Opowieść z cyklu zmagania młodej doktorantki w otchłaniach dziekanatu.
Mam to szczęście (lub nieszczęście), że mój promotor jest równocześnie kierownikiem całych studiów doktoranckich.
Pewnego razu chciałam ubiegać się o rok urlopu, w końcu po tylu latach na uczelni przydałby mi się odpoczynek.
Idę więc do dziekanatu z eleganckim podaniem, napisanym według uczelnianego wzoru. Podanie skierowane jest do nikogo innego, jak do dyrektora studiów (a równocześnie mojego promotora, przypominam)... Równocześnie podpisane jest przez nikogo innego, jak mojego promotora, który na piśmie zaświadcza, że moja praca idzie zgodnie z planem i że popiera moje podanie. He, he.
- Ale ja tego podania od Pani nie przyjmę - mówi Pani z Dziekanatu przez zaciśnięte usta.
- Ale dlaczego? Przecież wszystko jest zgodne ze wzorem - odpowiadam zaskoczona.
- Nie, nie, nie. - odpowiada Pani z Dziekanatu - To nie może tak być, żeby Profesor pisał podanie do samego siebie!
- No cóż... Profesor jest moim promotorem. Do podania muszę dołączyć opinię promotora. Nie dało się tego zrobić inaczej.
- Takiego podania nie przyjmę.
- Rozumiem więc, że jeśli ktoś wybiera sobie za promotora osobę, która równocześnie jest kierownikiem studiów, to nie może przez to składań żadnych podań? - pytam z niedowierzaniem i nadzieją, że Pani z Dziekanatu dostrzeże absurd tej sytuacji.
- Dokładnie tak. Nie może.
Jest w tym pewna logika - podanie powinno być bez tego załącznika, w którym promotor popiera podanie. Bowiem adresat podania z urzędu posiada informacje na temat tego jak idzie Twoja praca.
Odpowiedz@xpert17: Kierownik powinien wyznaczyć osobę, która w jego zastępstwie rozpatrywać będzie podania podpisane przez niego jako promotora. Bo rzeczywiście nie powinien podań sam do siebie pisać. Co do składania podań bez załącznika, to nie jest dobry pomysł, bo za rok kierownik może już nie być kierownikiem i odchodząc zabrałby zawarte w tym załączniku informacje ze sobą.
Odpowiedz@xpert17: Na uczelni wszystkie papiery muszą leżeć, bo mają coś takiego jak kontrole. Inaczej mogłaby w ogóle nie pisać podania, bo przecież już się zgodził. Z tego, co mi wiadomo to prodziekani (nie dyrektorzy, kierownicy) nie mają zastępców. Swoją drogą - podanie można zanieść bezpośrednio do dziekana/prodziekana, nie trzeba dawać dla pań z dziekanatu.
OdpowiedzAch doktoranctwo! Od miesiąca próbuję załatwić podpis dziekana na fakturze za opłatę konferencyjną, której dokonano na wniosek podpisany przez dziekana. Muszę zdobyć podpis dziekana, bo inaczej dziekan nie da mi podpisu pod sprawozdaniem z grantu. :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2017 o 16:59
@mrkjad: ajj niechcący dałam Ci minusa, a uśmiałam się niezmiernie z tego komentarza i chciałam dać wielkiego plusa. Wybacz:)
OdpowiedzSzczerze mowiac, myślałam, ze odrzuci Ci to podanie. Za duzo piekielnych
OdpowiedzCzasy się zmieniają, a panie z dziekanatu niekoniecznie. Jakby w dawniejszych czasach dać studentowi wybór: walka ze smokami z "Gry o Tron" albo konfonracja z panią z dziekanatu, to niejeden szukałby miecza. Ewentualnie, jak to studenci, spróbowałby załatwić gady sposobem.
OdpowiedzAkurat nie jest to dziwna sytuacja. Moim promotorem była Pani Dziekan i kiedy pod jakimś dokumentem był potrzebny zarówno podpis promotora ja i dziekana, w miejscu dziekana, podpisywał się prodziekan. To jest niestety polska biurokracja i tego nie przeskoczysz. Polecam porozmawiać z promotorem, ale podejrzewam, że będziesz musiała złożyć pismu do dziekana a nie do kierownika studiów.
Odpowiedz