Ubezpieczenie uCare (uprzedzam, będzie długo).
Kupiłam niedawno laptopa w x-kom. W dniu, w którym spodziewałam się kuriera ze sprzętem, zadzwoniła Miła Pani oferując ubezpieczenie. Zaczęła od pytania, czy zamierzam korzystać z laptopa poza domem, kiedy odpowiedziałam, że nie, zaproponowała ubezpieczenie na 3 lata za 380zł.
Jako, że na stronie widziałam ofertę 2 razy wyższą zainteresowałam się żywo tym, co Miła Pani mówiła, ale pomna wszelkich ostrzeżeń przeczytanych na Piekielnych powiedziałam, że umowę zawrę dopiero jak przeczytam regulamin. Pani problemu nie widziała, obiecała wysłać wszystkie informacje na maila.
Mail przyszedł i w jego treści pojawił się pierwszy zgrzyt - pakiet za 380zł dotyczył tylko awarii, ubezpieczenie z przypadkowym uszkodzeniem i kradzieżą kosztowało już 680zł. Ale myślę sobie nic to, o sprzęt bardzo dbam, kradzież przy korzystaniu z komputera w domu jest mało prawdopodobna, więc wystarczy mi ubezpieczenie od awarii.
W mailu stały też dwa załączniki - do karty informacyjnej (taka jakby ulotka z najważniejszymi informacjami) i OWU, czyli pełny regulamin, 8 stron drobnym drukiem.
Jedynym punktem karty informacyjnej, który mógłby wzbudzić jakieś wątpliwości, jest: "Suma ubezpieczenia w zakresie awarii stanowi górną granicę odpowiedzialności ubezpieczyciela na każde zdarzenie ubezpieczeniowe w postaci awarii w okresie odpowiedzialności ubezpieczyciela i równa jest cenie zakupu". Ale przy tym: "Sumy ubezpieczenia w zakresie awarii i przypadkowego uszkodzenia nie ulegają zmniejszeniu o wysokość zrealizowanych świadczeń ubezpieczeniowych".
Czyli w sumie spoko, w starym laptopie awarię za więcej niż te 380zł miałam tylko raz, kiedy musiałam wymienić płytę główną, a laptop służył mi przez niemal dekadę.
I tak sobie myślę, że większość ludzi, uspokojona tym, co przeczytała w karcie informacyjnej, zdecyduje się na to ubezpieczenie, no bo czemu nie, wydaje się całkiem przyzwoite. Ale ja, uwrażliwiona przez Piekielnych, postanowiłam jednak przeczytać listę wyłączeń w regulaminie.
A tam, ujmując rzecz skrótowo, ubezpieczenie nie obejmuje szkód powstałych w wyniku: utraty lub uszkodzenia akcesoriów; działania ognia lub innych żywiołów; zakłóceń w funkcjonowaniu sieci elektrycznej (tyle dobrego, że za wyjątkiem przepięcia prądu); działania wirusa komputerowego; zwykłego zużycia urządzenia (!); rdzy, korozji, oksydacji, kurzu (!!), ponadto ubezpieczeniem nie są objęte szkody: polegające na utracie lub uszkodzeniu akcesoriów; spowodowane przez insekty i gryzonie; będące następstwem oddziaływania na urządzenie zewnętrznych czynników termicznych, chemicznych, wilgoci, nadmiernego ciśnienia, promieniowania, wibracji, wybuchu oraz nieprawidłowej wentylacji, chyba że zostało zawarte ubezpieczenie w tym zakresie; ochroną nie są też objęte elementy zużywające się lub wymagające okresowej wymiany (bateria, akumulator, lampy, żarówki, przewody, wtyczki i takie tam nieistotne elementy...); awarie wywołane spaleniem fosforu w monitorach wskutek niezastosowania wygaszacza oszczędzającego energię.
Dodatkowo ubezpieczenie nie obejmuje kosztów:
1) transportu urządzenia do punktu serwisowego i z punktu serwisowego do ubezpieczonego,
2) odzyskania i ponownej instalacji baz danych, plików, oprogramowania, utraconych w następstwie szkody.
Po przeczytaniu tego wszystkiego naszła mnie refleksja że ciekawe, jakie wobec tego awarie ubezpieczenie OBEJMUJE. Chciałam o to spytać Miłą Panią jak zadzwoni następnego dnia, niestety zadzwoniła w godzinach innych niż się umawiałyśmy i nie miałam możliwości.
No po prostu bezczelne wyłudzenie pod nazwą ubezpieczenia. I tylko się dziwię że x-kom, firma, którą lubię i zawsze miałam za rzetelną, podpisuje się pod czymś takim.
ucare ubezpieczenia
Dodatkowe ubezpieczenia, czy sama gwarancja mają być korzystne dla gwaranta, a nie dla konsumenta. Tak jak w Apple o ile tego nie zmieniono, kiedyś w ubezpieczeniu od zalania nie mogło być to zalanie wodą, alkoholem, sokiem lub innym płynem. Dlatego lepiej "naprawiać" wadliwość sprzętu z rękojmi, a nie gwarancji.
Odpowiedz@Habiel: Zalanie bez udziału płynu, niezłe. Rozumiem że ubezpieczyciel musi się zabezpieczyć od prób wyłudzeń, i że chodzi mu o jak największy zarobek, ale to jest jednak kuriozalne. I powinno być nielegalne, nie znam się na prawie, ale dla mnie to naprawdę wygląda jak zwykłe wyłudzenie, skoro nie ma sytuacji w której ubezpieczenie by obowiązywało. Moja koleżanka mieszka w Anglii, tam płaci 10 funtów tygodniowo za ubezpieczenie sprzętu i podpadają pod nie wszelkie możliwe szkody. A u nas oczywiście grunt żeby, brzydko mówiąc, jak najbardziej człowieka wydym*ć :/
Odpowiedz@jass: I o te 10gbp tygodniowo chodzi. Rok ma 52 tygodnie - w ciągu roku wychodzi 520gbp, a na 3 lata wyszloby 1560gbp czyli aktualnie 7370zł. Imo nie warto.
Odpowiedz@Rollem: Mój błąd, miało być miesięcznie, nie tygodniowo. I nie można przeliczać funtów na złotówki, to się traktuje 1 do 1. Czyli wychodzi 120 funtów na rok, 360 na trzy lata, czyli jak u nas 360zł - powiedziałabym że więcej niż przyzwoicie.
Odpowiedz@jass sprzęt, który u nas kosztuje 1000zł, w UK nie kosztuje 1000gbp, a raczej 200-250. Więc porównywanie walut 1 do 1 nie ma sensu. To ubezpieczenie 10gbp/msc jest za jaki sprzęt? O jakiej wartości?
Odpowiedz@Leone: W Polsce minimalna krajowa to jakieś 1500 zł, na wyspach 1500 funtów. Więc porównywanie 1 do 1 jest jak najbardziej na miejscu. To teraz wyobraź sobie, że zarabiasz 1500 zł i za nowego iPhone płacisz 500 zł.
Odpowiedz@Leone: Bo u nas ceny elektroniki są jednymi z najwyższych w Europie, najwyraźniej Polacy zarabiają lepiej niż jacyś tam Brytole czy Niemcy... W dodatku do Polski często sprzedawany jest towar niższej jakości (identyczny model gorszej jakości, ta sama moja koleżanka pracowała kiedyś w serwisie komputerowym i na własne oczy widziała takie kwiatki). Poza tym, Vitas wyjaśnił jak to działa z cenami - to że dla Polaka funt jest wart 5zł nijak się ma do podejścia tambylców, dla których jeden funt jest jak dla nas 1zł. Za jakiej wartości sprzęt jest to ubezpieczenie nie jestem pewna, z tego co zrozumiałam za każdy - to nie jest ubezpieczenie od producenta, tylko opłacane w banku, u nas chyba w ogóle nie ma czegoś takiego.
Odpowiedz@jass: W Polsce wiele rzeczych jest ograniczone. Przykładowo Huawei p10 lite w Polsce ma 3GB pamięci ram a na zachodzie 4GB. Cena w Holandii to 300 euro, cena w Polsce to 1500 zł. Minimalna w Holandii 1600 euro minimalna w Polsce 1500 zł. Czy nie czujecie, że ktoś robi Polaków w ciula?
Odpowiedz@Vitas: Ano właśnie, kraj paradoksów... Tak samo jest też na przykład ze składką ZUS dla mikro przedsiębiorców, u nas jest jedna z najwyższych w Europie. Myślałby kto, że sami bogacze tu mieszkają... A potem czyta się artykuły jak to na przykład Poczta Polska broni decyzji o podwyżkach mówiąc, że ceny ma jedne z najniższych na tle innych państw europejskich. Tyle że nie biorą w takich zestawieniach pod uwagę takiego drobiazgu jak różnica w zarobkach (przecież kilkukrotna, w związku z różnicą wartości walut), i porównują te nasze powiedzmy 10zł za list polecony z kilkoma euro w innych krajach, no przecież śmiech na sali.
Odpowiedz@jass: gdyby minimalna krajowa była na poziomie 6-7 tys. zł. przy obecnych cenach artykułów to wreszcie zaczęlibyśmy zarabiać na poziomie zachodu. A skoro ceny mamy zachodnie to chyba nie problem to zrobić bo jak widać przedsiębiorców stać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2017 o 10:29
@Vitas: Właśnie miałam to pisać. Nie ma sensu przeliczać euro na zł. Moja mama mówi "bo u was chleb kosztuje ponad 5zł". Tłumaczę jej, że w stosunku pensji w Pl i tutaj chleb kosztuje mniej niż ona płaci za bułkę, ale to jak grochem o ścianę...
OdpowiedzPiekielni bawią i uczą. :-)
Odpowiedz@Rekin_pustynny: Ba :D
OdpowiedzPytanie bardzo luźno związane z historią. Pytam ze zwykłej ciekawości. Czemu kupujesz laptopa skoro będzie on leżał w domu? Z tego co się orientuję to w tej samej cenie można kupić komputer stacjonarny z lepszymi parametrami lub mniej zapłacić za te same parametry co laptop i na dodatek w razie awarii łatwiej i taniej naprawić.
Odpowiedz@babubabu89: Głównie dlatego że mam fajne, acz niekomputerowe biurko :D No i po domu laptopa noszę, tylko na zewnątrz bardzo rzadko.
Odpowiedz@jass: no to jeszcze idzie zrozumieć ;) uwalić się w łóżeczku i film obejrzeć ;)
Odpowiedz@babubabu89: Komputer stacjonarny kupisz, ale do tego jeszcze trzeba monitor, klawiaturę, jakieś głośniczki, biurko (laptopa możesz nawet na kolanach trzymać) - i robi się drożej :)
Odpowiedz@babubabu89: O, toto ;) Poza tym nie jestem graczem, więc nie potrzebuję sprzętu o jakichś wybitnych parametrach.
OdpowiedzA piekielność gdzie? Warunki ubezpieczenia dość standardowe, dokumentacja przesłana przed zawarciem umowy, co ta opowieść tu robi?
Odpowiedz@Jorn: To tak jakbyś kupił OC na auto, ale nie obejmowało pokrycia szkód u drugiej osoby, jeśli powstały wskutek uszkodzeń mechanicznych spowodowanych przez twoje auto ;)
Odpowiedz@imhotep: To jest absolutnie nieistotne dla ewentualnej piekielności. Różnego rodzaju wyłączenia odpowiedzialności są bardzo często spotykane. Piekielne by było, gdybyś o tych wyłączeniach była poinformowana PO zawarciu umowy.
Odpowiedz@imhotep: Nie masz racji. Nie porównuj ubezpieczeń samochodów z ubezpieczeniami elektroniki - to tak, jakbyś porównywał, czy lepszy jest koń, czy wieloryb. Tu kryje się klucz:"pakiet za 380zł dotyczył tylko awarii, ubezpieczenie z przypadkowym uszkodzeniem i kradzieżą kosztowało już 680zł".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2017 o 11:21
@KatzenKratzen: No ale od jakiej awarii? Przecież w końcu wychodzi, że od żadnej. Pewnie w opcji z kradzieżą też jest wyłączenie, że dotyczy tylko takiej kradzieży, w której podasz imię, nazwisko, adres i PESEL sprawcy :D
OdpowiedzBardzo nam przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Chcielibyśmy nieco bliżej przyjrzeć się Twojej sprawie, dlatego bardzo prosimy o przesłanie nam nieco więcej szczegółów - przede wszystkim numeru zgłoszenia - na adres x-kom@x-kom.pl. Mamy nadzieję, że niebawem znajdziemy rozwiązanie
Odpowiedz@xkompl: Dziękuję, ale tu nie ma co rozwiązywać. Żadnego zgłoszenia nie było, bo po prostu się na ofertę nie zdecydowałam. Dziwię się tylko, że Państwa firma podpisuje się pod ubezpieczeniem z takimi warunkami, tym bardziej że od dłuższego czasu kupuję u Państwa większość elektroniki i ani w kwestii realizacji zamówień, ani jakości sprzętu nie miałam jak dotąd żadnych zastrzeżeń. Tym bardziej człowieka jakiś taki niesmak ogarnia, że dobra firma pod swoją marką oferuje taką "usługę".
OdpowiedzTo są normalne warunki ubezpieczenia sprzętu na wypadek AWARII WEWNĘTRZNEJ (nie spowodowanej czynnikami zewnętrznymi). Nie ma tu absolutnie żadnej piekielności. To jest oczywisty zakres ubezpieczenia, występujący we wszystkich OWU wszystkich ubezpieczycieli. Może być, oczywiście, zastosowane inne słownictwo, ale sens będzie zawsze ten sam. Istnieje, ma sie rozumieć, ubezpieczenie od uszkodzeń mechanicznych, ale - jak sama stwierdziłaś - jest droższe, bo być musi, z uwagi na większe ryzyko. Tobie się naprawde wydaje, że rdza, korozja, kurz to awaria sprzętu? Wiesz w ogóle, co znaczy "awaria"?. Jak nie to sprawdź w "definicjach" w OWU. Tam jest to dokładnie opisane.
Odpowiedz@KatzenKratzen: Wiesz, w kwestii komputerów jestem typową kobietą, czyli nie znam się na nich kompletnie. Ale jako laikowi wydaje mi się, tak po prostu na logikę biorąc, że jeśli awaria nie wynika z wad fabrycznych ani nieprawidłowego użytkowania, zalania i innych tego typu, to pojawia się właśnie w wyniku zwykłego zużycia sprzętu, działania czasu, a w związku z tym również tej "rdzy, korozji, kurzu".
Odpowiedz@jass: Nie :) Po to masz sekcję "definicje". Tam jest opisane, co ubezpieczyciel rozumie poprzez słowo "awaria". Ja masz czas i chęć, to zapraszam do poczytania: http://piekielni.pl/78788 Może pomoże na przyszłość. Pozdrawiam
Odpowiedz@KatzenKratzen: Poniekąd masz rację, jednak wszystkie "warunki" awarii zawarte w tym ubezpieczeniu pokrywa gwarancja, więc jeśli sprzęt jest na dwuletniej gwarancji i ubezpieczenie jest również na dwa lata to jest to zwyczajne wyciąganie kasy od klientów.
Odpowiedz@babubabu89: "ubezpieczenie na 3 lata za 380zł." Czyli w zasadzie to tyle kosztuje rok dodatkowej gwarancji. Sprzedawany pod nazwą "ubezpieczenie". Pytanie tylko, jaki to procent wartości tego laptopa, więc czy warto tyle zapłacić?
Odpowiedz@vonKlauS: @babubabu89: Ależ nie :) Obaj nie macie racji - 2 lub 3 lata dodatkowej gwarancji rozpoczynają się PO upływie gwarancji producenta :) Inaczej takie ubezpieczenie nie miałoby najmniejszego sensu i Ubezpieczyciel miałby na łowie KNF. Razem zatem jest to cztery lub pięć lat gwarancji, od wystąpienia awarii, oczywiście.
OdpowiedzTen kurz to fajne wyłączenie - jest zawsze, no prawie, ale tam gdzie nie ma kurzu, to laptopy nie chcą działać. Czyli masz opłatę dodatkową od głupoty bo o ewentualnym odszkodowaniu to nie ma co myśleć.
Odpowiedz