Wiek, płeć, zatrudnienie nie ma większego znaczenia w tej historii.
Dzień z mojego życia:
Pobudka rano, wstaję i szykuję się do pracy. Wychodzę z domu. Na klatce schodowej odór papierosowy. Schodzę po schodach i lokalizuję źródło. Starsza kobieta pod oknem uchylonym. Pytam się jej czy nie może palić u siebie w mieszkaniu - nie, bo nie będzie sobie smrodzić. Pytam, czy w takim razie może smrodzić na klatce schodowej, która należy do nas wszystkich, także tych, którzy nie palą. A co mi to przeszkadza, przecież już wychodzę - A no to, że przechodzę przez jej dymek i wdycham to świństwo a nie mam na to ochoty. Proszę ją by zaprzestała tych czynności, bo smród roznosi się po całym bloku (3 piętra) a na dodatek brudzi popiołem i petami. A kto jej zabroni? Ano administracja wywiesiła kartkę o zakazie i prośbie o informowaniu o zdarzeniach, a wiem że mieszka pod takim numerem. Ona ma to w nosie, nic jej nie udowodnią i nic nie zrobią... i ma niestety rację. (nie raz i nie dwa zgłaszane).
Ale nic, idę dalej. Stoję na przystanku czekając na tramwaj. Podjeżdża i wsiadam. Znajduję sobie miejsce stojące (wygodne, swobodnie, mało ludzi) i jadę. Na następnym przystanku wsiada Pan, elegancki itp, staje obok mnie a mnie zaczyna dusić - tak od niego fajkami szło, że nie da się tego opisać. Za nim babka z wózkiem. No nic, zmieniam miejsce na jakieś inne, a facet za mną, co prawda nie aż tak blisko ale no. Nosz kurrrrr... Dobra, jadę dalej, kij z nim. nos w rękaw i damy radę.
okej, dojechałam do pracy, siadam przy biurku. Podchodzą do mnie pracownicy z dokumentami do wpisania. Jeden, drugi i nagle bach, trzeci z papierosem. Grzecznie proszę o wyjście, bo z papierosami proszę nie wchodzić tutaj. Wyszedł. Za chwilę wchodzi i zionie odorem papierosowym. Po prostu szkoda słów. Raz nie zawsze jak to się mówi, więc nic się nie dzieje. Ale potem kolejni i znowu z papieroskiem. W zakładzie zakaz palenia ale nikt sobie nic z tego nie robi. Prosiłam kierownika - nic, prosiłam dyrekcję - nic. Trudno, wytrzymam jeszcze trochę. Przecież to tylko 8h...
Fajrant. Idę na przystanek. Pada deszcz, więc chowam się pod daszkiem przystanku (chodnik, na środku daszek - bez ścianek wiaty). Podjeżdża tramwaj, wysiada babka z torbami - znowu starsza kobieta. Staje pod daszkiem, zakupy kładzie na ławeczce. Czekam na swój tramwaj i nagle czuję - znowu kur* te papierosy. Patrzę i nie wierzę. 2m ode mnie babeczka stojąc na przystanku pod daszkiem popala. Podchodzę i grzecznie proszę o zaprzestanie, ponieważ na przystankach jest zakaz palenia - jak Ci to przeszkadza to się odsuń - pytam gdzie, może ona niech się odsunie - nie, bo pada. Inni czekający mnie popierają - babka nic nie robi, w nosie nas ma. Eh.
Nadjeżdża tramwaj i wracam do domu. Po drodze tylko jeszcze przejście przez ulicę. Widzę gościa, który pali, odsuwam się na tyle ile mogę, staję od strony wiatru. Co robi facet? Przesuwa się bliżej i z drugiej strony. Dym radośnie mnie owiewa... Kaszlę wymownie - patrzy, uśmiecha się i rusza. Zapaliło się zielone. Mogę wejść na klatkę, gdzie śmierdzi papierosami, pety walają się pod oknem i wejść do mieszkania, które nie jest na tyle szczelne (drzwi w sensie), żeby nie przesiąknąć tym dymem.
Może wyjść na spacer i zostawić otwarte okna? Przestało padać. Przejdę się do sklepu. Przede mną chodnikiem idzie wesoło facet. Pali, dym leci do tyłu na mnie. Omijam go. Idę przed nim zadowolona, że już nie śmierdzi. Nagle znowu to samo. Małolata z petem w ustach. Nosz ja pier***. Do sklepu prawie dobiegam, żeby wyminąć tych trucicieli. Wychodząc ze sklepu wstrzymuję oddech i biegiem do domu. Jajko się stłukło ale co tam...
I teraz powiedzcie mi - gdzie tu przepisy? Czemu nic nie mogę zrobić z tym, że ludzie wokół trują mnie tym paskudztwem? Jakbym chciała to sama bym paliła. Nienawidzę tego. Codziennie to samo. Jak z tym walczyć?
życie papierosy palacze
Albo masz wyjątkowego pecha, albo cierpisz na jakąś psychozę.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Klasyczny przykład frustratki. Że jej przeszkadza jak ktoś pali na klatce albo na przystanku, gdzie zresztą jest zakaz, to rozumiem. Ale że stroi fochy jak rozwydrzony bachor, że ktoś śmiał sobie zapalić, a potem do niej podejść, to już przesada. Jakaś pojeebana baba. Pewnie jest brzydka, nikt jej nie chce, wredna, nikt jej nie lubi, ma smutne życie i dlatego się wyżywa na ludziach.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2017 o 9:00
@Jaladreips: Wstrzymywać oddech, bo przechodzi koło kogoś, kto pali? Ciekawe, czy wie, że mieszkając w mieście wdycha codziennie ekwiwalent dymu z 0,5-2 paczek fajek :) może w ogóle przestanie oddychać. Co do przepisów to są takie, że na ulicy spokojnie można palić. Nie można palić tam, gdzie naraża się kogoś na dłuższą sesje wdychania dymu (zamknięte pomieszczenie, przystanek, z którego nie możesz odejść). I ok, palenie na przystanku i na klatce jest piekielne, ale na ulicy? Żale autorki już wyglądają na paranoję.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2017 o 9:05
@Jaladreips: Cóż za podejście, pewnie palisz. Zwróciłam jedynie uwagę dwóm osobom, które nie powinny były w tych miejscach palić. Do reszty nic nie mam, chodziło jedynie o odrobinę empatii od tych ludzi - chcesz palić to pal śmiało, mi nic do tego dopóki nie trujesz innych obok nie zwracając na to uwagi. I tak, najwyraźniej mam ogromnego pecha, że gdzie się nie ruszę tam smród petów. Albo taki mamy klimat.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Co do wdychania spalin - tak, zdaję sobie z tego sprawę i wcale mnie to nie cieszy. Nie znaczy to jednak, że palacze mogą nie zwracać totalnie uwagi na otoczenie.
Odpowiedz@Jaladreips: @KoparkaApokalipsy: Mam tylko jedno pytanie do was, palicie papierosy?
Odpowiedz@milanoo: paliłem, nie palę. Zanim zacząłem palić i po tym jak skończyłem, nigdy nie plułem się do palących. Co do trucia - jak ktoś pali przy tobie i się biernie zaciągasz - ok, truje cię. Palić na ulicy wolno, a jak ci nie pasuje to albo wstrzymaj oddech jak mijasz taką osobę albo zwiększ odległość lub wyprzedź jak taka osoba idzie przed tobą. Nie masz prawa żądać od takiej osoby by przestała palić. Natomiast jak ktoś zapalił, przyszedł i czuć od niego fajki, to już cię nie truje, bo nie ma dymu.
Odpowiedz@Jaladreips: Nie no świetnie, nie mamy prawa żądać by ktoś przestał nas truć. To palacz wybrał nałóg i to on powinien ponosić wszelkie konsekwencje tego wyboru, a nie osoba niepaląca. Jeżeli ktoś pali to niech to robi u siebie w domu albo na ulicy, tak żeby nie przeszkadzać innym. @KoparkaApokalipsy Tłumaczenie, że i tak się trujemy smogiem więc co to taki papieros jest idiotyczne. Szkodliwość dymu papierosowego nie znika tylko dlatego, że coś truje bardziej.
Odpowiedz@Asto: jasne. Niech palacz ponosi konsekwencje. To ja poproszę też, żeby wyłącznie matki i ojcowie ponosili konsekwencje posiadania dzieci - żadnego płaczącego niemowlaka w przestrzeni publicznej. Niech też bezrobotni ponoszą konsekwencje swojego braku pracy - zero wsparcia, ubezpieczenia, zasiłków itd. Można tak długo i akurat chwilowy smród papierosów jest jednym z mniejszym problemów.
Odpowiedz@Etincelle: Nikt nie twierdzi, że to największy możliwy problem. Ja po prostu opisałam swój dzień, który był piekielny dla mnie i na pewno znajdą się osoby, dla których to też jest piekielne. Co do wymienionych innych społecznych problemów - idziemy na piwo? Bo można tak w nieskończoność narzekać na wszystko... :)
OdpowiedzTłumaczenie, że dlaczego przeszkadza Ci dym papierosowy, przecież smog jest gorszy, ma tyle sensu, co dlaczego wkurzasz się na Y, że zabił Ci siostrę, X zabił Ci resztę rodziny.
Odpowiedz@KIuska: nie, nie palę u jestem wielkim wrogiem palenia przy dzieciach oraz zmuszania innych do bycia biernymi palaczami. Jestem jednak równie wielkim wrogiem zarabiania ludziom robienia tego, co szkodzi tylko i wyłącznie im samym. Narzekanie na kogoś, kto pali na ulicy jest jak narzekanie na kogoś, kto słucha disco polo na słuchawkach.
Odpowiedz@Etincelle: Wrzeszczące i biegające bachory są dużo bardziej upierdliwe i niebezpieczne od kogoś, kto akurat skończył palić, także jestem za :D @hatesmog to jest zwyczajnie niekonsekwentne. Jak komuś przeszkadza dym z fajki, to smog powinien przeszkadzać jeszcze bardziej. A skoro przeszkadza - niech chodzi w maseczce antysmogowej, problem solved.
Odpowiedz@Etincelle: Nie o smród chodzi, ale o substancje rakotwórcze itp.
Odpowiedz@LPP: w punktach o tym, że ktoś śmierdział PO spaleniu fajki też? Generalnie mnie samą też denerwuje wiele różnych rzeczy, tyle że np. nie wpadłabym na to, żeby pisać na piekielnych, jak to musiałam stać przed przejściem dla pieszych w towarzystwie woniejącego żula, czy jak to minęłam wracającego z pracy, spoconego do granic możliwości, faceta. Jedno i drugie nieprzyjemne, ale cholera, no jednak nie piekielne. I nie uważam, że trzeba wprowadzić zakaz wychodzenia bez kąpieli do miasta.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: ja cierpie na alergie na dym tytoniowy moja mama raz probowala zapalic, tydzien w szpitalu, bo dusznosci dostala zwyczajnie fizycznie i psychicznie NIENAWIDZE TEGO SMRODU, jak i osob palacych nie psychoza, a fizyczna reakcja organizmu
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: jasne, szkodzi im samym, bo nikomu poza palaczemnie szkodzi. nie musza wdychac dymu domownicy, ludzie na klatce czy na zewnatrz, albo w mieszkaniach jelsi ktos pali na balkonie poza tym SMROD osoby, ktora niedawno palila jest tak samo ohydny jak palacza
Odpowiedz@bazienka: a ja mam alergię na pyłki traw i części innych roślin. Czy to znaczy, że mam żądać usunięcia zieleni z miejsc, które zamierzam odwiedzać - z całego miasta, znaczy - czy jednak moja sprawa, co z tym zrobię, ale generalnie to ja się muszę dostosować?
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Stawiam na to drugie.Tego typu czepianie się bywa też charakterystyczne dla osobników, którzy uwazaja sie za pepek swiata i sami "probuja" rzucic.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: No nie wiem czy to szkodzi tylko im samym, skoro osoba niepaląca też ten syf wdycha.
Odpowiedz@Jaladreips: od żula też nie masz prawa wymagać, by nie stał zasikany czy cuchnący odchodami na przystanku tudzież nie wsiadał z tobą do windy. Co nie zmienia faktu, że to śmierdzi i przeszkadza. Przy pracy z klientem każda z nas musiała po obsłużeniu ewakuować się i zaczerpnąć powietrza po obsłudze właśnie tych 2 typów klienta: żula i palacza.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2017 o 14:15
@Etincelle: a ja mam alergie na takie roszczeniowe baby palisz? to rob to tak, by nie przeszkadzac innym pylkow nie pokonam ( na nie tez mam alergie), ALE juz palacz moze zrobic cos, by jego palenie i smrod nie byly uciazliwe dla reszty swiata
Odpowiedz@KIuska: ja palę papierosy. U siebie w domu (nie na balkonie, gdzie dym komuś leci do mieszkania) ani nie na klatce schodowej. Nie palę w miejscach zakazanych oraz w miejscach dozwolonych, jeśli wiem, że w towarzystwie są niepalący.Ja to rozumiem. Natomiast określenie, że ktoś "zionie", czy czuć od niego dymem papierosowym to już bez przesady. Po fajce zawsze biorę gumę czy tiktaka ale gdyby ktoś mi strzelał takie fochy jak Autorka to ja bym jej strzeliła takiego focha, że więcej już nie robiłaby na mnie min. Jeśli ja szanuję praa niepalących to niech niepalący też mnie nie terroryzują.
Odpowiedz@bazienka: ja się staram nie wchodzić innym w drogę z paleniem. Absolutnie nie palę tam, gdzie się stoi/siedzi w jednym miejscu i faktycznie ktoś by to musiał znosić. Ale to, że komuś będzie przeszkadzało, że po zapaleniu papierosa u znajomych będę wracała przez miasto, to już przesada. Tak samo, jak np. irytują mnie dzieciaki drące się w restauracji, w której siedzę, ale jak mnie gdzieś po prostu miną... No trudno. Btw, prywatni ludzie też mają ogródki w mieście, przy domach. I też mogą coś zrobić z pyłkami. Zostawić gołą ziemie. Bezsensowne oczywiście i nie to, że się tego domagam. Ale to taki sam bezsens, jak zabraniać komuś po zapaleniu papierosa wyjścia z domu.
OdpowiedzA ja autorkę rozumiem, 5 minut w otoczeniu dymu i mam mdłości i ból głowy - co gorsza nieważne czy w pomieszczeniu czy na zewnątrz. Też wolałabym, żeby dym z papierosów mnie nie ruszał, ale niestety tak nie jest.
Odpowiedz@Madeline: Jak wychodzi klientka która pali od razu czuć. Smród idzie od takich osób że się niedobrze robi.
Odpowiedz@Madeline: to Co ja mogę powiedzieć? Grzecznie robię drive w moim fastfood a tu mi podjeżdża taki co pali. Niby w swoim samochodzie ale to wszystko idzie do mnie. A mi się podnosi.
OdpowiedzMam to samo. Koszmar jakiś.. Niestety nic nie poradzę
OdpowiedzZ jednej strony rozumiem, bo zapach papierosów i nie rzadko samego palacza może być uciążliwy, zwłaszcza dla osób z wrażliwym zmysłem powonienia. No, ale z drugiej strony bez przesady, ludzie palili, palą i palić będą i poza chwilami, kiedy łamią tym przepisy prawa, to taka sama empatia powinna obowiązywać zarówno ich, jak i autorkę. A po tekście odniosła trochę wrażenie, że autorka próbuje zrobić z siebie pępek świata, bo ludzie dokoła niej mają czelność palić i zalatywać zapachem tytoniu, a jej to przeszkadza. Mnie przeszkadzają zbyt ostre perfumy, czy ewidentny zapach potu, ale dramatu z tego nie robię. A i uprzedzając, nie palę i nigdy nie paliłam.
Odpowiedz@JakasTamJa: Tak, dlatego ja takim ludziom nie wchodzę w drogę. Bez przesady. Historia wydarzyła się dokładnie wczoraj, dokładnie wszystkie te osoby wzięły w niej udział w taki sposób jak opisałam. Prosiłabym zwrócić uwagę, że na przejściu celowo ustawiłam się tak, by nie wdychać dymu, natomiast facet podszedł jak już stałam a zielonego jeszcze nie było. I widząc, że kaszlę przez jego papierosa jeszcze się uśmiechnął. Czy to normalne empatyczne zachowanie? W tramwaju nic nie powiedziałam, tak samo reaguję jak ktoś po prostu śmierdzi - odsuwam się ile mogę i zaciskam zęby. Ale jak mi ktoś wylatuje, że może (mimo, że nie) i nic mi do tego (patrz: sąsiadka, na przystanku, na przejściu) to mnie to wprawia w stan dosadnego zdenerwowania. Chciałabym po prostu, żeby wszyscy ludzie starali się kierować hasłem: Żyj i daj żyć (tylko nie zrozumcie tego znowu w drugą stronę...).
Odpowiedz@milanoo: Jestem byłym palaczem i tez mi śmierdzi i rozumiem żal o palenie w miejscach z zakazem (zakład pracy, przystanek, klatka schodowa). Ale na ulicy? Kurcze, gdzieś ci ludzie muszą palić. Teraz zakazy są praktycznie wszędzie więc wybór otwartej przestrzeni jest ok. Spalenie papierosa trwa ok. 5 minut i palacz nie jest w stanie przewidzieć,że za 3 minuty pojawi się za nim osoba wrażliwa na dym. Ma palić w domu? Może nie chce truć domowników i dla ich zdrowia pali na dworze? Zastanawia mnie też skąd Wy bierzecie tych wszystkich złośliwych palaczy bo historia z facetem z przejścia jest dla mnie wręcz nieprawdopodobna. Paliłam 12 lat więc i obracałam się w towarzystwie palaczy (w tej chwili prawie wszyscy znajomi już rzucili) i nikomu nigdy nie przyszłoby do głowy dmuchać celowo na osobę niepalącą, palić na klatce czy pod wiatą przystankową. Również palenie w miejscu pracy poza wyznaczonym miejscem jest nie do pomyślenia. W poprzedniej firmie nawet główny dyrektor biegał do palarni ze swojego gabinetu. Może żyję w jakimś dziwnym mieście i tu takich złośliwych palaczy nie ma... A, że palacz śmierdzi to jego problem. Jeden śmierdzi dymem, inny potem a jeszcze inny ciężkimi perfumami.
OdpowiedzA ja nie cierpię zapachu wody toaletowej "Być może",a także innych mocnych perfum. Wchodzę do autobusu, czuję mocne perfumy. Idę po ulicy, czuję mocne perfumy. Czy nie ma jakiś przepisów, które regulowałyby to paskudztwo? Widzisz, tak brzmią Twoje żale. Nie wychodź z domu, nie spotykaj się z ludźmi, ogranicz znajomości tylko do osób niepalących, bo taka księżniczka nie będzie zadawać się z plebsem palącym. A, i niektóre perfumy również są trujące, gdy się je wdycha. Wniosek? Nikt nie będzie dostosowywał się do Twoich uwag. To Ty dostosuj się do społeczeństwa.
Odpowiedz@Anka8976: Najgłupsza rzecz jakąkolwiek widziałem - "Coś ci nie pasuje? Dostosuj się do głupszej większości." To, że jest przyzwolenie na ćpanie nikotyny, nie oznacza że ma się to odbywać kosztem innych ludzi - wolność jednego kończy się tam, gdzie zaczyna drugiego - więc jeśli palacz ingeruje w moją strefę wolności smrodem z fajek, to równie dobrze mogę mu sprzedać strzał w ryj - takie samo pogwałcenie strefy komfortu.
Odpowiedz@Painkiler: Wytłumaczyłam to na przykładzie perfum. Czyli jak baba wali "Być może" to mogę rąbnąć ją w pysk, bo mi to nie odpowiada? W społeczeństwie są różni ludzie. nie popieram chuchania dymem papierosowym w twarz - no ale "śmierdzenie" dymem może wywołać aż takie emocje?
Odpowiedz@Anka8976: Po pierwsze wiele osób z mojego bliskiego otoczenia pali - nie robię im z tego powodu wyrzutów, o ile nie dmuchają mi w twarz. Po drugie z Twojej wypowiedzi wynika, że myślisz o mnie jak o osobie, która traktuje palaczy jako ludzi niższego sortu. I tu zaprzeczam. Nałóg to nałóg, jedni palą, drudzy piją, inni wąchają gacie. Dopóki nikomu nie szkodzisz celowo i reagujesz na prośby to według mnie jesteś w porządku. Po trzecie perfumy w wielkiej ilości również mi przeszkadzają, na równi z dymem papierosowym. I w mojej historii nie chodziło o zapach palacza, facet w tramwaju po prostu śmierdział jakimiś tanimi fajkami i się odsunęłam. Koniec tej części historii. Co powiesz na temat zachowania innych osób? Czy nie było to piekielne? Zgodnie z założeniami tej strony?
Odpowiedz@milanoo: "okej, dojechałam do pracy, siadam przy biurku. Podchodzą do mnie pracownicy z dokumentami do wpisania. Jeden, drugi i nagle bach, trzeci z papierosem. Grzecznie proszę o wyjście, bo z papierosami proszę nie wchodzić tutaj. Wyszedł. Za chwilę wchodzi i zionie odorem papierosowym. Po prostu szkoda słów." "Może wyjść na spacer i zostawić otwarte okna? Przestało padać. Przejdę się do sklepu. Przede mną chodnikiem idzie wesoło facet. Pali, dym leci do tyłu na mnie. Omijam go. Idę przed nim zadowolona, że już nie śmierdzi. Nagle znowu to samo. Małolata z petem w ustach. Nosz ja pier***. Do sklepu prawie dobiegam, żeby wyminąć tych trucicieli. Wychodząc ze sklepu wstrzymuję oddech i biegiem do domu. Jajko się stłukło ale co tam..." Z tych chociażby wypowiedzi wynika, że przeszkadza Ci sam odór. Ktoś zapalił wczęsniej - śmierdzi, olaboga. Gówniara idzie z papierosem po świeżym powietrzu - o rany, natknęła się na Ciebie. Może miała jeszcze przeprosić? Przysuwanie się do kogoś z papierosem, to nie fair wobec osoby niepalącej. No ale proszę Cię - to własnie z Twojej wypowiedzi wynika, że przeszkadza Ci nawet to, że ktoś wcześniej zapalił i raczył do Ciebie podejść...
Odpowiedz@Anka8976: A wiesz jaki jest zapach z ust chwilę po wypaleniu papierosa? Taki dosłownie sekundę później? Taki właśnie chuch miał ten pracownik. I to mi przeszkadzało ale nie powiedziałam nic, bo nie zrobił nic złego, a to że pomyślałam no cóż. Zdarza się? A co do drogi do sklepu - chodnik wąski, jak już jednego wyminiesz, bo oczywiście ma święte prawo na ulicy palić (to co, że osoby obok muszą to znosić), a potem kolejna osoba i tym bardziej jakaś małolata, która nawet nie powinna tego robić ze względu na wiek. Nie każę siebie przepraszać. Po prostu było to dla mnie piekielne, tak jak cały ten dzień. Zbitek kilku nieprzyjemnych zdarzeń o tym samym podłożu.
Odpowiedz@milanoo: Może ten nędzny kołek nie wiedział, że rozmawia z księżniczką której nosek tylko fiołki i róże zdzierżyć może. Ku*wa, nie mogę palić w pociągu, na przystanku, na peronie (nawet w środku nocy jak nie ma żywej duszy, ale straż miejska i tak wyrośnie jak spod ziemi, bo łatwa kasa, nieważne, że bez sensu), w knajpie... Zostaje mi tylko własne mieszkanie i ta nieszczęsna ulica, a i tak jakieś hrabianki będą marudzić na piekielnych, że jak ja śmiem nie rozumieć ich "wymownego kaszlu", a przed wejściem do autobusu powinnam... no właśnie co? Ja pie*dolę. Przypomina mi się inna hrabina, która widziała wsuwający się przez okna dym z papierosa, którego ktoś palił na własnym balkonie.
Odpowiedz@Alien: Zgadzam się, hrabianki. Albo typowe męczybuły i osobniki aspołeczne. Najlepiej wszystkich przepraszać za to, że palisz. Bo to szkodliwe. Bo śmierdzi. Bo powie Ci to człowiek wpieprzający taniego hamburgera i chipsy. Albo inne żarcie naszpikowane chemią.
Odpowiedz@Alien: Jak człowiek głupi to i nie rozumie pewnych rzeczy, ale widać szkoda tu czasu na dyskusję bo palacz nie zrozumie że zwyczajnie śmierdzi jak zaszczany żul, albo i gorzej.
Odpowiedz@Alien: akurat wściakanie sie o paleniu na balkonie rozumiem bo dym leci komuś do mieszkania i nigdy tego nie robię. Ale to, że Autorka przesadza to się zgadzam. Mi się robi nidobrze (autentycznie) jeśli przebywam w towarzystwie osób nadużywających perfum (szczególnie takich typowych dusicieli)ale jakoś ani fochów nie strzelam ani min w kierunku nosiciela.
OdpowiedzSzczerzę i bez złośliwości radzę Ci przejść się po pomoc do lekarza. Bo twoje nerwowe podejście zaczyna wyglądać niepokojąco. Dla TWOJEGO dobra. PS.Rozumiem. Smród straszny. Sam paliłem, a po przerzucenie się na e-papierosa odczuwanie tego smrodu mi wróciło. Ale pomimo szkodliwości papierosów, nie przesadzaj. Twój kontakt z dymem papierosowym jest pewnie dużo zdrowszy niż zwykły powrót do domu (spaliny aut). No chyba że mieszkasz na wygwizdowie.
Odpowiedz@Aranos: Nie wiem czy się nie wybrać do lekarza faktycznie ale bardziej do pulmonologa. I nie wiem czy to nerwowe podejście - odsuwanie się od palących ze względu na zdrowie, próba walki o własne prawa nie naruszające kogoś innego (klatka, przystanek)? I lekceważenie przez tych ludzi moich praw. Bo generalnie wychodzi na to, że ja muszę szanować czyjąś wolność, co do palenia na ulicy itp ale te osoby nie muszą już szanować mojego prawa co do miejsc, w których palenie jest zakazane? I gdzie tu nerwowość? :)
Odpowiedz@milanoo: Do pulmonologa? Bo ktoś obok ciebie przeszedł z fajką? Słusznie mówią wyżej, to wygląda na ostrą paranoję. Być może uspokoi cię fakt, że aby faktycznie doświadczyć skutków biernego palenia musiałabyś mieszkać z osobą palącą w domu przez jakieś pół roku. Tylko ludzie rozdmuchali to do niewiarygodnych rozmiarów i mamy do czynienia teraz z antynikotynową histerią. A jeśli faktycznie tak się martwisz o stan płuc - może zainwestuj w maseczkę, uchroni cię nie tylko przed prześladującymi cię palaczami ale i przed smogiem, którego mamy w powietrzu dużo za dużo (a, to pewnie też wina palaczy...).
Odpowiedz@milanoo: kochanie, jeśli X osób radzi Ci, żebyś się przeszła do psychiatry to znaczy, że powinnaś się przejść do psychiatry.
Odpowiedz@Aranos: Tak na pewno zdrowszy. Wyjaśnij mi jakim sposobem wdychanie spalin + dymu z papierosa jest zdrowsze niż samo dychanie spalin? Czy dym z papierosa neutralizuje toksyny ze spalin?
Odpowiedz@LPP: Przeczytaj jeszcze raz te zdanie. Zrozum. I wróć tutaj, wtedy pogadamy.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: A jeżeli X powie ci, żebyś wyskoczył przez okno to wyskoczysz?
Odpowiedz@KIuska: Glupie porownanie. Ja polecam wizyte u specjalisty z szczerych pobudek. Nie koniecznie lekarza. Poziom nerwow i frustracji jaki widac po historii nie jest zdrowy. A dlugoterminowo wrecz niebezpieczny.
Odpowiedz@Aranos: Jasne, jasne. Niebezpieczne i niezdrowe to jest palenie papierosów.
Odpowiedz@Aranos: jak ktoś jeździ przepisowo i przeszkadzają mu piraci drogowi to też powinien wybrać się do specjalisty, bo jest zbyt sfrustrowany? Nie odwracaj kota ogonem.
Odpowiedz@KIuska: No jest, a gdzieś/ktoś twierdzi inaczej ? No chyba nie. Czy ktoś neguje wpływ na zdrowie jakie ma bierne palenie ? No chyba nie. Osobiście neguje taką ilość biernego palenia jaki opisuje autorka jako znaczące w jakimkolwiek stopniu. Jeśli chodzi o wpływ na zdrowie, nie doznania. Jeśli mieszka się w jakimkolwiek większym mieście to codzienne wyprawy przez miasto dają większy negatywny skutek. @zojka Jeśli w życiu codziennym "przeżywa" to że piraci drogowi istnieją w takim stopniu jak autorka - jak najbardziej dla własnego dobra powinien. Jak widać nie wiesz jak bardzo stres wpływa na zdrowie i samopoczucie. A najzabawniejsze jest to, że moje posty nie mają na celu obrażanie autorki. Stres jest wpisany w mój zawód i na co dzień widzę jego skutki. Jak również problemy z radzeniem sobie z nim. Temu poradziłem autorce wizytę u specjalisty. Nie z powodu tego że jest psychicznie chora - bo nie jest. Ale by poukładała sobie w głowie to wszystko.
OdpowiedzJa bym się zaopatrzył w małą gaśnicę samochodową... Kobieta pali na przystanku? Zgasić ją... zadzwoni na policję? To sama jeszcze dostanie 500zł mandatu ;)
OdpowiedzJak ktoś pali na przystanku to podejdź i wyszarp fajkę z dłoni/ust. (Pod warunkiem, że nie jest to jakiś kark wyższy i silniejszy od Ciebie). Zawsze działa a Tobie nic nie można zarzucić :P. Albo wezwij policję/straż miejską jeśli jest to w miejscu gdzie nie można palić. To tak zwane zatrzymanie obywatelskie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2017 o 12:59
Całkowicie rozumiem autorkę. Też nie znoszę dymu ani zapachu papierochów, a jestem narażona na wdychanie na każdym kroku. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego palacze sa tak egoistyczni i trują niepalących :( Palisz ? proszę uprzejmie. W swoim mieszkaniu, tak, żeby nikt tego nie musiał wdychać. A w przestrzeni publicznej powinno to być kategorycznie tępione.
OdpowiedzPaliłam 15 lat, rzuciłam 5 lat temu. Smród jest okropny, nie do wytrzymania, nie mogę pojąć jak mogłam to robić. A palacze śmierdzą okropnie! Najgorsza jest mieszanka smrodu papierosów, perfum i jakiejś gumy miętowej. OBRZYDLIWE!
Odpowiedz@maat_: Dokładnie, palacze myślą, że jak wezmą gumę i popsikają się perfumami to nic nie czuć. Guzik prawda! Jeszcze bardziej cuchnie.
OdpowiedzWidziałem kiedyś taką scenę na filmiku. Strefa gdzie palić nie wolno. Na zwróconą uwagę palacz nie zareagował. Więc papieros został zgaszony gaśnicą.
Odpowiedzsasiadke nagrac kamerka albo fote strzelic, i z tym do administracji poza tym ja zuli palacych na pryzstankach strasze gazem w zelu, dziala
Odpowiedz@bazienka: Tylko żeby sąsiadka nie oskarżyla ją o robienie zdjęć/nagrywanie bez zgody.
Odpowiedz@KIuska: Nagrywać może sobie do woli, nie może tylko publikować takiego nagrania. Wysłanie fotki albo nagrania do administracji nie podpada pod publikację.
Odpowiedz@KIuska: Jeśli mnie pamięć nie myli, to w momencie, kiedy sąsiadka pali na wspólnej klatce schodowej, to można ją nagrać. Wizerunku nie można jedynie upublicznić np. wywieszając zdjęcia na klatce z informacją - to ona pali. Bo to już wykorzystanie wizerunku. Ale dla zgłoszenia sprawy jak najbardziej zdjęcie może zrobić.
OdpowiedzJestem palaczką, staram się nie przeszkadzać innym swoim nałogiem. Mam jednak coraz silniejsze wrażenie, że teraz w modzie jest krytykowanie i potępianie palących. Byłam dziś w ogródku restauracyjnym. Podzielony na dwie, oddalone od siebie o kilka metrów, części - dla palących i nie. Siadam oczywiście w tej pierwszej, odpalam papierosa, a pani obok ostentacyjnie odwraca się i zasłania kołnierzem nos. No ludzie. Ktoś mi to wytłumaczy?
Odpowiedz@Klementyna33: Tak, to śmierdzi, jesteś tak przesiąknięta tym, ze nie czujesz. Bezdomny też nie wie, ze cuchnie
OdpowiedzZrozumialeś/aś cokolwiek z tego, co napisałam?
OdpowiedzLepiej poszukaj pomocy psychologa. Masz zapewne jakąś formę nerwicy.
OdpowiedzJestem uczulona na kilka rzeczy w tym na czosnek (powaznie). Zjedzenie powoduje wizyte w szpitalu, sam zapach czosnku lub ludzi ktorzy go zjedli powoduje, ze żle się czuje. To co mam postulowac za zakazem produkcji np sosu czosnkowego? Nie wpadajmy w paranoje
OdpowiedzRozumiem że niepalącym przeszkadza smród papierosów. Rozumiem że to jest dla nich szkodliwe, tzn. jest dla wszystkich, ale niepalący ponoszą tego konsekwencje. Owszem, palenie tam gdzie są zakazy- w pracy, pod wiatą przystankową, czy na klatce schodowej skoro wspólnota tak postanowiła- jest piekielne. Ale po co do tej samej historii wrzucać osoby które najzywczajniej w świecie korzystają z tej resztki swobody jaka im została? Ludzie palący na ulicy, chodniku, przychodzący po papierosie do pracy czy wsiadający do tramwaju, mimo wszystko nie mogą być przeze mnie oceniani jako piekielni, mimo że sama rzuciłam palenie ładnych parę lat temu i również dla mnie to śmierdzi. Śmierdzą mi również perfumy, niedomyci pasażerowie, psy- zwłaszcza na deszczu, a mimo to nie uważam tego wszystkiego za piekielne, co najwyżej oceniam jako lekką upierdliwość życia. Nie mówiąc juz o samochodach które trują mnie w ilościach hurtowych, w mieście smogu- do głowy mi nie przyszło oceniać ich właścicieli jako piekielnych tylko dlatego że wożą pupę zamiast korzystać jak ja, z komunikacji miejskiej, czy tam z roweru. Co do "wymownego kaszlu"- podejrzewam że mógł być na tyle teatralny że uśmiechanie się pod nosem było uzasadnione.
OdpowiedzO mój boże, to Bukietowa! :D
OdpowiedzOj nawet nie wiesz jak bardzo się zgadzam z Tobą, mi od urodzenia do czasu liceum nie przeszkadzało i nagle jakby ktoś wajchą przestawił - dym zaczął być dla mnie tak uciążliwy że mocno wkurzało mnie gdy ktoś palił w moim towarzystwie. W wyżej wspomnianym liceum jak się wchodziło do łazienki to jak w wędzarni, dym tak gęsty że ledwo było co widać, po wizycie musiałem zrzucać z siebie wszystko bo tak ubranie przesiąkło smrodem papierosowym, tak jakbym był nałogowym palaczem. Jak można w takim syfie tam było wysiedzieć to nie mam pojęcia. Denerwuje mnie jak palą na przystankach, ale co takiemu zrobisz - zaczniesz się czepiać to jeszcze dostaniesz w twarz. Denerwuje mnie dym który idzie od sąsiadki która stoi w oknie i pali i cały dym idzie w dół prosto do mojego mieszkania. Jest pewien sposób jak można się do takich osób przyczepić, ale go nie praktykowałem, otóż przepis o zakłócanie spokoju, "niedozwolona immisja". Do innych to nie jest psychoza, to jest pewien rodzaj fobii lub coś w ten deseń - Ja jak czuję zapach palonego tytoniu to się we mnie aż coś gotuje w środku i czuję że mi skacze ciśnienie. Porównałbym to trochę do tego jakby ktoś łaskotał ciebie pokrzywą, na która masz uczulenie.
Odpowiedz@Andu: mam podobne odczucia. Nie palę, mój facet na szczęście też nie. Oboje nie znosimy dymu do tego stopnia, że łzawią nam oczy i mamy zapchane nosy (on nawet gorzej). Z reguły nie zwracam ludziom uwagi, bo to i tak nic nie zmieni. Jeśli mogę odsuwam się. Jeśli nie zgryzam zęby, i staram się jak najmniej oddychać.
Odpowiedz