpowiedzialna za administrację danymi lub właściciel firmy. Żeby nie było. Fakt, ze tytuł uzyskałem dość dawno, ale tak się złożyło, ze sam obecnie jestem administratorem w firmie znajomej i jestem odpowiedzialny za bezpieczeństwo danych oraz za całą infrastrukturę informatyczną firmy (druga praca, po głównym zajęciu jakim jest automatyka). Tak więc z racji tego co robię, jestem na bieżąco z zagadnieniem. A temat "zapisywania" na newslettery to już inna bajka bo wkraczamy w tematykę nielegalnego handlu danymi, o której pojęcia nie masz, a temat jest długi i skomplikowany.

Odpowiedz
Udostępnij