Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przyszły wakacje, a w raz z wakacjami urlop. A jak urlop to…

Przyszły wakacje, a w raz z wakacjami urlop.
A jak urlop to pora zajechać w rodzinne strony i przy okazji uczestniczyć w imieninach teściowej, która imieniny obchodzi tak namiętnie, że naprosi pół rodziny, połowę sąsiadów, konia wraz z całą stodołą i wszystkich noszących nazwisko Kowalska.
Na szczęście nie wszyscy odpowiadają i tym razem było nas zaledwie 30.

Rodzina mojego męża jest bardzo rodzinna. Aż za bardzo bym powiedziała. Jest to taki typ, który nad wszystkie dobra nadstawia rodzinę. Działa to coś na tej zasadzie, że jak ktoś z rodziny coś chce, to masz rzucić wszystko i to wykonać, nawet jeśli jesteś obecnie w Australii. Przy czym przeciwko temu zbuntował się jedynie brat mojego męża, a ja skutecznie podburzyłam męża, gdy doszło do paradoksu, gdy dostał telefon, że ma brać wolne, bo trzeba wykosić trawnik u dziadków.

Przy okazji imienin zjechała się rodzina najbliższa. Wobec tego dzieci liczba była koło 6. I jakoś temat tak na dzieci zszedł. Niestety ja dzieci nie lubię, nie mam na nie warunków, a jak dla mnie lepiej nie mieć dzieci w ogóle, niż nie poświęcać im czasu. Oboje z mężem pracujemy w godzinach takich, że potencjalne dziecko widziałoby nas wieczorem przed snem. Ja zaczynam pracę koło 10, kończę o 17 (a i to nie zawsze), mąż od 9 do 16, ale i tak wraca mniej więcej jak ja, gdyż dojeżdża. Dodatkowo mąż często uczestniczy w kursach, które wymagają wyjechania do innego miasta, a mnie czasem praca rzuci na drugi koniec Polski nawet na tydzień. Zarabiamy w porządku i to jest według rodziny lubego jedyny powód, abyśmy się otoczyli gromadą minimum 2 dzieci.

Tak, dyskusja o dzieciach zeszła na tor dlaczego my nie mamy jeszcze miniaturowych kopii. Powyższe argumenty o braku czasu oczywiście nie docierały. I tak doszło do takich argumentów ze strony rodziny, że aż nie wiem, czy śmiać się czy płakać nad biedą dzieciaków.
1) "A kto Ci na starość szklankę wody poda"? (Opieka społeczna albo prywatna opiekunka jeśli coś?)
2) "Ktoś musi cię pochować!" (Jak umrę to i tak mnie to nie będzie interesowało kto mnie pochowa i czy w ogóle to zrobi)
3) "Na co wam pieniądze skoro ich do grobu nie zabierzecie"? (Fakt, nie zabiorę, ale na emeryturę sobie odłożę, o)
4) "Jak zrobicie sobie 2 to starsze odchowa młodsze i będzie lżej" (A potem zdziwienie, że rodzeństwo się ze sobą nie dogaduje)
5) "Zawsze są przedszkola i opiekunki, a na ciążę i okres po ciąży jest macierzyński" (Szczególnie, że jestem szefową sama dla siebie to macierzyński super mnie urządza)
6) "A jak potem będziecie chcieli dziecko i już nie będziecie mogli?" (Ah, zapomniałam, przecież adopcja to zło, bo odchowujesz nie swoje)

Generalnie podjęliśmy próbę jeszcze raz wytłumaczenia co i jak, a gdy to się nie udało, zaczęliśmy się zbierać. I co? I nagle temat ucichł. Pytanie tylko- na jak długo?

rodzinka

by ~honorata966
Dodaj nowy komentarz
avatar gggonia
26 50

Ale po co się tłumaczysz z tymi godzinami? To jest tak głupi argument ze nie wierze, znam ludzi którzy robią w systemie 3 zmianowym i dają radę spędzać czas z dziećmi. Temat powinien zostać ukruszony na słowach "nie lubię dzieci", "nie chcę dzieci". Wgl nigdy nie rozumiem tego świętego oburzenia, jak to rodzina śmie pytać (tym bardziej taka zżyta) kiedy dzieci. Jak mama się córki pyta "to kiedy dzieci" to dla mnie to takie "jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, to kiedy ty sprawisz sobie kogoś tak cudownego?". Ale ok, rozumiem frustrację, jak ktoś długo marudzi. btw. Skoro są tacy rodzinni to aż się dziwię ze mąż na dzieci nie naciska.

Odpowiedz
avatar KIuska
10 14

@Vampi: To nie pies i nie przedmiot. Większość ludzi zrobi sobie dziecko, a potem budzi sie jak ono ma 15 lat i jest "o MATKO BOSKO ja nie znam swojego dziecka". Strzelą sobie dziecko bo tak trzeba, a później nawet nie mają kiedy z nim porozmawiać.

Odpowiedz
avatar Asmena
6 14

@Vampi: dlaczego Cię rozwaliło? Świetny argument, a ludzie niestety zbyt rzadko w ogóle o nim myślą... Na co komu rodzice, którzy widują swoje dziecko przez trzy godziny w weekend? Super dzieciństwo, nie ma co. Jak dla mnie to należy gratulować tym, którzy są świadomi swojej sytuacji i tego, że brakuje im warunków i czasu na dziecko.

Odpowiedz
avatar KIuska
3 7

@digi51: Jasne, ze są. Moja przyjaciółka byla "wychowywana" w ten sposób. Najpierw złobek, potem przedszkole i codzienne wstawanie o 5. Później byla szkola, w której byla juz o 7, a tuż po szkole szla do świetlicy prowadzonej przez siostry zakonne. O 19 byla w domu. Kolacja, kąpiel i spać. Ile czasu spędzqla z rodzicami? Godzine, moze 2. Teraz ma 18 lat i zero wspólnych tematów z rodzicami. Druga przyjaciolka byla wychowywana przez babcie. Najpierw przez 5 lat mieszkała raz u jednej babci, raz u drugiej. Później zamieszkała z rodzicami, ale to nadal babcia się nią zajmowala (babcia mieszkala w domu obok). Teraz jej rodzice się dziwia, że ma więcej wspolnego z babcia niz z nimi.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 13

@KIuska: no i co, wyrosła na złego człowieka, ma traumę, nienawidzi rodziców? Mną teź zajmowała się babcia, rodzice pracowali na cały etat, mam z nimi bardzo dobry kontakt, mimo, że brakowało mi ich jako dziecko. Serio uważasz, że dzieci powinni mieć tylko ludzie, którzy nie muszą chodzić do pracy? Tzn kto? Albo garstka bogaczy albo zasiłkowicze. Wiem, że są ekstrema, ale sorry praca od 10 do 17 to bardzo dogodne godziny pracy. Nie kumam, czy waszym zdaniem po urodzeniu dziecka nie ma się już innego życia?

Odpowiedz
avatar digi51
-1 7

@KIuska: żeby było jasne, kto nie chce mieć dzieci niech ich nie ma. Ale argument braku czasu przy normalnej dziennej pracy i wsparciu partnera to śmieszne

Odpowiedz
avatar KIuska
-1 5

@digi51: Gdzie niby napisałam, ze z dzieckiem trzeba przebyć 24 godziny na dobe i najpiej do ukończebia 30 lat? Nigdzie więc nie wyciągaj takivh wnioskow. Żadna nie ma traumy, ale jedna i druga ma ogromny zal o to, że zdecydowali się na dziscko w momencie gdy nie mieli na to warunków. Obie nie czują przywiązania do rodziców. Ta druga na święta wraca do domu tylko dlatego, że tak wypada, a nie z tęsknoty.

Odpowiedz
avatar gggonia
3 5

@KIuska: Ale to już nie wina braku czasu, ale nieumiejętnych rodziców, bo znam osoby które pracują na zmiany i dzieci często są u babci ale rodzice gdy mają czas potrafią spędzić go z dziećmi i zbudować więź. Znam osoby które większość pierwszych lat życia byli pod opieką babć ale rodzice i tak umieli zbudować z dziećmi więź. Wgl jak ktoś ma żal że rodzice nie mieli czasu i "oj jak boli mnie moja trauma" przeważnie przestają gdy idą do roboty i nagle się okazuje ze na wszystko nie starcza. Btw czy to źle że jak ktoś nie jest bogaczem to chce na tyle na ile umie obdarować nowego człowieka swoją miłością? Czy rodzice to tylko ludzie idealni? A tak ogólnie zgadzam się z @digi51.

Odpowiedz
avatar majkaf
13 29

Nie chcesz dzieci i wkurza Cię, że rodzina o nie pyta (z historii wynika, że tylko pyta i toczy dyskusje - nie widze atu piekielnosci). Czy nie chcesz by ktoś oceniał Twoje wybory, ale chęetbiw oceniasz teściową - kogo i z jakiej okazji zaprasza. Hipokryzja.

Odpowiedz
avatar Shineoff
23 25

Na pierwszą wzmiankę o dzieciach można powiedzieć "to nasza prywatna sprawa i sami podejmiemy tę decyzję, proszę nie wywierajcie na nas presji". Zazwyczaj działa, rodzina ucina rozmowę i daje spokój. Co do godzin pracy to chcę zaznaczyć, że 60% ludzi w tym kraju pracuje w takich godzinach i nie mają problemu z posiadaniem dzieci i życia towarzyskiego, dlatego ten argument akurat jest słaby. Ale cię rozumiem, ja też nie mam jeszcze dzieci, też nie mam warunków.

Odpowiedz
avatar Bastet
15 17

Na mnie to Twoje tłumaczenie robi wrażenie, że może jednak byś chciała, jakbyś liczyła na argumenty na tak. I rodzina ci ich dostarcza. Jeżeli nie chcesz, to mów prosto, nie chcę, może kiedyś, na razie nie ma mowy. A tak to nakręcasz dyskusję.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
15 19

Najlepsza odpowiedź na pierwsze pytanie - "Lokaj". W ogóle to dość ciekawy tok myślenia z tą szklanką wody. Urodzisz i wyhodujesz sobie niewolnika, który będzie musiał cię obsługiwać na starość. Już pomijając sam absurd czegoś takiego, z czysto ekonomicznego punktu widzenia zwyczajnie się to nie opłaca. Inwestować ciężki hajs przez dwie dekady z okładem, by na starość mieć wcale nie taką pewną usługę polegającą na podawaniu napojów i posiłków. To już lepiej kupić dziecko - niewolnika i szybko przyuczyć do potrzebnej pracy. Punkt czwarty doskonale funkcjonuje w tzw. "rodzinach wielodzietnych", zwykle naznaczonych sporym stopniem dysfunkcyjności. Przy czym tak po piątym potomku cały układ nabiera wręcz cech swoistego perpetuum mobile. Wystarczy tylko przychówek (to znaczy dwoje najstarszych) przyuczyć do drobnych kradzieży, a całość będzie funkcjonować jak dobrze naoliwiony mechanizm. W tym czasie tatuś z mamusią mogą oddawać się degustacji trunków, w międzyczasie powiększając pogłowie rodziny. Przy czym wprowadzenie programu 500+ zdecydowanie uczyniło taki sposób na życie atrakcyjniejszym. ad.3. Właśnie dlatego wszystko należy przed śmiercią roztrwonić. Choćby po to, żeby chciwa rodzinka na twojej krwawicy łap nie położyła.

Odpowiedz
avatar paski
5 5

@Fomalhaut: Starsze dzieci chowają młodsze dzieci, potem te starsze dorabiają się własnego potomstwa a młodsze podrosną i w ramach rewanżu to one muszą zajmować się przychówkiem tych starszych, potem same dorabiają się dzieci itd. I tak się kręci.

Odpowiedz
avatar mijanou
1 3

@Fomalhaut: Brawo. Napisałeś dokładnie to, co ja chcialam napisać, więc bez sensu parafrazować. Ale warto by się zastanowić, czy chcemy mieć dziecko czy niewolnika do drobnych posług i wychowywania mniejszych niewolników.

Odpowiedz
avatar mijanou
10 10

Nie wiem, po co w ogóle wdajecie się w dyskusje i tłumaczenia, przecież nie jesteście winni tylko podjęliście określone decyzje dotyczace Waszego życia. Następnym razem utnijcie temat stanowczo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 22

Pomijajac to, ze piekielne jest takie wypytywanie sie o to kiedy pojawia sie wnuki, to nigdy ne slyszalam tak naiwno glupiego argumentu dlaczego nie chcesz miec dzieci. Pracujesz od 10 do 17, maz w podobnych godzinach i nie widywabys dzieci? :) Gdybym ja miala tak dogodne godziny pracy to bym byla w niebie ;) juz lepszym argumentem jest, ze dzieci kosztuja.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-2 6

@nursetka: Co do kosztów utrzymania dziecka to ostatnio przyjaciółka podzieliła się ze mną swoimi przemyśleniami (notabene gdy marudziłam, że my dziecka jeszcze nie, bo koszty). Mianowicie na początku i tak większość rzeczy dla dziecka dostajesz. Dzieci rosną, matki wymieniają się ubrankami, zabawkami. W sumie genialne w swojej prostocie i rzeczywiście sama pamiętam, że miałam sporo rzeczy po kuzynach i dzieciach koleżanek mamy i to nie były jakieś zepsute bzdety czy stare szmaty. Do tego dzieci do iluś tam lat mają zniżki w wielu miejscach. No chyba, że w dobie konsumpcjonizmu dzieciak musi mieć wszystko nowe i z górnej półki :D

Odpowiedz
avatar Asmena
2 6

@Bryanka: nawet przy minimalizacji kosztów w postaci wymiany ubrań z rodziną, zniżek, etc.- nadal jest jakiś koszt. Nie da się wychować dziecka bez absolutnie żadnych kosztów.

Odpowiedz
avatar gggonia
6 6

@Asmena: Dzieci to jest spory koszt, ale często mam wrażenie że ludzie na siłę sobie te koszty dorabiają. Wózek za ponad 2 tys. gdzie zadbaną używkę dostaniesz między 400 a 800 zł, pokój robiony w stylu baby-baby by za 4 lata gruntownie remontować, najdroższe kosmetyki zamiast tańszych odpowiedników, hiper ultra eko zabawki. Naprawdę da się obkupić dzieciaka by nie wyglądał jak biedak i nie brać na to kredytu.

Odpowiedz
avatar KIuska
3 5

@Bryanka: Fajnie jak jest od kogo coś dostać. Jak cale rodzeństwo cioteczne jest mlodsze i bez dzieci to nie masz od kogo dostać ubranek, zabawek i innych rzeczy. Tak samo jak są duzo starsi. Mi wiekiem jest blizej do dzieci mojego rodzeństwa ciotecznego niż do nich.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-2 6

@gggonia: I właśnie o to mi chodzi, a nie o kompletny brak kosztów wychowania. Przyjaciółka tak upolowała świetny wózek. Babka sprzedawała nówkę za pół ceny, bo rodzice i teściowie zdublowali prezent. A po cholerę komu dwa wózki. @Kluska Racja, ale można dostać niedrogie rzeczy w dobrym stanie na portalach aukcyjnych.

Odpowiedz
avatar SaraRajker
0 4

@Bryanka: miec dzieci po kosztach? Zebrac od rodziny i znajomych? Pokazujesz tak tylko ze nie doroslac do roli rodzica.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 4

@SaraRajker: Wyluzuj kobieto. Gdzie napisałam o żebraniu i posiadaniu dzieci "po kosztach"? Od kiedy dostawanie rzeczy po starszych kuzynach jest żebraniem? Stwierdziłam tylko kilka faktów, że można dostać pewne rzeczy taniej, w formie prezentu, albo wymiany. Przeczytaj sobie wszystko jeszcze raz. Tym razem ze zrozumieniem i bez obrażania innych.

Odpowiedz
avatar zojka
-1 3

@Bryanka: "dostajesz" 500+ i inne zasiłki, bo to my - podatnicy się na to zrzucamy. Więc to nie dostawanie, tylko żerowanie. No chyba że chodzi ci o prezenty od dzieciatej rodziny/znajomych (a nie każdy ich ma), wtedy możesz dostać jakieś zabawki czy ubranka, ale to mniejszość potrzeb. A co z pieluchami, jedzeniem, leczeniem, wózkiem/chustą, żłobkiem, przedszkolem, opiekunką (tudzież problemami w pracy przez ciągle chorujące dziecko), pokojem (z czasem jednak dobrze, żeby dzieci miały oddzielny od rodziców), podręcznikami, wycieczkami szkolnymi? Ma dzieciak chodzić głodny, chory, ciągle w starych (nieraz niepasujących) ubraniach, bawić się zepsutymi zabawkami, nie jeździć na żadne szkolne wycieczki, nie mieć chwili prywatności tylko dlatego, że zdaniem rodziców normalne dzieciństwo to przejaw konsumpcjonizmu? W przyszłości nie wróżę mu dobrych kontaktów z rodzicami...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 sierpnia 2017 o 22:23

avatar Bryanka
0 4

@zojka: Ale się dziewczyny nakręciłyście. Czytanie ze zrozumieniem dalej u was leży i kwiczy - nie pisałam ani o jedzeniu, ani o pieluchach, ani przedszkolach czy żłobkach, a tematu 500+ nawet nie dotknęłam i tykać nie zamierzam, bo dla mnie to chory pomysł. Od skrajności w skrajność przechodzicie. Dostawałam rzeczy po starszych dzieciach koleżanek mojej mamy - nie były to szmaty i zepsute zabawki. Sama jak wyrastałam z pewnych rzeczy i zabawek, to też oddawałam młodszym kuzynom i również nie były to rzeczy popsute i obdarte. Skopiuję tutaj i udostępnię jeden z powyższych słusznych komentarzy @gggonia, może wtedy zrozumiecie: "Dzieci to jest spory koszt, ale często mam wrażenie że ludzie na siłę sobie te koszty dorabiają. Wózek za ponad 2 tys. gdzie zadbaną używkę dostaniesz między 400 a 800 zł, pokój robiony w stylu baby-baby by za 4 lata gruntownie remontować, najdroższe kosmetyki zamiast tańszych odpowiedników, hiper ultra eko zabawki. Naprawdę da się obkupić dzieciaka by nie wyglądał jak biedak i nie brać na to kredytu. " Ot, i tyle w temacie.

Odpowiedz
avatar dracoborg
-1 3

Paradoks (gr. parádoksos – nieoczekiwany, nieprawdopodobny) – twierdzenie logiczne prowadzące do zaskakujących lub sprzecznych wniosków. Sprzeczność ta może być wynikiem błędów w sformułowaniu twierdzenia, przyjęcia błędnych założeń, a może też być sprzecznością pozorną, sprzecznością z tzw. zdrowym rozsądkiem, np. paradoks hydrostatyczny, czy paradoks bliźniąt.

Odpowiedz
avatar SaraRajker
3 7

Spytaj teściowej czy będzie Ci niańczyć i płacić. Bo zrobić zawsze można (pomijając mordownie na położnictwie i rozklapiche po porodzie). Masz bardzo mądre argumenty. Tylko debile robią sobie dzieci nie podliczając czy są w stanie utrzymać. A argumenty - zasiłki i ubranka od rodziny : niedojrzałe do rodzicielstwa smarki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Nie tłumacz się, nie bo nie. Jeśli ktoś nie szanuje twojej przemyślanej i dorosłej decyzji bo mu to w wąski światopogląd nie pasuje jest to jego problem, nie twój. Ja nie wyobrażam sobie życia bez psa ale nie nękam bezzwierznych znajomych by zaadoptowali szczeniaczka. A mogłabym! "Kto ci na stare lata nogi ogrzeje? Nie masz czasu ani miejsca? Żaden problem, mam zabawki do oddania i nawet legowisko się znajdzie. Czas to żadna wymówka, są ludzie pracujący w systemie 3 zmianowym a psa mają. Wystarczy wyprowadzić i za uchem podrapać w drzwiach, ostatecznie są petsitterzy. Kupisz czasem jakąś drogą zabawkę dla spokoju sumienia a jeśli będzie samotny to za parę lat weźmiesz drugiego do towarzystwa. To w końcu tylko pieniądze, do grobu nie zabierzesz a odgłos małych łapek daje tyle radości. Ale jak to nie lubisz hałasu, obsikanych dywanów i sierści na ubraniach? Przecież to pies, psy tak mają, szczeniaczkowi zabronisz? O mój bobrze! Ty po prostu psów nie lubisz! Ty okropny człowieku ty!"

Odpowiedz
avatar Aniela
0 2

Argument o braku czasu jest kiepski :) Wystarczy powiedzieć, że się dzieci mieć nie chce i luz. Nie każdy je mieć musi. Mam córkę, pracujemy z mężem do 16, więc w zasadzie 9 godzin dziennie jest w żłobku. Jest ciężko ale po pracy dajemy jej maksimum naszej uwagi. Sama też byłam tak wychowywana. Najpierw złobek, później przedszkole a z mamą mam dobre relacje ;) Mało kogo stać na siedzenie z dzieckiem co najmniej jak pójdzie do szkoły. Natomiast pytania o potomstwo są nie na miejscu. Rozumiem raz czy dwa ale nie ciągłe.

Odpowiedz
Udostępnij